dzisiaj: 1 maja 2024
w Esensji w Google

Komentarze

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

muzyczne

więcej »

Komentarze


Komentarze do: Wszystkie Obiektów Tekstów
z działu: Wszystkie Twórczość Książki Film Komiksy Gry Varia Muzyka
« 1 189 190 191 192 193 203 »


Marchewa, 12-09-2010 15:17:
@mp
\"Wynoszenie rozwleczonego do granic możliwości cyklu Williamsa ponad Tolkienowskie legendarium\"
Cykl williamsa nie jest w mojej opinii jakoś szczególnie obszerny. Nieznacznie przekracza objętością \"Władcę Pierścieni\" ale jeśli przyjąć że \"Władca\" jest tylko jedna z części całego Tolkienowskiego uniwersum naprawdę nie jest źle. Williams zresztą w \"Pamięci...\" ma bardzo dobra dyscyplinę twórczą zwłaszcza jeśli porównamy go z przytaczanymi Jordanem (na n-tym tomie cyklu \"Koło świata\" po prostu się poddałem, a sam autor nie dożył końca) albo chwalonym Martinem (konia z rzędem temu kto wie kiedy \"Tańcząca ze smokami\" zostanie w końcu wydana a to zaledwie! tom 5 z planowanych 7).
Mnie PSiC rozczarowala. Slyszlaem niekonczace sie zachwyty, a rzeczywistosc okazala sie przecietna. Do tego watek glownego bohatera i jego rozwiazanie - o ile pamietam, juz od samego poczatku sie to czulo, a i tak wyszlo strasznie na sile.

Romulus, 10-09-2010 22:27:
Nie jestem fanatycznym miłośnikiem Tolkiena, ale \"Smoczy Tron\" Williamsa to takie sobie czytadło. Przeczytałem z ziewaniem. Williams jest cieniem GRRM a nawet Roberta Jordana. Jego oryginalność niknie przy wtórności, jaką serwuje.
Dodam jeszcze tylko, że tekst, autorstwa mojego Poprzednika w kometarzach :-), ładnie i trafnie wskazuje niektóre tropy, które i ja bym podjął, argumentując na rzecz wyższości dzieła Tolkiena (nie tylko w kontekście cyklu Williamsa). Pozwolę sobie więc pasożytniczo \"podpiąć się\" pod tę argumentację :-).
\"Ale nie tylko w bogactwie kulturowym Tad Williams pobił swojego poprzednika. „Pamięć, Smutek, Cierń” jest powieścią znacznie bardziej realistyczną niż kreowany na mityczną sagę „Władca”.\"
kierując się logiką tego zdania, każda powieść współczesna bije na głowe każdą powieść fantastyczną - poziomem realizmu \"Nigdy w życiu\" bije wszak \"Czarnoksiężnika z Archipelagu\" na głowę...
Wynoszenie rozwleczonego do granic możliwości cyklu Williamsa ponad Tolkienowskie legendarium uderzyło mnie jak kiepski dowcip, zdaję sobie jednak sprawę, że jest to reakcja czysto subiektywna. Niemniej nawet mając na względzie odmienność subiektywnych perspektyw, nijak nie jestem w stanie ogarnąć twierdzenia o wyższości średniej jakości rzemieślniczej roboty nad fascynującym projektem mitopoetyckim. Oba dzieła funkcjonują przecież na zupełnie różnych poziomach kultury - i nie bez powodu: głębia Tolkienowskiej wizji świata (celowo kreowanej w kategoriach właściwych dawnej epice bohaterskiej i mitowi) jakościowo pozostawia daleko w tyle przygodową (i, moim zdaniem, rażąco wtórną i raczej nudną) fabułę Williamsa, zbudowaną na ogranych motywach i mało przekonywających dekoracjach. Tak sobie zresztą myślę, że wypadałoby własną opinię poprzeć nieco konkretniejszą argumentacją, ale chyba nie jest to właściwe miejsce. Niech więc mój komentarz będzie po prostu świadectwem innego spojrzenia (innej wrażliwości?), być może urozmaicającym nieco ocenę recenzowanej książki. Pozdrawiam.


