Siłą ocalającą jest tu miłość. Przy czym miłość przechodzi metamorfozę: od pragmatyczności, poprzez namiętność, aż do głębokiego uczucia, odsuwającego na dalszy plan niemal wszystkie oczekiwania i wymagania. To po prostu szczere bycie ze sobą. Kamila całe życie dojrzewa, zarówno do takiej miłości, jak i do kilku innych „podgatunków” tego uczucia. Mówię tu o miłości do ojca, który swego czasu bardzo ją zawiódł, o miłości do synów, którzy nieśmiało próbują się wyrwać spod skrzydełek troskliwej mamusi. Wszystkie „miłości” Kamili nasiąkają spokojną i zdrową akceptacją.
Opowieść o wielkiej sile ducha
[Sandra Paretti „Drzewo życzeń” - recenzja]
Siłą ocalającą jest tu miłość. Przy czym miłość przechodzi metamorfozę: od pragmatyczności, poprzez namiętność, aż do głębokiego uczucia, odsuwającego na dalszy plan niemal wszystkie oczekiwania i wymagania. To po prostu szczere bycie ze sobą. Kamila całe życie dojrzewa, zarówno do takiej miłości, jak i do kilku innych „podgatunków” tego uczucia. Mówię tu o miłości do ojca, który swego czasu bardzo ją zawiódł, o miłości do synów, którzy nieśmiało próbują się wyrwać spod skrzydełek troskliwej mamusi. Wszystkie „miłości” Kamili nasiąkają spokojną i zdrową akceptacją.
Sandra Paretti
‹Drzewo życzeń›
Akcja powieści „Drzewo życzeń” toczy się na przełomie XIX i XX wieku w Berlinie. Jednak, prawdę powiedziawszy, mogłaby się toczyć gdziekolwiek i kiedykolwiek, bowiem jest to książka o ludziach uwikłanych w życie. W każdym miejscu i w każdym czasie. A życie nie jest tu bynajmniej słodkie, urocze i proste. Nie jest poukładane, wychodzące naprzeciw człowiekowi. Jest za to brutalne, złośliwe, pełne fałszu, obłudy i pułapek. Mimo to główna bohaterka radzi sobie, i to nawet całkiem nieźle.
Kamilę poznajemy jako siedemnastoletnią dziewczynę, do niedawna jeszcze pełną nadziei, teraz pogrążoną w niemej rozpaczy z powodu konieczności poślubienia mężczyzny, który wzbudza w niej wyłącznie wstręt. Małżeństwo musi być zawarte, od niego bowiem zależy byt finansowy rodziny. Smutne to, ale w czasach, w których umiejscowiona jest powieść – bardzo prawdziwe. W ostatniej chwili przed ogłoszeniem zaręczyn transakcja zostaje zerwana, okazuje się również, że obecna sytuacja materialna wymaga radykalnych zmian. Kamila musi opuścić ukochany dom i stanąć oko w oko z nową rzeczywistością, w której zdana jest wyłącznie na siebie. Zaufanie do najbliższych osób kruszy się z każdą chwilą, jednak dziewczyna się nie poddaje. Bierze los w swoje ręce i dopiero teraz mamy okazję zobaczyć, ile ma w sobie siły. Jej dalsze losy to nieustanna walka z przeciwnościami i – do pewnego momentu – stopniowa rezygnacja z własnych pragnień.
Kamila przez życie przechodzi ze zwycięską dumą i szlachetną pokorą. Ta pokora właśnie zdecydowanie odróżnia ją od bohaterki klasycznego już romansu „Przeminęło z wiatrem” – Scarlett O’Hary. Natomiast inne znaczące cechy osobowości Kamili bardzo wyraźnie stawiają ją w roli jakiejś niedalekiej „kuzynki” Scarlett, przy czym dominująca zdaje się być tutaj siła. Ta niezwykła, niesamowita „pasja życia”, która nie pozwala ani na chwilę zawahać się w dążeniu. I w tym tkwi chyba najbardziej uniwersalne przesłanie książki: dążyć do celu, iść do przodu, postępując tak, jak nakazuje własne sumienie i potrzeba bycia pożytecznym oraz kochanym.
Wbrew pozorom Kamila nie jest nieludzko szlachetna i „ascetyczna”. Choć wydawać by się mogło, że jej życie jest wielkim poświęceniem, choć nawet ona sama wpada w ten cierpiętniczy schemat, potrafi również wypaść z niego bardzo szybko. W sytuacji niepewności i braku poczucia bezpieczeństwa, w momencie chaosu społecznego i obyczajowego powstałego na skutek wojny, Kamila rzuca się w wir własnych – tłumionych dotąd – pragnień. Gubi się w owych pragnieniach, plącze się pomiędzy powinnością a marzeniami, jednak jej ostateczny wybór w zasadzie nie zaskakuje.
Dosyć ważnym wątkiem – czy raczej problemem – pojawiającym się w powieści jest wychowanie i błędy wychowawcze. Paretti zgrabnie wplata w fabułę refleksje natury psychologicznej (aczkolwiek jest to psychologia całkowicie amatorska). Są to refleksje powszechnie znane, poruszające kwestię wychowania dzieci wedle własnych oczekiwań życiowych, zgodnie z niespełnionymi marzeniami mamusi lub tatusia. Jednak patrzymy na tę sytuację jakby z perspektywy Kamili – ze zdziwieniem. Oto synowie rosną i mają inne plany życiowe niż przejęcie rodzinnego przedsiębiorstwa - co teraz…? Zachowanie Kamili jest bardzo dojrzałe, jej własne przemyślenia w tej kwestii również nie mają w sobie nic z egoizmu.
Siłą ocalającą jest tu miłość. Przy czym miłość przechodzi metamorfozę: od pragmatyczności, poprzez namiętność, aż do głębokiego uczucia, odsuwającego na dalszy plan niemal wszystkie oczekiwania i wymagania. To po prostu szczere bycie ze sobą. Kamila całe życie dojrzewa, zarówno do takiej miłości, jak i do kilku innych „podgatunków” tego uczucia. Mówię tu o miłości do ojca, który swego czasu bardzo ją zawiódł, o miłości do synów, którzy nieśmiało próbują się wyrwać spod skrzydełek troskliwej mamusi. Wszystkie „miłości” Kamili nasiąkają spokojną i zdrową akceptacją.
Problemy sprawia mi jedynie tytułowe „drzewo życzeń”. Jest to istniejące w świecie powieści drzewo, obrosłe legendą, dumnie królujące nad rodzinną posiadłością Kamili. Otwiera i zamyka akcję, wydawałoby się więc, że ma ono doniosłe znaczenie, jednak poza tworzeniem klamry kompozycyjnej, nie dostrzegłam żadnej istotnej roli przypisanej owej lipie. Wydaje mi się, że autorka zbyt powierzchownie potraktowała motyw drzewa „spełniającego” życzenia i w efekcie powstaje wrażenie wątku niedopełnionego, niedokończonego.
To powieść przede wszystkim o dojrzewaniu, o samodzielnym dochodzeniu do najważniejszych prawd, uczuć, o ciągłym szukaniu i niepoddawaniu się własnym słabościom. