Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Gavin Menzies
‹1421: rok, w którym Chińczycy odkryli Amerykę i opłynęli świat›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Tytuł1421: rok, w którym Chińczycy odkryli Amerykę i opłynęli świat
Tytuł oryginalny1421 The Year China Discovered the World
Data wydaniagrudzień 2002
Autor
PrzekładRadosław Januszewski
Wydawca Amber
ISBN83-241-0158-6
Format440s. 175x250mm, oprawa twarda
Cena59,80
Gatunekpodręcznik / popularnonaukowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Historię trzeba napisać od nowa
[Gavin Menzies „1421: rok, w którym Chińczycy odkryli Amerykę i opłynęli świat” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Czytając dokładne opisy znajdowanych dowodów i własne przemyślenia Menziesa, możemy doświadczyć emocji niespotykanych w XXI wieku. Emocji odkrywania nowych lądów, a przynajmniej białych plam w historii wielkich odkryć geograficznych. Książkę, z kart której bije pasja autora, jego wiedza i doświadczenie, czyta się niemal jednym tchem. Niemal, bo jest to tomiszcze liczące sobie sporo ponad 400 stron, a więc wymagające (także z uwagi na konieczność własnego przemyślenia kilku spraw) przynajmniej kilku wieczorów lektury…

Wojciech Gołąbowski

Historię trzeba napisać od nowa
[Gavin Menzies „1421: rok, w którym Chińczycy odkryli Amerykę i opłynęli świat” - recenzja]

Czytając dokładne opisy znajdowanych dowodów i własne przemyślenia Menziesa, możemy doświadczyć emocji niespotykanych w XXI wieku. Emocji odkrywania nowych lądów, a przynajmniej białych plam w historii wielkich odkryć geograficznych. Książkę, z kart której bije pasja autora, jego wiedza i doświadczenie, czyta się niemal jednym tchem. Niemal, bo jest to tomiszcze liczące sobie sporo ponad 400 stron, a więc wymagające (także z uwagi na konieczność własnego przemyślenia kilku spraw) przynajmniej kilku wieczorów lektury…

