Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Martin znany i nieznany

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
George Martin, dodający R R., ponieważ w przeszłości notorycznie mylono go z menedżerem The Beatles, kojarzony jest głównie za sprawą swojej epickiej sagi fantasy „Pieśń Lodu i Ognia”, a teraz również serialu nakręconego na jej podstawie. Lecz kim George był, zanim dorobił się dużej siwej brody?

Hubert Stelmach

Martin znany i nieznany

George Martin, dodający R R., ponieważ w przeszłości notorycznie mylono go z menedżerem The Beatles, kojarzony jest głównie za sprawą swojej epickiej sagi fantasy „Pieśń Lodu i Ognia”, a teraz również serialu nakręconego na jej podstawie. Lecz kim George był, zanim dorobił się dużej siwej brody?
Krótka historia prawie wszystkiego
Biografie bywają różne. Czasem okazuje się, że uwielbiany przez wszystkich idol prywatnie był skończonym gburem lub wręcz odwrotnie – osobistość publicznie chamska jest kochającym ojcem i wspaniałym kompanem do dyskusji. Jednak pisarz (jak i inni twórcy – artyści) to nie polityk, publicysta, krytyk czy papież. Prywatne poglądy są silnie odseparowane od sfery publicznej – wydanych książek. Przy szczerej antypatii do samej osoby można być jej wiernym fanem. I nie ma tu żadnej sprzeczności. Dlatego ten artykuł nie przyniesie odpowiedzi na pytanie, jakim człowiekiem był i jest George Martin, tylko jakim był i jest pisarzem.
Początki kariery George′a sięgają czasów jego dzieciństwa. Na podwórku sprzedawał kolegom opowiadania o łowcach potworów za centa od strony. Niewielu autorów może pochwalić się tak wczesnym odkryciem swojej pasji oraz sposobu na życie. Kolejnym krokiem ku profesjonalizmowi były teksty o superbohaterach wysyłane do komiksowych fanzinów. W tym czasie duże uniwersa (takie jak Marvel czy DC) były już rozbudowane, więc stworzenie czegoś nowego i z sensem nie było łatwe. Dlatego bohaterowie Martina byli różni: są wśród nich mroczny Manta, Garizan (mózg w słoju) czy parający się okultyzmem doktor Weird.
O zostaniu pisarzem z prawdziwego zdarzenia można mówić, gdy zarobi się na swojej twórczości realne pieniądze. W tym przypadku miało to miejsce w 1970 roku. Właśnie wtedy George sprzedał opowiadanie „Bohater” do popularnego i poważanego ówcześnie magazynu „Galaxy” (który przestał ukazywać się ponad trzydzieści lat temu).
Potem było już tylko lepiej. Kolejne opowiadania w różnych czasopismach, prestiżowe nagrody, pierwsze powieści, redagowanie antologii, praca nad scenariuszami, aż wreszcie podjęta współpraca z HBO przy kręceniu serialu.
Bynajmniej nie fantasy
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Zdecydowana większość twórczości Martina sprzed „Gry o tron” znajdowała się bliżej lub dalej konwencji science fiction, jednak nigdy nie była to twarda SF. Sam autor określa się mianem romantyka, szczegóły techniczne i prawa fizyki relatywistycznej służyły tylko za rozmyte (i to niezbyt istotne) tło – zazwyczaj bez silenia się na ściśle naukowe uzasadnienia. To bohaterowie zawsze byli najważniejsi. Niech za przykłady posłużą opowiadania „Pieśń dla Lyanny” (nagroda Hugo ‘75), „Piaseczniki” (nagrody Hugo i Nebula ’80), „Droga krzyża i smoka” (nagroda Hugo ’80) jak również jedyna powieść Martina utrzymana w tej formule – „Światło się mroczy” (nominacje do nagrody Hugo ‘78 i British Fantasy Award ‘79).
Pierwsze z nich opowiada o parze Talentów (telepatów) wysłanych do zbadania prymitywnej religii obcych znajdującej coraz więcej ludzkich wyznawców. Kult Zjednoczenia nie byłby groźny, gdyby nie fakt, że wyznawcy doczepiają do swojego ciała fragmenty pasożyta – Greeshki, a po pewnym czasie, po osiągnięciu pełnego zjednoczenia, idą do jaskiń gdzie znajduje się jego trzon i pozwalają się pożreć. „Pieśń dla Lyanny” to historia wypełniona miłością i smutkiem. Czytelnik nie znajdzie w niej niespodziewanych zwrotów, z których ostatnio znany jest Martin, a raczej spokojną i stateczną akcję. Mimo to opowieść o uczuciu, które wymyka się z rąk na rzecz czegoś nieznanego doczekała się najbardziej prestiżowej statuetki.
„Piaseczniki” to opowiadanie o Simonie Kressie, człowieku mieszkającym na odludziu, lubującym się w hodowli egzotycznych i niebezpiecznych zwierząt. Po jednej dłuższej podróży biznesowej większość jego zwierząt zdechła lub została pożarta przez inne pupilki. Zmusiło go to do pojechania do stolicy planety i kupienia czegoś nowego. Pada na grupkę niezwykłych insektów, które (obdarzone zalążkiem zdolności psionicznych) oddają swojemu właścicielowi boską cześć. Jak wiadomo bogowie bywają kapryśni. A czasem nawet śmiertelni. Martin po napisaniu uznał to opowiadanie za przeciętne. Nie mógł bardziej się mylić. Przed „Grą o tron” ten utwór przyniósł mu najwięcej zysków i przede wszystkim dwie nagrody.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„Droga krzyża i smoka” to krótkie opowiadanie o międzygalaktycznym inkwizytorze działającym z ramienia Wojującego Zakonu Rycerzy Chrystusa. Tempem podobne jest do „Pieśni dla Lyanny” i nie znajdziemy tu wartkiej akcji. Historia ta stawia fundamentalne pytania o sens wiary opartej na cudzych świadectwach (jakimi są święte księgi różnych religii). Zagadnienie już w latach 70. nie należało do świeżych, ale oprawa SF i perspektywa, z jakiej jest rozpatrywane, potrafi dać wiele do myślenia.
