Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Czesław Miłosz
‹Góry Parnasu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGóry Parnasu
Data wydania24 lutego 2013
Autor
Wydawca Wydawnictwo Krytyki Politycznej
ISBN978-83-63855-01-7
Format145×205mm; oprawa twarda
Cena34,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Miłosz Fiction

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Pisarz SF nie zdobył Nagrody Nobla. A może należałoby napisać: pisarze SF nie zdobyli Nobla. A uściślając rzecz jeszcze bardziej: Stanisław Lem nie zdobył choć pisał, a Czesław Miłosz choć zdobył, to nie pisał. SF nie pisał. Co więcej, nie pisał celowo i manifestacyjnie.

Paweł Micnas

Miłosz Fiction

Pisarz SF nie zdobył Nagrody Nobla. A może należałoby napisać: pisarze SF nie zdobyli Nobla. A uściślając rzecz jeszcze bardziej: Stanisław Lem nie zdobył choć pisał, a Czesław Miłosz choć zdobył, to nie pisał. SF nie pisał. Co więcej, nie pisał celowo i manifestacyjnie.

Czesław Miłosz
‹Góry Parnasu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGóry Parnasu
Data wydania24 lutego 2013
Autor
Wydawca Wydawnictwo Krytyki Politycznej
ISBN978-83-63855-01-7
Format145×205mm; oprawa twarda
Cena34,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Fiasko
Przypadek ten dobrze znamy. Oto doceniony twórca science fiction, po sukcesie odniesionym w kraju i zagranicą, po zdobyciu serc szerokiej publiczności i przychylnych głosów krytyki, po napisaniu kilkunastu utworów fabularnych, których tytułów nikomu nie trzeba przypominać, pewnego dnia porzuca powieść. I choć rozwód Stanisława Lema z dłuższą formą epicką odbył się raczej po cichu, to wymowa jego jest jasna i przejrzysta – niektórych spraw nie da się wszczepić w szkielet fabuły, wiele tematów dusi się, jeśli zamknąć je w gorsecie dialogów. Słowem, fiasko w powieści „Fiasko”, to nie tylko nieunikniona porażka w kontaktach z pozaziemską cywilizacją, ale także fiasko gatunku SF, fiasko siłowania się z niewyrażalnym za pomocą epiki i wreszcie fiasko powieściowego wysłowienia.
Nad ważkimi problemami teraźniejszości i ich reperkusjami w przyszłości Lem pochylił się w eseju, czyli formie mniej zobowiązującej, pozwalającej na siłowanie się nie tylko z materią języka, ale także z samym sobą, z czystą myślą nieograniczoną naddaną konwencją. Zresztą, jeśli sięgnąć do źródłosłowu, okaże się, że francuskie essai oznacza „próbę”; a czym jest futurologia, jeśli właśnie niekończącą się próbą? Próbą odpowiedzi na pytania o rozwój technologii i miejsce człowieka w nowym świecie; próbą zmierzenia się z czasem i przechytrzenia go, udowodnienia, że nie tylko on przynosi odpowiedzi. Z drugiej strony esej umożliwia siłowanie się z samą wartością takich prognoz; prognoz, które Lem wyśmiał w „Kongresie futurologicznym”. Przewidywanie przyszłości – obojętniej ile statystyk, by się nie przywołało i jakiej renomy nie nadałoby się samej nauce umiejscawiając ją na uniwersyteckich katedrach – pozostaje tyleż niemożliwe, co często niepoważne, nieróżniące się znowuż tak bardzo od herbacianych fusów i tradycyjnego tarota. Słowem, najczęściej kończy się fiaskiem. I tak jak najpierw ogłosił Lem porażkę futurologii, tak – już trochę bardziej oględną drogą – ogłosił fiasko powieści SF.
Ujmując rzecz w największym uproszczeniu: w twórczości Lema dokonało się przejście od powieści do eseju. Jak było w przypadku Miłosza? Miłosz od poezji i eseju przeszedł do poezji i eseju.
