Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Szwecja czyta. Polska czyta›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSzwecja czyta. Polska czyta
Data wydania10 września 2015
RedakcjaKatarzyna Tubylewicz
Wydawca Wydawnictwo Krytyki Politycznej
ISBN978-83-64682-62-9
Format320s. 132×210mm
Cena39,90
Gatuneknon‑fiction
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Szwedzki raj i polska zapaść
[„Szwecja czyta. Polska czyta” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Wywiady zamieszczone w tomie „Szwecja czyta. Polska czyta” składają się na wielopłaszczyznową analizę (niskiego poziomu!) czytelnictwa i rynku książki w Polsce oraz przynoszą propozycje możliwych rozwiązań obecnego kryzysu. Przypatrujemy się Szwecji, krajowi uznawanego w tej dziedzinie za wzorcowy.

Joanna Kapica-Curzytek

Szwedzki raj i polska zapaść
[„Szwecja czyta. Polska czyta” - recenzja]

Wywiady zamieszczone w tomie „Szwecja czyta. Polska czyta” składają się na wielopłaszczyznową analizę (niskiego poziomu!) czytelnictwa i rynku książki w Polsce oraz przynoszą propozycje możliwych rozwiązań obecnego kryzysu. Przypatrujemy się Szwecji, krajowi uznawanego w tej dziedzinie za wzorcowy.

