W „Przyszłości geografii” przeczytamy o tym, jak eksploracja kosmosu będzie miała wpływ na globalną politykę i porządek światowy. Jaka będzie przyszłość ludzkości?
Piąta domena operacyjna
[Tim Marshall „Przyszłość geografii” - recenzja]
W „Przyszłości geografii” przeczytamy o tym, jak eksploracja kosmosu będzie miała wpływ na globalną politykę i porządek światowy. Jaka będzie przyszłość ludzkości?
Tim Marshall
‹Przyszłość geografii›
Tim Marshall wraca z trzecią ważną i ciekawą książką. Sukces odniosły jego poprzednie publikacje: „
Więźniowie geografii” oraz „
Potęga geografii”. Autor pokazał w nich, że geograficzne ukształtowanie przestrzeni oraz obecność surowców naturalnych ma ogromną wagę dla polityki międzynarodowej. Obecnie Tim Marshall przedstawia nam konsekwencje rozwoju zaawansowanych technologii, umożliwiających działania w przestrzeni kosmicznej.
Lektura szybko pozbawia nas złudzeń: podbój kosmosu to nie będzie romantyczna i utopijna przygoda spod znaku „pokoju dla całej ludzkości”, mimo płynących zewsząd powierzchownych deklaracji. Mocarstwa mają różne i sprzeczne ze sobą interesy, co bez trudu daje się dostrzec w prowadzeniu przez nich polityki, nazwijmy to, na Ziemi. W kosmosie nie będzie inaczej, a wszystko na to wskazuje, że rywalizacja nawet się zaostrzy i przyspieszy. Jak bardzo poważne to zagadnienie, niech świadczy fakt, że w 2019 roku NATO uznało, że kosmos jest piątą – obok lądu, powietrza, morza i cyberprzestrzeni – domeną operacyjną.
Tim Marshall w początkowych rozdziałach książki przybliża nam historię rywalizacji mocarstw w przestrzeni kosmicznej, przypominając, że technologia, która umożliwiła nam jej podbój, powstała w wyniku wyścigu zbrojeń podczas zimnej wojny, w drugiej połowie XX wieku. To zresztą rozdział w historii ludzkości stosunkowo nowy, bo trwający niecałe sto lat. Ówczesny Związek Radziecki oraz USA prześcigały się w łamaniu kolejnych barier i ogłaszaniu sukcesów. O tych najważniejszych „kamieniach milowych” przeczytamy w publikacji.
Mamy początek zupełnie nowych czasów, jak zapowiada Tim Marshall. Do tej pory klasyczna teoria geopolityki opierała się na lokalizacji geograficznej, odległości oraz zasobów (o tym, jak wspomniałam wcześniej, traktowały dwie jego poprzednie książki). Obecnie czytamy, że otwiera się przed nami era astropolityki: rywalizacji w ustalaniu stref wpływów w Kosmosie i przeniesienia tam oraz wręcz odwzorowania wielu aspektów „ziemskiej” polityki (by wspomnieć na przykład roszczenia terytorialne i spory, czyją własnością powinny być kosmiczne zasoby). Autor przewiduje, że rozpoczynająca się właśnie epoka będzie równie przełomowa dla historii świata, jak początki rywalizacji na morzach i kolonizowania „odkrywanych” terytoriów około pięciuset lat temu. I, rzecz jasna, będzie to miało wielkie konsekwencje między innymi dla kształtowania się porządku światowego.
Astropolityka jest jeszcze w powijakach, ale już mamy sformułowane jej bodaj najważniejsze prawo: „Kto kontroluje przestrzeń okołoziemską, ten dominuje na Ziemi”. To słowa cytowanego w książce jednego z czołowych teoretyków astropolityki, Everetta Dolmana. Niestety, rozwój technologiczny jest tak szybki, że nie udało się jak dotąd, ustalić transparentnych zasad porządku kosmicznego i globalnej współpracy na tym obszarze. Autor przedstawia ciekawe przykłady, dzięki którym widzimy, jak nieadekwatne i niewystarczające jest dzisiaj prawo międzynarodowe.
W XXI wieku mocarstw dążących do podboju przestrzeni kosmicznej jest już więcej: do dawnych dwóch doszły Chiny, którym autor poświęca bardzo ciekawy rozdział, wskazując na najważniejsze etapy rozwoju tego kraju i kreśląc jego priorytety (zdobycie pozycji przodującego mocarstwa kosmicznego). Czy w takim wielobiegunowym obecnie świecie będzie miejsce na budowanie zaufania i pokojową współpracę? Równie ciekawie zarysowana jest sytuacja USA, kraju, który poniekąd powraca do rywalizacji z innymi potęgami, po zaniechaniu w latach 70. XX wieku dalszego podboju Księżyca. Tim Marshall kreśli też perspektywy Rosji, nie zapominając także o tym, że państwo to toczy obecnie poważną i kosztowną wojnę, co ma wielkie konsekwencje tak ekonomiczne (sankcje), jak i polityczne (izolacja międzynarodowa). Ale możemy też przeczytać, że nowe kosmiczne technologie dają nowe możliwości coraz większej liczbie innych krajów.
Jaka będzie przyszłość związana z podbijaniem kosmosu? W tej kwestii, niestety, Tim Marshall jest pesymistą, choć nie chcę przybliżać zbyt wielu jego argumentów, aby nie zepsuć przyjemności z lektury. Książka jest bardzo przystępnie napisana, autor przytacza wiele naprawdę ciekawych przykładów, nie przesadza także w nadmiernych spekulacjach, co nie jest regułą, jeśli chodzi o publikacje dotyczące przyszłości. Mam jedną uwagę do tłumacza: słowo „kluczowy” naprawdę ma całkiem sporo synonimów i nie ma potrzeby, aby pojawiało się ono w tekście tak często.
Warto sięgnąć po „Przyszłość geografii” Tima Marshalla i sprawdzić, jak wygląda nasza rzeczywistość, w której zapisujemy właśnie pierwsze karty historii podboju kosmosu. Jakie czekają przeszkody w przyszłości? Jakie nowe dziedziny nauki się rozwiną? Czy i jak bardzo zmieni się ludzkość? Eksploracja kosmosu przyniesie korzyści wszystkim, ale czy jego „owoce (…) rozdzielimy między sobą równo i sprawiedliwie?”, zastanawia się autor. Fascynujących pytań nie brakuje, a lektura książki pozwala poznać odpowiedzi na niektóre z nich.