Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić

Krótko o komiksach: Marzec 2003, cz. 3
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Nabuchodinozaur: Wstęp do niby-prehistorii”, „Nabuchodinozaur: Kroniki niby-prehistoryczne”, „Leonard: Nadal jest geniuszem!”, „Cubitus: Przedstawia swoich przodków”

Wojciech Gołąbowski

Krótko o komiksach: Marzec 2003, cz. 3
[ - recenzja]

„Nabuchodinozaur: Wstęp do niby-prehistorii”, „Nabuchodinozaur: Kroniki niby-prehistoryczne”, „Leonard: Nadal jest geniuszem!”, „Cubitus: Przedstawia swoich przodków”
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wojciech Gołąbowski [80%, 80%]
W krainie Naba
Nab jest dinozaurem. Jego pełne imię to Nabuchodinozaur. Nieco przydługawe… Zostańmy więc przy Nabie.
Bohater żyje w świecie pra(wie)historycznym, lokowanym przez autorów „około 70 milionów, może 300 milionów, a niewykluczone, że 500 miliardów lat temu”. W każdym bądź razie jest to okres, w którym pojawia się życie myślące w postaci wielkich, średnich i całkiem małych gadów chodzących, fruwających i pływających.
Życie Naba i jego znajomych upływa na nierzadko bolesnym poznawaniu świata, momentami dziwnie podobnego do naszego. Jest to jednak ból nie czyniący szkody komiksowym bohaterom, powstający w typowych dla humorystycznych komiksów czy filmów animowanych katastrofach: a to ktoś spada na głowę z kilkudziesięciu metrów, a to wybucha pod nim wulkan, a to spada na niego meteoryt…
Przede wszystkim jednak przygody Naba są postmodernistyczną wspólną zabawą autorów i czytelników. Mamy tu liczne nawiązania do przysłów czy bajek (przykładowo: trzech przyjaciół buduje sobie domki: pierwszy na kwiatku, który więdnie; drugi na drzewie, które zwalają pra(wie)historyczne bobry; trzeci wreszcie buduje solidny, murowany dom na skale… która okazuje się być wulkanem). Mamy także odniesienia do współczesnej kultury masowej – Nabowi śnią się koszmary, w których czytelnik bez trudu rozpoznaje kaczora Donalda, królika Bugsa czy Smerfy; kiedy indziej zaś spotyka świętego Mikołaja, który przekraczając prędkość światła, cofnął się w czasie. Mamy wreszcie zabawę z konwencją komiksu: w jednej z historyjek Naba rysowanego przez Widenlochera zastępuje czarno-biały Nab autorstwa Herlégo; w innej Nabuchodinozaur zastanawia się nad ewentualnym pseudonimem: wymienia między innymi właśnie swego współautora, Herlégo; w jeszcze innej obaj autorzy pojawiają się na kadrach osobiście.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
W dwóch wydanych u nas do tej pory albumach z serii zamieszczono historie dwu i jednoplanszowe. Ładnie wydane, barwne historyjki zostały jednak dość niestarannie przełożone. Przy czym nie mam tu na myśli tekstu w dymkach (nie mam porównania z francuskim oryginałem), ale liczne onomatopeje i inne teksty pojawiające się poza dymkami. Tekst oryginalny, wrysowany w tło, pozostał widoczny w kadrze, a na niego, ciemniejszym kolorem został nałożony tekst polski. Miejscami widać próby wymazania tekstu oryginalnego, ale są to próby nieudane, psujące dzieło. Miejscami wreszcie pozostawiono francuskie wyrazy dźwiękonaśladowcze – a taka niekonsekwencja źle świadczy o polskiej redakcji serii.
Mimo tych błędów, będę oczekiwał z niecierpliwością na kolejne wesołe przygody Naba i jego znajomych, polecając je wszystkim lubiącym postmodernistyczny humor, bez ograniczeń wiekowych.
Cytat albumu #1: „Czy nigdy nie słyszałeś o dryfowaniu kontynentów?”
Cytat albumu #2: „Cóż, muszę unikać balangowania z nietoperzami… Potem mam zawsze kłopot z przebudzeniem!…”
Leonard nadal jest geniuszem
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wojciech Gołąbowski [90%]
Najważniejsze jest tło
Leonard nadal jest geniuszem. Nadal ma bezimiennego ucznia, lubiącego spać do późnego popołudnia. Nadal w jego domu mieszka pręgowany kot i przynajmniej jedna mysz. Nadal jego wynalazki powodują ból głowy, a nierzadko i innych części ciała jego pomocnika. Nadal wszystkim bohaterom przytrafiają się niezliczone katastrofy, po których niektórzy z nich trafiają do szpitala.
Drugi album z cyklu przygód Leonarda – egocentrycznego wynalazcy i naukowca, znacznie wyprzedzającego swoją epokę (którą wszak niezmiernie trudno umiejscowić w realiach historycznych) – jest lepszy od części pierwszej. Nie ma w nim błędów, które rzucają się w oczy podczas lektury części pierwszej, takich jak plansze sztucznie powiększone do formatu A4. W standardowej kompozycji prostokątnych, wierszowo ułożonych kadrów bardzo rzadko występują elementy wybiegające poza ramkę: najczęściej są to dymki, rzadziej fragmenty rysunku.
Najważniejsze jest tu jednak tło wydarzeń. Dla niego warto po pierwszym, pospiesznym przeczytaniu albumu (i pierwszych wybuchach śmiechu) wrócić na jego początek i ponowić lekturę. Występujące w albumie kadry można bowiem podzielić na dwie grupy: na te, w których tłem jest jednolita, jednokolorowa płaszczyzna (ściany, nieba itp.) oraz te, w których tło w swym bogactwie stanowi drugie dno danej historyjki, drugi (a czasem i trzeci) wątek akcji.
Przykładem może być fragment scenki pod tytułem „Co z tym zrobić?…”. Oto do izby wpada Uczeń, niosący olej – potykając się, rozlewa jego część na podłodze. Dalej główna akcja toczy się swoją drogą (geniusz z pomocnikiem konstruują wielką machinę), a tymczasem w tle do tej samej izby wpada kot. Traci on równowagę i z impetem wpada głową do mysiej dziury. Wkrótce potem widać, jak rozzłoszczona mysz kopniakiem wygania kota ze swego domostwa, a po chwili spakowany, obandażowany kot opuszcza domostwo Leonarda…
Niestety, wizualny odbiór albumu psuje dość nieudolne zredagowanie polskojęzycznych napisów występujących poza dymkami. Między innymi, czasem spod napisu na furtce wynalazcy przebija tekst oryginalny, czasem zaś jest on starannie zamalowany przed nałożeniem polskiej wersji językowej. To samo tyczy się wyrazów dźwiękonaśladowczych.
Niemniej uważam, że przygody Leonarda są obecnie jedną z najśmieszniejszych serii komiksu humorystycznego dostępnych na polskim rynku. Za stroną tytułową, polecam go osobom od lat 7 do 77.
Cytat albumu: „- Mistrzu… Czy pan wie, że jest genialny?
– Oczywiście! Ale lubię, jak mi się to powtarza!”
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wojciech Gołąbowski [50%]
Uwaga na tytuły!
Pierwszy z wydanych przez wydawnictwo Podsiedlik-Raniowski i spółka albumów z serii „Cubitus” nosił tytuł „Najlepsze z najlepszych” i był rzeczywiście zbiorem udanym. Rodzi się naturalne pytanie, po co więc wydawać inne – „nienajlepsze” – historyjki… Jak widać, przy wymyślaniu tytułów trzeba uważać.
W drugim albumie z serii Cubitus – duży, okrągły, biały, włochaty pies – przedstawia swych przodków. Czytaj: wraz z wujem Tomaszem i kotem Marszałkiem pokazuje się na tle różnych okresów historii i pseudohistorii, na swój sposób uczestnicząc w co ważniejszych jej wydarzeniach. Jednoplanszowe historyjki humorystyczne wiodą czytelnika od czasów prehistorycznych (pojawienie się człowieka: wuj Tomasz wynajduje ogień), poprzez czasy trubadurów (pracujących na etacie u egzekutora czynszów) śpiewających o podatkach, wyprawy Kolumba i wizytę u Juliusza Verne aż po kraksę dwóch stacji kosmicznych i czasy współczesne.
Niestety, ładnie, starannie wydany album oceniam jako gorszy od pierwszego z serii. Tytuł tamtego okazał się więc być proroczym – humor drugiego albumu wydaje się być miejscami wymyślony na siłę, a efekty niekoniecznie są śmieszne. Komiks polecam więc głównie wiernym miłośnikom Cubitusa, niezależnie od ich wieku i płci.
Cytat albumu: „Doskonały organizator Bernard Pustelnik proponuje pobyt w Ziemi Świętej wraz ze zwiedzaniem murów obronnych Jerozolimy pod przewodnictwem Gofra de Bulion i Biszkopta von Kartoffeln.”
koniec
1 marca 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Kraina bez gwiazd
Marcin Osuch