‹Szwecja czyta. Polska czyta›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSzwecja czyta. Polska czyta
Data wydania10 września 2015
RedakcjaKatarzyna Tubylewicz
Wydawca Wydawnictwo Krytyki Politycznej
ISBN978-83-64682-62-9
Format320s. 132×210mm
Cena39,90
Gatuneknon‑fiction
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Książka powstała – jak pisze we wstępie do książki Katarzyna Tubylewicz – „z przerażenia fatalnym stanem czytelnictwa w Polsce i z przekonania, że to jednak trend, który da się odwrócić”. Statystyki rzeczywiście są fatalne: w ubiegłym roku pięćdziesiąt osiem procent Polaków nie przeczytało ani jednej książki. Ale to nie wszystko: aż dziewiętnaście procent naszych rodaków – czyli co piąta osoba – pozostaje w ogóle poza kulturą pisma.
Redaktorki niniejszego tomu: Katarzyna Tubylewicz i Agata Diduszko-Zyglewska zaprosiły do rozmowy szwedzkich i polskich specjalistów, reprezentujących różne dziedziny działalności związanej z książką, czytelnictwem i rynkiem książki. Wypowiadają się tu pisarze, tłumacze, bibliotekarze, organizatorzy festiwali literackich, wydawcy, krytycy literaccy i samorządowcy.
Doradzam, aby lekturę tej książki rozpocząć od znakomitej analizy, której autorką jest Maja Chacińska: „Czytelnictwo w Szwecji i w Polsce. Skąd te różnice?” Esej zamieszczony jest w połowie książki, między wywiadami ze stroną szwedzką a polską. Jednak w tym miejscu trochę się gubi i osłabia się jego wymowa. Gdyby znalazł się na początku książki, byłby doskonałym wstępem do omawianej tu problematyki. I pozwoliłby dużo lepiej zrozumieć współczesny fenomen szwedzkiego „raju” dla książek i czytelnika, w porównaniu z obrazem polskiej zapaści w ten dziedzinie.
Okazuje się, że drastyczne różnice w poziomie czytelnictwa pomiędzy Polską a Szwecją (gdzie w 2013 roku co najmniej jedną książkę przeczytało aż osiemdziesiąt dwa procent osób!) uwarunkowane są względami historycznymi, kulturowymi i religijnymi. Protestancki (luterański) kościół szwedzki zawsze mocno angażował się w upowszechnianie umiejętności czytania, od wszystkich wiernych wymagano znajomości Biblii i katechizmu. Tradycją Szwecji była nauka czytania w domu. Warto wspomnieć, że już w 1723 roku weszło w życie prawo nakładające na rodziców obowiązek dopilnowania, by dzieci umiały czytać. W krajach katolickich, m.in. w Polsce, nie zachęcano do samodzielnych studiów Biblii, z obawy przed nieodpowiednią jej interpretacją.
Szwecja uznawana jest dzisiaj za kraj o wysokim wskaźniku kapitału społecznego (stopnia zaufania), w którym mocno zakorzenione są wartości społeczeństwa obywatelskiego – i jak się okazuje, poziom czytelnictwa, ma z tym związek. To także uwarunkowanie historyczne: feudalizm i hierarchia społeczna nigdy nie zakorzeniły się tam na tyle mocno, by wykluczać kogokolwiek z dostępu do przestrzeni publicznej i kultury. Mocna była też zawsze w Szwecji pozycja kobiet, których nie zniechęcano do czytania i kształcenia się – inaczej niż na przykład w dawnej Polsce. A przecież wiadomo, że wykształcona, czytająca kobieta-matka w znacznym stopniu przyczynia się do podnoszenia poziomu intelektualnego w rodzinie.
Maja Chacińska ma dla nas dwie wiadomości: złą i dobrą. Zła – to taka, że gdy spojrzeć na zjawisko czytelnictwa historycznie, Polska ma wobec Szwecji do odrobienia około trzysta lat zaniedbań w tej dziedzinie. Ale możemy pocieszyć się też dobrą wieścią: rozwój mediów i komunikacji jest obecnie tak dynamiczny, że nie trzeba nam będzie tych kilkuset lat, by dołączyć do poziomu Szwecji. Mamy szansę tę lukę zniwelować szybciej.
Bardzo pesymistyczny jest wywiad z Beatą Stasińską, redaktorką naczelną Wydawnictwa W.A.B. Po 1989 roku nie dostrzeżono, że czytelnictwo, literatura – w ogóle humanistyka – zostały zepchnięte na margines, bo nie pasowały do kraju „na dorobku”, zachłyśniętego szybkim zyskiem i przyrostem wskaźników ekonomicznych. Nie doczekaliśmy się żadnych rozwiązań prawnych, pozwalających chronić książkę, czytelnictwo, dostęp do kultury. Opracowywana obecnie ustawa o książce nie dość, ze pojawia się stanowczo za późno na naszym (niezbyt zdrowym) rynku księgarskim, to jeszcze zajmuje się jedynie uregulowaniem ceny książki, a to zbyt mało, by mówić o całościowej poprawie sytuacji.
