„Rymem do >wolność< jest >odpowiedzialność<”, wyznaje kończący w tym roku 85 lat ksiądz Adam Boniecki. I to chyba jest głównym mottem „Rozmów o życiu”, które prowadzi z nim Anna Goc, rozmów refleksyjnych i niespiesznych.
Uczynki miłosierdzia
[ks. Adam Boniecki, Anna Goc „Boniecki. Rozmowy o życiu” - recenzja]
„Rymem do >wolność< jest >odpowiedzialność<”, wyznaje kończący w tym roku 85 lat ksiądz Adam Boniecki. I to chyba jest głównym mottem „Rozmów o życiu”, które prowadzi z nim Anna Goc, rozmów refleksyjnych i niespiesznych.
ks. Adam Boniecki, Anna Goc
‹Boniecki. Rozmowy o życiu›
Mocno musieli się zdziwić ci, którzy znają bliżej księdza Bonieckiego. Wiedzą oni bowiem, że nie cierpi on wywiadów-rzek, które kojarzą mu się z nadmiernym skupieniem na sobie i egotyzmem, jak ujawnia to we wstępie Michał Okoński. Można więc powiedzieć, że Anna Goc, dziennikarka „Tygodnika Powszechnego” o sporym już zawodowym dorobku, zapraszając do dialogu swojego interlokutora, dokonała rzeczy niemal niemożliwej. Bo nie ulega wątpliwości, że „Rozmowy o życiu” to rzeczywiście jest wywiad-rzeka, choć podzielony na czternaście rozdziałów.
Zauważymy, że każdy z nich nosi podtytuł związany z uczynkami miłosierdzia, wyszczególnionymi w katechizmie kościoła katolickiego. I to wokół nich, a nie wokół osoby księdza Adama, koncentrują się jego wspólne dyskusje z Anną Goc. W ten sposób wysuwają się na pierwszy plan tych dialogów wartości etyczne jako filary dobrego, pożytecznego życia. Budzi to w nas głęboką refleksję, dotyczącą „dzieł miłości” (którymi nazywa się czasami uczynki miłosierdzia).
„Rozmowy o życiu” nie są więc chronologicznie opowiedzianą biografią księdza Adama. Akcent położony jest gdzie indziej – Adam Boniecki wypowiada się tutaj przede wszystkim jako ksiądz, który ma za sobą taką, a nie inną drogę oraz zasób doświadczeń. Przywołuje je w nawiązaniu do rozważań na poszczególne tematy, komentując i interpretując przejawy obecności Boga w świecie, w świetle swojego światopoglądu. Wraca do dramatycznych wydarzeń z dzieciństwa; miał 10 lat, gdy gestapo aresztowało ojca, który do domu już nie powrócił. Matka po wojnie straciła cały dorobek życia, zostając z piątką małych dzieci. Jak wspomina Adam Boniecki, nigdy nie skarżyła się na to, co ją spotkało.
Takich epizodów, scen, przebłysków pamięci, które w świetle zamysłu książki urastają do swego rodzaju przypowieści, jest bardzo dużo. Są wspomnienia z dzieciństwa Adama Bonieckiego, później – widzimy go jako młodego zakonnika, studenta, wreszcie – księdza, spowiednika, duszpasterza akademickiego, redaktora „Tygodnika Powszechnego”, generała zakonu marianów, redaktora „L’Osservatore Romano”. Warszawa, Kraków, Paryż, Rzym… Pojawiają się wspomnienia spotkań z innymi. Ksiądz Adam zawsze jest w stanie wydobyć tu jakiś charakterystyczny (nierzadko humorystyczny) szczegół, niezależnie od tego, czy spotyka się z osobami szukającymi duchowego wsparcia i otuchy, przywołuje z pamięci swoich dawnych mistrzów czy porusza się w gronie znajomych, przyjaciół i kościelnych hierarchów.
