Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 17 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Aleksander Ścibor-Rylski
‹Sprawa Szymka Bielasa›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSprawa Szymka Bielasa
Data wydania1953
Autor
Wydawca Iskry
Format172s. 180×125mm
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl

PRL w kryminale: Polowanie na „towarzysza Bohdana”
[Aleksander Ścibor-Rylski „Sprawa Szymka Bielasa” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Aleksander Ścibor-Rylski napisał „Sprawę Szymka Bielasa” jako „opowieść filmową”, a więc tekst przeznaczony do zekranizowania. W pewnym momencie pojawiły się nawet ku temu szanse. Wyznaczeni zostali reżyserka i główna obsada. Film pełnometrażowy jednak nigdy nie powstał. Pozostała książka – typowy przedstawiciel literackiego socrealizmu.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Polowanie na „towarzysza Bohdana”
[Aleksander Ścibor-Rylski „Sprawa Szymka Bielasa” - recenzja]

Aleksander Ścibor-Rylski napisał „Sprawę Szymka Bielasa” jako „opowieść filmową”, a więc tekst przeznaczony do zekranizowania. W pewnym momencie pojawiły się nawet ku temu szanse. Wyznaczeni zostali reżyserka i główna obsada. Film pełnometrażowy jednak nigdy nie powstał. Pozostała książka – typowy przedstawiciel literackiego socrealizmu.