Gavin Menzies
‹1421: rok, w którym Chińczycy odkryli Amerykę i opłynęli świat›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Tytuł1421: rok, w którym Chińczycy odkryli Amerykę i opłynęli świat
Tytuł oryginalny1421 The Year China Discovered the World
Data wydaniagrudzień 2002
Autor
PrzekładRadosław Januszewski
Wydawca Amber
ISBN83-241-0158-6
Format440s. 175x250mm, oprawa twarda
Cena59,80
Gatunekpodręcznik / popularnonaukowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
MING, dynastia chiń., zał. Przez Czu Jüan-czanga (po pokonaniu dyn. Jüan), panująca 1368-1644” – tyle mówi encyklopedia PWN z 1982 roku. Do hasła „porcelana” dołączono wprawdzie zdjęcie pięknie zdobionej chińskiej wazy z czasów tejże dynastii, ale w definicji próżno szukać o tym wzmianki. A przecież jeśli mowa o chińskiej porcelanie, pierwsze skojarzenie mamy właśnie z „porcelaną z dynastii Ming” – pięknie zdobioną w biało-błękitne wzory…
W świetle ostatnich badań okazuje się jednak, że dynastii Ming zawdzięczamy dużo więcej, niż tylko piękną porcelanę. Ba! Można zaryzykować stwierdzenie, że cywilizacja europejska zawdzięcza jej więcej, niż jest skłonna przyznać…
Gavin Menzies służył w Royal Navy Submarine. Pływał (a później dowodził) na okrętach podwodnych w czasach, gdy jeszcze nie znano nawigacji satelitarnej – w latach 50.-70. W ciągu swej służby przynajmniej raz opłynął świat. Swoją wiedzę nawigatora połączył z pasją badacza starożytnych map i wykorzystał do lepszego ich zrozumienia. O ile dla przeciętnego zjadacza chleba (a w części i dla naukowych badaczy zabytków kartografii) „dziwne” odwzorowania kształtów wybrzeży są składane na karb niewiedzy ich autorów (dawnych żeglarzy), o tyle „doświadczony nawigator, patrząc na tę samą mapę, umie odczytać znacznie więcej: którędy płynął kartograf, który jako pierwszy naniósł kontury na mapę, w którym kierunku, szybko, czy też wolno, blisko brzegu czy daleko, co wiedział o szerokości i długości, a nawet – czy działo się to we dnie, czy w nocy.
Zaintrygowany pojawieniem się na portugalskiej mapie datowanej na pół wieku przed wyprawą Kolumba nieznanych wysp po drugiej stronie Atlantyku, poświęcił kolejne 10 lat na dotarcie do wszelkich źródeł i zgromadzenie wszelkich dowodów na potwierdzenie sensacyjnej tezy: w 1421 roku z Chin dynastii Ming wypłynęła armada, jakiej jeszcze świat nie widział. W ciągu dwóch lat Chińczycy opłynęli cały świat, docierając do wszelkich możliwych kontynentów. 70 lat przed Kolumbem byli w Ameryce, 60 lat przed narodzeniem Magellana przepłynęli Cieśninę Magellana, 350 lat przed Cookiem dotarli do Australii. Historię wielkich odkryć geograficznych trzeba napisać od nowa.
Dynastia Ming (wywodząca się z chłopstwa) doszła do władzy w wyniku buntu przeciwko okupantom – Mongołom, którzy panowali w Chinach od czasów podbojów Kubilaja, wnuka Czyngis-chana (1279 r.). Zhu Di został trzecim cesarzem z tej dynastii, przyjmując tytuł dynastyczny Yongle. Odziedziczywszy po poprzednich dynastiach flotę wojenną i handlową (Chiny wyparły Arabów z handlu w basenie Oceanu Indyjskiego), kazał ją znacznie rozbudować. „Zamówił 1 681 nowych statków, a wśród nich wiele [250 – przyp. WG] gigantycznych dziewięciomasztowych statków skarbowych, nazwanych tak ze względu na wielką wartość i ilość dóbr, które mogły przewozić w swoich przepastnych ładowniach. Do ich budowy skierowano 10 000 cieśli, żaglomistrzów i budowniczych okrętów z południowych prowincji.” Aby uzyskać konieczne drewno, wyrąbano całe połacie lasów tekowych między innymi na terenach obecnego Wietnamu.
Cesarz Yongle myślami sięgał daleko, pragnąc odbudować potęgę Chin, przywrócić jej blask, którym błyszczały w złotym wieku dynastii Tang ponad 500 lat wcześniej. Odbudował obserwatoria astronomiczne i nakłonił „japońskiego szoguna, króla Korei i […] wnuka Tamerlana” do „porównywania i korygowania rysunków ukazujących gwiazdy wyznaczające kierunki geograficzne”. Zainicjował rozbudowę Pekinu, zbudował w nim drewniane Zakazane Miasto – wspaniały pałac cesarski, przy budowie którego pracowało około miliona robotników, a dalszych trzy i pół miliona było z budową związanych pośrednio – i przeniósł doń stolicę z Nankinu. Dla zapewnienia ciągłości dostaw pożywienia do nowej stolicy (leżącej na północ od starej, w gorszych warunkach rolniczych) odbudował kilkusetkilometrowy Wielki Kanał z kilkudziesięcioma jego śluzami.
Mapa Piri Rejsa, powstała w 1513 roku na podstawie wielu innych map, m.in. mapy świata z 1428 roku – zbliżenie na Amerykę Południową (fot. ze strony www.1421.tv)
Mapa Piri Rejsa, powstała w 1513 roku na podstawie wielu innych map, m.in. mapy świata z 1428 roku – zbliżenie na Amerykę Południową (fot. ze strony www.1421.tv)
W chiński Nowy Rok, 2 lutego 1421 r., nastąpiło uroczyste otwarcie nowej stolicy. Na tę okoliczność przybyli przedstawiciele wszystkich najważniejszych państw ówczesnego świata z wyjątkiem narodów europejskich, które wówczas (a są to czasy późnego średniowiecza) były uważane za barbarzyńskie i zacofane. Faktycznie, nauka i kultura ówczesnych Chin przewyższały Europę o kilkadziesiąt – kilkaset lat… „Pokłon zagranicznych władców przed chińskim cesarzem stanowił kulminację 15-letniego okresu gorliwej działalności dyplomatycznej.” Swoją dominację Chiny zbudowały głównie za pomocą handlu w basenie Oceanu Indyjskiego, stąd też pochodzili wzmiankowani wyżej przedstawiciele. Po skończonych uroczystościach cesarz kazał swej nowej flocie rozwieźć władców, a potem „płynąć aż do końca świata i zbierać daniny od barbarzyńców mieszkających za morzami… zapoznawać wszystko, co żyje pod słońcem, z zasadami konfucjańskiej harmonii”.
