Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 8 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

Amerykańska Mała Prasa

Esensja.pl
Esensja.pl
Przegląd i krótka historia według Mike Halla.

Esensja

Amerykańska Mała Prasa

Przegląd i krótka historia według Mike Halla.
Wydawanie prasy we własnym zakresie ma długą historię w Stanach Zjednoczonych. Tradycja ta sięga XVII stulecia, kiedy państwo było zbiorem kolonii podległych brytyjskiej koronie. Wydawane wtedy dzienniki i biuletyny, często o tematyce religijnej lub politycznej, były ważnym instrumentem dla ducha amerykańskiego pioniera i w niemałym stopniu przyczyniły się do kształtowania świadomości kolonistów, co ostatecznie doprowadziło do rewolucji amerykańskiej pod koniec XVIII wieku. Pamiętając o ważnej roli podobnych publikacji w amerykańskiej kulturze, nie powinno dziwić, że w Stanach Zjednoczonych również obecnie Mała Prasa ma się dobrze.
Współczesna Mała Prasa jest tak naprawdę tylko daleką kuzynką prasy wydawanej we własnym zakresie, która pomogła nadać kształt amerykańskiej tożsamości. Pierwsze próby takich publikacji narodziły się z powodu ograniczonej liczby miejsc, gdzie amerykańscy pisarze i autorzy mogli zamieszczać swoje prace. Obecnie nie brak wydawnictw w całym kraju, choć współpraca z wydawcami wciąż jest zadaniem wyczerpującym. Tak więc współczesny ruch małej prasy nie jest bezpośrednią reakcją na niewystarczające możliwości publikacji dla religijnych i politycznych reformatorów. Jest to także przejaw popularnego hobby wśród amatorskich pisarzy i artystów. Motywacja do tworzenia własnych publikacji zmieniła się z konieczności społecznej i politycznej, w kwestię czystej kreacji i - co ważniejsze - rozrywki.
Większość badaczy Małej Prasy zgadza się co do tego, że ruch ten narodził się w późnych latach 50. i początku 60. Większość wczesnych publikacji było poświęconych muzyce. Strony fanzinów (termin wywodzący się z określenia "magazyn fanowski") pełne były recenzji i komentarzy na temat płyt jazzowych i rockowych oraz tworzących je artystów. Niedługo później ruch Małej Prasy przeszedł etap specjalizacji. Rosnąca popularność literatury science-fiction skłoniła wielu młodych i nie publikujących twórców do stworzenia swoich własnych fanzinów, zawierających teksty beletrystyczne nieznanych autorów. Entuzjaści filmu dołączyli do ruchu Małej Prasy, publikując własne recenzje i analizy kina zarówno krajowego, jak i zagranicznego; nieznani rysownicy komiksów rozpoczęli wydawanie swoich własnych, oryginalnych komiksów stając się największą częścią ruchu małej prasy.
Choć nadal istnieje wiele amerykańskich fanzinów poświęconych muzyce, filmowi czy beletrystyce, w przypadku większości publikacji Małej Prasy w Stanach Zjednoczonych jej główną treść stanowi komiks. Komiksy są ważnym składnikiem amerykańskiej kultury popularnej od lat 30., ale w latach 60. możliwości debiutu dla pełnego aspiracji twórcy komiksowego zostały znacznie ograniczone. W tamtych czasach większość artystów pracujących dla głównych wydawców komiksów w Stanach Zjednoczonych pochodziła z branży reklamowej, a wydawcy bardzo niechętnie dawali szansę młodym, początkującym autorom bez udokumentowanych sukcesów w przemyśle reklamowym. W latach 60. twórca przyszłego komiksu miał tylko dwie możliwości: mógł terminować u innego uznanego artysty komiksowego, licząc na zatrudnienie po pewnym czasie, lub wstąpić w szeregi rosnącej liczby twórców komiksu Małej Prasy, starając się samemu zademonstrować własne umiejętności. I tak, praktycznie od samych początków, komiksy Małej Prasy były pełne prac dwóch różnych i zarazem charakterystycznych rodzajów twórców: hobbystów, których zainteresowanie publikowaniem komiksów ograniczało się tylko Małej Prasy oraz przyszłych profesjonalistów, których celem było szlifowanie swoich umiejętności i udowodnienie ich uznanym wydawcom komiksów.