29 IV 2024

Wydana nakładem oficyny Lost in Time „Arka” to udany miks twardego SF z elementami horroru i socjologicznego thrillera. Początek jest bardzo dobry i na szczęście nie najgorsze jest zakończenie.

więcej »

Zupełnie jak nie trykoty
Dagmara Trembicka-Brzozowska

28 IV 2024

Ten album to taka „przejściówka” – rozpoczyna się sceną z „Wojen nieskończoności”, a akcja znajduje się najwyraźniej gdzieś przed albumem „King In Black”, w Polsce jak na razie nie wydanym, oraz późniejszymi komiksami m.in. z cyklu „Wojna światów” czy z Thorem w roli głównej. I jakkolwiek fabuła jest dość przeciętna, to jednak jest w „Czarnym” parę rzeczy wartych zobaczenia.

więcej »

Palec z artretyzmem na cynglu
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

27 IV 2024

„Torpedo 1972” to powrót po latach Luca Torelliego, niegdyś twardziela i zabijaki, a dziś… w sumie też zabijaki, ale o wiele bardziej zramolałego.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Z tego cyklu

Sielanka nigdy nie trwa wiecznie
— Marcin Mroziuk

Zły wampir i nierozgarnięci bohaterowie
— Miłosz Cybowski

NieZjawiskowy spadek formy
— Wojciech Gołąbowski

Bohaterowie, jakich potrzebujemy
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

W pięknym lesie
— Maciej Jasiński

Dlaczego dziupla
— Wojciech Gołąbowski

Legendy miejskie
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Conan jakich wielu
— Miłosz Cybowski

Machlojki w zimowej wiosce
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Coś tu nie wyszło
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Tegoż twórcy

W kolejnych opałach
— Wojciech Gołąbowski

Do trzech razy sztuka
— Marcin Osuch

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.