Niewiele we współczesnej polskiej literaturze pojawiło się dobrych książek traktujących o najważniejszym i zapewne najczęściej poruszanym temacie literatury – miłości. Zwykle temat ten był czymś pobocznym, dodatkiem do przygód bohaterów (w przypadku literatury rozrywkowej), ich doświadczeń pokoleniowych czy przeżyć związanych z transformacją ustrojową.
Konrad Wągrowski
Miłość w Sieci
[Janusz L. Wiśniewski „S@motność w sieci”, Janusz L. Wiśniewski „Zespoły napięć” - recenzja]
Niewiele we współczesnej polskiej literaturze pojawiło się dobrych książek traktujących o najważniejszym i zapewne najczęściej poruszanym temacie literatury – miłości. Zwykle temat ten był czymś pobocznym, dodatkiem do przygód bohaterów (w przypadku literatury rozrywkowej), ich doświadczeń pokoleniowych czy przeżyć związanych z transformacją ustrojową.
Janusz L. Wiśniewski
‹S@motność w sieci›
Jeśli natomiast miłość była tematem głównym, poziom takich książek oscylował w pobliżu grafomanii, pasując najwyżej do plotkarskich tygodników, czy serii harlequinowskiej, a nie do literatury, nawet w jej popularnej odmianie. A czy może być temat ważniejszy, bardziej klasyczny, bardziej ponadczasowy i powszechny? Tym bardziej cieszy pojawienie się książek Janusza L. Wiśniewskiego: powieści „S@motność w Sieci” i zbioru opowiadań „Zespoły napięć”, których głównym tematem jest właśnie miłość, a doświadczenia życiowe czy przemiany gospodarcze tylko tłem. Zwłaszcza, że są to książki dobre, zarówno literacko, jak i pod względem zawartej w nich treści.
„S@motność w Sieci” to opowieść o miłości, romansie między dwojgiem dojrzałych ludzi. On, niebywale inteligentny, ale też czuły i wrażliwy, zdążył już zostać mocno doświadczonym przez życie. Ona, energiczna i wykształcona, niezbyt szczęśliwa w małżeństwie. Trafiają na siebie przypadkiem, spotykają się w Sieci. I w Sieci trwa ów romans, a dopóki stamtąd nie wychodzi, wszystko wydaje się w porządku. Nic jednak nie może trwać na zawsze.
„Zespoły napięć” to zbiór sześciu opowiadań, reklamowanych jako opowiadania pisane z pozycji kobiet. Nie do końca to prawda, tylko pięciu z nich narratorkami są kobiety – szóste, wspomnienia marynarzy jest już wielogłosem męskim. Opowiadania to dość podobne w treści, podobne również do powieściowego debiutu Wiśniewskiego. Jest wśród nich „Syndrom przekleństwa Undine”, opowieść młodej chorej dziewczyny, której dziwne koleje losu zesłały jako opiekuna człowieka, wcześniej torturowanego przez jej ojca, oficera Stasi, mamy „Anorexia nervosa” – historię związku i rozpaczy po stracie mężczyzny, są ostatnie dni Rzeszy hitlerowskiej widziane oczyma żony Josepha Goebbelsa („Noc poślubna”), opowieść o romansie widzianym oczyma kobiety („Kochanka”), „Menopauza” – spojrzenie na swe życie dojrzałej kobiety, wreszcie wspomniane wcześniej „Cykle zamknięte”, czyli kilka opowieści o miłości, wspomnień podczas rejsu. Zdaję sobie sprawę, że tak opisane fabuły wyglądają banalnie, ale Wiśniewski potrafił nadać tym historiom poruszającą formę, nie zbliżając się do grafomanii (co niestety jest często spotykane wśród autorów piszących o miłości).
Główną zaletą utworów Janusza Wiśniewskiego jest umiejscowienie ich fabuły mocno we współczesnych realiach i nadanie klasycznemu tematowi nowej formy. W „S@motności w Sieci” medium, które połączy dwoje ludzi jest Internet. Okaże się, że możliwość niemal natychmiastowej wymiany myśli za pośrednictwem e-maila, czy też irc-a, jest równie dobrą szansą na zrodzenie się uczucia jak dawniej romantyczna epistolografia.
