I chyba jeszcze była "śniadapka" :-)
@Marcin - za śrubełek i głowadzik.
@Pi
A to z jakichś konkretnych powodów to "Smocze jajo", czy sentyment?
W moim prywatnym rankingu oczywiście na szczycie zawsze było "Smocze jajo", ale "Porwanie..." stawiam zaraz po nim.
Już przeczytany :-)
Hurra, nowy Blacksad!
Autor ciekawie i szczegółowo opisał historię Klimowa i jego genialnego dzieła. I wszystko byłoby dobrze, gdyby w komentarzu nie objawił się prawicowy zjeb - w tym przypadku noszący prapolskie imię Andy - i nie uraczył nas garścią kretyńskich pierdół. Według Andiego, liczne ofiary bestialstwa nazistowskiego na Białorusi nie mają znaczenia, bo jedynymi ofiarami mogą być przecież tylko Polacy. Ludzie tysiącami mordowani w białoruskich wsiach przez nazistów (nie tylko Niemców, bo byli tam też rosyjscy dezerterzy z Armii Czerwonej i ukraińscy nacjonaliści) to dla Andiego "nieistotne tło", ludzka masa bez znaczenia, która powinna powstać z grobów i na kolanach podziękować nazistom za "wyzwolenie". A nade wszystko przeprosić "polskich panów" - bo wiadomo, że nazwy Katyń i Chatyń brzmią podobnie, lecz tylko Katyń się liczy, zaś paleni żywcem białoruscy chłopi to niewarta uwagi tłuszcza, która bezczelnie kradnie katyński mit. Andy, walnij się mocno w swój głupi, polski, nacjonalistyczny łeb.
@Rory - żeby było śmieszniej, to ten serial akurat oglądałam, ale nie daję rady spamiętać wszystkich szczegółów.
80% dla takiego gniota? Nawet prezes Disneya pośrednio przyznał, że im nie wyszedł, choć jednocześnie zrzucił winę na... covid :))))
"Szczególnie, że nie wiadomo, skąd młoda Rambeau ma jakieś moce" - a to akurat jest wyjaśnione w WandaVision...
To tylko ja, czy jeszcze komuś wydaje się że z wiekiem Pewuc zamienia się w Tomasza Knapika? :-)
Mea culpa. Nie doprecyzowałem, że chodzi o prawobrzeżną część miasta.
@mr makowski
Jeśli te dane są Panu znane, prosimy o podanie, uzupełnimy.
PS- zapomniałem uwzględnić to, że nie każdy wie, iż prawa część Warszawy sięgała wtedy zabudową miejską od obecnego Mostu Łazienkowskiego na południe po Most Grota-Roweckiego na północy, a na wschód tylko w okolicach Cm. Bródnowskiego istniała poza trasą linii kolejowej.
"centrum Warszawy, przy ulicy Targowej"- mało nie spadłem z krzesła, w konwulsjach śmiechu. Ulica Targowa leży w centrum, ale warszawskiej Pragi, i nawet obecnie nie kojarzy się z ulicą, gdzie napad w biały dzień byłby wielką sensacją. A ówczesny Bazar Różyckiego to była główna siedziba szarej strefy handlowej.
"do jakiegoś magazynu dla inżynierów"- prawdopodobnie "Młody Technik", ale mogły być też "Nowe Horyzonty".
"Jeżeli nie ma tam czarnego prochu, to nie można używać określeń typu „Niech mnie kule biją”"- błąd, kule jako amunicja były używane pierwotnie do proc i arbaletów.
"wyszły z ilustracjami: „Eryka” (u nas chyba wydanego bez)"- Eryk miał u nas dwa, można powiedzieć oryginalne, wydania. Pierwsze w typowym formacie ca~B5 bez ilustracji i drugie, praktycznie równoczesne, w rozmiarze ~A4, zgodne z oryginałem.
Co do muzyki okołopratchettowskiej- to jest temat-rzeka, tylko trzeba lubić klimaty heavy-metalowe i okoliczne.
"StarFest (...) nie osiągnął wielkich rozmiarów (nieco ponad pięć tysięcy uczestników)."
Ha, aż się stara poczułam. Za "moich czasów" niewielki konwent to było tak do 200 osób może, jeśli dobrze pamiętam. Fajnie, że fantastykę lubi tyle osób, którym chce się angażować w tego typu imprezy.
BTW, ale za tych "moich czasów" też były prelekcje o tym, że bitwy w kosmosie powinny wyglądać inaczej. Prelegent wtedy twierdził, że bardziej powinny przypominać starcia łodzi podwodnych.
Oczywiście, i to z przyjemnością!
Łiiii, ktoś czyta moje relacje!