Anty Łowca, 10-09-2010 17:17:
Fakt faktem, że słaba okładka to nie jedyny problem tej książki, bo zawartość również trudno określić ambitną czy nowatorską. \'\'Miasto...\'\' przedstawia nam postacie schematyczne, o kompletnie ogranych charakterach oraz fabułę podobną do wielu innych. Nic nowego, nie polecam. No, może tylko fankom \'\'Zmierzchu\'\' i nastolatkom z mało wyrafinowanymi gustami ; )


Staszek, 10-09-2010 16:50:
PS
Ach, ta niemożność edycji!
Przepraszam, zapomniałem uściślić jedno zdanie, a to dość ważne: \"Smoczy Tron\" jest nudny, przewidywalny i wtórny *pod względem fabularnym*. Natomiast gdy bierze się pod uwagę sposób kształtowania postaci (psychologizacja) i prowadzenia narracji (technika punktów widzenia), okazuje się innowacyjny, odświeża konwencję.
(Można by się co prawda zastanawiać, co zyskujemy, a co tracimy, upodobniając fantasy do powieści realistycznej – ciekawie o tym mówił Wit Szostak na Triconie – ale to już może temat na nieco inną rozmowę).
No i oczywiście trochę przesadziłem z tym \"mało kto kiedykolwiek słyszał\", Williams to jednak dosyć ważna postać w historii fantasy.
Pozdrawiam ponownie!
S.K.

Staszek, 10-09-2010 16:45:
Poniżej kilka chaotycznych uwag. ;-)
Przeczytałem pierwszy tom cyklu: nudny, przewidywalny i wtórny. Najbardziej spodobał mi się końcowy atak szczerości pewnego bohatera drugoplanowego, który to wie prawie wszystko, ale nie zdąży wszystkiego opowiedzieć, bo poświęca się za towarzyszy i umiera. ;-)
Nie wiem, być może w kolejnych tomach jest lepiej, ale nie sądzę, żeby miała w nich miejsce jakaś rewolucja. Mam więc dokładnie odwrotne zdanie na temat relacji między Tolkienem a Williamsem: pierwszy z nich słusznie jest uznawany za jednego z ważniejszych pisarzy XX wieku, a drugi tylko w niektórych miejscach potrafił zrzucić z siebie gorset epigona (choć patrz niżej – Williams ma swoje zasługi w odnowieniu epickiej fantasy). To nie przypadek, że o Williamsie mało kto kiedykolwiek słyszał, a twórczość Tolkiena weszła do kanonu naszej kultury.
Popełniłem zresztą niedawno tekst, w którym piszę o tym, dlaczego nie należy oceniać \"Władcy Pierścieni\" wyłącznie jako współczesnej powieści (to mniej więcej tak, jakby mieć pretensje do sonetu, że za mało w nim zwrotów akcji). Zalinkuję, żeby nie powtarzać tych samych argumentów: http://ksiazki.polter.pl/Korzenie-Bialego-Drzewa-c22011 .
No, tyle może polemiki, a teraz powiem o paru rzeczach, z którymi się zgadzam, bo w recenzji jest też sporo dobrego. :-)
– Pryrates to rzeczywiście ciekawa postać (zwłaszcza w epickiej fantasy!), scenę z pieskiem pamiętam do tej pory.
– Tak, wyobraźnia Williamsa zasługuje na uwagę. Mnie w głowie pozostało porównanie spalonej wioski do miejsca, w którym ucztował głodny olbrzym [albo jakoś podobnie, w każdym razie tak zapamiętałem ;-)].
– Williams nie jest tylko naśladowcą, potrafił do pewnego stopnia odświeżyć gatunek, co mu się chwali (w końcu to m.in. właśnie \"Pamięcią, Smutkiem i Cierniem\" inspirował się Martin). Na przykład wprowadzenie techniki punktów widzenia do pewnego stopnia odświeża zastaną konwencję. Podobną funkcję pełni psychologizacja postaci, o której jest mowa w recenzji (vide znowu Pryrates, ale i Elias, i inne postacie).
Pozdrawiam serdecznie!
Staszek Krawczyk
To w końcu powieść czy tytuł cyklu


Achika, 05-09-2010 12:28:
Recenzuje się książkę, nie osobę autora.


Gimnazjalista, 04-09-2010 23:44:
\"Pewnym problemem jest to, że Felixa i Neta łatwo pomylić, gdyż autor nie obdarzył ich zbyt wyrazistymi charakterami\"
A to, to już jest przesada, Net - stachliwy, informatyk, zazdrosny ( o Nikę), dobry z matematyki, niecierpliwy, kłopoty woli omijać z daleka...
Felix - rozsądny, odważny, ciekawski (czasami ta cecha wplątuje go w kłopoty) , technik - zna się na planach,
= Różnią się także wieloma innymi rzeczami o których już nie napiszę, bo idę spać.


