To kolejna książka będąca efektem wieloletnich kontaktów autora ze społecznością Romów. Możemy w niej przeczytać, jak Romowie radzą sobie ze współczesnością i jak wygląda ich życie w obecnych, dynamicznie zmieniających się realiach. Proza Milewskiego, pełna empatii i humoru, jest znakomitej próby.
Świetnie opowiedziane historie
[Jacek Milewski „Chyba za nami nie traficie” - recenzja]
To kolejna książka będąca efektem wieloletnich kontaktów autora ze społecznością Romów. Możemy w niej przeczytać, jak Romowie radzą sobie ze współczesnością i jak wygląda ich życie w obecnych, dynamicznie zmieniających się realiach. Proza Milewskiego, pełna empatii i humoru, jest znakomitej próby.
Jacek Milewski
‹Chyba za nami nie traficie›
W ostatnim roku nie mogliśmy narzekać na brak wydarzeń powiązanych z romską kulturą, by wspomnieć tylko film i książkę biograficzną o cygańskiej poetce Papuszy. Można powiedzieć, że jesteśmy świadkami swoistego przełomu: zaczynamy dostrzegać obecność Romów i ich wkład w naszą kulturę oraz zastanawiamy się nad ich miejscem w naszej społeczności. Niestety w naszym dyskursie o tej grupie etnicznej ciągle mocno obecne są stereotypy i uprzedzenia, a skrajna hermetyczność i odmienność Romów z pewnością nie ułatwia nawiązania z nimi dialogu.
Zbiór „Chyba za nami nie traficie” jest czymś wyjątkowym. Jacek Milewski zebrał tu kilkanaście opowieści, których bohaterami są Romowie. Forma tych tekstów jest różnorodna: są sylwetki pojedynczych bohaterów („Dynało Bambi”), opowiastki pełne magicznego realizmu („Konopnicki i inni”), jest nawet przypowieść („Pastorałka”). Są w nich utrwalone dramaty Cyganów („Dobranocka”), ale nie brak też humorystycznego spojrzenia na ich tradycje („Kamlipen”). Proza Jacka Milewskiego nie idealizuje obrazu Romów i ich mentalności, a nawet wyraźnie podkreśla, że są oni kulturowo osobni, niezasymilowani i na ogół żyją – delikatnie mówiąc – z dala od kształtowanego w Polsce „społeczeństwa opartego na wiedzy”. A jednak jest w tych tekstach coś, co skutecznie łagodzi krytyczne i wrogie spojrzenie na romską inność. Autor nie demonizuje odrębności Cyganów, nie spogląda na nich z utrwaloną w naszej kulturze wyższością i pogardą. Każdy tekst to osobna historia, zawierająca mnóstwo empatii pozwalającej nam uwierzyć, że ci, którym tak często przypisujemy etykietkę ludzi drugiej kategorii – w swoich lękach, nadziejach, koncepcji szczęścia i radości życia są do nas bardzo podobni („Koniec idzie”). Są podobni, ale jednak nie tacy sami. Autor z jednej strony pochyla się nad swoimi bohaterami i ich słabościami ze zrozumieniem, a nawet uśmiechem i poczuciem humoru, ale jednocześnie nie ukrywa, że trudno mu pisać „o ludziach, którzy wydają za mąż trzynastoletnie dziewczynki”.
Nie ma tutaj łatwych diagnoz i „cudownych” rozwiązań, szczególnie jeśli chodzi o przekraczanie barier we wzajemnych kontaktach Romów z Polakami. Dowodem na to jest chociażby tekst „Trzynastu gniewnych ludzi”, w którym z całą intensywnością można dostrzec bolesną lukę między dwiema społecznościami. Nie łatwiej jest w przypadkach indywidualnych kontaktów („Wujku”, „Niech pani tak do mnie nie mówi”, „Chyba za nami nie traficie”) – miłość i małżeństwa między Romami a Polakami owszem się zdarzają, ale są to zwykle bardzo trudne relacje, nierzadko skazujące zakochanych na ostracyzm w ich własnych społecznościach. Przeszkód w zbliżeniu się do siebie jest wiele, ale tkwią one głównie w podświadomości – o czym Jacek Milewski potrafi pisać wspaniale, z gawędziarskim temperamentem.
Nowym wątkiem w dyskursie o Cyganach jest spojrzenie na ich specyfikę przez pryzmat obywatelstwa w Unii Europejskiej („Odwiedziny” i „Bo król im zabronił”). Gdzie leży granica pomiędzy zachowaniem kulturowej odrębności Romów a koniecznością uregulowania prawnego ich sytuacji? Jacek Milewski inspiruje do tego, aby stawiać odważne pytania i zwalczać przy tym pełne hipokryzji pozorowane działania. Wskazuje jednocześnie, jak skomplikowane wyzwania stoją dziś przed romską wspólnotą, która pod wpływem procesu globalizacji zmuszona jest szukać swojego miejsca w nowych realiach i zmierzyć się z wieloma nieznanymi wcześniej problemami związanymi z własną tożsamością.
Nowością jest także to, że w tekstach znajdziemy stosunkowo dużo zdań w języku romskim. To nowość: dotychczas Romowie bardzo ściśle strzegli tajemnicy swojego języka, nie pozwalając się go uczyć nikomu spoza ich grupy. Wiadomo, że Romowie nie akceptują, gdy ktoś spoza ich kręgu posługuje się językiem romskim. Jacek Milewski przełamuje tutaj to kulturowe tabu i wyznacza pewien nowy standard w polskiej literaturze – także dlatego, iż język romski jest raczej językiem kultury mówionej, słabo utrwalonym w tekstach pisanych.
W tomie „Chyba za nami nie traficie” jest wszystko: proza życia, ale i jego poezja, przemieszana z magią. Jest miłość i nienawiść, bogactwo i nędza. A przede wszystkim – duża doza życzliwości i humoru, który towarzyszy nawet najbardziej dramatycznym opowieściom. Z zamieszczonych tu, świetnie opowiedzianych historii dowiemy się wielu ciekawych rzeczy o Romach, co być może przyczyni się do zmiany naszego postrzegania tej grupy etnicznej. Z wielką korzyścią dla obu stron.