„Łańcuch śmierci” Pawła Wieczorkiewicza jest książką monumentalną, zarówno pod względem rozmiaru (ponad 1200 stron), jak i jakości wszechstronnych i wieloletnich badań naukowych. Wieczorkiewicz ze znawstwem tematu, rosyjskich archiwów oraz historii wielkiej czystki prowadzi czytelnika przez kolejne jej etapy, zwracając uwagę na absurdy pogromu dowódców Armii Czerwonej, którego jedynym celem było umocnienie władzy Stalina.
Ten okrutny XX wiek: Armia została zgilotynowana
[Paweł Wieczorkiewicz „Łańcuch śmierci” - recenzja]
„Łańcuch śmierci” Pawła Wieczorkiewicza jest książką monumentalną, zarówno pod względem rozmiaru (ponad 1200 stron), jak i jakości wszechstronnych i wieloletnich badań naukowych. Wieczorkiewicz ze znawstwem tematu, rosyjskich archiwów oraz historii wielkiej czystki prowadzi czytelnika przez kolejne jej etapy, zwracając uwagę na absurdy pogromu dowódców Armii Czerwonej, którego jedynym celem było umocnienie władzy Stalina.
Paweł Wieczorkiewicz
‹Łańcuch śmierci›
Wydany w 2001 roku „Łańcuch śmierci” był bezpośrednią kontynuacją innej pracy Wieczorkiewicza, „Sprawy Tuchaczewskiego” (wydanej po raz pierwszy w 1994 roku), w której autor koncentrował się na prologu wielkiej czystki, czyli oskarżeniu marszałka Tuchaczewskiego oraz wielu powiązanych z nim wyższych oficerów o szpiegostwo. W „Łańcuchu śmierci” Wieczorkiewicz przygląda się wydarzeniom, które nastąpiły później, czyli przebiegu czystki w samej Armii Czerwonej w latach 1937-1939 (choć sam autor zauważa we wstępie, że tak naprawdę początek czystki w armii przypada na rok 1936), okazjonalnie wykraczając zarówno poza ramy chronologiczne, jak i tematyczne (szczególnie w początkowych i końcowych rozdziałach książki).
„Pierwsza krew” w czystce Armii Czerwonej została przelana już pod koniec lat 20. Nawet jeśli represje nie rozpętały się na taką samą skalę, jak kilka lat później, to jednak wskazywały one bardzo wyraźne na kierunek polityki Stalina wobec wojska. Wiązało się to ze sporą, jak na państwo sowieckie, autonomią armii. Jednak dopiero po aresztowaniu Tuchaczewskiego w 1937 (wraz z dwoma innymi marszałkami, Jegorowem i Blücherem) czystka rozpoczęła się na dobre. Wieczorkiewicz kreśli przerażający obraz spustoszenia, jakiemu poddane zostały kadry dowódcze Armii Czerwonej oraz oraz paraliżu, jaki dotknął generalicję w wyniku aresztowania, procesu oraz egzekucji trzech z pięciu
1) pierwszych marszałków Związku Sowieckiego, dotknął generalicję. Wyżsi dowódcy korzystali z każdej nadarzającej się okazji, by odciąć się od zdrajców ojczyzny – nawet jeśli pomogło im to w pierwszym, jeszcze dość ograniczonym, okresie, to już później każdy, nawet najdrobniejszy, kontakt z już aresztowanymi czy oskarżonymi stawał się doskonałym powodem do zatrzymania kolejnych ludzi.
Tak naprawdę nie chodziło wcale o fakty, te bowiem preparowało NKWD (pod czujnym okiem Nikołaja Jeżowa) w zależności od potrzeb, zmuszając aresztowanych, zastraszanych, bitych i torturowanych oficerów do podpisywania zawczasu przygotowanych zeznań. Poszczególne okręgi wojskowe musiały wypełnić narzucone z góry „normy” aresztowań wrogów ludu, których z kolei dzielono na tych, którzy powinni otrzymać najwyższy wymiar kary (czyli rozstrzelanie) oraz tych, których miano „jedynie” zesłać do łagrów. Jakiekolwiek zasługi, osiągnięcia czy oddanie komunistycznej ideologii przestawały mieć znaczenie, szczególnie kiedy z teczek osobistych wyciągano tak karygodne fakty, jak niegdysiejsza przynależność do eserowców czy mieńszewików, poparcie Trockiego, szlacheckie czy obce (nie-rosyjskie) pochodzenie. To właśnie z „paragrafu narodowościowego” do więzień i łagrów trafiły całe rzesze Polaków, Niemców, Bałtów i Żydów wiernie służących od wielu lat w Armii Czerwonej. Samo pochodzenie stanowiło doskonały powód do oskarżania ich o przynależność do fikcyjnych grup terrorystycznych czy o szpiegostwo na rzecz swojej „prawdziwej” ojczyzny.
