Tytuł książki „Cyganie. Spotkania z nielubianym narodem” to nie testowanie granic politycznej poprawności. To zaproszenie do gruntownego i krytycznego przemyślenia trudnych i złożonych zagadnień związanych z obecnością Romów w Europie.
Oni po prostu tacy są
[Rolf Bauerdick „Cyganie. Spotkania z nielubianym narodem” - recenzja]
Tytuł książki „Cyganie. Spotkania z nielubianym narodem” to nie testowanie granic politycznej poprawności. To zaproszenie do gruntownego i krytycznego przemyślenia trudnych i złożonych zagadnień związanych z obecnością Romów w Europie.
Rolf Bauerdick
‹Cyganie. Spotkania z nielubianym narodem›
Rolf Bauerdick, autor ksiązki, nie jest w żadnej mierze debiutantem ani dyletantem. Ten niemiecki fotograf, dziennikarz i powieściopisarz ma już na swoim koncie bogaty dorobek oraz wiele nagród dziennikarskich za swoje dokonania. Specjalizuje się w tematyce ściśle związanej z prawami człowieka. Wiele jego reportaży oraz książek poświęcone jest tematyce cygańskiej. W Polsce jak dotąd się nie ukazały, ale w 2013 roku Teatr Modrzejewskiej w Legnicy zrealizował przedstawienie „Madonna, Księżyc i pies” (w reżyserii Lecha Raczaka) na podstawie jednej z powieści Bauerdicka.
Opublikowany w 2013 roku tom reportaży „Cyganie. Spotkania z nielubianym narodem” wzbudził w Niemczech wiele kontrowersji. Autorowi zarzucano umacnianie antycygańskich stereotypów. Ale też przyznać należy, że dyskusje na te tematy w Niemczech nigdy nie są łatwe. Kwestie mniejszości narodowych oraz inności są z racji trudnej przeszłości tego kraju zawsze traktowane ze szczególną wrażliwością, by nie rzec – z przeczuleniem. Były także i głosy pozytywne na temat książki, wskazujące na to, że inspiruje ona do wielopłaszczyznowej, krytycznej polemiki.
Podpisuję się pod tą drugą opinią. Przede wszystkim dlatego, że teksty Rolfa Bauerdicka nie przynoszą jednoznacznej, ostatecznie zdefiniowanej odpowiedzi na pytanie: „Jacy są Cyganie/Romowie?” Odpowiedzi jest chyba tyle, ile bohaterów jego reporterskich opowieści. Wiele z nich jest zaskakujących. Autor z empatią pochyla się nad ich losem naznaczonym odmiennością, ale idealizowania ich stylu życia i kultury tutaj nie znajdziemy. Jest za to wątek, który pojawia się rzadko w literaturze dotyczącej Romów. Autor przyznaje otwarcie: „Z niezliczonych spotkań w ciągu przeszło dwudziestu lat nie przypominam sobie chyba ani jednego Roma, który cząstki odpowiedzialności za swą nędzę szukałby w sobie samym, nie mówiąc o tym, by ją znalazł”.
Książka Bauerdicka przekonała mnie przede wszystkim dlatego, że powstała w następstwie podróży autora „do Cyganów”. I to licznych podróży – było ich ponad sto, do dwunastu krajów Europy. Niemiecki reportażysta był gościem, spotykał się z otwartością, życzliwością i serdecznością, ale miał świadomość, że pozostawał obcy. I że wiele razy doświadczał niezrozumienia, zdumienia, nawet strachu. Ktoś, kto ma za sobą tak długą drogę jak Bauerdick może więc polemizować z „antycyganologami” (badaczami przejawów niechęci i nienawiści wobec Cyganów) i zarzucać im, ze przesiadują latami w bibliotekach i za biurkiem, nie spędziwszy ani jednego dnia w terenie, z Romami w ich środowisku. Możemy w książce dostrzec wątek żarliwej polemiki autora z „nafaszerowanymi teorią” naukowcami zajmującymi się problematyką cygańską. I tylko ktoś taki jak Bauerdick może z pełną świadomością pisać wbrew politycznej poprawności o „przestępczości cygańskiej”, ale też rozpoznać właściwą nutę w stwierdzeniu: „Oni po prostu tacy są, ci Cyganie”. Że nie jest to wyraz rasizmu, lecz konsternacji wobec faktu, do jak osobliwych zachowań zdolny jest człowiek. Nie Cygan – ale w ogóle człowiek. To, jak sądzę, powinno oddalić stawiane wobec autora zarzuty o umacnianie rasistowskich stereotypów.
