Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Kurt Vonnegut
‹Galapagos›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGalapagos
Tytuł oryginalnyGalápagos
Data wydania30 stycznia 2007
Autor
PrzekładDariusz Józefowicz
Wydawca Zysk i S-ka
ISBN978-83-7298-977-2
Format294s. 125×195mm
Cena29,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Problem wielgachnych mózgów
[Kurt Vonnegut „Galapagos” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Wstyd się przyznać, ale powieść „Galapagos” była moim pierwszym zderzeniem z twórczością Kurta Vonneguta – jednego z najbardziej znanych pisarzy amerykańskich. Słowa „zderzenie” użyłem tu nieprzypadkowo. Trudno bowiem opisać wrażenia, jakie towarzyszyły mi podczas zagłębiania się w historię uczestników „Przyrodniczej Wyprawy Stulecia”. Choć spodziewałem się czegoś niezwykłego, jednak to, co zaserwował mi Vonnegut, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Pozostawiło mnie też w stanie pewnej dezorientacji.
Czy byłem zaskoczony? Byłem. Czy dałem się wciągnąć? Jak najbardziej. Czy mi się podobało? Tak… chyba tak.

Radosław Scheller

Problem wielgachnych mózgów
[Kurt Vonnegut „Galapagos” - recenzja]

Wstyd się przyznać, ale powieść „Galapagos” była moim pierwszym zderzeniem z twórczością Kurta Vonneguta – jednego z najbardziej znanych pisarzy amerykańskich. Słowa „zderzenie” użyłem tu nieprzypadkowo. Trudno bowiem opisać wrażenia, jakie towarzyszyły mi podczas zagłębiania się w historię uczestników „Przyrodniczej Wyprawy Stulecia”. Choć spodziewałem się czegoś niezwykłego, jednak to, co zaserwował mi Vonnegut, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Pozostawiło mnie też w stanie pewnej dezorientacji.
Czy byłem zaskoczony? Byłem. Czy dałem się wciągnąć? Jak najbardziej. Czy mi się podobało? Tak… chyba tak.

Kurt Vonnegut
‹Galapagos›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGalapagos
Tytuł oryginalnyGalápagos
Data wydania30 stycznia 2007
Autor
PrzekładDariusz Józefowicz
Wydawca Zysk i S-ka
ISBN978-83-7298-977-2
Format294s. 125×195mm
Cena29,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Podczas lektury „Galapagos” zrodził się zasadniczy problem – tak naprawdę niemal do samego końca nie wiedziałem, co mam o niej myśleć. Wśród licznych emocji przezeń wywołanych zrodziło się również pytanie: jak zrecenzować coś, co mnie przerasta? O twórczości Vonneguta wypowiadało się już wiele osób po stokroć bardziej obeznanych w literaturze ode mnie. Zapewne nie bez kozery został okrzyknięty jednym z najznakomitszych pisarzy stulecia. Niewątpliwie, czytając „Galapagos”, miałem uczucie obcowania z dziełem wyjątkowym. Jednak gdy stanąłem przed tym kardynalnym pytaniem – „czy mi się podobało?”, nie byłem w stanie odpowiedzieć od razu. Dopiero pod sam koniec zrozumiałem, że ta dezorientacja wynikała po prostu ze złego podejścia. Potraktowałem „Galapagos” jak zwykłe rozrywkowe science fiction, tymczasem powieść ta ma nie tyle bawić, co przede wszystkim zmusić do myślenia. W końcu od tego mamy nasze wielgachne mózgi.
Fabuła pokrótce prezentuje się następująco: oto międzynarodowa grupa turystów przebywających w Ekwadorze szykuje się do wyjazdu na ”Przyrodniczą Wyprawę Stulecia”, egzotyczną podróż szlakami słynnej ekspedycji Darwina. Wśród podróżujących są między innymi James Wait vel Willard Flemming – trzydziestokilkuletni milioner, oszust i uwodziciel starych wdów; Adolf von Kleist – kapitan nieudacznik wywodzący się z rodziny, w której przenoszona jest niezwykle rzadka choroba psychiczna; Mary Hepburn – wdowa i emerytowana nauczycielka borykająca się z samobójczymi myślami oraz Mandarax – najnowocześniejszy quasi-inteligentny komputer i przenośny translator w jednym. Trudno tak naprawdę wymienić wszystkich, bowiem skład załogi statku zmienia się jak w kalejdoskopie – ot, warto by wspomnieć o sześciu indiańskich dziewczynach z kanibalistycznego plemienia Konka-bono, które trafiają na pokład tuż przed wypłynięciem…
Dodatkowego dramatyzmu rozgrywającym się w trakcie przygotowań do wyprawy zdarzeniom nadaje zbliżająca się wielkimi krokami zagłada. Jej zapowiedzą są między innymi krach globalnej ekonomii, zaostrzający się kryzys polityczny w Ameryce Południowej oraz pojawienie się tajemniczego wirusa powodującego bezpłodność. Całość relacjonuje Leon Trout – duch jednego z robotników pracujących przy budowie statku, syn niespełnionego pisarza science fiction. W końcu wydarzenia doprowadzą do niespotykanego w swej skali zwrotu w ewolucji człowieka. Jedyni przedstawiciele gatunku homo sapiens, jacy się ostaną, upodobnią się do fok i wreszcie przestana się borykać z problemem za dużych mózgów. Ale to dopiero za milion lat.…
Pragnę w tym miejscu uspokoić wszystkich tych, którzy zaczęli zgrzytać zębami, myśląc że zepsułem im zabawę, zdradzając zakończenie. Otóż jest ono wiadome od samego początku, jako że narrator Leon Trout potrafi przemieszczać się w czasie. Główną osią powieści nie jest to, co stało się z homo sapiens, ale to, jak do tego doszło.
Jeśli udało Ci się, Drogi Czytelniku, przebrnąć przez powyższe streszczenie, a co więcej, wyłapać w nim jakiś sens, to właśnie zyskałeś przedsmak tego, co oferuje lektura „Galapagos”. Jest abstrakcyjnie jak u Douglasa Adamsa, zabawnie jak u Pratchetta i gęsto od czarnego humoru jak w skeczu Monty Pythona, a przez wszystko przewijają się błyskotliwe, choć niewątpliwie mało optymistyczne przemyślenia. Gdy już wydaje się, że nic bardziej zwariowanego nie da się wymyślić, Vonnegut zaskakuje nas kolejnymi, cokolwiek awangardowymi pomysłami, takimi jak stawianie gwiazdek przed imionami tych bohaterów, którzy maja wkrótce zginać…
Z jednej strony potrafi to zachwycić, z drugiej jednak może wywołać pewną konsternację. Łatwo jest bowiem się zagubić w tym iście gordyjskim splocie niecodziennych wydarzeń. Wrażenie to pogłębia również fakt, że obok scen wywołujących rozbawienie pojawiają się też takie, które sprawiają, iż uśmiech zastyga nam na ustach. Tragikomizm „Galapagos” jest jego wielką siłą, ale może również stanowić dla niektórych przeszkodę w lekturze.
Choć „Galapagos” pełne jest barwnych charakterów, to tak naprawdę jego bohater jest jeden. Jest duży, zły i sprawia zdecydowanie zbyt wiele problemów. Mowa oczywiście o mózgu. Ludzkim mózgu. To on tworzy te wszystkie niepotrzebne myśli, które prowadzą do wojen, zbrodni i niegodziwości. Kurt Vonnegut w „Galapagos” zestawia świat zdominowany przez ludzi o wielgachnych mózgach ze światem, w którym jedynym celem naszego gatunku jest przetrwanie, kopulacja i znalezienie dobrej ryby na obiad. Ten drugi jest niewątpliwie dużo prostszy. Ale czy lepszy? I wreszcie… czy na pewno tak bardzo odmienny?
koniec
21 września 2007