Powieść nigdy nie stanowiła fundamentu polskiej literatury. W XIX wieku, w przeciwieństwie do Francji, nie mieliśmy Balzaka, Flauberta i Stendhala; gdy u nas Norwid (pamiętajmy, wielki przeciwnik powieści!) kompletował „Vade-mecum”, Lew Tołstoj pisał „Wojnę i Pokój”. To tylko wyjęte z kontekstu przykłady, ale przykłady symptomatyczne; prócz kilku wyjątków, jak choćby „Lalka”, przez wieki o sile polskiej literatury decydowała poezja. Czesław Miłosz jest tyleż znamiennym przykładem tej tradycji, co jej świadomym kontynuatorem. Od początku do końca miał być poetą.
Z tego względu mamy do czynienia z wydarzeniem literackim niewątpliwie wyjątkowym: nie dość, że otrzymujemy powieść, która nie miała być publikowana, to jest to powieść twórcy, który powieści – poza „Zdobyciem władzy” i „Doliną Issy” – miał nie pisać.
Już sam początek „Gór Parnasu” ukazuje, jak nieufnie traktował powieść polski noblista; co więcej, ukazuje, że ta nieufność rodziła jeśli nie pogardę, to przynajmniej głęboką niechęć. W krótkim wstępie bowiem stwierdza Miłosz (bardzo często określany jednym z najpracowitszych ludzi literatury), że nie dokończy powieści, bo mu się nie chce. I zanim potencjalny czytelnik zdąży wylać na autora kubeł pomyj, a książkę wyrzucić za okno, dodaje: „dlaczego mi się nie chce? Poważne to pytanie. Dlatego, że wynik byłby 1) artystycznie wątpliwy 2) niemoralny”.
Co może się okazać pewnym zaskoczeniem, to że pierwsza obawa poety nie dotyczy samego science fiction i próby odpowiedzi na pytanie „jak to będzie?”. Problem stanowi raczej powieść sama w sobie. I tu kolejne zaskoczenie – w swojej nieufności do powieści, Miłosz jest jej obrońcą, a konkretniej obrońcą dobrze napisanych, ciekawych opowieści, które przekłada nad eksperymenty formalne w prozie, jakie przyniósł modernizm. Wyżej ceni dziewiętnastowieczny realizm niż epikę XX wieku. I dlatego – jak pisze Sławomir Sierakowski we wstępie – sięgnął po science fiction. Bo język literatury SF jak i każdej innej literatury gatunkowej (powieść sensacyjna, romans) jest bliższy prozie XIX wieku, bliższy rzeczywistości, stara się być przeźroczysty w przeciwieństwie do języka powieści modernistycznych lub postmodernistycznych.
A dlaczego napisanie powieści miałoby być niemoralne? Bo łatwiej pisze się o czarnych charakterach i złu. Jednym z powodów napisania „Gór Parnasu” było zderzenie Miłosza z zachodnią, ponowoczesną cywilizacją. Powieść science fiction w zamyśle miała być nośnikiem zarzutów i krytyki, których pełny wyraz dał noblista w książce eseistycznej „Widzenia nad Zatoką San Francisco”. Miłosz tłumaczy się jednak we wstępie, że nie jest w stanie podźwignąć ciężaru wyzwania, jakie spoczęłoby na nim, gdyby obrał drogę powieściopisarza. Zawsze chciał kierować się w twórczości i życiu zasadą z wiersza „nie wolno brata swego zasmucać”. Tymczasem ładunek pejoratywnych emocji wobec Zachodu, jaki skumulował się w Miłoszu przez ten czas, był tak duży, że nie byłby w stanie wyprowadzić z niego choćby jednego promyka nadziei. Celem jego pisania nie było „straszenie i przygnębianie ludzi”. A miał intuicję, że tylko to osiągnąłby, wydając powieść. Dlatego jej nie ukończył.
Historia książki, to jak została (nie)napisana i niewydana za życia – wszystko wskazuje na kryzys wielkich narracji, który wiążemy z postmodernizmem. Miłosz, który odnosił się do niego niechętnie, wykonał (próbował wykonać) ten gest – bądź co bądź, na skutek okoliczności mu towarzyszących, jak i fragmentaryczności samego tekstu: gest postmodernistyczny – by postmodernizmowi się przeciwstawić. Fiasko powieści u Miłosza nie jest więc fiaskiem powieści SF jak u Lema.
