„Księżyc w nauce i kulturze Zachodu” jest wyczerpującym popularnonaukowym kompendium wiedzy o satelicie Ziemi. Oprócz tego jest to również wspaniale napisana historia nauki. Można także odczytać tę książkę jako dzieje dociekliwości i wytrwałości człowieka w dążeniu do oswajania i poznawania tajemnic Wszechświata.
Blady obiekt liryzmu…
[Jarosław Włodarczyk „Księżyc w nauce i kulturze Zachodu” - recenzja]
„Księżyc w nauce i kulturze Zachodu” jest wyczerpującym popularnonaukowym kompendium wiedzy o satelicie Ziemi. Oprócz tego jest to również wspaniale napisana historia nauki. Można także odczytać tę książkę jako dzieje dociekliwości i wytrwałości człowieka w dążeniu do oswajania i poznawania tajemnic Wszechświata.
Jarosław Włodarczyk
‹Księżyc w nauce i kulturze Zachodu›
Najwcześniejsze dzieje ludzkości związane były z magicznym myśleniem na temat kosmosu. Z biegiem czasu kierowanie wzroku na niebo coraz bardziej wiązało się z naukowymi doświadczeniami i obserwacjami. Ich wyniki, gromadzone przez pokolenia uczonych, przyczyniały się do ustalania obiektywnych praw rządzących Wszechświatem. Księżyc – jako ciało niebieskie znajdujące się najbliżej Ziemi i najlepiej widoczne – od zawsze cieszył się szczególnym zainteresowaniem, inspirując naukowców i artystów.
Wszystko to skłoniło Jarosława Włodarczyka, historyka astronomii i popularyzatora nauki, do napisania monograficznej ksiązki o fascynujących dziejach trwającego od tysięcy lat odkrywania tajemnic Srebrnego Globu. Tematyka „Księżyca w nauce i kulturze Zachodu” jest tak imponująco obszerna, że trudno nawet sobie wyobrazić ogrom pracy autora podczas zbierania materiałów do książki.
Przystępując do czytania, szybko możemy się przekonać, że nie jest to lektura łatwa. Wymaga skupienia i wcześniejszego obeznania (choć niekoniecznie profesjonalnego) z tematami poruszanymi przez autora. Trzeba na przykład wiedzieć, co to jest minuta kątowa, epicykl czy ekliptyka i mieć choć minimum geometrycznej oraz historycznej wyobraźni, by móc podążać za wywodem autora. Jestem zdania, że to zaleta tej książki. Autor traktuje czytelnika ze wszech miar poważnie, co dziś już nie jest regułą w popularyzowaniu zagadnień nauki, które często przybiera postać pseudopopularyzacji. „Księżyc w nauce i kulturze Zachodu” należy do grona solidnych opracowań i sytuuje się na górnej półce literatury popularnonaukowej. Dodać należy, że praca przed opublikowaniem została zrecenzowana przez dwoje recenzentów naukowych.
Rozdziały książki odpowiadają poszczególnym etapom poznawania przez człowieka naturalnego ziemskiego satelity. Książka rozpoczyna się opisem Księżyca „jaki każdy widzi”. Autor przytacza tutaj jedne z najstarszych świadectw obserwacji Księżyca, które sięgają ery górnego paleolitu, czyli około 30 tysięcy lat p.n.e. W tym rozdziale znajdziemy również frapujące rozważania na temat psychologii widzenia, która jest pomocna w wyjaśnieniu złudzeń optycznych powstających, gdy patrzymy na Srebrny Glob. Drugi rozdział poświęcony jest próbom zrozumienia przez uczonych ruchów i natury Księżyca, dzięki czemu rozwijała się fizyka i mechanika nieba. Doskonaliły się dzięki temu także techniki i narzędzia obserwacyjne oraz metody matematycznego opisu zjawisk. W tej części przeczytamy o coraz bardziej precyzyjnych pomiarach czasu i historii kalendarzy opartych na fazach Księżyca. Trzeci rozdział poświęcony jest dziejom selenografii, czyli sporządzana map i atlasów satelity Ziemi. Końcowy rozdział – to przekrojowa historia hipotez związanych z księżycowym życiem oraz wyobrażeń o podróży człowieka na Księżyc. I tutaj, w przededniu ery kosmicznej, której początek wyznacza fizyczna obecność człowieka na Srebrnym Globie, autor świadomie się zatrzymuje, albowiem etap najnowszy to już bardzo interdyscyplinarna astronautyka, niewolna także od polityki. Ponadto Jarosław Włodarczyk wyjaśnia, że współczesne badania naszego naturalnego satelity to temat nader obszerny, niemożliwy do wyczerpującego ujęcia w przyjętej przez niego koncepcji ksiązki.
Wiele uroku mają w książce odwołania do literatury, filozofii, religii i malarstwa. Erudycja autora w tej dziedzinie jest imponująca. Wskazanie powiązań pomiędzy nauką a sztuką sprawia, że książka staje się kroniką historii szeroko pojętej ludzkiej myśli. Można nawet odczuwać zaskoczenie, że jest ona od tysiącleci tak mocno spleciona z Księżycem. Budzą zadumę i wzruszenie fragmenty poezji poświęcone „blademu obiektowi liryzmu”, jak nazwał go Julian Tuwim. Drogi naukowego poznania i dzieła sztuki umożliwiają człowiekowi nie tylko lepiej zrozumieć charakter otaczającego świata, ale także pojąć mu jego własną naturę.
W książce znajdziemy panteon naukowców, którzy przyczynili się do rozwiązywania tajemnic Księżyca. Jarosław Włodarczyk z dbałością o szczegóły, przytaczając daty i miejsca, przedstawia szczęśliwe i często sensacyjne historie naukowych odkryć. Nie pomija także opisów fałszywych tropów i ścieżek, którymi nieraz podążali uczeni. To wbrew pozorom ważna wiedza: nauka rozwija się również dzięki temu, że ktoś wcześniej poszedł błędną drogą. Autor wiele miejsca poświęca też Polakom – bardzo interesujące jest zestawienie nazwisk naszych słynnych rodaków obecnych na mapie Księżyca.
Książka zawiera niezwykle bogaty i unikalny materiał wizualny: mapy, wykresy, ryciny, schematy, wizerunki Księżyca. Niektóre z nich są zamieszczone w kolorowej wkładce z ilustracjami, w której także znajdują się reprodukcje ważniejszych dzieł malarskich, do których odwołuje się autor. Wszystkie materiały mają dobrą jakość techniczną i są starannie opisane.
„Księżyc w nauce i kulturze Zachodu” nie jest książką do połknięcia na jeden raz. To rzecz, która powinna znaleźć swoje stałe miejsce w domowym księgozbiorze oraz do której warto – i trzeba – co jakiś czas wracać, wybierać z niej poszczególne wątki, analizować i odkrywać ciekawostki. Jak na przykład taką, że w rzeczywistości z Ziemi widać trochę więcej niż połowę tarczy Księżyca, a to za sprawą ciekawie przez autora opisanego i zilustrowanego zjawiska zwanego libracją. Po lekturze książki będziemy wiedzieć o Księżycu dużo, dużo więcej, dzięki czemu już zupełnie inaczej spojrzymy na niebo rozświetlone jego srebrzystym blaskiem.