Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Książki nieoczywiste: Odcinek 1

Esensja.pl
Esensja.pl
Pięć książek nieoczywistych – czyli takich, które uważamy za warte uwagi, ale które z jakiegoś powodu nie cieszą się olbrzymią popularnością i dziesiątkami wydań. Dziś proponujemy Wam powieści takich autorów jak Shaw, Flaubert, Singer, Bujold i Levin.

Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Książki nieoczywiste: Odcinek 1

Pięć książek nieoczywistych – czyli takich, które uważamy za warte uwagi, ale które z jakiegoś powodu nie cieszą się olbrzymią popularnością i dziesiątkami wydań. Dziś proponujemy Wam powieści takich autorów jak Shaw, Flaubert, Singer, Bujold i Levin.

W naszym nowym, nieregularnym cyklu będziemy umieszczać krótkie (podobne do „Esensja czyta”) notki o wartych przeczytania książkach. Tym razem nie zamierzamy ograniczać się do najnowszych pozycji, więc możecie mieć kłopoty ze znalezieniem tych tytułów w księgarniach. Możecie jednak zawsze poszperać w bibliotece czy antykwariacie. Będą to zwykle mniej znane utwory znanych autorów – stąd tytuł cyklu.

Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Agnieszka Szady
Ta stosunkowo krótka powieść Lois McMaster Bujold nie należy bezpośrednio do cyklu barrayarskiego, choć rozgrywa się w tym samym uniwersum. Tytułowym bohaterem jest nieśmiały lekarz, pochodzący z planety, na którą kobiety nie mają wstępu (samo słowo „kobieta” uchodzi tam za niezbyt przyzwoite), zaś dzieci rodzą się w replikatorach macicznych. Ethan, wysłany na odległą stację kosmiczną z misją zakupu nowych komórek jajowych, trafia w sam środek intrygi szpiegowskiej, związanej z manipulacjami genetycznymi. Akcja obfituje w pościgi, zakradanie się w przebraniu do niedostępnych pomieszczeń, odbijanie jeńców i tym podobne atrakcje, przy czym autorka pomysłowo wykorzystuje ograniczenia i możliwości wynikające z tego, że wszystko dzieje się w miejscu o niezbyt dużej przestrzeni i specyficznych warunkach. Dużym atutem książki są sympatyczni bohaterowie: z rzuconym w obce środowisko Ethanem łatwo się identyfikować, zaś pomagająca mu najemniczka Elli Quinn mimo umiejętności komandosa pozostaje „dziewczyną z sąsiedztwa”, jak powiedzieliby Amerykanie. Miłośników przygodowych space-oper chyba nie trzeba już bardziej zachęcać do lektury?…
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Miłosz Cybowski
Pisząc tę książkę, Flaubert za cel postawił sobie w miarę dokładną próbę odzwierciedlenia starożytnej, iście „barbarzyńskiej” mentalności Kartagińczyków oraz wojujących z nimi najemników. Akcja powieści rozgrywa się tuż po zakończeniu pierwszej wojny punickiej, podczas tzw. wojny najemników, gdy niegdysiejsi sojusznicy Kartaginy obrócili się przeciwko niej. Nawet jeśli nie można nazwać „Salambo” najlepszą z książek francuskiego pisarza (z pewnością nie dorównuje ona „Pani Bovary”, a i tematyka „Bouvarda i Pécucheta” wydaje się o wiele bardziej aktualna), to należy pochwalić Flauberta za odważne potraktowanie tematu i szczegółowe przedstawienie faktów. Nawet jeśli autor „drwił sobie z archeologii”, przedstawiony obraz niegdysiejszej kolonii Fenicjan jest tak barwny i tak rzeczywisty, że wielu brało go za prawdziwy. Być może odległa tematyka, z silnym osadzeniem akcji w starożytności, bez jakichkolwiek bardziej aktualnych odniesień i przekazywania uniwersalnych prawd, stanowi główny powód niewielkiej popularności „Salambo”. Trzeba jednak przyznać, że zamierzony cel został osiągnięty. Zarówno zakochany do szaleństwa Mantho, jak i nierozumiejąca nic na temat zewnętrznego świata Salambo, jak również wiele innych drugo- i trzecioplanowych postaci to istoty bardzo mocno nam, współczesnym, obce. Lektura książki stanowi więc prawdziwą wyprawę w przeszłość, w której nie mamy do czynienia, jak w wielu dzisiejszych powieściach, z ludźmi współczesnymi wędrującymi ulicami Rzymu czy Aten, ale z postaciami z krwi i kości, pełnymi pasji i niezrozumiałych dla nas instynktów.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Jacek Jaciubek
Twierdzi się, że najlepsze adaptacje filmowe książek powstają na bazie najmarniejszego sortu literatury. Jak pokazuje przykład „Dziecka Rosemary”, od każdej zasady istnieją wyjątki. Znakomity obraz w reżyserii Romana Polańskiego, być może najlepszy w jego dorobku, zepchnął nieco w cień pierwowzór Iry Levina, a szkoda. „Dziecko Rosemary” jest chyba najlepszą wydaną w języku polskim powieścią tego mało znanego w Polsce pisarza i dramaturga, który w naszym kraju nie miał szczęścia do wydawców. Prawie wszystkie jego powieści opublikowano w raczej niechlujnej formie przez efemeryczne wydawnictwa. Całkiem przyzwoity, dystopijny „Ten wspaniały dzień”, wyraźnie nawiązujący do „1984” George`a Orwella, czy interesujących „Chłopców z Brazylii” można dziś wyszperać w antykwariatach, podobnie jak „Żony ze Stepford” i „Sliver”, które dały fundamenty pod filmy o