Szlak podróży niemieckiego dziennikarza prowadzi nas przez Bułgarię, Węgry i Rumunię. Pierwszych siedem rozdziałów portretuje życie Cyganów w tych krajach. Obrazy różnorodne, barwne, budzące wiele emocji, chwilami zabawne, częściej jednak budzące niedowierzanie („oni tak naprawdę żyją?”), a nawet przerażenie. Portrety ludzi, ich historie, radości i lęki. Bauerdick – jako nie-Cygan – przebija się przez barierę obcości z delikatnością, otwartością i dużą dozą życiowej mądrości, powstrzymującej go od moralizowania, łatwych ocen, płytkich klisz. Autor pozwala dostrzec całą złożoność sytuacji Romów. Na szczególną uwagę zasługuje także obraz Węgier. W rozdziałach im poświęconych autor nie tylko daje głos tamtejszym ludziom, ale także analizuje złożony i niejednoznaczny krajobraz polityczny tego kraju. Obecnie prowadzona polityka wewnętrzna i dochodzenie do głosu nawet skrajnych ugrupowań to nie przypadek – te zjawiska mają bogaty i szeroki kontekst, który autor wyjaśnia bardzo klarownie. Nic w polityce nie dzieje się bez przyczyny.
W kolejnych rozdziałach książki autor przenosi się na grunt Europy Zachodniej, analizując stosunek Niemców do obecności Romów w ich kraju w przeszłości i obecnie. Szeroko komentuje także kwestię nazewnictwa, obalając poprawnie polityczny pogląd, że Cyganie to nieuprawnione, krzywdzące określenie. Tak nie jest, dowodzi autor, przytaczając przykłady opinii swoich rozmówców. Być może dla polskiego czytelnika próba dokonania rozróżnień pomiędzy Sinti, Romami a Cyganami jest za bardzo szczegółowa, ale daje się tu także dostrzec analizę wielu mechanizmów związanych z kreowaniem i obalaniem stereotypów w języku.
Opis obecności Romów w Niemczech oraz Francji to także próba analizy mechanizmów szerszych zjawisk dotykających Europę, jakimi są zorganizowany handel ludźmi (i wiążąca się z tym najczęściej prostytucja) oraz żebractwo. Bauerdick pokazał to drugie zjawisko na przykładzie Lourdes (autor zresztą przebywał tam przez dłuższy czas, gromadząc materiał do wydanego przed laty albumu fotograficznego). Cygańska żebranina ma tu twarz Tarzana, przypadkowo spotkanego znajomego autora. Nie da się zaprzeczyć, że Tarzan jest w swoim fachu artystą, ale między wierszami można wyczytać jeszcze o wiele więcej.
Po skończonej lekturze trudno uwierzyć, że ma ona tylko ponad trzysta stron. Ma się wrażenie, że o co najmniej dwa razy tyle, tak wielkie jest bogactwo tematów, wątków i tak dużo jest rozmówców autora, którzy opowiadają o swoich losach i kulturze. „Cyganie. Spotkania z nielubianym narodem” opisuje trudną do zrozumienia i zaakceptowania rzeczywistość. Każe nam zastanowić się nad wieloma niewygodnymi kwestiami. I nawet jeśli nie we wszystkim wypada zgodzić się z autorem, w wielu przypadkach musimy porzucić utarte schematy myślenia. To zawsze przynosi korzyści.