Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Andrzej Ziemiański
‹Bramy strachu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBramy strachu
Data wydania18 stycznia 2006
Autor
Wydawca Wydawnictwo Dolnośląskie
SeriaBehemot
ISBN83-7384-446-5
Format238s. 130×205mm
Cena24,90
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Bramy strachu

Esensja.pl
Esensja.pl
Andrzej Ziemiański
« 1 2 3 4 5 »

Andrzej Ziemiański

Bramy strachu

Po raz pierwszy od wielu dni poczuł się naprawdę dobrze. Nie czuł bólu, był przytomny i pewny siebie.
– W porządku – powtórzył i uśmiechnął się lekko.
Holmberg zagryzł wargi.
– Czy… czy pan…
– Dziękuję, panie doktorze. Bardzo mi pan pomógł.
Wstał, gasząc dopiero co napoczętego papierosa. Kiedy tamten podniósł wreszcie oczy, ich spojrzenia spotkały się na krótko.

French wrzucił niedopałek do muszli, spuścił wodę i oddychając głęboko, żeby usunąć z ust zapach dymu, wyszedł z toalety. Nie sądził, że aż tak zdenerwuje się egzaminem. Rano, choć było to zupełnie irracjonalne, nie mógł się oprzeć pokusie zajrzenia do kilku podręczników. Teraz pocił się
w swoim starannie wyczyszczonym najlepszym ubraniu i nie mógł powstrzymać myśli, że zaprzepaścił coś, co do niego należało.
– I co? – Podszedł do Mike’a. – Kogo wywołali?
– Feutchera. Kilka minut temu, więc chyba już kończą.
– Strasznie się grzebią.
– Nie masz co narzekać w twojej sytuacji. Przed tobą jest już tylko Forsdyke. A ile ja muszę czekać? Jestem na „W”.
French obejrzał się. Zgromadzeni za ogrodzeniem szkoły rodzice byli równie zdenerwowani. Większość kobiet stała razem i czekała tuż za płotem. Trochę dalej, samotnie lub w małych grupkach, spacerowali mężczyźni, ciągnąc za sobą chmury tytoniowego dymu. Poza obsługą egzaminacyjną do środka wpuszczono tylko skromną ekipę filmową. Ci jednak stali z boku, obojętnie czekając na moment rozdawania kart.
– Powinni uruchomić drugą kabinę. – Mike spojrzał na zegarek. – Nie wiedziałem, że robienie wody z mózgu trwa aż tyle.
– Właśnie uruchamiają – powiedział ktoś z tyłu.
– Roger Forsdyke. – Ciemnowłosy mężczyzna w drzwiach sali kontrolnej podniósł do oczu małą kartkę. – I Peter French.
– Jasny szlag! – French wyjął ręce z kieszeni i niepewnie ruszył przed siebie.
Minął obojętnego na wszystko technika, ziewających ukradkiem porządkowych i z trudem opanowując drżenie, wszedł do hallu szkoły. Trudno było nie trafić do właściwej sali – strzałki, kolorowe sznurki i rzędy krzeseł blokujące dostęp do korytarzy naprowadziłyby nawet ślepego. Tuż przed wejściem do głównej sali jakaś wysoka, dość ładna kobieta skinęła na niego ręką.
– Ale ja…
– Wiem. – Popchnęła go w stronę położonych z boku drzwi. – Tu jest druga maszyna.
Uderzył go brak jakiejkolwiek obsługi w stosunkowo małym, zawalonym pospiesznie ustawioną aparaturą pomieszczeniu. Lawirując wśród pustych kontenerów i metalowych waliz, kobieta zaprowadziła go do kabiny na środku, posadziła na chybotliwym krześle i kilkoma wprawnymi ruchami umocowała na głowie elektrody.
– Wyprostuj się. – Włączyła jakieś urządzenie.
Jej długie palce ledwie dotykały umieszczonych na stole operatorskim kontaktów.
– Nie oddychaj.
Jak na badaniu – przemknęło mu przez głowę.
– Już możesz. – Podniosła się lekko. Szybko zdjęła opasujące czoło druty. – Dziękuję.
– To wszystko? – spytał zaskoczony.
– Masz ochotę na coś jeszcze?
Odruchowo rozejrzał się po pokoju. Nie mógł zrozumieć, że coś, od czego tak wiele zależy, może trwać tak krótko.
– Ale… – przełknął ślinę. – Tam obok trwa to co najmniej kilka minut.
– Mam po prostu lepszy sprzęt. – Otworzyła drzwi. – Spokojnie – dodała, widząc wyraz jego twarzy. – Będę uważać przy dodawaniu wyników.
– Słucham?
Ona jednak dawała już znak czekającemu technikowi.
French jak struty powlókł się w stronę toalet. Niestety, wszystkie były zajęte, tak że paczka papierosów pozostała w kieszeni. Wrócił na boisko, ale jakoś nie mógł znaleźć sobie miejsca. Wolno przemaszerował przed ogrodzeniem, za którym wciąż czekali rodzice. Czemu tak się denerwują? Wzruszył ramionami. Ci z uczniów, którzy dostaną mniej niż sześćdziesiąt punktów, a więc przytłaczająca większość, wrócą przecież do rodziców i albo pójdą do pracy, albo będą się dalej uczyć. Nieliczni z wyższą lokatą od razu, nawet bez pożegnania, pojadą do ośrodka adaptacyjnego w Tentwood. Co dalej? Tego nikt nie wiedział.