Aleksander Ścibor-Rylski
‹Sprawa Szymka Bielasa›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSprawa Szymka Bielasa
Data wydania1953
Autor
Wydawca Iskry
Format172s. 180×125mm
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Chociaż jako prozaik nigdy szczególnego sukcesu ani pozycji nie osiągnął, zrekompensował to sobie wystarczająco w roli scenarzysty filmowego, stając się twórcą wielu niezapomnianych obrazów, w tym takich, które przeszły – jak „Popioły” (1965), „Człowiek z marmuru” (1976) czy „Człowiek z żelaza” (1981) Andrzeja Wajdy – do historii polskiej kinematografii. Chodzi o urodzonego w Grudziądzu w 1928 roku Aleksandra Ścibora-Rylskiego. W czasie okupacji niemieckiej mieszkał w Warszawie, a że pochodził z rodziny patriotycznej, nie ma się co dziwić, że wstąpił do Szarych Szeregów, a następnie – Armii Krajowej. Wziął udział – jako szesnastolatek – w powstaniu warszawskim, podczas którego został ciężko ranny. Miał to szczęście, że opuścił miasto z ludnością cywilną, dzięki czemu uniknął wywózki w głąb III Rzeszy i gehenny obozów. Choć może wtedy, gdyby na przykład został wyzwolony przez Amerykanów, jego życie potoczyłoby się zupełnie inaczej i zrobiłby karierę w Hollywoodzie.
Dopiero po wojnie mógł myśleć o zapewnieniu sobie właściwej edukacji. Nie trafił jednak na najlepszy okres. Kiedy w 1946 roku zapisał się na studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim, zaczynał się właśnie okres wzmożonej indoktrynacji oświaty. Po pięciu latach ostatecznie opuścił uczelnie, ale bez dyplomu. W tym czasie dużo bardziej skupiał się na pracy dziennikarskiej i literackiej, będąc między innymi pracownikiem tygodnika „Żołnierz Polski”. To czas, kiedy dominującym nurtem w polskiej literaturze stał się – również przyniesiony na sowieckich bagnetach – socrealizm. Ścibor-Rylski ochoczo popłynął tym nurtem. W latach 1949-1950 opublikował cztery broszury w serii „Biblioteka Przodowników Pracy”: „Orczewski i jego brygada”, „Górnicze gołębie pokoju: (o Wiktorze Markiewce)”, „«Pancerz» Józefa Szulca” oraz „Stasiek Kaluga staje do współzawodnictwa”.
W tym samym czasie pisał zaangażowaną politycznie i społecznie debiutancką powieść „Węgiel” (1950), która mimo swego zaangażowania i często nieznośnej warstwy propagandowej, jest naprawdę niezłą literaturą. Kto wie, czy to nie najlepsza książka socrealistyczna, jaka powstała w latach 40. i 50. XX wieku w Polsce Ludowej (a na pewno najlepsza spośród tych, które czytałem). W każdym razie autor otrzymał za nią Nagrodę Państwową III stopnia. „Węgiel” otworzył mu drogę do dalszej kariery – nie tylko prozaika, ale także scenarzysty i (z czasem) reżysera filmowego, mimo formalnego braku kwalifikacji. W tych dwóch ostatnich rolach Ścibor-Rylski zaprezentował się jako doskonały twórca kina gatunkowego, które w PRL-u traktowanego było zazwyczaj po macoszemu. On jednak udowadniał, że może ono być nie tylko świetną rozrywką.
Do dzisiaj zresztą swoich wiernych fanów mają, osadzone w realiach Polski tuż po drugiej wojnie światowej, easterny „Wilcze echa” (1968) oraz wyreżyserowany przez Waldemara Podgórskiego „Południk zero” (1970) czy kryminał „Morderca zostawia ślad” (1967). Ścibor-Rylski chętnie też tworzył współczesne opowieści sensacyjne, zazwyczaj z rozwiniętymi wątkami społecznymi i obyczajowymi, jak „Ostatni strzał” (1958) Jana Rybkowskiego, „Dotknięcie nocy” (1961) Stanisława Barei, „Złote Koło” (1971) Stanisława Wohla, „Trąd” (1971) Andrzeja Trzosa-Rastawieckiego czy serial „S.O.S.” (1974) Janusza Morgensterna. „Złote Koło” i „S.O.S.” oparł zresztą na własnej prozie, chociaż w tym ostatnim przypadku powieść podpisał nazwiskiem swojej ówczesnej żony Jadwigi Wojtyłło. O wątki kryminalno-sensacyjne ocierają się jeszcze dwa inne teksty prozatorskie pisarza, oba wydane w epoce socrealizmu: „Sprawa Szymka Bielasa” (1953) oraz „Cień” (1955), na podstawie którego rok później Jerzy Kawalerowicz nakręcił film.
Opublikowana w formie książkowej przez Iskry „Sprawa Szymka Bielasa” (z podtytułem „Opowieść filmowa”) to zbeletryzowany scenariusz filmu, który nigdy nie powstał. Powstały za to dwie etiudy, nakręcone przez studentów Wydziału Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi: Marię Kaniewską (trzyminutowy „Wieczór wigilijny”) oraz Mieczysława Waśkowskiego (niespełna sześciominutowa „Sprawa Szymka Bielasa”). Obie wykorzystały tylko malutki fragmencik tekstu Ścibora-Rylskiego; obie też powstały pod „opieką pedagogiczną” profesorów „Filmówki”: Wandy Jakubowskiej i Stanisława Wohla. Ta pierwsza przymierzała się zresztą nawet do nakręcenia filmu pełnometrażowego, w którym w postać tytułową miał wcielić się… Zbigniew Cybulski. Okazało się jednak, że wkrótce upadł w Polsce stalinizm, a po 1956 roku przenoszenie na ekran podobnej historii nie miało już najmniejszego sensu, bo mało kto chciałby ją w ogóle oglądać. W efekcie o tekście zapomniano.
Zasadnicza akcja rozgrywa się w ostatnich tygodniach 1952 roku (jak wspomina sam autor: w „trzecim roku sześciolatki”, którą realizowano w latach 1950-1955), choć jej preludium stanowią wydarzenia z końca wojny. Mieszkańcy położonej niedaleko od Warszawy wsi przyglądają się panicznej ucieczce Niemców przed nadciągającą ze wschodu Armią Czerwoną. Jednym z nich jest młodziutki wiejski chłopak Szymek Bielas. W tym samym czasie w chałupie fornala Krzysztofiaka trwa narada miejscowych komunistów, którzy z podjęciem decyzji czekają na jakiegoś mitycznego „towarzysza Bohdana”. Szymek jest oczywiście zbyt młody, aby brać udział w takim spisku, ale z zewnątrz przygląda się obejściu. W pewnym momencie do domu zbliża się sześciu cywilów z automatami w rękach, wchodzą do środka i zabijają zgromadzonych tam komunistów. Kiedy znikają, młody Bielas znajduje w sobie odwagę, by sprawdzić, co się stało. Umierający na jego rękach Krzysztofiak wypowiada ostatnie słowa: „Towarzysz… Bohdan…”.
Siedem lat później Szymek jest już pełnoletni i może decydować o sobie. Opuszcza rodzinną wieś w gminie Sokółka powiatu grójeckiego, gdzie był „parobkiem od gnoju” i postanawia szukać szczęścia na wielkiej budowie. Państwo ludowe postawiło na rozwój przemysłu ciężkiego, jak grzyby po deszczu wyrastają fabryki, potrzebne są ręce do pracy – nawet niewykwalifikowanych, których można jednak przyuczyć do zawodu. Jednym z nich jest Bielas, który zostaje przyjęty do pracy jako ślusarz. Dostaje również miejsce w hotelu robotniczym, pod którą to nazwą kryje się kilka baraków. Mieszkają tam ludzie podobni do niego, ale już starsi, bardziej doświadczeni i cwańsi, którzy wiedzą, jak okradać swoje miejsce pracy i zarabiać na tym, zbierając „kapitał” na późniejsze życie. tacy też chętnie „przyuczają” młodych, na których naiwności mogą się dorobić. Na Szymku również. Tyle że Bielas jest chłopem – upartym i krnąbrnym, który ma swój honor.
W hotelu dzieje się źle. Na złodziejstwo i pijaństwo przymyka oko dyrektor placówki, który też zresztą nie wylewa za kołnierz i któremu za wiele rzeczy mieszkańcy muszą się opłacać. Dopiero śmierć – zatonięcie w gliniance – jednego z robotników przyciąga uwagę aktywu partyjnego. Wewnętrzne dochodzenie przeprowadzają szef komitetu fabrycznego PZPR Meyer i majster Jadwiga Drożyńska z zarządu zakładowego Związku Młodzieży Polskiej. Ich konstatacja jest następująca: do śmierci Malinowskiego pośrednio przyczyniła się „paskudna atmosfera hotelu robotniczego”. Czyli: albo ofiara utopiła się sama, wpadając po pijanemu do glinianki, albo… została utopiona. Z biegiem czasu czytelnik będzie coraz bardziej skłaniał się ku tej drugiej teorii. Tak się składa, że Bielas pojawia się w samym „oku cyklonu” właśnie w dniu, kiedy Meyer i Drożyńska wizytują nieszczęsne gniazdo rozpusty. Jakież jest jego zdziwienie, gdy następnego dnia – pierwszego w nowej pracy – spotyka atrakcyjną Jadwigę w fabryce przy tokarce.
Dziewczyna podoba mu się, więc stara się jej zaimponować. Na dodatek okazuje się, że ma wrodzony talent, praca pali mu się w rękach. Lecz tylko do momentu, gdy pewnego dnia staje twarzą w twarz z kierownikiem oddziału inżynierem Adamem Karolczakiem i rozpoznaje w nim… „towarzysza Bohdana”. Czy to możliwe, że ceniony i ustosunkowany w partii inżynier jest tak naprawdę zbrodniarzem, zabójcą komunistów? Szymek chętnie by się z kimś podzielił wiedzą na jego temat. Ale kto mu – niedawnemu jeszcze parobkowi – uwierzy? Jakie ma dowody, że szanowany członek PZPR nie jest tym, za kogo go wszyscy w fabryce uważają? Od tej chwili osobowość Bielasa rozpada się. Nie znajduje już w sobie motywacji do dalszej wytężonej pracy, zaczyna pić, wpada w ręce kombinatorów – Czermienia, Jarusiaka, pana Wacusia. Powoli traci autorytet w miejscu pracy, zostaje uznany za bumelanta, jest na najlepszej drodze, aby stoczyć się i zostać wrogiem władzy ludowej. Zwłaszcza gdy po pijaku napada nocą na wracającego rowerem do domu przodownika pracy Rawicza.
Wymiar propagandowy „Sprawy…” jest absolutnie nieznośny. Fabuła razi schematyzmem. A jednak ta „opowieść filmowa” jest nieźle napisana, ma też kilka intrygujących zwrotów akcji. Poza tym z dużą swadą Ścibor-Rylski odmalował czarne charaktery, przy okazji mówiąc sporo prawdy na temat tego, co działo się za kulisami „sześciolatki”. To zresztą zaskakująco mroczna opowieść: taka jest zarówno intryga (począwszy od zdrady „towarzysza Bohdana” aż po finałowe polowanie na zbrodniarza), jak i jej tło – najważniejsze wydarzenia rozgrywają się zazwyczaj po zmroku i nocą. Jakby tego było mało, jesień płynnie przechodzi w zimę – chłody przemieniają się w mrozy, wiecznie pada deszcz, prószy śnieg, dokoła hotelu robotniczego wciąż stoją błoto i kałuże. Gdzie okiem nie sięgnąć, tam bieda. Odrobinę bogatszy jest jedynie ten, kto kombinuje bądź kradnie. Pije się na potęgę. I taki właśnie świat wsysa Szymka Bielasa, który musi stoczyć heroiczny bój, aby nie stać się bandytą.
koniec
24 maja 2024