Najważniejsze dwa klucze, według których można czytać „Góry Parnasu” to lektura biograficzna i dystopia. Przyjrzyjmy się im po kolei.
Jak przeżyć własne samobójstwo
Latem, roku 1926 Czesław Miłosz miał piętnaście lat. Wakacje spędzał we wsi Krasnogruda, niedaleko jeziora Hołny. Zamiast grać w piłkę i spędzać czas z przyjaciółmi, snuł się po okolicy nieobecny. Myśli zaprzątała mu wypoczywająca w tym samym ośrodku letniskowym, starsza od niego Irena, nauczycielka tanga, która do Krasnogrudy przyjechała bez męża. To właśnie dla niej Miłosz praktykował „wysoki komizm”, charakterystyczny dla „cielesnej pychy”1); dni schodziły mu na młodzieńczych fantazjach i siłowaniu się z własną nieśmiałością.
Los jednak sprawił, że ta, która w zamyśle miała dać mu miłość, przyniosła śmierć. Nieomal. Pewnego ranka Miłosz przypadkiem dotarł w okolice domku pani Ireny, z którego chyłkiem wymknął się zwycięski kochanek, Edward Kozłowski. Szczęście, o którym marzył młody Miłosz, stało się udziałem starszego o dwa, trzy lata rywala.
Gdy nastał wieczór, młody poeta zamknął się na strychu, gdzie pomieszkiwał w czasie wakacji i wychylił kieliszek wódki. Z dołu dochodziły odgłosy ludzi tańczących tango i fokstrota. Przytłoczony samotnością i bezwzględnym okrucieństwem świata, Miłosz nabił stary rewolwer dwiema czy trzema kulami. Przyłożył lufę do skroni i nacisnął spust.
„I klik, nic.” – napisał trzydzieści lat później w wierszu o incipicie „Nikt proszę pana nie wie co jest siłą”; wierszu niewydanym za życia Miłosza, a opublikowanym dopiero w biografii autorstwa Andrzeja Franaszka. Przytoczona powyżej historia to krótkie streszczenie tego utworu. Sam Miłosz bezpośrednio o wydarzeniach z roku 1926 nie opowiadał. Franaszek zrekonstruował je w dużej mierze na podstawie jednego wiersza (wartość faktograficzna biografii, której cały rozdział zbudowany jest na interpretacji wiersza to swoją drogą temat na odrębny artykuł) oraz tropów autobiograficznych rozsianych w innych utworach. Na pytanie czy piętnastoletni Miłosz rzeczywiście zagrał w rosyjską ruletkę pewnie już nigdy nie dostaniemy jednoznacznej, solidnie udokumentowanej odpowiedzi.
Przeplatające się przez „Góry Parnasu” wątki młodzieńczej siły i zapału, inicjacji seksualnej czy samobójstwa pokrywają się w dużej mierze z wydarzeniami z życia Miłosza, które znamy z jego biografii jak i wierszy. Znajdziemy tu między innymi paralelną sytuację do tej opisanej powyżej; co więcej, podobieństwo jest tak duże, że zakrawa niemal na przekład z języka poezji na język powieści. Oto bowiem jeden z bohaterów, osiemnastoletni Karel, postanawia popełnić samobójstwo. I tak jak bohaterowi wspomnianego wiersza, bardziej niż na skutku, zależy mu na teatralnym geście – do bębenka załadowuje cztery kule, a więc nie usiłuje się zabić, ale gra w rosyjską ruletkę.
1 2 »

Komentarze

01 XI 2013   16:11:30

Świetny tekst; dobrze niekiedy taki u nas przeczytać.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Do księgarni marsz: Luty 2013
— Esensja

Tegoż autora

Spacery po Bukareszcie
— Paweł Micnas

Śmietnik umysłowy
— Paweł Micnas

Zbrodniarz o dwóch twarzach
— Paweł Micnas

Kresy polskie i opowieści
— Paweł Micnas

O pożytkach miejskich przechadzek
— Paweł Micnas

Literacki gulasz
— Paweł Micnas

Klaser ze znaczkami końca
— Paweł Micnas

Dzika Polska
— Paweł Micnas

Leningrad była kobietą
— Paweł Micnas

Pan z cukrowni
— Paweł Micnas

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.