Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

‹Star Wars: Dziedzictwo #8: Tatooine›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStar Wars: Dziedzictwo #8: Tatooine
Data wydania3 października 2011
Wydawca Egmont
CyklStar Wars
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Mamusia Skywalkera
[„Star Wars: Dziedzictwo #8: Tatooine” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Nie żebym narzekał, ale ostatnio „Dziedzictwo” troszeczkę spuściło z tonu. To, że Cade Skywalker nieco się zagubił pomiędzy jasną i ciemną stroną Mocy, to drobiazg. Gorzej, że zagubił się scenarzysta, zaczął dreptać w miejscu, nie wiedząc, co począć z tak dobrze rozpoczętym komiksem. Jednak najnowszy, ósmy tom sagi daje nadzieję na zmianę w dobrym kierunku.

Marcin Osuch

Mamusia Skywalkera
[„Star Wars: Dziedzictwo #8: Tatooine” - recenzja]

Nie żebym narzekał, ale ostatnio „Dziedzictwo” troszeczkę spuściło z tonu. To, że Cade Skywalker nieco się zagubił pomiędzy jasną i ciemną stroną Mocy, to drobiazg. Gorzej, że zagubił się scenarzysta, zaczął dreptać w miejscu, nie wiedząc, co począć z tak dobrze rozpoczętym komiksem. Jednak najnowszy, ósmy tom sagi daje nadzieję na zmianę w dobrym kierunku.

‹Star Wars: Dziedzictwo #8: Tatooine›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStar Wars: Dziedzictwo #8: Tatooine
Data wydania3 października 2011
Wydawca Egmont
CyklStar Wars
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Przede wszystkim Cade Skywalker potwierdził, że jest najbardziej nieszablonowym ze wszystkich Skywalkerów. O ile jego wielcy przodkowie gnali przez życie, dążąc do realizacji wyższych celów (raz dobrych, innym razem dobrych inaczej), o tyle Cade stwierdził, że ma to gdzieś. Po krótkim epizodzie ratowania galaktyki (w którym załatwił ober-sitha Dartha Krayta) nasz bohater uznał, że losy świata niewiele go obchodzą. A może nawet i go obchodzą, ale dużo więcej rozrywki dostarcza mu jego dawna profesja, czyli piractwo. Ponieważ zaś branża ta wymaga pewnego dystansu od zgrupowań gwiezdnych niszczycieli i innych superstardestroyerów, postanowił zamelinować się gdzieś na obrzeżach galaktyki. No i „przypadkowo” wylądował na pustynnej planecie Tatooine.
Imperium (to złe, kierowane przez Sithów1)), poirytowane powtarzającymi się napadami na transporty zaopatrzeniowe, wysłało dwie tajne agentki z zadaniem zrobienia porządku. Pierwsza to urocza pilotka Eskadry Czaszek, a druga to Morrigan Corde, najlepszy imperialny szpieg, prywatnie – mama Cade’a Skywalkera. Bigosu dopełniają zabójcy wysłani przez konkurencyjną spółkę piracką „Czarne Słońce”. Są to Anzatowie, przedstawiciele tysiącletniego rodu zabójców (ci od wypijania zupy, pisaliśmy kiedyś o tym w Esensji). Napięcie sięga zenitu, gdy cała ekipa spotyka się na starej, opuszczonej farmie wilgoci (brzmi znajomo?).
Podsumowując, Cade w najlepszej dla siebie roli, czyli kosmicznego pirata, do tego kilku wrednych zabójców, parę ładnych kosmitek i mała rodzinna tajemnica. Ogólnie, jeden z lepszych albumów.
koniec
13 grudnia 2011
1) W odróżnieniu od tego dobrego Imperium, kierowanego przez imperialnych – nie mylić z Sojuszem Galaktycznym

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zupełnie jak nie trykoty
Dagmara Trembicka-Brzozowska

28 IV 2024

Ten album to taka „przejściówka” – rozpoczyna się sceną z „Wojen nieskończoności”, a akcja znajduje się najwyraźniej gdzieś przed albumem „King In Black”, w Polsce jak na razie nie wydanym, oraz późniejszymi komiksami m.in. z cyklu „Wojna światów” czy z Thorem w roli głównej. I jakkolwiek fabuła jest dość przeciętna, to jednak jest w „Czarnym” parę rzeczy wartych zobaczenia.

więcej »

Palec z artretyzmem na cynglu
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

27 IV 2024

„Torpedo 1972” to powrót po latach Luca Torelliego, niegdyś twardziela i zabijaki, a dziś… w sumie też zabijaki, ale o wiele bardziej zramolałego.

więcej »

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż autora

Uczmy się języków!
— Marcin Osuch

„Szalony Kojot” przez dwie chmury?
— Marcin Osuch

Aparat, góry, człowiek
— Marcin Osuch

Niech prezydent się tym zajmie
— Marcin Osuch

Ratunek czy porwanie?
— Marcin Osuch

Zatrzymane w słowach
— Marcin Osuch

Broń i pieniądze
— Marcin Osuch

Tylko wkrętacza brakuje
— Marcin Osuch

Pożegnanie
— Marcin Osuch

Ten komiks nieco więcej obiecuje niż daje
— Marcin Osuch

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.