tych samych tytułach. Nie da się jednak nie zauważyć, że Ira Levin nie został u nas doceniony, a nawet jego najsłynniejsza książka pamiętana jest tylko z uwagi na popularność filmowej adaptacji. Powieść „Dziecko Rosemary” należy do tego szczególnego grona wśród literatury grozy, które operuje specyficznym nastrojem zagrożenia, budując w umiejętny sposób klimat bliski psychozie. Nie ma sensu w tym miejscu rozwodzić się nad fabułą książki, bo zapewne większość czytelników Esensji zna ją doskonale, warto jednak podkreślić znakomity sposób wykonania. Pozorna błahość przedstawianej historii, w której kryje się nierozstrzygalny dylemat – czy Rosemary jest szalona, czy też naprawdę wszyscy dokoła sprzysięgli się, aby oddać jej dziecko na pastwę szatanowi, zapewnia i dziś dreszczyk emocji. Całe szczęście, że Levin nie udziwniał zbytnio materii, lecz poszedł w prostotę przedstawiania świata i wydarzeń, dając tym samym Polańskiemu niemal gotowy scenariusz na film, a czytelnikom świetną, przerażającą opowieść, która nie straciła nic ze swej mrocznej siły oddziaływania. Co można napisać więcej o książce, która w gatunku horror spełnia moim zdaniem wszelkie wymogi powieści idealnej lub ideału bardzo bliskiej? To znakomita historia, doskonale opisana, wciągająca i nie wypuszczająca czytelnika do samego końca. I kolejny dowód na to, że najbardziej przerażają nas realistyczne historie z pulsującym tylko gdzieś na granicy wyobraźni elementem zagrożenia, urojenia. Co ciekawe trzydzieści lat po wydaniu „Dziecka Rosemary” Levin opublikował kontynuację zatytułowaną znacząco „Son of Rosemary”, która jednak nie została zbyt wysoko oceniona przez czytelników.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Jacek Jaciubek
Od momentu, gdy przeczytałem polecany przez koleżankę „Szus” Irwina Shawa, czekałem na kolejną możliwość obcowania z jego twórczością i nie zawiodłem się. Ten amerykański twórca ma prawdziwy talent do pisania życiowych, intrygujących historii w sposób maksymalnie przyjemny dla czytelnika, ale nie prostacki. Trochę przypomina w tym Steinbecka, który też smęcił o niby banalnych, pospolitych sprawach i bohaterach, ale czynił to w taki sposób, że aż chwytało za serce. Shawowi nieco brakuje do wspomnianego noblisty, nie zagłębia się wszak nazbyt w sprawy społeczne, ale stosuje podobnie gawędziarski styl, co sprawia, że przez „Hotel świętego Augustyna” po prostu się płynie. Nie ma tu zbędnych słów, niepotrzebnych wtrętów, czyta się cudownie, połyka się wręcz całe strony. Głównym bohaterem jest mężczyzna, którego życie dalekie jest od wymarzonego ideału, a każdy kolejny dzień podobny do poprzedniego. Trafia mu się jednak okazja jak ślepej kurze ziarno – przy zmarłym rezydencie podrzędnego hoteliku, w którym zatrudniony jest na stanowisku recepcjonisty, odkrywa pełną dolarów walizę. Nie zastanawiając się długo zabiera ją i ukrywa, a wkrótce potem porzuca swoje dotychczasowe życie, wyjeżdża do Europy, gdzie udaje wielkiego pana. Wydaje nie swój majątek, romansuje z kobietami, odważnie wchodzi na salony, finansuje produkcję ambitnego pornosa (!), kupuje dzieła sztuki. Piękny sen trwa do momentu, gdy na jego trop wpada prawowity właściciel walizy, który nie zwykł przebierać w środkach. Brzmi to trochę jak współczesna, przeznaczona dla mężczyzn wersja baśni o Kopciuszku i może coś w tym jest. W każdym razie sprawność warsztatowa Shawa, znakomite poczucie humoru i dar do opowiadania zapewniają świetną rozrywkę na znakomitym poziomie.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Jacek Jaciubek
Podziwiam Singera przede wszystkim za jego styl i piękny, choć przecież oszczędny język, oraz za umiejętność mówienia rzeczy ważnych, głębokich, ostatecznych w prosty sposób. To jeden z moich ulubionych autorów, a ten zbiór jest dziełem jeśli nie genialnym, to geniuszu bliskim. Każda opowieść powoduje wzruszenie, uśmiech, smutek, wywołuje tęsknotę za czymś straconym lub nieosiągalnym. Opowiadania są krótkie, a jednocześnie bardzo plastyczne, każdego bohatera poznajemy dogłębnie, nawet gdy jego portret nakreślony został raptem kilkoma zdaniami. Podejrzewam, że większość historii została przez Singera przeżyta naprawdę lub zasłyszana i spisana, ponieważ często wyczuć można – trudno określić to wrażenie – smak autobiografii. Kryje się w tych tekstach swoiste ciepło, tak według mnie charakterystyczne dla kultury żydowskiej, najgłębsze zrozumienie dla wszelkich ludzkich motywacji, przywar i słabości. Jest też swego rodzaju więź z czymś pierwotnym, starszym od nas samych, z dawno przebrzmiałymi czasami, zwyczajami, kulturami. Te wrażenia są nie do opisania słowem, ale czuć je w prozie Singera na każdym kroku. Do tego ten piękny, ale oszczędny język sprawia, że za każdym razem ma się wrażenie, jakby wsłuchiwało się w głos dziadka lub babci opowiadających kolejną historię ze swego życia, ogrzewani ciepłem kominka.
koniec
27 maja 2013