Janusz L. Wiśniewski
‹Zespoły napięć›
Wiśniewski jest erudytą i nie zapomina się tym w swoich książkach pochwalić. Warstwa faktograficzna jest zawsze imponująca i nie można jej nic zarzucić. Zagadnienia komputerowe i internetowe są ujęte, co w polskiej literaturze, nie mówiąc już o filmie, jest rzadkością; rzetelnie, ze znajomością tematu, ale z uniknięciem przeładowania nieistotnymi szczegółami. Wiśniewski jest wszechstronnie wykształcony i ta wiedza pojawia się w książkach – ze znawstwem wplata w fabułę astronomię, chemię, fizykę, psychologię, traktując swego czytelnika jako człowieka inteligentnego, pozwalając mu na przyjemność obcowania z wiedzą.
Kolejną zaletą twórczości Janusza A. Wiśniewskiego jest język. Autor używa ładnej polszczyzny, jego prozę czyta się lekko i z przyjemnością. Jest to język literacki, nieco egzaltowany, lecz nie unikający czasem bezpośredniości i drastyczności. Wiśniewski gra głównie na uczuciach, bardziej stara się wzruszyć niż zmusić do myślenia. I trzeba przyznać, że to mu się udaje.
Niestety, czas na wady. Bowiem nie jest to jeszcze proza doskonała i nieco można jej wytknąć. Postacie, choć dokładnie scharakteryzowane jako odmienni ludzie, mówią podobnym językiem, mają podobne przemyślenia, zbyt podobne do siebie, zapewne zbyt zbliżone do języka i poglądów samego autora. Dodatkowo większość osób opisana jest w odcieniach czerni i bieli – albo są chodzącymi ideałami jak Jakub, główny bohater „S@motności w Sieci”, albo draniami wzbudzającymi antypatię. Przez to, w gruncie rzeczy uzasadniona decyzja bohaterki tej powieści wydaje się mało prawdopodobna, gdy porównuje się jakimi osobami są mężczyźni między którymi musi wybierać. Dodanie więcej odcieni szarości mogłoby wyjść z korzyścią dla wiarygodności psychologicznej.
Choć „S@motność w Sieci” jest powieścią, a „Zespoły napięć” zbiorem opowiadań, to, wbrew pozorom, nie różnią się bardzo między sobą konstrukcją. „S@motność w Sieci” bowiem nie ma jednolitej linii fabularnej, składa się z szeregu opowieści, czasem dodających coś do wizerunku głównych postaci, czasem zupełnie niezwiązanych i raczej zbędnych (jak historia amerykańskiego przyjaciela głównego bohatera). Każda z takich historii jest osobną opowieścią o losach jakiejś postaci, lub dwojga ludzi. Z reguły ich losy są ukazane w sposób skrajnie pesymistyczny – albo to ludzie bardzo niedopasowani, zadający sobie rany, albo cios zada im los, fatum, coś na kształt przeznaczenia właściwego dla antycznej tragedii. Wiśniewski nie jest człowiekiem patrzącym na świat przez różowe okulary, jego świat to bardzo mroczne miejsce. Niestety w jakiejś formie te historie zaczynają się powtarzać. Niektóre opowiadania z „Zespołu napięć” sprawiają wrażenie przetworzonych historii z „S@motności w Sieci”. Zaiste, jeśli Janusz L. Wiśniewski opublikuje następne dzieło, musi zmienić formę, bo nie powinien sprzedawać trzeci raz tego samego w innym opakowaniu. Sprawny warsztat pisarski i erudycja zapewniają, że potrafiłby napisać coś odmiennego.
Mimo powyższych zastrzeżeń trzeba stwierdzić, że powieści Wiśniewskiego wyróżniają się obecnie bardzo pozytywnie wśród współczesnej polskiej literatury popularnej, zwłaszcza na tle ostro lansowanych przez telewizje i prasę autorek piszących na podobne tematy, których proza, niestety, ociera się o grafomanię. Wiśniewski niewątpliwie ma coś do powiedzenia i ma możliwości, aby to robić. Miejmy nadzieje, że nie poprzestanie na dwóch książkach.