Tim Marshall w „Potędze geografii” przekonuje, że warunki geograficzne i dostęp do surowców naturalnych mają istotny wpływ na kształt globalnej polityki oraz układ sił na świecie.
Poszerzmy horyzonty
[Tim Marshall „Potęga geografii” - recenzja]
Tim Marshall w „Potędze geografii” przekonuje, że warunki geograficzne i dostęp do surowców naturalnych mają istotny wpływ na kształt globalnej polityki oraz układ sił na świecie.
Tim Marshall
‹Potęga geografii›
Książka ta jest kontynuacją i uzupełnieniem poprzedniej: pięć lat temu ukazała się u nas publikacja pt. „
Więźniowie geografii”, w której autor przeanalizował uwarunkowania geograficzne i to, jak wpływają one na kondycję narodów i państw. „Potęga geografii” jeszcze dobitniej potwierdza, że czynniki geograficzne determinują w istotny sposób działania polityczne, a także wpływają na przebieg konfliktów zbrojnych.
Autor wybrał osiem krajów oraz dwa regiony, które – jego zdaniem – będą w przyszłości kształtować światową politykę na skalę globalną. Przeczytamy tutaj o Australii, trzech krajach Azji (Turcji, Iranie i Arabii Saudyjskiej) i trzech – Europy (są to: Grecja, Hiszpania i Zjednoczone Królestwo). Jest tu także obecna Afryka: mamy rozdział o Etiopii oraz część omawiającą kwestię Sahelu (to pas ciągnący się wzdłuż południowych obrzeży Sahary). Zwieńczeniem książki jest rozdział o kosmosie, który zapoznaje nas z perspektywami rywalizacji międzynarodowej w aspekcie jego podboju. Tim Marshall przekazuje nam więc także wizję przyszłości – co zresztą zostało odzwierciedlone w podtytule angielskojęzycznego oryginału („Ten Maps That Reveal the Future of Our World”). Jeśli chodzi o bliższe spojrzenie na przestrzeń kosmiczną, to nie ma, niestety, powodów do zbytniego optymizmu, bo nic na razie nie zapowiada, że jej eksploracja będzie się odbywała w sposób pokojowy, na zasadach międzynarodowej współpracy i zaufania.
Taki, a nie inny dobór omawianych miejsc na naszym globie pozostawia u mnie pewien niedosyt. A co z półkulą zachodnią? Czy rzeczywiście nic godnego uwagi nie dzieje się w obu Amerykach, na co geografia miałaby wpływ? Można byłoby tutaj upomnieć się na przykład o Brazylię – kraj, na którego terytorium znajduje się największy obszar Puszczy Amazońskiej. Tyle, że o niej autor pisał już (aczkolwiek marginalnie) w poprzedniej książce. To skłania mnie zresztą do zastanowienia się, czy przypadkiem to, co najważniejsze, nie zostało już powiedziane w poprzedniej książce i nie ma już zbyt wiele nowego do dodania? Daleka byłabym od złośliwości pod adresem Tima Marshalla, ale podczas lektury nieraz można odnieść wrażenie, że ta druga książka powstała trochę „na siłę”, na fali całkiem sporego sukcesu pierwszej.
Nie znaczy to jednak, że jest to publikacja całkowicie nieudana. Mamy tutaj na przykład co najmniej dwie pary krajów rywalizujących ze sobą o wpływy w swoich regionach. Są to: Iran i Arabia Saudyjska oraz Grecja i Turcja. Osie sporów pomiędzy nimi są ciekawie nakreślone i rzucają nowe światło na niektóre niuanse polityki światowej. Wiedza ta wydaje się jeszcze bardziej ciekawa, jeśli po „Potęgę geografii” sięgniemy teraz, po wybuchu wojny w Ukrainie. Łatwiej dzięki lekturze można zrozumieć różne ruchy i dyplomatyczne zachowania poszczególnych krajów.
Na uwagę zasługuje także opis sytuacji w Sahelu – regionu jeszcze stosunkowo mało u nas znanego i zauważanego. Tim Marshall ciekawie opisuje tamtejsze realia polityczne i gospodarcze, wskazuje, że to obszar bogaty w surowce naturalne. Niestety, jednocześnie jest to – jak czytamy - zarzewie przyszłych globalnych kłopotów. Region już teraz staje się trudny do zamieszkania ze względu na klimat, a także trudną rzeczywistość społeczną (po władzę sięgają radykalni islamiści). Dlatego stamtąd będzie emigrować coraz więcej ludzi – i nietrudno przewidzieć, że pierwszym ich wyborem będzie kierunek północny: Europa.
Pomysł Tima Marshalla, aby opisać trendy w globalnym porządku świata przez pryzmat warunków geograficznych jest naprawdę świetny, ale według mnie – nie do końca wykorzystany. Jest tak głównie za sprawą dosyć słabej selekcji treści. Autor skupia się nadmiernie na historii – a opowiedziane przez niego dzieje poszczególnych krajów niemal niczym się nie różnią od tego, co przeczytalibyśmy w innych źródłach. Co więcej, nie zawsze wszystkie fakty są tutaj konsekwentnie i przekonująco powiązane z tytułem książki – a właśnie tego najbardziej oczekiwalibyśmy. Warto byłoby dokonać uważniejszej redakcji, aby to geografia zawsze mogła być na pierwszym planie, a nie historia społeczeństw czy fakty z dziedziny polityki. Ich przedstawienie nie zawsze jest aż tu tak odkrywcze czy mocno odmienne od innych książek z tej dziedziny.
Natomiast koniecznie trzeba przeczytać świetną przedmowę do książki, przygotowaną przez Tima Marshalla specjalnie do polskiego wydania „Potęgi geografii”. Są to słowa skierowane do czytelników z naszego kraju, którym – autor świetnie to wie – nie trzeba zbyt wiele tłumaczyć, ile znaczy dla danego państwa czy narodu położenie geograficzne. Jeśli będziemy czytać tę książkę już po napaści Rosji na Ukrainę, będziemy zdziwieni, ile jest „między wierszami” w tej przedmowie nawiązań, a nawet czytelnych sygnałów zwiastujących wybuch tej wojny (rozpoczętej w lutym 2022 roku). Te wątki i tropy warto zresztą śledzić przez całą książkę. Być może odbiór „Potęgi geografii” będzie już w obecnych realiach zupełnie inny. To i owo się zdezaktualizowało, są już nowe fakty, mamy już zarysy innej rzeczywistości geopolitycznej – także w skali globalnej. Kolejne polityczne rozdanie po wojnie wpłynie bez wątpienia na kształtowanie się sytuacji w trudny do przewidzenia sposób.
Są być może lepsze publikacje dotyczące światowego porządku polityczno-ekonomicznego. Również teza Tima Marshalla nie jest nowa, ale została ona przez niego naświetlona w przystępny sposób. „Potęga geografii” lepiej pozwoli nam zrozumieć wydarzenia toczące się w poszczególnych regionach naszego globu oraz dostrzec nie zawsze widoczne „gołym okiem” konteksty różnego rodzaju wydarzeń politycznych czy realiów społecznych. Lektury takie jak ta zawsze poszerzają horyzonty i być może sprawią, że to, co wydarzy się w przyszłości, nie będzie dla nas aż tak wielkim zaskoczeniem.
Ale jak to? Jaka geopolityka? Przecież od lat słyszeliśmy od niemieckich polityków, że Nordstream2 to projekt czysto biznesowy, nie geopolityczny. I to od tych samych polityków, którzy z takim zaangażowaniem troszczę się o stan demokracji w Polsce. Czyżby kłamali? Niemożliwe!