Statki skarbowe przypominały raczej współczesne barki desantowe niż zwykłe łodzie. Miały tępe kształty, 150 metrów długości i 50 metrów szerokości. Każdy miał „16 wewnętrznych przedziałów wodoszczelnych, z których dwa można było zalać, nie zatapiając statku. Niektóre z nich można było zalewać częściowo, żeby służyły jako zbiorniki dla tresowanych wydr morskich, używanych do łowienia ryb; korzystali z nich też nurkowie wchodzący na pokład lub zanurzający się w morzu.” Stery ich były wysokie na 12 metrów, wyporność sięgała ponad 2 000 ton. Miały jednak jedną poważną wadę: nie potrafiły halsować, czyli płynąć pod wiatr. Nie było to problemem podczas żeglugi w basenie Oceanu Indyjskiego, nad którym wieją wiatry o stałych kierunkach. Gdy jednak flota opuściła znane sobie rejony, to właśnie wiatry i prądy morskie przyczyniły się do powstania tak wielu (do niedawna) zagadek historii. Zagadek typu: skąd w przedkolumbijskiej Ameryce wziął się azjatycki drób czy kogo przedstawiają naskalne rysunki i opisują legendy Aborygenów…
Czytając dokładne opisy znajdowanych dowodów i własne przemyślenia Menziesa, możemy doświadczyć emocji niespotykanych w XXI wieku. Emocji odkrywania nowych lądów, a przynajmniej białych plam w historii wielkich odkryć geograficznych. Książkę, z kart której bije pasja autora, jego wiedza i doświadczenie, czyta się niemal jednym tchem. Niemal, bo jest to tomiszcze liczące sobie sporo ponad 400 stron, a więc wymagające (także z uwagi na konieczność własnego przemyślenia kilku spraw) przynajmniej kilku wieczorów lektury…
Weźmy na przykład kwestię porcelany z dynastii Ming. Zna ją cały świat. Jest cienka, pięknie barwiona błękitnie – kobaltem, który importowano z Persji. I… znajdowana na całym świecie. Wszędzie tam, gdzie zawijały bądź rozbijały się okręty floty admirała Zheng He. Na przykład w Kaliforni, gdzie muzea szczycą się pokaźnymi kolekcjami tejże porcelany. Oficjalne stanowisko głosi, że zostały tam przywiezione na pokładach hiszpańskich galeonów… Ale czyż te galeony mogły też przywieźć pewną liczbę chińskich kotwic znalezionych u tamtejszych wybrzeży?
Mapa Waldseemüllera (1507), na której po raz pierwszy pojawia się nazwa „Ameryka” (fot. ze strony www.1421.tv)
Mapa Waldseemüllera (1507), na której po raz pierwszy pojawia się nazwa „Ameryka” (fot. ze strony www.1421.tv)
Swe rewelacje Menzies przedstawił profesorom australijskim. Okazało się, że informacja o obecności chińskich handlowców i kolonizatorów nie wywołała tam zdziwienia – że jest to sprawa od dawna znana, że na jej temat napisano już tam wiele książek. Także w samych współczesnych Chinach, a przynajmniej w jej środowiskach naukowych, informacje Menziesa nie wywołały szczególnego zaskoczenia. Udało mu się nawet spotkać z wdową po profesorze Wei z Nankinu, którego dziełem życia było… studium podróży Zheng He. Profesor nie doczekał się, niestety, wydania swego dzieła „Chińskiego odkrycia Ameryki”.
Dlaczego więc historycy amerykańscy i europejscy uparcie twierdzą, że Amerykę odkrył Kolumb, a Australię Cook? Czy nie wiedzą o chińskiej wyprawie? Menzies ku swemu zdziwieniu odkrył „ponad tysiąc książek przedstawiających przekonujące dowody na przedkolumbijskie podróże Chińczyków do Ameryki. Literatura ta została nawet zebrana w dwutomową bibliografię.” Być może wspomniani uczeni postanowili je zignorować, bo swoją karierę oparli na wiedzy powszechnej – czy też raczej powszechnie zakłamanej…? Jednym z być może najdziwniejszych dowodów wyczynów floty cesarza Yongle jest opis dotarcia przez niej do Grenlandii i Islandii, znaleziony w książce-pamiętniku… papieża Piusa II – i notatce Krzysztofa Kolumba. A ponieważ w owych latach na biegunie północnym było cieplej niż obecnie, jest całkiem możliwe, że Chińczycy na pięć stuleci przed Europejczykami dotarli do samego bieguna…
Jednym z celów postawionych przed chińską flotą było udoskonalenie umiejętności określania długości geograficznej (wyznaczanie szerokości geograficznej poprzez zmierzenie kąta wysokości słońca w zenicie z uwzględnieniem jego deklinacji było już znane od dawna). Wykorzystano do tego zaćmienie księżyca, które jest widziane równocześnie z niemal połowy globu. Nad szczegółami obliczeń nie będę się tu rozwodził (zainteresowanych odsyłam do książki), wspomnę tylko, że tę chińską metodę poddano sprawdzianowi w lipcu 2000 roku. Skorzystano wtedy z licznych pozostałości po rozsianych po całym świecie chińskich obserwatoriach astronomicznych. „Obliczano długości geograficzne na prawie 1/3 powierzchni Ziemi – na przestrzeni około 12 800 kilometrów – i maksymalny błąd wyniósł zaledwie 9,6 kilometra, a obserwatorzy profesora Olivera byli amatorami; przy dłuższym treningu i większym doświadczeniu [którymi dysponowali Chińczycy – przyp. WG] można by jeszcze bardziej zredukować błędy.” Europejczykom właściwego obliczania długości geograficznej nie udało się dokonywać jeszcze przez wiele lat – dopiero 300 lat później wynaleziono używany do tego celu chronometr.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Krótko o książkach: Matka królów
Joanna Kapica-Curzytek