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Perły ze skazą: Homo homini lupus est
Sebastian Chosiński

22 VI 2024

„Stado wilków” to nostalgiczna, ale nie łzawa, opowieść o drugiej wojnie światowej, która wyszła spod ręki Wasila Bykaua, jednego z najwybitniejszych białoruskich prozaików XX wieku. Jest historią czworga partyzantów, którzy pod osłoną nocy mają dotrzeć do lazaretu w sąsiednim oddziale. Niedaleko, ale jakby na drugim końcu świata.

więcej »

PRL w kryminale: Znowu wieprzowina na obiad!
Sebastian Chosiński

21 VI 2024

Chociaż na okładce oryginalnego wydania powieści „Kim jesteś Czarny?” widnieje nazwisko Stanisława Mierzańskiego, tak naprawdę napisała ją Anna Kłodzińska. Dlaczego tym razem posłużyła się pseudonimem? Najprawdopodobniej z tego powodu, by nie mieszać czytelnikom w głowach. Jej prawdziwe nazwisko miało bowiem kojarzyć się tylko z jednym bohaterem literackim – kapitanem Szczęsnym, którego tutaj brakuje.

więcej »

Ściskając w ręku kamyk zielony
Jarosław Loretz

20 VI 2024

„Miasto jadeitu” Fondy Lee przyjemnie odświeża sztywniejący ramy gatunkowe fantasy, oferując nietuzinkowy system magiczny zatopiony w sosie Dalekiego Wschodu.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Ludzka rzecz
— Daniel Markiewicz

Esensja czyta: Grudzień 2010
— Jędrzej Burszta, Miłosz Cybowski, Michał Foerster, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Rzecz o udawaniu
— Daniel Markiewicz

Nic, co ludzkie…
— Daniel Markiewicz

Dziękujemy ci, Mięcho!
— Michał Kubalski

Jesteśmy bandą degeneratów
— Konrad Wągrowski

Nieznośna lekkość pisania
— Aleksandra Winnik

Zdarza się?
— Borys Jagielski

Tegoż autora

Na pohybel Śledziom!
— Radosław Scheller

Europa w szponach absurdu
— Radosław Scheller

Przepis na pandemonium
— Radosław Scheller

Bajki z miejskiej dżungli
— Radosław Scheller

Prawdziwa twarz suspensu
— Radosław Scheller

Księga jesiennych depresji
— Radosław Scheller

Mity sprofanowane!
— Radosław Scheller

Stary, nowy Mordimer
— Radosław Scheller

Bestia z babcinego dzbanuszka
— Radosław Scheller

Horrory klasy B
— Radosław Scheller

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.