W późnych latach 60. wydawcy Małej Prasy i fanzinów zaczęli łączyć się w kluby. Utrzymując komunikację listowną angażowali się we wspólne wysiłki promocyjne, pomagając sobie nawzajem w dotarciu do większego grona odbiorców. Ponieważ rzadko kiedy dysponowali budżetami potrzebnymi na poważną reklamę, to wysiłki tychże klubów sprawiały, że tytuły Małej Prasy sięgały poza obszar, w którym były początkowo dystrybuowane. Kluby Małej Prasy pozostawały jednym z podstawowych środków jej promocji w Stanach Zjednoczonych, a wraz z Internetem i jego możliwościami , stały się głównym źródłem informacji na temat bieżących publikacji. Część klubów koncentrowała się na hobbystycznym aspekcie Małej Prasy, tworząc fora dyskusyjne i materiały dystrybucyjne dla twórców, których prace w zamierzeniu nie miały zwracać na siebie uwagi profesjonalnego przemysłu wydawniczego (jednym z takich klubów jest Syndykat Małej Prasy "Small Press Syndicate" - SPS, którego stronę internetową znaleźć można pod tym adresem). Inne kluby skupiały się na dostarczeniu swoim członkom platformy, gdzie poprzez wzajemną krytykę mogli oni doskonalić swój warsztat, a poza tym dawały im możliwość partycypowania we wspólnych akcjach promocyjnych oraz poczucie uczestniczenia w społeczności twórców (wartym uwagi klubem tego rodzaju jest Organizacja Zjednoczonych Fanzinów "United Fanzine Organization" UFP - jeden z oryginalnych klubów Małej Prasy, który można znaleźć on-line tutaj).
Fanziny Małej Prasy lat 60. były drukowane tanimi metodami na urządzeniach zwanych "powielaczami dusz" lub "maszynami Ditto", popularnymi w czasach sprzed wynalezienia fotokopiarki (autor żałuje, że jest zbyt młody, aby mieć szansę kiedykolwiek używać maszyny Ditto i jako tako nie może nic powiedzieć na temat pracy tego urządzenia). W latach 60. i 70. z profesjonalnego druku offsetowego korzystało bardzo niewielu wydawców Małej Prasy, ponieważ dla większości z nich związane z tym koszta działały zniechęcająco. Jednak wraz z pojawieniem się komercyjnych fotokopiarek w latach 70. społeczność Małej Prasy otrzymała możliwość drukowania znacznie łatwiejszą w zastosowaniu, bardziej niezawodną i szerzej dostępną niż Ditto metodą, a przede wszystkim o wiele tańszą niż druk offsetowy. Fotokopiarki do dziś pozostają najczęściej używanym urządzeniem w produkcji Małej Prasy.
Ceny profesjonalnych usług druku offesetowego spadły znacząco w latach 70. i w następnym dziesięcioleciu wielu twórców przekroczyło granicę między Małą Prasą i mainstreamem przemysłu komiksowego wydając komiksy na poziomie profesjonalnym trafiające do komiksowych sklepów na terenie całych Stanów Zjednoczonych. Rynek komiksów w Ameryce od połowy lat 80. zaczął mniej zależeć od dystrybucji przez kioski, a bardziej od sprzedaży bezpośredniej (wyspecjalizowane sklepy komiksowe), co dawało niezależnym wydawcom większe szanse na wydawniczy sukces. Minusem tego systemu dystrybucji był ogólny spadek czytelnictwa komiksów w kraju, a dokładnie - rynek przeszedł ze sprzedaży ilościowej na większą różnorodność.