26 V 2024

Powieść historyczna „Cecylia” odsłania przed nami mało znane kulisy „wojny dwóch róż”, czyli wojny domowej w Wielkiej Brytanii. Już wtedy, w XV wieku, kraj miał szczęście do silnych, inteligentnych kobiet.

więcej »

Nad piękną i modrą Odrą
Sebastian Chosiński

25 V 2024

To nieprawda, że Marek Krajewski na dobre porzucił postać Eberharda Mocka. Mock powraca bowiem w jego najnowszej powieści – „Słowie honoru”. Jest wprawdzie jedynie postacią epizodyczną, ale bez jego udziału w fabule Edward Popielski miałby bardzo poważne kłopoty. Tym razem, w przeciwieństwie do poprzednich części „cyklu szpiegowskiego” z „Łyssym” w roli głównej, akcja rozgrywa się jednak przede wszystkim po drugiej wojnie światowej.

więcej »

PRL w kryminale: Polowanie na „towarzysza Bohdana”
Sebastian Chosiński

24 V 2024

Aleksander Ścibor-Rylski napisał „Sprawę Szymka Bielasa” jako „opowieść filmową”, a więc tekst przeznaczony do zekranizowania. W pewnym momencie pojawiły się nawet ku temu szanse. Wyznaczeni zostali reżyserka i główna obsada. Film pełnometrażowy jednak nigdy nie powstał. Pozostała książka – typowy przedstawiciel literackiego socrealizmu.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

O miłości, owszem, o detektywach – niekoniecznie
— Wojciech Gołąbowski

Niech się mury pną… na boki
— Wojciech Gołąbowski

Czym by tu zapełnić spiżarnię?
— Wojciech Gołąbowski

Zbierając okruchy przeszłości
— Wojciech Gołąbowski

Gdy szukasz własnej drogi
— Wojciech Gołąbowski

Tylko praca dyplomowa, niestety
— Wojciech Gołąbowski

O pożytkach ze zdrowych zębów oraz powrót do Liszkowa
— Wojciech Gołąbowski

Ryzykowny pomysł za sto punktów
— Wojciech Gołąbowski

Niewykorzystany potencjał
— Wojciech Gołąbowski

Nawet jeśli nie wierzysz w duchy, one wierzą w ciebie
— Wojciech Gołąbowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.