„Światło się mroczy” to „oszlifowany z największym talentem diament” jak stwierdził Roger Zelazny. Opowiada o Worlornie, samotnej i martwej planecie, która mknie przez galaktykę po nieznanej nikomu orbicie. Gdy zbliża się do kilku słońc, zasiedla go ludzkość – na dziesięć lat trwania festiwalu. Potem planeta zostaje opuszczona, a jedynym śladem ludzkiego imperium są ruiny miast oraz rośliny i zwierzęta, które tutaj zawleczono. Glob mknie z powrotem w pustkę. I właśnie taki Worlorn poznajemy na kartach powieści. Umierający. Dirk t’Larien otrzymuje tajemniczą wiadomość od swojej dawnej miłości. Leci na dogorywającą planetę festiwalu. Ludzie, których tam zastaje, należą do brutalnej i całkowicie odmiennej kultury Kavalarów, przy której ziemskie relacje społeczne wydają się proste i nieskomplikowane. W kilku słowach tę powieść określiłbym jako „Romeo i Julię” umieszczoną w dalekiej przestrzeni z bohaterami postawionymi przed nowymi problemami.
Warto tutaj również wspomnieć o Havilandzie Tufie – bohaterze serii opowiadań wydanych później zbiorczo pod tytułem „Tuf Wędrowiec”. Podróżujący na starożytnym statku Korpusu Ekologicznego ekscentryk rozwiązuje problemy środowiskowe światów, które zechcą skorzystać z jego usług. Martinowi koncept „zielonej SF” wpadł do głowy na fali popularności ekologii i pokrewnych tematów w latach 70. Pomimo dużej popularności Tuf nie doczekał się żadnych nagród.
Mieszanka wybuchowa
Człowiek z natury dąży do ładu i stąd wzięła się jego skłonność do systematyzowania całego swojego otoczenia. Począwszy do gatunków zwierząt i roślin, poprzez coraz węższe dziedziny nauki czy twory działalności sił przyrody, aż do sztuki i literatury. Odnosi się to także do samych pisarzy, którzy często po wydaniu kilku książek w podobnej konwencji są na stale przez czytelników szufladkowani, jak na przykład Stephen King. Czy George’a dałoby się sklasyfikować?
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Nie sądzę. Zresztą sam wielokrotnie podkreślał, że jest przeciwnikiem przylepiania swoim utworom różnych łatek uważając, że lwia część z nich to swego rodzaju hybrydy, do których wrzucił trochę tego i sporo tamtego. Chociażby wspomniane już „Piaseczniki”, które pomimo osadzenia na obcej planecie, nie są niczym innym niż porcją solidnego horroru. Za to powieść „Światło się mroczy” można spokojnie uznać za romans czy thriller. Z samych opowiadań sztandarowym przykładem hybrydy SF z horrorem są „Żeglarze Nocy”, pierwotnie opublikowani w „Analogu” w skróconej wersji (nagroda Locusa ’81). Genialne opowiadanie, którego akcja osadzona jest na nietypowym, wyczarterowanym do misji badawczej statku kosmicznym, który staje się jednym z głównych bohaterów. Z tym tekstem łączy się pewna anegdotka. Jako pierwsze z dzieł Martina został sfilmowany, a sama ekranizacja okazała się tak słaba, że reżyser zabronił umieszczenia swojego nazwiska w napisach.
Oprócz licznych opowiadań Martin napisał również dwie powieści, które wymykają się wszelkim gatunkowym ramom i do teraz spędzają księgarzom sen z powiek.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Pierwsza z nich to „Ostatni rejs »Fevre Dream«” (nominowana do nagród Locusa i World Fantasy Award ‘83). Wydarzenia rozgrywają się na rzece Missisipi tuż przed wojną secesyjną. Abner Marsh, dyrektor firmy żeglugowej, w wyniku ostrej zimy traci prawie wszystkie swoje jednostki. Wtedy na jego drodze staje bogaty ekscentryk, Joshua York, który zgadza się sfinansować budowę najwspanialszego okrętu, jaki kiedykolwiek pływał po rzece. Wszystko układa się świetnie, Fevre Dream zyskuje sławę, a poprzez to coraz więcej klientów. Jednak z drugiej strony ekscentryzm Yorka zaczyna wzbudzać u Abnera pewne dziwne podejrzenia. Nocny tryb życia, przedziwny zajzajer, który popija w samotności, gromadzenie informacji o krwawych, zwierzęcych wręcz mordach.
„Ostatni rejs…” to trzymająca w napięciu historia człowieka, który nie miał prostego życia, a gdy los się w końcu do niego uśmiecha… tak mógłby zaczynać się blurb. Jednak dla mnie nie jest to powieść o kapitanie Marshu, ale o rzece w kulminacyjnej fazie wieku pary, a protagonistą jest parowiec Fevre Dream. Ludzie i wampiry posłużyły stworzeniu intrygującej i oryginalnej fabuły, która malowniczo odwzorowuje rzeczne życie i ducha tamtych czasów – kreoli, schyłku niewolnictwa i rytmów Nowego Orleanu.
1 2 »

Komentarze

04 IV 2012   13:42:23

Szalenie ciekawy artykuł, ale niestety ciężko się go czyta (brak lekkości pióra jest aż nazbyt widoczny). Niemniej jednak, z chęcią przeczytam więcej przekrojów znanych pisarzy.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.