Cyganie są obecni na polskich ziemiach od stuleci, ale na ogół wiadomo o nich niewiele. W dodatku spotykają się z niechęcią i uprzedzeniami. „Ostatni tabor” to piękna reporterska i dokumentalna opowieść o trudnych dla nich latach II wojny światowej oraz powojennej rzeczywistości. Te czasy radykalnie zmieniły romską kulturę.
Z taborem po pamięć
[Jolanta Drużyńska „Ostatni tabor” - recenzja]
Cyganie są obecni na polskich ziemiach od stuleci, ale na ogół wiadomo o nich niewiele. W dodatku spotykają się z niechęcią i uprzedzeniami. „Ostatni tabor” to piękna reporterska i dokumentalna opowieść o trudnych dla nich latach II wojny światowej oraz powojennej rzeczywistości. Te czasy radykalnie zmieniły romską kulturę.
Jolanta Drużyńska
‹Ostatni tabor›
„Jadą wozy kolorowe taborami…” – napisany w 1970 roku przebój do słów Jerzego Ficowskiego, śpiewany przez Marylę Rodowicz należy dziś do klasyki polskiej muzyki rozrywkowej. Tekst piosenki próbuje ocalić nieistniejącą już dzisiaj rzeczywistość, świat taborowych wędrówek, którym towarzyszy „wiatr cygański, wierny kompan ich podróży”. To brzmi romantycznie, ale nie da się przecież przemilczeć, że Romowie do dzisiaj są traktowani (tak w Polsce, jak i w Europie) podejrzliwie i nie bez uprzedzeń. Wzbudzają negatywne emocje, bo nie boją się wyraźnie zaznaczać swojej odrębności, a w swojej inności są bardzo hermetyczni. Wiąże ich skrupulatnie przestrzegany obyczajowy kodeks romanipen. Ściśle pilnują tajemnicy swojego cygańskiego języka, nie ujawniając z niego zbyt wiele gadziom, czyli nie-Cyganom. Romska tożsamość jest wyrazista, a ich kultura wydaje się barwna i fascynująca. To tradycja stara i bogata, która pomimo przeciwności zdołała przetrwać w Europie setki lat, a której – trzeba to powiedzieć jasno – Polacy prawie nie znają, mimo że Cyganie są obecni w naszym kraju.
Dziennikarka Radia Kraków Jolanta Drużyńska otrzymała w 2012 roku zaproszenie, by wziąć udział w Międzynarodowym Taborze Pamięci Romów. To kilkudniowe uroczystości, którym towarzyszy odtwarzanie taborowego życia Romów oraz upamiętnienie tych, którzy byli ofiarą zagłady Cyganów podczas II wojny światowej. Ta inicjatywa ma także na celu integrację Romów i Polaków, którzy do tej pory nie wiedzą o sobie zbyt wiele, a przecież łączy ich tyle wydarzeń ze wspólnej historii. Taborowe wozy, jak dawniej, wyruszyły w drogę, tym razem spod Muzeum Etnograficznego w Tarnowie, kierując się do Szczurowej. Ta wieś jest jednym z ważniejszych miejsc cygańskiej martyrologii. Policja niemiecka rozstrzelała na miejscowym cmentarzu 93 Romów.
„Ostatni tabor” to bardzo interesujące połączenie reportażu z dokumentem. Autorka uczestniczy w Taborze Pamięci, opisując wszystko, co podczas tej niezwykłej wędrówki się działo. Przy okazji rozwiewa mit romantycznej podróży w cygańskich wozach, to wcale nie jest aż tak wygodne, jak na pozór się wydaje. Z Tarnowa droga wiedzie przez Żabno, Bielczę i Borzęcin, to ważne miejsca dla romskiej historii. Jest okazja, by poznać ją lepiej, dla wszystkich uczestników Taboru jest czas na wspólne rozmowy i zabawę. Na zadumę i smutek, gdy wspomina się tych, którzy już nie żyją.
Uczestnictwo w Taborze Pamięci pozwoliło autorce na przeprowadzenie wielu interesujących rozmów z Romami, którzy pamiętają dawniejsze czasy. W rezultacie powstała książka, dokumentująca zagładę Cyganów w II wojnie światowej oraz trudne dla nich czasy w powojennej Polsce. Wyłaniała się nowa, „ludowa” rzeczywistość, do której żyjący dniem dzisiejszym, przemieszczający się z miejsca na miejsce Romowie nie pasowali. Pisząc o nich, autorka wyjaśnia także, dlaczego w użyciu nadal jest „Cygan”, które coraz częściej zastępuje się mniej dyskryminującym określeniem „Rom”. Wielu Cyganom to rzekomo niepoprawne politycznie sformułowanie nie przeszkadza, dlatego oba słowa pojawiają się w książce naprzemiennie.