Inwestycja w czytelnictwo to rzecz długofalowa, fundament na którym buduje się innowacyjny kraj o wysokim kapitale społecznym. Grzegorz Gauden, dyrektor Instytutu Książki stawia sprawę jasno: „jeśli Polacy nie zaczną czytać, Polska przegra konkurencję w Europie i będziemy tu do końca świata skręcać meble i lodówki. (…) Nie ma gospodarki kreatywnej (..) bez wysokich wskaźników czytelnictwa”. Stefan Ingvarsson, publicysta i tłumacz, diagnozuje, że jednym z czynników niskiego poziomu czytelnictwa w Polsce jest „brak wolnego czasu, z nieprawdopodobnym wykorzystywaniem siły roboczej”. Tu zarysowuje się błędne koło: Polska nie czyta, bo ciężko pracuje, a przez nieczytanie z powodu pracy ponad siły nie może wywindować się na wyższy poziom innowacyjnej gospodarki.
Można zazdrościć Szwedom, że książka ma się u nich tak dobrze. Statystyczny Szwed czyta dwadzieścia minut dziennie! Nikt nie ma tam wątpliwości, że inwestycja w kulturę to nie jest „generowanie zbędnych kosztów”. Ale ta sytuacja nie jest przypadkiem – z wywiadów z przedstawicielami Szwecji wyłania się przede wszystkim wyraźny obraz niezwykle ciężkiej pracy, którą na co dzień wykonują osoby zaangażowane w promowanie czytelnictwa, rozwijanie rynku książki i sieci bibliotek. To nie tylko odświętne akcje w postaci festiwali literackich, ale drobiazgowa, solidna i systematyczna, skoordynowana „praca u podstaw”. Poszukiwania niebanalnych rozwiązań, które mogłyby zachęcić do kontaktu z książką. Nie bez znaczenia jest także solidarność różnych środowisk, np. tłumaczy czy księgarzy. Jak się wydaje, to tutaj kryje się klucz do szwedzkiego sukcesu. Pojawia się pytanie, czy w Polsce będziemy w stanie takie działania podjąć, by móc cieszyć się w przyszłości podobnymi rezultatami?
„Szwecja czyta. Polska czyta” przynosi też ze sobą fascynujący wątek, jakim jest zmiana postrzegania bibliotek (także szkolnych) przez samorządowców (tu możemy mieć powody do ostrożnego optymizmu, jest coraz lepiej), jak i metamorfoza wyglądu i funkcji budynków bibliotek. Także w Polsce zaczynamy mieć wspaniałe miejsca, których nie musimy się wstydzić na świecie (że wspomnę tylko załączone w książce zdjęcia „Stacji Kultura” – Miejskiej Biblioteki Publicznej w Rumii oraz Gminnej Biblioteki Publicznej w Kargowej). Godne podziwu jest to, że nad animowaniem czytelnictwa w różnych formach czuwają bibliotekarze, grupa zawodowa wyjątkowo oddana swojej pracy i zaangażowana w działania, całkiem nieproporcjonalnie do skali swoich zarobków.
Miłośnicy książek i czytania znajdą tutaj bardzo wiele ciekawostek związanych z tym tematem. Dowiemy się, dlaczego nie można stworzyć idealnego przepisu na bestseller, dlaczego dzieci w wieku 10-13 lat mają w Szwecji osobne biblioteki. Jak zmienia (i czy zmienia?) rynek książki digitalizacja, czyli pojawienie się książki elektronicznej. Jak Szwecja radzi sobie do włączania w świat książki dzieci z rodzin imigrantów. I jakie konsekwencje dla jakości literatury ma to, ze wydawnictwa zwalniają dzisiaj redaktorów, a w zamian zatrudniają specjalistów od PR i reklamy.
Czytanie jest wielowymiarową praktyką kulturową, zauważa Roman Chymkowski, kierownik Pracowni Badań Czytelnictwa Instytutu Ksiązki i Czytelnictwa Biblioteki Narodowej, dlatego trzeba zdać sobie sprawę z tego, czym książka jest – nie w sensie bibliograficznym, ale w sensie społecznym, kognitywnym. Co warto również podkreślić – wspólnym motywem właściwie wszystkich wywiadów zresztą jest przesłanie, że książka to nie jest rynkowy produkt. „Szwecja czyta. Polska czyta” przynosi nam wiele trafnych diagnoz dotyczących miejsca książki i literatury w społeczeństwie. Warto teraz, pamiętając o przykładach Szwecji, ostro zabrać się do pracy, by rzeczywiście odmienić u nas obraz stanu czytelnictwa, absolutnie niepasujący do kraju w środku Europy w XXI wieku.
koniec
12 lutego 2016

