Konrad Wągrowski
Rewolucja
[„Niebezpieczne wizje” - recenzja]
O kontynuację opowiadania Blocha pokusił się sam Harlan Ellison. Jego „Łowca w mieście na skraju świata” zaczyna się dokładnie tam, gdzie „Zabawka dla Juliette” się kończyła. Ellison jest większym pesymistą. Dla niego jedna z najbardziej odrażających postaci w naszej historii, wypada prawie jako miły facet na tle zdegenerowanej ludzkości przyszłości.
„Noc, podczas której do cna wyczerpał się czas” Briana W. Aldissa to tekst mocno zbliżony do klasycznej sf – opowieść oparta na oryginalnym pomyśle, ale daleka od poziomu niebezpieczeństwa prezentowanego przez inne opowiadania antologii.
Howard Rodman w ciepłej, spokojnej opowieści „Człowiek, który poleciał na Księżyc …aż dwukrotnie” prezentuje szybkość zmian we współczesnej cywilizacji i fakt jak zmienia się percepcja różnych wydarzeń w ciągu lat. Oryginalność tego tekstu polega na przyjęciu konwencji baśni.
„Wiara naszych ojców” genialnego Philipa K. Dicka to jedno z najlepszych opowiadań zbioru, zawierające wszystko to, co w szalonej prozie Dicka cenimy najbardziej. Na tle perypetii jednostki w totalitarnym społeczeństwie, rozgrywa się tajemnicza historia, próba dotarcia do istoty rzeczywistości, próba z góry skazana na niepowodzenie. Świat jest paskudnym miejscem, którego na dodatek nie jesteśmy w stanie zrozumieć, pozostaje nam jedynie próba ucieczki w bliskość innego człowieka. Prawdziwy majstersztyk. Dodatkową anegdotą, związaną z tym opowiadaniem, jest fakt, że w przedmowie Harlan Ellison pisze, iż była ona zainspirowana narkotykowymi przygodami Dicka z LSD. Narkotyki są w Stanach karalne i takie oświadczenie dla Dicka mogło oznaczać kłopoty, przez co mocno mu zaprzeczał i z późniejszych wydań było usuwane.
„Człowiek układanka” Larry’ego Nivena nagrodzone Hugo i nominowane do Nebuli nic nie straciło na aktualności, ale wiele na sile przekazu. Temat drastycznego zaostrzania kodeksu karnego i wykorzystywania przestępców niejednokrotnie później powracał do literatury i filmu.
„Porzucam kośćmi” Fritza Leibera to świetne opowiadanie w poetyce horroru. Jeden z najbardziej fabularnych tekstów zbioru, historia coraz bardziej mrocznej i niesamowitej rozgrywki hazardowej, o prawdziwie eksplodującej końcówce. Bardzo dobry tekst.
„Pan Randy, mój syn” Joe L. Hensleya jest tekstem religijnym, przenoszącym temat Zbawienia do współczesności. Zmusza do myślenia.
„Eutopię” Poul Andersona znamy z „Rakietowych szlaków”. Świetna opowieść, wykorzystuje klasyczne fantastyczne pomysły (światy równoległe), stawia pytania o wygląd naszej cywilizacji (Czego naprawdę potrzebujemy? Jaki świat jest idealny dla człowieka? Jacy jesteśmy?), a w przewrotnej poincie powraca do tematu zmian w seksualnej obyczajowości.
David R. Bunch jako jedyny publikuje aż dwa opowiadania, krótkie formy: „Incydent w Moderanie” i „Uciekanie”. W jakiś sposób pokrewne Lemowskiej „Cyberiadzie”, opowiadają bowiem historie o świecie opanowanym przez roboty, ale bez Lemowskiej lekkości i głębi.
„Domek dla lalek” James Crossa to znów literacko klasyczny tekst, na temat daru przewidywania przyszłości. I jak to z tym darem bywa, zachłanny człowiek nie będzie potrafił go właściwie wykorzystać…
O czym traktowało opowiadanie Carol Emshwiller „Seks i/lub pan Morrison” zapomniałem właściwie zaraz po przeczytaniu. Zdaje się, że o drugorzędnych cechach płciowych…
„Czy chcesz, by sławił cię proch?” Damona Knighta natomiast wbija się w pamięć dzięki dobitnej poincie. Na trzech zaledwie stronach autorowi udało się poruszyć temat religii i zagłady ludzkiej cywilizacji. Śmieszy nieco komentarz – dzisiaj takie opowiadanie jest dalekie od jakiejkolwiek literackiej prowokacji.
Największy problem miałem z „Czy gdyby wszyscy mężczyźni byli braćmi, pozwoliłbyś któremuś ożenić się z twoją siostrą?” Theodore’a Sturgeona. Opowiadanie, poprzedzone wprowadzeniem w świat po kolonizacji kosmosu, zdaje się być bardzo klasycznym tekstem science fiction, opisującym podróże, światy o różnej kulturze, z jednej strony przywołuje na myśl „Fundację” Asimova, z drugiej „Planetę śmierci” Harrisona i „Bilet na Tranai” Sheckleya. Tymczasem okazuje się odmiennym od powszechnie przyjętych spojrzeniem na zagadnienie… kazirodztwa. Mam mieszane uczucia, tekst wydał mi się strzałem z armaty do wróbla. Ale czyta się go dobrze.