Odsunięcie Jeżowa od kierowania NKWD w 1938 nie doprowadziło, co prawda, do zakończenia wielkiej czystki, ale przynajmniej spowolniło jej przebieg i pozwoliło na stopniowe wyciszenie całego zjawiska. Co ważniejsze, od 1938 rozpoczął się proces rehabilitacji niektórych aresztowanych – w świetle tragicznego stanu kadrowego, w jakim znalazła się Armia Czerwona nie powinno to specjalnie dziwić. Żadne, nawet najbardziej zasłużone, awanse nie były w stanie wypełnić pustki, którą pozostawiła po sobie czystka. Co ciekawe, dopiero po wojnie zimowej Stalin zdał sobie w pełni sprawę z sytuacji, w jakiej znalazły się kadry dowódcze i to właśnie na lata 1940-41 przypadł najbardziej intensywny proces rehabilitacji jeszcze żyjących oficerów.
Wieczorkiewicz nie skupia się jedynie na żmudnym przedstawianiu kolejnych etapów czystki. Kolejne rozdziały podejmują się analizy roli samego NKWD (odgrywającego instrumentalną rolę w oczyszczaniu Armii Czerwonej), jak również aparatu partyjnego, niekiedy zdolnego przyczynić się do złagodzenia polityki personalnej. Przyglądając się losom tych, którzy czystkę przetrwali, autor stara się również dopatrzyć cech wspólnych owo przetrwanie gwarantujących (lub przynajmniej zwiększających szanse).
Lektura „Łańcucha śmierci” nie pozostawia wątpliwości: rezultatem wielkiej czystki było zdobycie przez Stalina władzy absolutnej nad ostatnią grupą, która mogła zagrozić jego dyktaturze. Co więcej, wyeliminowanie prawie wszystkich kompetentnych wyższych dowódców sprawiło, że „żaden problem wojskowy czy też wojskowo-ekonomiczny nie był rozwiązywany bez bezpośredniego udziału sekretarza generalnego”. Za stopniowe nabieranie przez Stalina i nowo mianowanych dowódców doświadczenia i wiedzy z zakresu prowadzenia działań wojennych przyszło zapłacić szeregowym żołnierzom. Pozostawienie na wyższych stanowiskach ludzi, których jedyną zaletą była wierność Stalinowi, a nie doświadczenie wojenne, zdolności organizacyjne czy umiejętność dostosowania się do zmieniających się reguł prowadzenia wojny, było jedną z wielu przyczyn porażek, jakich doświadczyła Armia Czerwona w okresie drugiej wojny światowej.
Jedynym mankamentem książki Wieczorkiewicza jest kwestia formalna. Decydując się na wydanie jej po raz drugi, piętnaście lat po pierwodruku oraz siedem lat po śmierci samego autora, mimo niewątpliwych postępów w badaniach na temat czystki w Armii Czerwonej (o której wyczerpująco pisze Jakub Wojtkowiak w posłowiu zatytułowanym „’Łańcuch śmierci’ z perspektywy 15 lat”), nie dokonano zbyt daleko idących zmian w samej treści opracowania. Uaktualniono (zgodnie ze stanem badań) jedynie aneksy i tabele prezentujące suche fakty związane z losami poszczególnych oficerów. Nie wpływa to w żaden sposób na poczytność samej książki, ale na jej wartość naukową – już tak.
1) Pozostali dwaj, Woroszyłow i Budionny, przetrwali czystkę bez większych problemów. Pierwszy ze względu na wiernopoddańczą postawę wobec Stalina i wykonywanie wszelkich płynących od Gospodarza poleceń. Drugi, mimo pewnych przymiarek do aresztowania go w końcowej fazie czystki, przetrwał w wyniku usunięcia na czas Jeżowa ze stanowiska szefa NKWD.