Komentarze

13 II 2016   20:02:06

W kwestii czytania i czytelnictwa: z bibliotekami bywa różnie. Np. na Rajskiej jest w porządku i nie mam nic do zarzucenia.
Ale pamiętam, jak lata temu poszłam sobie do biblioteki w okolicach Konopnickiej (wtedy mieszkałam niedaleko), chciałam sobie kartę wyrobić. Od razu ankieta środowiskowa, wyszło na to, że jestem studentką. Nie, one mi nie wyrobią tej karty, dopóki nie przyniosę indeksu. Nie miałam przy sobie indeksu, miałam dowód osobisty. Nie wystarczy. Mówię, to doniosę indeks później. Nie. No to się zdenerwowałam, poszłam sobie i tyle.

Naprawdę, niektóre bibliotekarki to się zachowują nie tak, jakby ich pracą było udostępnianie książek, tylko ich strzeżenie przed ludźmi.

14 II 2016   08:05:05

No właśnie, to już lata temu. Ale tym bardziej warto się przekonać, że teraz w bibliotekach jest już zupełnie inaczej. Przynajmniej w większości, bo oczywiście tak jak w każdym zawodzie i branży mogą być niechlubne wyjątki.

14 II 2016   12:46:04

`Okazuje się, że drastyczne różnice w poziomie czytelnictwa pomiędzy Polską a Szwecją ... uwarunkowane są względami historycznymi, kulturowymi i religijnymi. Protestancki ... kościół szwedzki zawsze mocno angażował się w upowszechnianie umiejętności czytania'
.
Czy ONI muszą tak kłamać?
Trochę statystyki:
Rok Nakład książek i broszur wydanych na 1000 ludności w egz.
1946 1638
1950 4788
1960 3122
1970 3451
1980 4136
1990 4616
2000 2686
2005 2123
2009 1822
2010 2164
2011 2433
2012 2063

Widać, kiedy skończyło się czytelnictwo w Polsce?
--------------------------------
Czy p. Tomasz Makowski, został dyrektorem BN dlatego, że potrafi tak bezczelnie łgać?
`Nie mamy tradycji gromadzenia księgozbiorów. Miała na to wpływ wojna, ale też PRL, gdy bardzo trudno było cokolwiek dostać - wyjaśnia dyrektor BN dziennikarzowi AIP’
.
Cóż, właściwy człowiek na właściwym miejscu... Takie elity mamy…


Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Nie bądź jak kura w Wołominie!
Sebastian Chosiński

3 V 2024

Szczęsny to ma klawe życie! Nie nudzi się nawet jednego dnia, ponieważ w peerelowskiej Warszawie zbrodnie popełniane są bez opamiętania. A że jest inteligentny i zawsze dopina swego, wzbudza podziw współpracowników i przełożonych. Miewa też magnetyczny wpływ na kobiety, chociaż nie pozwala sobie zamącać umysłu ich urodą. Dlatego też udaje mu się w końcu rozwikłać w „Dwóch włosach blond” wielce skomplikowaną intrygę kryminalną.

więcej »

Przerwane beztroskie dzieciństwo
Marcin Mroziuk

2 V 2024

Z jednej strony „Sprzedawca marzeń” to po prostu wciągająca powieść przygodowa, z drugiej zaś strony książka Katarzyny Ryrych przybliża młodym czytelnikom gęstniejącą atmosferę przed wybuchem II wojny światowej i cierpienia ludności cywilnej na jej początku.

więcej »

Krótko o książkach: Komu mogłoby zależeć?
Joanna Kapica-Curzytek

2 V 2024

W „PS. Dzięki za zbrodnie” jest bardzo dużo tropów prowadzących w stronę klasycznej powieści detektywistycznej. Znajdziemy tu wszystko, co najlepsze w gatunku cozy crime.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
— Joanna Kapica-Curzytek

Studium utraty
— Joanna Kapica-Curzytek

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
— Joanna Kapica-Curzytek

Superwizja
— Joanna Kapica-Curzytek

Destrukcyjne układy
— Joanna Kapica-Curzytek

Jeszcze jeden dzień bliżej naszego zwycięstwa
— Joanna Kapica-Curzytek

Wspierać rozwój
— Joanna Kapica-Curzytek

Jak w operze
— Joanna Kapica-Curzytek

Nie wierzyć w nieprawdę
— Joanna Kapica-Curzytek

Smuga cienia
— Joanna Kapica-Curzytek

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.