Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Franz
‹Lester Cockney #1›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLester Cockney #1
Scenariusz
Data wydaniawrzesień 2019
RysunkiFranz
PrzekładJakub Syty
Wydawca ONGRYS
CyklLester Cockney
ISBN978-83-65803-56-6
Format280s. 220x296 mm
Cena125,00
Gatunekprzygodowy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Z londyńskiego deszczu pod afgańską rynnę
[Franz „Lester Cockney #1” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Lester Cockney” to wciągająca mieszanka przygodowo-podróżnicza. Czytelnik znajdzie tu trochę z powieści Verne’a, „Indiany Jonesa”, a nawet odrobinę „Corto Maltese” Pratta. Owszem, rzecz nie jest najnowsza, ale lektura sprawia dużą przyjemność.

Marcin Osuch

Z londyńskiego deszczu pod afgańską rynnę
[Franz „Lester Cockney #1” - recenzja]

„Lester Cockney” to wciągająca mieszanka przygodowo-podróżnicza. Czytelnik znajdzie tu trochę z powieści Verne’a, „Indiany Jonesa”, a nawet odrobinę „Corto Maltese” Pratta. Owszem, rzecz nie jest najnowsza, ale lektura sprawia dużą przyjemność.

Franz
‹Lester Cockney #1›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLester Cockney #1
Scenariusz
Data wydaniawrzesień 2019
RysunkiFranz
PrzekładJakub Syty
Wydawca ONGRYS
CyklLester Cockney
ISBN978-83-65803-56-6
Format280s. 220x296 mm
Cena125,00
Gatunekprzygodowy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Wydawnictwo Ongrys znane jest ze swojego zamiłowania do sięgania po komiksy starsze, czasem nieco zapomniane. Dzięki Ongrysowi wszyscy fani polskiego komiksu mają okazję przypomnieć sobie kultowego „Kapitana Żbika”, mnie znane prace Jerzego Wróblewskiego, a także Tadeusza Raczkiewicza. Jednocześnie wydawca ten dosyć regularnie starając się przybliżyć pozycje klasyczne zagraniczne takie jak „Bruce Hawker”, świeżo wydany „Bruno Brazil” czy właśnie „Lester Cockney”. Ten ostatni jest autorskim dziełem belgijskiego artysty Franza Drappiera posługującego się pseudonimem Franz. Wspomniany album jest „debiutem” Drappiera na polskim rynku.
Zgodnie z panującymi obecnie zwyczajami na polskim rynku komiksowym, Ongrys wydał „Lestera Cockneya” w solidnym wydaniu zbiorczym, obejmującym pięć albumów. Na okładkę wybrano tę z czwartej części i to chyba był dobry ruch. Pustynia, wielbłądy, roznegliżowana blondynka i twardziel o rysach nieco przypominających naszego Tajfuna. Zapowiada się nieźle.
Cała historia zaczyna się w Londynie w latach czterdziestych XIX wieku. Tytułowy bohater, przechadzając się ulicami stolicy brytyjskiego imperium, zostaje zaczepiony przez angielskich oficerów. Przyczyną jest irlandzkie pochodzenie Cockneya. Rozpoczyna się przepychanka, Anglik nieszczęśliwie upada, uderzając głową o bruk i umiera. Irlandczyk ucieka, a schronienie paradoksalnie znajduje w… angielskiej armii. Zostaje zwerbowany do jednostki, która lada moment ma wyruszyć do Indii. Jak to zwykle bywa w takich historiach, czytelnikowi zaserwowanych zostaje seria mniej lub bardziej prawdopodobnych zbiegów okoliczności. Tym samym statkiem co Lester, do Indii podróżuje miss Pebbleton, siostra zabitego przez niego oficera. Co więcej, dziewczyna chcąc spotkać swoich rodziców, wyrusza do Kabulu a Cockney zostaje włączony do jej eskorty. W ten oto sposób, w losy zadziornego Irlandczyka wpleciona została piękna kobieta oraz niezwykle krwawa wojna brytyjsko-afgańska. Tutaj duży plus dla Franza-scenarzysty za oparcie przygód głównego bohatera o autentyczne wydarzenia historyczne. O inwazji ZSRR na Afganistan słyszał prawie każdy, ale wiedza o tym, że kilkanaście lat po wojnach napoleońskich, nie mniej dramatyczne boje w tym kraju toczyła właśnie armia brytyjskiego imperium, nie jest już tak powszechna. Komiks ten nie jest podręcznikiem historii, ale może zachęcić do bliższego poznania tamtych wydarzeń.
Perypetie Lestera w środkowej Azji przypominają nieco to, co znamy z albumów Hugo Pratta o Corto. Podobnie jak Maltańczyk, Cockney spotyka różnych dziwnych ludzi i w cudowny wręcz sposób unika śmierci. W przeciwieństwie jednak do Pratta, Franz nie zmusza swojego bohatera do filozoficznych rozważań, pogoni za magicznymi artefaktami, utrzymywania relacji z dziwacznymi postaciami. Łączy ich za to zamiłowanie do podróży. Po Afganistanie przychodzi kolej na Indie, Półwysep Arabski, Egipt. Zmieniają się krainy, zmieniają się też towarzyszki podróży. Angielską lady zastępuje węgierska księżniczka, a piękne kobiety przyciągają kłopoty. Wszystko to tworzy całkiem udaną opowieść przygodowo-awanturniczą, a takich historii nigdy za wiele. Z jednej strony warto poznać, co publikowane było na rynku frankofońskim równolegle z „Valerianem” czy „Thorgalem”, z drugiej to po prostu okazja do wciągającej lektury.
Od strony graficznej widać, że Franz to kolejny rysownik, który nieco zapatrzył się w Jeana Girauda i jego „Blueberry’ego”. I trzeba przyznać, że „Lester Cockney” ma dużo wspólnego z dziełem słynnego Moebiusa, nie tylko zresztą pod względem wizualnym. Bohaterowie obydwu historii to ludzie twardzi, uczciwi, niepokorni. Album ujawnia też drugą obok rysunku pasję Drappiera. Były to konie. Uwielbiał jazdę konną i nie ma co się dziwić, że z taką pasją rysował te zwierzęta. To tłumaczy umiejętności Cockneya w radzeniu sobie z końmi, w końcu sam o sobie mówił, że „urodził się w żłobie”.
koniec
17 lipca 2020

