„Nauki żadnej nie posiadam, żadnej szkoły. Co może powiedzieć stara Cyganka podobna do prawdziwka zapomnianego w jesiennym lesie? Jestem dziewczyna biedna, spod krzaku”, mówiła o sobie Papusza. Mimo to wpisała się na stałe w historię poezji. Jej dramatyczne życie było tak niezwykłe, że kreowanie legend o niej nie było już potrzebne. Z książki Angeliki Kuźniak wyłania się wzruszający portret kobiety – Cyganki naznaczonej talentem i przekleństwem.
Naznaczona
[Angelika Kuźniak „Papusza” - recenzja]
„Nauki żadnej nie posiadam, żadnej szkoły. Co może powiedzieć stara Cyganka podobna do prawdziwka zapomnianego w jesiennym lesie? Jestem dziewczyna biedna, spod krzaku”, mówiła o sobie Papusza. Mimo to wpisała się na stałe w historię poezji. Jej dramatyczne życie było tak niezwykłe, że kreowanie legend o niej nie było już potrzebne. Z książki Angeliki Kuźniak wyłania się wzruszający portret kobiety – Cyganki naznaczonej talentem i przekleństwem.
Angelika Kuźniak
‹Papusza›
„Papusza” jest w równym stopniu przejmującą biografią, jak i pasjonującym, rozpisanym na głosy reportażem. Autorka pieczołowicie i z dbałością o szczegóły odkrywa i skleja w całość kolejne fragmenty życia Papuszy – Bronisławy Wajs, poetki cygańskiej, jak cząstki rozsypanej układanki. Kuźniak przesłuchała nagrania, obejrzała filmy, przeczytała i przeanalizowała dokumenty oraz listy. W „Papuszy” jest sporo znaków zapytania, ale drobiazgowa praca autorki nad dokumentacją pozwoliła na odtworzenie wielu fragmentów życia Papuszy z dużym prawdopodobieństwem.
Niemal każda strona tej książki budzi niedowierzanie. Jak można było przetrwać wszystko to, co w życiu spotkało Papuszę? Tułaczka i bieda podczas dwóch wojen światowych, małżeństwo i rozwód. Zakazana miłość. Drugie małżeństwo zawarte bez miłości i pod przymusem („a jak ci się nie podoba, to spodoba się później”). Mąż bił. Przybrany syn, jej „oczko w głowie”, pod koniec życia Papuszy zerwał z nią kontakt. Własnych dzieci nie było – tego u Cyganów kobiecie się nie wybacza. Za to były wiersze, przychodzące do niej nie wiadomo skąd: ze świata przyrody czy z samego wnętrza jej duszy?
Z książki Angeliki Kuźniak wyłania się Papusza jako kobieta obdarzona niezwykłą siłą osobowości. Z czasem stała się harda. O jej wyjątkowej sile świadczy już to, że choć nie spędziła w szkole ani jednego dnia – nauczyła się czytać od innych dzieci i żydowskiej sklepikarki: „dumna jestem, że ja, Cyganka ciemna, potrafię czytać”. To kłóciło się z cygańskim systemem wartości, w którym nauka i książki nie znaczą wiele. A jeszcze mniej znaczy kobieta, niewiele więcej niż rzecz. Z rzeczą można zrobić wszystko co się chce. Cygańska kobieta potrafiąca czytać – wtedy absolutnie nie do pomyślenia.
Również nie do pomyślenia jest kobieta pisząca wiersze. Być może dlatego wobec swojej twórczości do końca życia była pokorna: „(…) to nie byli wiersze. Piosenki. Wiersze są inny. (…) Piosenka to niżej. A wiersz wysoko, trzeba kształconych ludzi. Musi być uniwersytet, a ja nie mam ani jednej klasy kończonej. Nie mogę być wierszopisarka”. A przecież w 1962 roku, po licznych publikacjach, Papusza została przyjęta w poczet członków Związku Literatów Polskich. Recenzje jej wierszy pisali m.in. Jerzy Przyboś, Wisława Szymborska i Anna Kamieńska – ich fragmenty są zresztą przytoczone w książce.
Papusza stała się poetką za sprawą Jerzego Ficowskiego, który przez jakiś czas pomieszkiwał z Cyganami w taborze. To on namówił ją, by próbowała swoje piosenki „schwycić, zapisać i przysłać do Warszawy”. Ficowski pokazał przetłumaczone przez siebie utwory Julianowi Tuwimowi, który nie miał wątpliwości, że trzeba je opublikować.
