Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Paul Pope
‹Batman. Rok setny›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBatman. Rok setny
Scenariusz
Data wydania5 października 2016
RysunkiPaul Pope
Wydawca Egmont
CyklBatman
Cena89,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Mit ucieleśniony
[Paul Pope „Batman. Rok setny” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Tytuł „Batman. Rok setny” może sugerować, że będziemy mieli do czynienia w wielce zaawansowaną technologią, cyberpunkiem i futurystycznym science fiction. A tu niespodzianka – świat nie różni się aż tak bardzo od nam współczesnego.

Marcin Knyszyński

Mit ucieleśniony
[Paul Pope „Batman. Rok setny” - recenzja]

Tytuł „Batman. Rok setny” może sugerować, że będziemy mieli do czynienia w wielce zaawansowaną technologią, cyberpunkiem i futurystycznym science fiction. A tu niespodzianka – świat nie różni się aż tak bardzo od nam współczesnego.

Paul Pope
‹Batman. Rok setny›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBatman. Rok setny
Scenariusz
Data wydania5 października 2016
RysunkiPaul Pope
Wydawca Egmont
CyklBatman
Cena89,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Więc o co chodzi? Tytuł komiksu jest dla fanów Batmana nawiązaniem jednoznacznym. „Rok pierwszy” Franka Millera, „Rok drugi” Mike’a W. Barra, czy późniejszy „Rok zerowy” Scotta Snydera – osadzenie tych wszystkich fabuł w konkretnych punktach na osi czasu miało swoje uzasadnienie. Nie inaczej jest w przypadku komiksu Paula Pope’a, autora piszącego głównie dla niezależnych wydawnictw i raczej stroniącego od komiksu superbohaterskiego. Pope przyjął bardzo ciekawe założenie – skoro Batman zadebiutował w roku 1939 to rok setny wypada w 2039, no bo jak inaczej?! I właśnie w przyszłości odległej od dnia dzisiejszego tylko o siedemnaście lat, na ulicach mrocznego, cyberpunkowego Gotham pojawia się znowu jakiś koleś „przebrany za Drakulę”.
Stany Zjednoczone roku 2039 są skrajnie stechnicyzowaną dyktaturą na orwellowską modłę. Jesteśmy w państwie policyjnym, którego każdy skrawek monitorowany jest nieustannie przez kamery – totalna inwigilacja, podsłuchy, skorumpowane tajne służby i technokratyczne rządy. Informacja jest wszystkim – bronią, walutą, pożywieniem. Niezależnie co robisz i gdzie przebywasz, nie możesz uciec od wrażenia, że jesteś obserwowany. Superbohaterowie już nie istnieją – są czymś w rodzaju miejskiej legendy, której wiarygodność maleje z każdym kolejnym rokiem. Aż tu nagle, pewnego dnia, w Gotham pojawia się Batman i od razu wplątuje się w niebezpieczną aferę. Oskarżony o zabicie agenta federalnego musi ukrywać się przed służbami i ujawnić spisek na szczytach władzy, który może zagrozić bezpieczeństwu całego świata.
Batman ma pomocników – Robina, będącego raczej asystentem do spraw technologii a nie partnerem w walce (czyli takim trochę odpowiednikiem Micro z „Punishera”) oraz panią doktor Goss i jej córkę (pełnią one role – odpowiednio – Alfreda i Oracle). Jest też komisarz Gordon! A raczej jego wnuk, który odziedziczył imię i wygląd zewnętrzny po dziadku. W Gotham A.D. 2039 Batman nie ściera się z bandziorami wyjętymi spod prawa tylko z tymi, którzy prawo reprezentują. Walczy z przestępczym systemem autorytarnej władzy, jest wirusem infekującym pozbawioną autonomii tkankę społeczną. Jest kimś w rodzaju matrixowego Neo, uciekającym nieustannie przed agentami w czarnych okularach.
Większość osób czytających tę recenzję zada teraz jedno pytanie. Skoro komisarzem policji jest obecnie wnuk Jima Gordona, a Robin, Alfred i Oracle mają swoich „odpowiedników” to kim u licha jest Batman? Paul Pope zakłada, że w tym świecie Batman naprawdę pojawił się w 1939 roku i od tamtej pory był regularnie widywany aż do roku 1986. I teraz nagle, bum! Pojawił się znowu. Kim jest? Przecież nie może być to Bruce Wayne – musiałby mieć ze sto trzydzieści lat! Paul Pope nie udziela odpowiedzi, ale też i inni bohaterowie komiksu jakoś specjalnie jej nie poszukują. Mamy więc do czynienia z pewnym symbolem, grozą i przestrogą dla przestępców (Batman, niczym wspomniany Drakula, zakłada na akcję szczękę z wampirzymi kłami – dla efektu). Autor zatem zwodzi nas na manowce tylko pozornie – dojrzały czytelnik zrozumie, że jest to rozwiązanie celowe i najlepsze z możliwych. Batman nie jest tu człowiekiem, lecz ucieleśnionym mitem.
Pełen tytuł komiksu to „Batman. Rok setny i inne opowieści”. Znajdziemy tu bowiem jeszcze inne, krótkie historie napisane i narysowane przez Paula Pope’a. Najbardziej oryginalną jest chyba ta z jedenastego numeru „Batman Chronicles”, która przenosi nas do Berlina z czasów drugiej wojny światowej. Oto bogaty Żyd, Baruch Wane, walczący pod osłoną nocy z nazistami w przebraniu nietoperza. Nie są to fabuły tak dobre jak „Rok setny”, ale świetnie uzupełniają główną opowieść i razem stanowią komplet prac autora przy „Batmanie”. A są to prace bardzo oryginalne.
Trudno przemilczeć bowiem stronę graficzną omawianego dziś albumu. Rysunek Pope’a jest bardzo „szkicowy”, pozornie niedbały i niewykończony – taka niedopracowana prowizorka wysłana zbyt szybko do drukarni. Postacie są zniekształcone, nieforemne i nieproporcjonalne, skrajnie karykaturalne. Ludzkie ciało u Pope’a to maszyna pozostająca w nieustannym ruchu i poddawana ekstremalnym napięciom. Zaburzona jest perspektywa i głębia, kadry ociekają brutalnością, grozą, bólem – agresją i ekspresją. Rysunek taki może wydawać się „brzydki”, jakby wyciągnięty z któregoś starego numeru „Heavy Metal” i dodatkowo sparodiowany. Ale jest absolutnie hipnotyzujący. Te noirowo-futurystyczno-cyberpunkowe klimaty, oparte na twórczości Moebiusa, Kirby’ego i japońskich autorach mangi, słusznie zostały docenione nagrodą Eisnera w 2007 roku – za najlepszą serię limitowaną i najlepszy scenariusz. Bardzo dobra rzecz, bez dwóch zdań.
koniec
1 kwietnia 2022