W grupie chłopców czekających na egzamin wybuchło jakieś zamieszanie.
Ci, którzy mieli już to za sobą, wałęsali się bez celu, czekając na wyniki. French rozluźnił kołnierz koszuli i podszedł do stojącego pod ścianą człowieka z kamerą.
– Cześć! Z jakiej stacji jesteście?
– Z żadnej. To ekipa kroniki. – Krępy mężczyzna spojrzał na niego z zainteresowaniem. – Chciałbyś zapalić?
– Skąd pan wie?
– Sam też kiedyś przeżywałem to wszystko. – Poklepał się po kieszeniach.
– Masz pecha, chłopcze. Skończyły mi się papierosy.
– Ja mam.
– Ach, po prostu szukasz miejsca? Chodź.
Wsiedli do zaparkowanej pod oknami sekretariatu szkoły furgonetki.
– Ciągle jeszcze się boisz?
– Trochę. – French podsunął mu paczkę. – Zna pan tę kobietę, która prowadzi testy w drugiej kabinie?
– Mary Enders? Znam.
– Czy ona… to znaczy chciałem spytać…
– Myślisz, że coś popsuje – przerwał mu kamerzysta. – Tak?
– Właśnie. To trwało tak krótko.
– O ile wiem, pani Enders przez całe życie nie miała stosunku z mężczyzną… Ach, obyczaje się zmieniły, więc trzeba dodać, że nie miała go również z kobietą. Ale myślę, że w swojej specjalności jest dobrym fachowcem.
French zaciągnął się za głęboko i zaczął kaszleć.
– Zżerają cię nerwy?
– Nie. Chociaż, może trochę. – Spojrzał na wyposażenie wozu. – Ma pan chyba ciekawą pracę.
– W pewnym sensie.
– No, ale może pan stwarzać różne wartości – przypomniał sobie fragment jakiejś książki.
– Pokazywanie prawdy chcesz nazwać tworzeniem?
– Jeśli nie, to dlaczego pan to robi?
– Bo dobrze sprzedaje się prawdę, tylko prawdę i niecałą prawdę. Cała prawda nikogo nie interesuje. Jest nudna i nieefektowna.
French zmrużył oczy.
– Gauntry miał chyba inne zdanie na ten temat.
– Czytałeś Gauntry’ego, chłopcze? – Kamerzysta zamyślił się na chwilę. – Sądzę, że się mylił. Chyba nie mają racji ci, którzy porównują kamerę filmową do fallusa, mimo że obydwie rzeczy mogą tworzyć jakąś wielkość. Choćby z tego prostego powodu, że kamera jest obsługiwana świadomie, a fallus mimo wszystko jest w sporej części niezależny.
French uśmiechnął się lekko.
– Wywody Gauntry’ego są…
– To błąd – tamten wyprzedził jego myśl. – Trzeba mówić jasno i prosto. Nie wierzę, że nie można wytłumaczyć zasad działania komputera tubylcowi z buszu. Myślę jednak, że udałoby się to bardzo niewielu ludziom.
– Ciekawie się pana słucha.
– Tak?
French zdusił niedopałek w popielniczce zrobionej z nakrętki od słoika.
– Chyba już muszę iść. Mogą mnie zaraz wywołać.
– Nie możesz się doczekać?
– Nie, to nie to.
Otworzył drzwi.
– Obecna sytuacja jest jakby podsumowaniem tego, czego najbardziej nie lubiłem w szkole.
Kamerzysta skrzywił się lekko.
– A czego najbardziej nie lubiłeś w szkole? – zapytał z nutą ironii.
– To trudno powiedzieć tak w jednym zdaniu.
– Więc próbuj w kilku.
French potarł brodę.
– Oni starali się wpoić mi przekonanie, że powinienem być grzeczny… W szerokim sensie, oczywiście – wyminął pytanie. – Tymczasem jeśli jestem grzeczny, z góry stawiam siebie na przegranej pozycji. Oni mnie wtedy niszczą.
– Dlaczego?
– Nie wiem. Może uważają, że jeśli ktoś jest grzeczny, musi być od razu słabszy. Oni nienawidzą ludzi, którzy nie włażą im na głowę i którzy nie chcą zniszczyć ich samych.
Kamerzysta również zdusił niedopałek.
– A kim są ci „oni”, chłopcze? – spytał. – O kogo ci konkretnie chodzi?
– Naprawdę pan nie wie? – roześmiał się French.
– Nie.
– Dobrze. Pokażę panu.
Wspiął się na stopień furgonetki i wyciągnął rękę.
« 1 2 3 4 5 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Popłuczyny po Zajdlu i Wnuku-Lipińskim
— Sebastian Chosiński

Tegoż twórcy

Rozwiązanie czeka za progiem…
— Katarzyna Piekarz

Znajdź Ziemców na obrazku
— Magdalena Kubasiewicz

Holmes’ Heroes
— Jakub Gałka

Ziemiański w oparach absurdu
— Michał Foerster

Czytając Breslau
— Michał R. Wiśniewski

Kpina zwana parodią
— Artur Chruściel

Baba z jeszcze większymi jajami
— Eryk Remiezowicz

Baba z jajami
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.