Chociaż zażarta debata o tym, czy zmiana ta wyszła na dobre komiksowemu medium nadal trwa, efekt, jaki przyniosła Małej Prasie, jest niezaprzeczalny. Wielu twórców rozpoczynało publikację od Małej Prasy mając nadzieję na odkrycie pewnego dnia ich zdolności przez większego wydawcy. W rzeczywistości zdarzało się to bardzo rzadko. Kiedy twórca wydaje profesjonalnie wyglądający komiks, który trafia do głównych miejsc sprzedaży, ma on tym samym większą szansę na dotarcie do odbiorców, a co za tym idzie wydawców także. Tak więc ruch Małej Prasy został znacznie bardziej zdefragmentowany niż miało to miejsce w przeszłości, z granicą pomiędzy hobbystami i przyszłymi profesjonalistami, o których mówiło się coraz częściej. W rezultacie poczucie wspólnoty, które było jedną z cech charakterystycznych ruchu Małej Prasy, zostało zachwiane. W opinii wielu entuzjastów Małej Prasy, było to doświadczenie tragiczne.
Innym nieszczęściem dla społeczności Małej Prasy był wzrost roli Internetu. Wielu twórców, którzy w przeszłości zostaliby wydawcami tradycyjnej Małej Prasy wybrali publikację swoich prac on-line. Chociaż Internet był nieocenionym narzędziem promocyjnym dla wielu wydawców drukowanej Małej Prasy, to musiał on teraz konkurować z produktem, który często był dostępny on-line i to za darmo. Komiksy publikowane on-line nie mają ograniczeń budżetowych związanych z drukiem. Koszt zamieszczenia on-line komiksu czarno białego czy kolorowego jest jednakowy, a komiksy on-line potencjalnie mogą dotrzeć do większej grupy odbiorców. Obecnie ruch Małej Prasy on-line rośnie znacznie szybciej niż Małej Prasy drukowanej. Doprowadziło to do utworzenia jeszcze jednego podziału - tradycyjna i online Mała Prasa wydają się istnieć bardziej na zasadzie wykluczania się niż kooperacji. W niektórych przypadkach wydawcy tradycyjnej Małej Prasy publicznie atakowali rewolucję on-line i odwrotnie. Trudno powiedzieć dlaczego do tego doszło, ale jest to fenomen, który jeszcze bardziej pogłębił różnice w społeczeństwie małej prasy.
Tak naprawdę ruch amerykańskiej Małej Prasy w niczym nie różni się od Małej Prasy w innych krajach - zawsze znajdą się tacy, którzy podejmą się publikacji we własnym zakresie, często dopłacając do tego i docierając do bardzo ograniczonej grupy odbiorców. Jak wiele innych hobby, Mała Prasa kształci unikalną pasję w tych, których przyciągnie, a pasja ta przekazywana jest na kolejne pokolenia twórców. Cele i metody każdej generacji ulegają zmianie wraz z upływem czasu i rozwojem technologii, ale duch Małej Prasy pozostaje taki sam - czysta kreacja i czerpanie satysfakcji z tworzenia czegoś samemu.
koniec
1 listopada 2003
Mike Hall jest redaktorem w Ape Entertainment (www.ape-entertainment.com), profesjonalnym domu wydawniczym utworzonym przez grupę weteranów niegdysiejszych wydawców Małej Prasy. Opublikował liczne komiksy w Małej Prasie, on-line. Miał kolumnę w www.smallpresscomics.com, jednym z podstawowych stron internetowych po¶więconych Małej Prasie w Stanach Zjednoczonych.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedzielny krytyk komiksów: Śrubełek? Głowadzik?
Marcin Osuch

28 IV 2024

Każdy smok ma swój słaby punkt ukryty pod którąś z łusek. Tak było ze Smaugiem z „Hobbita”, tak było też ze smokiem z przygód Jonki, Jonka i Kleksa. A że w przypadku tego drugiego chodziło o wentyl do pompki? Na tym polegał urok komiksów Szarloty Pawel.

więcej »

Niekoniecznie jasno pisane: Jedenaście lat Sodomy
Marcin Knyszyński

21 IV 2024

Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.

więcej »

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

17 IV 2024

W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.