Komentarze

27 V 2013   20:17:16

Fajna inicjatywka. Gratuluję pomysłu.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Odcinek 3
— Jacek Jaciubek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka

Odcinek 2
— Beatrycze Nowicka

Tegoż twórcy

Wszystko mija oprócz przyjaźni
— Miłosz Cybowski

Dwóch filistrów i sens życia
— Miłosz Cybowski

Stracone szanse
— Eryk Remiezowicz

Szczypta nadziei
— Eryk Remiezowicz

Zwierciadełko, powiedz przecie
— Eryk Remiezowicz

Upadek rodziny Allenów
— Tomasz Kujawski

Cudzego nie znacie: Krótki przegląd książek
— Eryk Remiezowicz

Tegoż autora

Zapiski niedzielnego gracza: Wolność i swoboda
— Miłosz Cybowski

Krótko o grach: Rodzina jest najważniejsza
— Miłosz Cybowski

W krainie Wojennego Młota: Marzec 2024
— Miłosz Cybowski

Po komiks marsz: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

W krainie Wojennego Młota: Luty 2024
— Miłosz Cybowski

Erpegi ze starej szafy: Nie ma wody na pustyni
— Miłosz Cybowski

Po komiks marsz: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

W krainie Wojennego Młota: Styczeń 2024
— Miłosz Cybowski

Przygody z literaturą
— Miłosz Cybowski

Krótko o książkach: Lodowa archeologia
— Miłosz Cybowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.