Papusza utrzymywała z Jerzym Ficowskim kontakt listowny. Bezcenna jest zawarta w książce jej korespondencja. Szkoda, że tak duża jej część przepadła na zawsze. W listach Papuszy słychać muzyczny zaśpiew, mają one naturalny, specyficzny styl i niepowtarzalną frazę, a także – arbitralne podejście do ortografii, co może budzić wzruszenie i uczucie tkliwości. I głębokie zadziwienie: ile w tych listach jest odcieni emocji, a nawet pewna filozoficzna głębia, co bezsprzecznie świadczy o bogatej osobowości autorki listów.
Jej talent miał też, niestety, negatywne następstwa. Do pewnego stopnia fenomen Papuszy jest fenomenem Jerzego Ficowskiego, który zaskarbił sobie zaufanie Cyganów. Zdołał przebić się przez hermetyczną barierę ich języka i zwyczajów. A nieujawnianie tajemnic o sobie to jeden z nienaruszalnych fundamentów cygańskiej obyczajowości, do dzisiaj zresztą utrudniający w dużym stopniu nawiązanie dialogu z innymi kulturami. I choć nie tylko Papusza przyjaźniła się z Ficowskim – uznano, że zdradziła poprzez pisanie, przez co została wykluczona ze swojej społeczności. Papusza zapłaciła za to oskarżenie chorobą psychiczną – tracąc poczucie zakorzenienia i oparcia w rodzimej społeczności: „teraz znikąd jestem”. W ten sposób naznaczenie talentem było jednocześnie naznaczeniem przekleństwem.
Angelice Kuźniak udało się także odtworzyć zbiorowy portret polskich Cyganów i opowiedzieć ich historię. Dzieciństwo Papuszy przypada na lata dwóch wojen, gdy jej rodzina prowadziła wędrowny tryb życia na Kresach Wschodnich. Po wojnie zapadła decyzja o udaniu się na, jak wtedy mówiono, Ziemie Odzyskane. W 1963 roku wszedł w Polsce w życie dekret osiedlenia, zakazujący Cyganom poruszania się po kraju taborami. W takich realiach Cyganie z trudem odnajdywali swoje miejsce. Treść książki uzupełniają liczne zdjęcia, obrazujące codzienność cygańskiego życia w taborze. Mówią bardzo wiele o świecie, który dzisiaj należy już do przeszłości. Są tu także liczne fotografie Papuszy.
Niedosyt może budzić fakt, że w książce stosunkowo niewiele jest wypowiedzi osób trzecich o cygańskiej poetce. Jeśli już, dotyczą ostatnich chwil jej życia, gdy już zmagała się z chorobą psychiczną lub gdy walczyła o środki do życia. Angelika Kuźniak przytacza, co prawda, fragmenty wspomnień Jerzego Ficowskiego, ale trochę brakuje innych opowieści o Papuszy z jej lepszych czasów, zebranych na potrzeby tej książki. Zmarła w 1987 roku, zatem żyją jeszcze ci, którzy mogli ją znać. Możliwe jest, że Romowie nie chcieli się o niej wypowiadać, ale nie ma ze strony autorki żadnej sugestii na ten temat. Szkoda, bo przywołanie jej pełniejszej sylwetki z pamięci ludzi, którzy się z nią zetknęli, mogłoby znacznie wzbogacić jej książkowy portret. Tajemnicą pozostaje także, dlaczego przybrany syn Papuszy zerwał z nią kontakty. Zmarł jeszcze przed rozpoczęciem pracy nad książką, więc to oczywiste, że autorka nie zdążyła z nim porozmawiać. Ale są na pewno jeszcze osoby z jego otoczenia, żyją bliscy. Czy mieliby coś do powiedzenia na temat jego relacji z macochą?
Tym niemniej, Angelice Kuźniak udało się w „Papuszy” opowiedzieć życie niezwykłej kobiety, która znalazła trwałe miejsce w historii polskiej literatury niejako na przekór swojej płci, kulturze i wykształceniu. „Dziewczyna biedna, spod krzaku” była obdarzona bogatą wyobraźnią i osobowością. Możemy się o tym przekonać, czytając zamieszczone w ksiażce fragmenty jej poezji. Takie wiersze nie pozwolą zapomnieć o jej autorce.