Gimnazjalista, 04-09-2010 23:31:
Nie mam pojęcia jak można wystawić tak niepochlebną recenzję, takiej książce, chyba trzeba nie znać autora co jest bardzo trudne, ponieważ z samego blogu/strony (http://rafalkosik.com) autora można się przekonać, że Pan Rafał Kosik jest wspaniałym pisarzem (a także wspaniałym człowiekiem). Co do \"niepotrzebnych\" dodatków - wszystkie te wyżej wymienione, nadają właściwy charakter tej książce. \"Gnom strzegący legendarnego skarbu oraz powożący reniferami Święty Mikołaj [...] rozbijały realizm książki i uniemożliwiały niezbędne przy lekturze fantastyki zawieszenie niewiary\" tego zdania całkowicie nie rozumiem, przecież to jest książka nierealistyczna (nigdy coś takiego się nie zdarzy) mówiąca o pewnych wartościach, których trzeba szukać \"między wierszami\". \"Pierwszy tom [...] przypomina tort nafaszerowany orzechami,...\" to zdanie to całkowita przesada, ta książka uruchamia wyobraźnię, która w dzisiejszych czasach zanika wraz z wiekiem, co może powodować u dorosłych niezrozumienie sensu przekazu autora.


wwwojtus, 30-08-2010 15:33:
Narracja nie jest prowadzona z perspektywy Oscara, tylko chłopaka jego siostry - dosyć istotna różnica, która powoduje, ze dalsza część recenzji jest nieco oderwana od rzeczywistej treści książki.
I nie każda próba nawiązania bliższego kontaktu kończy się fiaskiem - Oscar znalazł swoje \"zafa\".
Podsumowując, recenzja słaba, ale z oceną książki się zgadzam :)

Już przeczytałam;)To miała być dobra rada a nie złośliwość....
A książka jest jeszcze dłuższa. Ojej, jak ty to przeżyjesz?
Ciekawa recenzja, ale zdecydowanie za długa!


Paszczaczek, 23-08-2010 09:01:
Nie neguję umiejętności pisarskich Hilla, który pisze świetnie, lekko, a czyta się go zaiste przyjemnie, bo pomysły ma ciekawe. Nie pociąga mnie jednak lektura powieści pełnej wulgaryzmów i scen seksu rodem z Mastertona, bo nie tego szukam w dobrej powieści. Myślę, że istnieją wartości, o których wychowani na popkulturowej sieczce Amerykanie nie mają pojęcia. W tym miejscu temat nieuchronnie zmierza ku rozważaniom religijnym, ale to chyba nie miejsce i czas ku temu. Podejście do wiary, które Hill serwuje w powieści nie pokrywa się z moim, ot, i wszystko. Ale zostawmy moją osobę w spokoju, bo oceniamy książkę, nieprawdaż? Powieść bez wątpienia spodoba się wielu czytelnikom, gdyż pomysł jest naprawdę ciekawy, ja jednak pozostanę przy starym dobrym Kingu.
Genialne, Paszczaczek - oceniać całą książkę i autora po dwóch pierwszych stronach i pobieżnym przekartkowaniu kilku następnych. Może następnym razem ogranicz się do okładki, wyjdzie na to samo.

Paszczaczek, 23-08-2010 06:58:
Ja \"odpadłem\" już na drugiej stronie, a muszę powiedzieć, że cieszyłem się na lekturę tej książki. Chciałem dać powieści szansę, przekartkowałem trochę, ale dalej było jeszcze gorzej. Hill bez wątpienia jest pisarzem utalentowanym, niezwykle zdolnym, ma ciekawe pomysły, ale sposób, w jaki je realizuje... Obawiam się, że nie sięgnę już po żadną z jego książek.

« 1 189 190 191 192 193 203 »

Polecamy

Śrubełek? Głowadzik?

Niedzielny krytyk komiksów:

Śrubełek? Głowadzik?
— Marcin Osuch

Można się nią ogolić!
— Marcin Osuch

Z których Jolskych?
— Marcin Osuch

Odbiło mi się trzy razy
— Marcin Osuch

Coś łysego bym ozłocił
— Marcin Osuch

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.