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Sceny z życia gangstera
Miłosz Cybowski

17 VI 2024

„Człowiek yakuzy” Jake’a Adelsteina to pozycja bardzo przeciętna. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wyszła spod pióra doświadczonego dziennikarza, który spędził w Japonii aż dwadzieścia lat.

więcej »

Jak wyprowadzić świat z kryzysu?
Miłosz Cybowski

15 VI 2024

„Zamieszanie z liberalizmem” Francisa Fukuyamy to książka, w której więcej miejsca poświęcono na wyjaśnianie podstawowych zagadnień politycznych i ideologicznych niż na prezentację prób wyjścia z kryzysu.

więcej »

PRL w kryminale: „Piękny Lolo”, „Sucha Rączka” i „Hiszpan”
Sebastian Chosiński

14 VI 2024

Jest w tej powieści Anny Kłodzińskiej dużo nostalgii i sporo obrazków obyczajowych, portretujących środowisko praskiego półświatka. Widać, że autorka, pracując jednocześnie jako reporterka kryminalna, znała ten temat na wylot. Dzięki temu „Jak śmierć jest cicha” wypada bardzo przekonująco. Aż dziw, że przez niemal pół wieku ta historia z kapitanem Szczęsnym w roli głównej pozostawała praktycznie nieznana, będąc jedynie zapomnianym „gazetowcem”.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.