„Pantera” to opowieść trudna do jednoznacznego zaklasyfikowania. Choć wygląda jak ilustrowana książka dla dzieci, to bardzo szybko okazuje się, że poruszane są w niej jednak bardzo „dorosłe” tematy, a podczas lektury trudno uwolnić się od jakiegoś trudnego do zdefiniowania lęku.
Kolorowa Pantera
[Brecht Evens „Pantera” - recenzja]
„Pantera” to opowieść trudna do jednoznacznego zaklasyfikowania. Choć wygląda jak ilustrowana książka dla dzieci, to bardzo szybko okazuje się, że poruszane są w niej jednak bardzo „dorosłe” tematy, a podczas lektury trudno uwolnić się od jakiegoś trudnego do zdefiniowania lęku.
Mała Krystynka mieszka wspólnie z ojcem i kotką o wdzięcznym imieniu Panna Kocinka. Niestety, zwierzak jest chory i musi zostać uśpiony. Nie trzeba mówić, że to, co dla ojca jest zwykłym załatwieniem sprawy u weterynarza, dla dziecka stanowi prawdziwy dramat. Bohaterka komiksu radzi sobie z tą traumą w sposób typowy dla dzieci: ucieka w świat wyobraźni. Tu pojawia się tytułowa Pantera – niezwykły, zmiennokształtny zwierzak, który pewnego dnia po prostu wyskoczył z szuflady w pokoju dziewczynki. Wyimaginowane zwierzę okazuje się doskonałym remedium na wszystkie problemy Krystynki. Pantera jest niezwykle elokwentnym towarzyszem posiadającym dar snucia pasjonujących opowieści o swojej ojczyźnie – Panterlandii, gdzie pełni funkcję księcia koronnego. Kiedy jednak czytelnik zaczyna nastawiać się, na to, że będzie miał oto do czynienia ze wzruszającą i pełniącą funkcje pocieszycielskie opowieścią dla dzieci, zaczynają się dziać rzeczy niepokojące i dziwne. Stopniowo zmienia się atmosfera tej opowieści, nie wiadomo dokładnie kiedy sytuacja robi się coraz bardziej złowieszcza. Trudno jednoznacznie powiedzieć, na czym to polega, po prostu zachowanie Pantery, jej słowa i gesty wywołują trudny do uchwycenia niepokój. Niesamowite zwierzę zaczyna konsekwentnie przejmować kontrolę nad życiem dziewczynki.
Brecht Evens wprawdzie na polskim rynku dopiero debiutuje, ale ma już na koncie kilka znaczących sukcesów. Ten belgijski twórca w 2010 roku otrzymał nagrodę Willy’ego Vandersteena za komiks „Wrong Place”, a rok później zdobył nagrodę publiczności w Angoulême. Także „Pantera” została już dostrzeżona w środowisku komiksowym – w 2016 roku przyniosła Evensowi nagrodę Bédélys na kanadyjskim festiwalu w Montrealu. Warto odnotować, że komiks spotkał się także z różnorodnymi ocenami – jest bowiem bardzo wieloznaczny i faktycznie otwarty na różne interpretacje. Sam Evens w wydziale udzielonym w kwietniu 2016 roku magazynowi „Newsarama” opowiedział o dwóch takich reakcjach. Opisał mianowicie sytuację, w której pewna kobieta zwracając komiks do sklepu stwierdziła, że stanowi on apologię pedofilii, zoofilii i kazirodztwa. Oczywiście ta interpretacja jest nie tylko skrajna, ale sprzeczna z faktami i więcej chyba mówi o stanie umysłu tej klientki niż o samym komiksie, ale trzeba przyznać, że Brecht Evens niejednokrotnie sam prowokuje do takich ocen. Druga sytuacja miała miejsce podczas jakiegoś spotkania z czytelnikami. Gdy przed autorem pojawiło się dziecko z komiksem prosząc o autograf, ten zapytał, czy było w nim coś trudnego dla małoletniego czytelnika. Dziecko odpowiedziało twierdząco – była to mianowicie śmierć kota Krystynki otwierająca całą opowieść. Krótko mówiąc było to zdarzenie, o którym dorośli czytelnicy komiksu pewnie zapomną, zanim skończą czytać kolejną stronę. Właśnie te dwie reakcje doskonale pokazują, jakie znaczenie dla interpretacji dzieła ma perspektywa czytelnika determinowana jego wiekiem i doświadczeniami.
O ile zatem warstwa narracyjna może być przedmiotem dyskusji, o tyle pod względem graficznym komiks prezentuje się wybornie. Podłużny format przywołuje jednoznaczne skojarzenia z książką dla dzieci, a bajeczne kolory tylko takie wrażenia wzmacniają. Zresztą właśnie kolorystyka stanowi najważniejszy element tej opowieści. Artysta używa akwareli w płynie nadając swoim pracom specyficzny, transparentny charakter. Bardzo często różne sprzęty, przedmioty, linie pojawiające się na rysunkach są widoczne także przez półprzezroczyste ciała bohaterów, co tworzy wrażenie pewnej lekkości. Poza tym, Evens dzieli swoją opowieść na błękitno-czerwone sekwencje, w których Pantera się nie pojawia oraz fragmenty bardziej kolorowe naznaczone obecnością wyimaginowanego zwierzaka. Gdy na scenę wkracza książę koronny Panterlandii, opowieść zaczyna mienić się odcieniami żółci i zieleni, nadającymi całości nieco psychodeliczny i surrealistyczny charakter. Ten zabieg pokazuje kontrast pomiędzy smutkiem i radością, a także ma sprawiać, jak we wspomnianym już wywiadzie mówi sam Evens, żeby za Panterą i jej kolorami tęskniła nie tylko Krystynka, ale także czytelnicy. Podobieństwo do książek dla dzieci związane jest także z tym, że nie ma tu wyodrębnionych konturem kadrów. Zamiast tego poszczególne scenki przedstawione są za pomocą otwartych ilustracji – raz znajdziemy tu kilkanaście takich obrazków na jednej planszy innym razem całą planszę lub nawet dwie zajmuje jedna ilustracja. Krótko mówiąc autor zapewnia czytelnikom wiele wrażeń estetycznych.
„Pantera” na pewno nie pozostawi nikogo obojętnym. Początkowo zabawna i pocieszycielska opowieść o przyjaźni małej dziewczynki i jej wyobrażonego przyjaciela raz po raz zmienia się w mroczny thriller, odwołujący się do głęboko ukrytych lęków. Autor nawiązuje w niej do klasycznych historyjek dla dzieci, ale ukazuje je w zupełnie innym świetle. Pantera odwiedzająca Krystynkę tylko początkowo przypomina nieco tygrysa Hobbesa bawiącego się radośnie z kilkuletnim Calvinem. Z czasem okazuje się, że znacznie więcej w niej cech Alinoe, który niegdyś dał się we znaki Jolanowi i jego matce. Komiks na pewno warto polecić dojrzałemu czytelnikowi, potrafiącemu docenić surrealistyczną narrację oraz lubiącemu graficzne i kolorystyczne eksperymenty. Wieloznaczne dzieło Brechta Evensa na pewno ich nie zawiedzie. O tym, czy mogą po niego sięgać dzieci, powinni natomiast decydować rodzice.