Relacje świadków pamiętających czasy wojny, z którymi rozmawiała Jolanta Drużyńska, składają się na wstrząsającą opowieść o tragedii Romów. Trzeba pamiętać, że Polska była głównym miejscem eksterminacji Cyganów, a ich martyrologia była nie mniej tragiczna niż zagłada Polaków i Żydów. Różnica polega na tym, że nadal jeszcze wojenny dramat Cyganów oczekuje na pełny opis i analizę. „Ostatni tabor” do dobry krok w tym kierunku, by przybliżać te zagadnienia i dać im należne miejsce w historii. Wspomnieć tych, którzy zginęli z imienia i nazwiska, odtworzyć ich życie.
Bardzo dobrze opisane i udokumentowane są także działania przedstawicieli władz wobec Cyganów w powojennej Polsce. Zajmowano się nimi bardzo starannie, kontrolowano ich taborowe wędrówki, przeprowadzano akcje „paszportyzacji”, czyli nadawania dokumentów tożsamości. Jolanta Drużyńska dotarła do wielu źródeł archiwalnych, przytaczając niektóre z nich, dobrze tu widać, co sprawiało największe problemy ówczesnym „stróżom porządku” kurczowo trzymających się przepisów. Styl peerelowskiej nowomowy tych dokumentów jest absolutnie nie do podrobienia. „Jednostka, na terenie której znajduje się obóz cygański, zobowiązana jest do poinformowania sąsiednich jednostek MO [Milicji Obywatelskiej – przyp. JKC] o wyjeździe taboru, jego marszrucie i czasie odjazdu”, czytamy w jednym z zarządzeń. Cyganów próbowano integrować ze społeczeństwem, ale ze słabym skutkiem. Można się dowiedzieć, że niewiele dzieci uczęszczało do szkoły, nieliczni dorośli zdobywali jakiekolwiek wykształcenie. Tylko część Romów decydowała się na stałą pracę (zakładali najczęściej spółdzielnie).
Aż przyszedł rok 1964, kiedy wydano dekret zabraniający Cyganom wędrowania w taborach. Nakazano im osiedlanie się, co radykalnie zmieniło romską kulturę i obyczajowość. To było dla nich szczególnie bolesne: chcieli żyć po swojemu, utrzymywać się – tak jak od pokoleń – z wędrownego muzykowania, handlu i wróżbiarstwa. Autorka wiele miejsca poświęca w swojej książce realiom powojennej Polski i trudnościom Cyganów ze znalezieniem w niej swojego miejsca, zwłaszcza po wejściu w życie dekretu, nakazującego „ewidencję ludności cygańskiej”. Operacja zatrzymania taborów dotknęła 75% ogólnej liczby Cyganów w Polsce. Łączyły się z nią liczne nakazy, zakazy, szykany, nakładane mandaty i inne rygorystyczne środki represji. Licznie cytowane dokumenty ministerialne i raporty dają wyraźny obraz tego, jak w kraju „robiono porządek”, nie pozwalając na to, by Cyganie wymykali się spod kontroli władz. „Władze Peerelu na siłę kazały nam żyć jak inni Polacy, a przecież my wychowani byliśmy zupełnie inaczej, w innej kulturze”, zwierza się autorce Józef Huczko, jeden z uczestników Taboru Pamięci.
Jolanta Drużyńska zwraca jednak uwagę, że wiele osób idealizuje i gloryfikuje taborowe życie. Choć dla Cyganów „tabor to wolność”, jak to ujmują, autorka jest świadoma tego, że nomadyzm niczego dobrego Cyganom nie przyniósł. Wskazuje, że ich wędrówki to nie piękna, romantyczna idea, ale przede wszystkim ucieczka przed nienawiścią, prześladowaniami i wykluczeniem, które trwa już kilkaset lat.
„Ostatni tabor” to niezwykła, zaskakująca książka. Wprawia w zdumienie – bo przynosi nam wiedzę o tych wydarzeniach z historii Polski, których prawie nie znamy. Głos zabierają tutaj Romowie i historię opowiadają ze swojego punktu widzenia. To istotne wypełnienie „białej plamy” w relacjach Polaków i Romów. Jest jeszcze wiele barier i nieporozumień, czego autorka również nie przemilcza. Ale dobrze, że znajdują się okazje do dialogu. Jest nią niewątpliwie Międzynarodowy Tabor Pamięci Romów. Jak ujmuje to Rajmund Siwak, jeden z rozmówców autorki: „(…) ważne jest poznanie naszej historii, aby młodzi wiedzieli o tych taborach, aby wiedzieli, jak Cyganie dawniej żyli, aby zobaczyli te groby przypominające o tragedii romskiej w czasie wojny.” To, co było ich udziałem – jest także częścią historii Polski.
Podczas pisania recenzji korzystałam ze strony internetowej: http://romopedia.pl/index.php?title=Mi%C4%99dzynarodowy_Tabor_Pami%C4%99ci_Rom%C3%B3w