Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Fred Van Lente
‹Conan #7: Cienie nad Kush›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułConan #7: Cienie nad Kush
Scenariusz
Data wydania22 marca 2023
PrzekładDariusz Stańczyk
Wydawca Egmont
CyklConan
ISBN9788328157644
Format448s. 170 x 260 mm
Cena179,99
Gatunekfantasy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Conan wraca do formy
[Fred Van Lente „Conan #7: Cienie nad Kush” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Mam dobrą wiadomość – siódmy tom serii „Conan” pod tytułem „Cienie nad Kush” jest o wiele lepszy od poprzednika. Widać, że ktoś w wydającym go pierwotnie Dark Horse Comics zorientował się, że Cymeryjczyk nie może wyglądać jak Robin Hood w wersji emo.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Conan wraca do formy
[Fred Van Lente „Conan #7: Cienie nad Kush” - recenzja]

Mam dobrą wiadomość – siódmy tom serii „Conan” pod tytułem „Cienie nad Kush” jest o wiele lepszy od poprzednika. Widać, że ktoś w wydającym go pierwotnie Dark Horse Comics zorientował się, że Cymeryjczyk nie może wyglądać jak Robin Hood w wersji emo.

Fred Van Lente
‹Conan #7: Cienie nad Kush›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułConan #7: Cienie nad Kush
Scenariusz
Data wydania22 marca 2023
PrzekładDariusz Stańczyk
Wydawca Egmont
CyklConan
ISBN9788328157644
Format448s. 170 x 260 mm
Cena179,99
Gatunekfantasy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Na samo wspomnienie Conana, zaprezentowanego w tomie „Pieśń o Bêlit”, dopada mnie ból gałek ocznych. Nie wiem, jak to się stało, że ktokolwiek miał odwagę zaakceptować fakt, by barbarzyńca był chudym miękiszonem, niemal całkiem poddanym Bêlit. Szczęśliwie okres błędów i wypaczeń mamy już za sobą. Po pierwsze dlatego, że nowy scenarzysta Fred Van Lente lepiej czuje klimat prozy Roberta E. Howarda niż jego poprzednik Brian Wood, a po drugie, ponieważ rysownicy Brian Ching, Eduardo Francisco i Guiu Vilanova wrócili do powszechniej znanego wyglądu barbarzyńcy. Może nie jest to klasa prezentowana przez Johna Buscemę, ale i tak należy się cieszyć.
Conan ostatecznie porzuca piracki fach i rusza szukać chwały i bogactwa (ewentualnie odwrotnie) na suchym lądzie. Na moment zostaje łowcą czarownic, by po chwili się przebranżowić na stanowisko kapitana gwardii królowej Tanady. Okazuje się, że nie jest to łatwy kawałek chleba, zwłaszcza że na dworze mnożą się kolejne intrygi. Następnie opuszcza pracodawczynię, by stanąć u boku zbuntowanego księcia Almurica, walczącego z niepopularnym władcą Koth. Wszystko skutkuje tym, że wraz z niejaką Natalą, muszą zbiec w stronę pustyni. Kiedy wydaje się, że piaski staną się ich grobem, docierają do tajemniczego miasta Xuthal, którego mieszkańcy pogrążeni są w narkotycznym śnie.
Plusem komiksów o Conanie od Dark Horse Comics jest to, że nie tylko bazują na oryginalnych tekstach Howarda, pomijając jego epigonów, ale także uzupełniają białe plamy między opowiadaniami. Nie skaczą z miejsca na miejsce i od jednego okresu do drugiego, tylko starają się logicznie pozszywać i poprowadzić życiorys Cymeryjczyka. Tak również robi Fred Van Lente, który sprawnie wyprowadził Conana z traumy po utracie ukochanej i skierował go w stronę nowych epickich przygód.
Zadanie to było w tym wypadku o tyle trudne, że scenarzysta miał do dyspozycji niekompletny materiał. Zaczynamy bowiem od adaptacji „Pysku w ciemności”, który nigdy nie został napisany. Howard zostawił tylko szczegółowy opis, co będzie zawierało opowiadanie, i dopiero jego kontynuatorzy obudowali je narracją. Niestety już na etapie pomysłu mieliśmy do czynienia z dość chaotycznym miotaniem się naszego bohatera. Fred Van Lente szczęśliwie poradził sobie z tym problemem, choć i u niego całość nabiera tempa i rumieńców dopiero w momencie, kiedy Conan spotyka księcia Almurica.
Po dokonaniu adaptacji tego szkicu, przeniesienie na język komiksu opowieści „Pełzający cień” (czy, jak kto woli „Xuthal o zmiarzchu”) stanowiło już tylko formalność. Od początku mieliśmy do czynienia z ciekawym pomysłem, mroczną tajemnicą i atmosferą lovecraftowskiej grozy. Zaryzykuję stwierdzenie, że Fred Van Lente zaprezentował równie wielką klasę, co przed laty Roy Thomas, który zaadaptował to opowiadanie na łamach „Savage Sword of Conan”.
Oczywiście „Cienie nad Kush” nie są pozbawione wad. Zwłaszcza początek zbioru nie wypada szczególnie porywająco. Nie każdemu też może podobać się nowoczesna kreska stosowana przez wszystkich trzech rysowników. Niemniej w porównaniu z poprzednim tomem, pozycja ta jawi się niemal jako wybitna, idealnie oddając ducha howardowskiej prozy. Oczywiście jest to wrażenie mocno przesadzone, ale nie zmienia to faktu, że fani Conana bezwzględnie powinni zapoznać się z tym albumem.
koniec
5 sierpnia 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zupełnie jak nie trykoty
Dagmara Trembicka-Brzozowska

28 IV 2024

Ten album to taka „przejściówka” – rozpoczyna się sceną z „Wojen nieskończoności”, a akcja znajduje się najwyraźniej gdzieś przed albumem „King In Black”, w Polsce jak na razie nie wydanym, oraz późniejszymi komiksami m.in. z cyklu „Wojna światów” czy z Thorem w roli głównej. I jakkolwiek fabuła jest dość przeciętna, to jednak jest w „Czarnym” parę rzeczy wartych zobaczenia.

więcej »

Palec z artretyzmem na cynglu
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

27 IV 2024

„Torpedo 1972” to powrót po latach Luca Torelliego, niegdyś twardziela i zabijaki, a dziś… w sumie też zabijaki, ale o wiele bardziej zramolałego.

więcej »

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż autora

Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Baldwin Trędowaty na tropie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nie należy mylić zagubienia się w masie z tkwieniem w gównie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.