Przez całą niemal książkę przewija się jednak poważny, surowy nawet ton autorefleksji i samooceny: „Ile było takich momentów, kiedy uciekliśmy, choć trzeba było zostać? Albo gdy udawaliśmy, że czegoś nie widzimy, a właśnie wtedy trzeba było zobaczyć? Sytuacji, kiedy pada ostre światło i wydobywa pewne rzeczy z cienia?”, czytamy w „Rozmowach…” Rozmówca Anny Goc wydobywa z pamięci te trudne i niewygodne momenty, chwile, w których dzisiaj zachowałby się inaczej, powiedział coś innego…
Adam Boniecki od 1964 roku jest związany z „Tygodnikiem Powszechnym”. Dużo będzie tutaj wspomnień związanych z dawnymi jego redaktorami, współpracownikami, tworzącymi wpływowe i opiniotwórcze środowisko. Wspomnienia nie są pozbawione humoru: ksiądz Adam jako sublokator Anny i Jerzego Turowiczów – trudno uwierzyć! – robił psikusy pani Annie. Gdy w „Tygodniku…” teksty przechodziły gładko przez cenzurę (tak, warto pamiętać, że taka instytucja była w Polsce przed 1989 obecna), spotykało się to z ironicznymi komentarzami innych redaktorów.
Dwukrotnie na księdza Adama nakładano zakaz wypowiadania się w mediach, z wyjątkiem publikowania w „Tygodniku Powszechnym”. Drugi zakaz, nałożony w listopadzie 2017 roku, obowiązuje nadal. Dla wielu z nas brak wypowiedzi w szerszej przestrzeni publicznej Adama Bonieckiego, reprezentującego otwartą postawę i wypowiadającego się koncyliacyjnie, jest zapewne dotkliwą luką. Rozmówca Anny Goc nie wyklucza, nie potępia, stara się do każdej nawet najtrudniejszej sytuacji podchodzić z szacunkiem i zrozumieniem. Znamienne i zapadające w pamięć są na przykład słowa dotyczące nierozerwalności małżeństwa, co zresztą jest ostatnio w Kościele często dyskutowanym tematem, szczególnie po publikacji w 2016 roku adhortacji papieża Franciszka „Amoris laetitia”. Granica jest postawiona jednak czytelnie, co oczywiście nie zaskakuje – to zgodność z nauczaniem Kościoła katolickiego. Co ciekawe, w książce znajdziemy także nawiązania do wspomnianych wcześniej nałożonych zakazów wypowiedzi.
Publikacja „Rozmów o życiu” może być dla nas, czytelników, pewną rekompensatą ograniczenia obecności księdza Adama w przestrzeni publicznej. Tymczasem widać także, że książka nie służy mu do tego samego. Stosunkowo niewiele mamy tutaj komentarzy i refleksji dotyczących bieżących spraw politycznych i społecznych w Polsce. Jest to oczywiście zrozumiałe w świetle zamysłu książki. O wiele więcej jest odniesień do dawnych realiów okresu wojny i poszczególnych dekad czasów powojennych. W rozmowach akcentowana jest także mocno kategoria wolności: dokonując wyborów czy podejmując jakieś działania, tracimy wolność czy robimy z niej użytek? Nasuwa się tutaj nawiązanie do myśli św. Augustyna „kochaj i rób co chcesz”. Ksiądz Boniecki wolność bardzo mocno łączy przede wszystkim z odpowiedzialnością.
„Rozmowy o życiu” są nie tylko dialogiem dziennikarki z jej interlokutorem, to również szczególnego rodzaju dialog międzypokoleniowy. Oboje rozmówców dzieli – nie wyliczając – dystans co najmniej dwóch pokoleń. Anna Goc wypytuje ostrożnie, dyskretnie, bez narzucania się. Jej pytania są możliwie najkrótsze. Potrafi słuchać. To coraz rzadsza dziś szkoła wywiadu, często dziennikarze zanim zadadzą pytanie, potrafią zagadać na śmierć. Posłuchajmy i my. Warto przeczytać i do lektury w przyszłości wracać.