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Zagubiony w samym sobie
Andrzej Goryl

25 IV 2024

„Czarny Młot” to seria, która miała bardzo intrygujący początek, ciekawie się rozwijała, ale jej zakończenie było co najmniej rozczarowujące. Po drodze ukazało się też kilka komiksów pobocznych, które w większości nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu. Podobnie sprawa się ma z najnowszą publikacją z tego uniwersum – albumem „Pułkownik Weird. Zagubiony w kosmosie”.

więcej »

Dyskretny urok showbiznesu
Paweł Ciołkiewicz

24 IV 2024

Nestor Burma to prywatny detektyw, który ma skłonność, naturalną chyba u prywatnych detektywów, do wpadania w tarapaty. Po „Mgle na moście Tolbiac”, „Ulicy Dworcowej 120” oraz „Awanturze na Nation” dostajemy kolejny album z jego przygodami. „Chciałeś mnie widzieć martwą?” to opowieść o intrydze rozgrywającej się w świecie musicali.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Gotham anno Domini 2039
— Sebastian Chosiński

Tegoż twórcy

Gęsta zupa
— Marcin Knyszyński

Miłość, śmierć i pułapki
— Paweł Ciołkiewicz

Miłość, sztuka i rozrywka
— Daniel Gizicki

Krótko o komiksach: Grudzień 2003
— Sebastian Chosiński, Daniel Gizicki, Piotr Niemkiewicz

Kolorowe, choć czarno-białe
— Piotr Niemkiewicz

Bohater w czerni i bieli
— Marcin Lorek

Tegoż autora

Beznadziejna piątka
— Marcin Knyszyński

Oto koniec znanego nam świata
— Marcin Knyszyński

Miecze i sandały
— Marcin Knyszyński

Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński

Hola, hola, panie Straczynski!
— Marcin Knyszyński

Żadna dziura nie jest dość głęboka
— Marcin Knyszyński

Uczta ekstremalna
— Marcin Knyszyński

Straczynski Odnowiciel
— Marcin Knyszyński

Cztery wywiady, coś tam pomiędzy i pogrzeb
— Marcin Knyszyński

Bez emocji
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.