„Co się przydarzyło Augustowi Clarot?” to najdziwniejszy tekst zbioru. Szalone purnonsensowe opowiadanie zapada w pamięć głównie dzięki… nietypowemu wstępowi Ellisona, w którym odsądza on autora, Larry’ego Eisenberga, od czci i wiary…
„Namiastka” Henry’ego Slesara to klasyczny tekst postapokaliptyczny. Nie wyróżnia się niczym na plus ani na minus. To samo można powiedzieć o następnym – „Idźcie, idźcie, wołał ptak” Sonyi Dorman.
Bardzo dobrym tekstem są „Szczęśliwi” Johna T. Sladeka, choć przywołują na myśl „Nowy wspaniały świat” Huxleya. Wizja świata przyszłości, w którym wszyscy są pozornie szczęśliwi, oprócz nielicznej garstki, ale jedynie z tą garstką możemy się identyfikować, zawsze wzbudza we mnie dreszcz…
W „Spotkaniu z wieśniakiem” Johnatana Branda pojawia się temat Stworzenia Świata w przeniesieniu do współczesnych realiów. W sumie nic odkrywczego.
„Wytyczne rządowe” w jakiś sposób przywołują na myśl późniejsze „Moje pierwsze dzieło” Grzegorza Janusza, znane z „Nowej Fantastyki”. Czyżby Janusz inspirował się dziełem Krisa Neville’a, w którym to pojawił się pomysł brutalnej stymulacji (rzec można – przedwczesnemu wrzuceniu do świata dorosłych) dzieci, aby ukształtować je jako osoby bardziej twórcze?
„Kraj wielkich koni” R.A. Lafferty’ego mówi o Cyganach, stale szukających na świecie własnego miejsca, odebranego im kiedyś przez Obcą Cywilizację. Posiłkując się fantastyczna poetyką, porusza temat ponadczasowy. Czy nie po to właśnie jest fantastyka?
„Rekognicja” J. G. Ballarda to chyba najtrudniejsze, najbardziej zmuszające do myślenia opowiadanie z całego zbioru. Jedna lektura stanowczo nie wystarczy, aby dobrze pojąć ten mądry tekst. Rzadko komu udaje się tak wnikliwe spojrzenie na nasz gatunek, za pomocą tak prostych chwytów…
„Judasz” Johna Brunnera, to kolejne podejście do tematu religii i kolejne opowiadanie antropomorfizujące maszyny. Tekst może już nieco trącący myszką, ale przyznać trzeba, że bardzo zgrabnie i inteligentnie napisany.
„Próba niszcząca” Keitha Laumera nie oparła się próbie czasu. Od tamtych czasów wiele czytaliśmy tekstów na podobne tematy (władza, przemoc), często bardziej przekonujących w warstwie psychologicznej, choć nie można odmówić Laumerowi biegłości w prowadzeniu fabuły.
„Aniołów Raka” Normana Spinrada znamy z łam „Fantastyki”. „Niebezpieczność” tego opowiadania polega na podjęciu tematu tabu – śmiertelnej choroby (podczas gdy nawet wymawianie słowa „rak” jest niemile widziane, nawet w nekrologach) – w opowieści… humorystycznej.
Będąc wielkim miłośnikiem cyklu Amberowskiego, więcej spodziewałem się po Rogerze Zelaznym, tymczasem do tej antologii przygotował on zaledwie makabreskę „Auto-Da-Fe”, tekst oparty właściwie jedynie na pomyśle. Niezłym pomyśle.
Antologię zamyka „Tak, i Gomora…” Samuela R. Delany’ego. Tekst nastrojem bije na głowę chyba wszystkie poprzednie opowiadania, mówiąc znów o zmianach w obyczajowości, związanych z wyjściem ludzkości w kosmos (w obliczy niedawnej tragedii „Columbii” ta ewentualność obecnie wydaje się jeszcze mniej prawdopodobna). Jakie będą te zmiany? Pogłębią one zagubienie i osamotnienie człowieka. Tak właśnie podsumowane zostały „Niebezpieczne wizje”.
Czy warto poznać tę antologię? Dla miłośników fantastyki to lektura obowiązkowa, dla tych, którzy sądzą, że ten gatunek literacki mówi jedynie o sprawach oderwanych od rzeczywistości, ten zbiór tekstów będzie dobitnym zaprzeczeniem tej tezy. „Niebezpieczne wizje” to niewątpliwie jedno z najbardziej ambitnych przedsięwzięć w historii fantastyki, nie można ich nie poznać.
Dobry wieczór / dzień dobry
(...) zestawia zwyrodnienie świata naszej przyszłości, ze zwyrodnieniem świata przyszłości.
Z łam Fantastyki.
Proponuję poprawić...