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zupełnie jak nie trykoty
Dagmara Trembicka-Brzozowska

28 IV 2024

Ten album to taka „przejściówka” – rozpoczyna się sceną z „Wojen nieskończoności”, a akcja znajduje się najwyraźniej gdzieś przed albumem „King In Black”, w Polsce jak na razie nie wydanym, oraz późniejszymi komiksami m.in. z cyklu „Wojna światów” czy z Thorem w roli głównej. I jakkolwiek fabuła jest dość przeciętna, to jednak jest w „Czarnym” parę rzeczy wartych zobaczenia.

więcej »

Palec z artretyzmem na cynglu
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

27 IV 2024

„Torpedo 1972” to powrót po latach Luca Torelliego, niegdyś twardziela i zabijaki, a dziś… w sumie też zabijaki, ale o wiele bardziej zramolałego.

więcej »

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż autora

Uczmy się języków!
— Marcin Osuch

„Szalony Kojot” przez dwie chmury?
— Marcin Osuch

Aparat, góry, człowiek
— Marcin Osuch

Niech prezydent się tym zajmie
— Marcin Osuch

Ratunek czy porwanie?
— Marcin Osuch

Zatrzymane w słowach
— Marcin Osuch

Broń i pieniądze
— Marcin Osuch

Tylko wkrętacza brakuje
— Marcin Osuch

Pożegnanie
— Marcin Osuch

Ten komiks nieco więcej obiecuje niż daje
— Marcin Osuch

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.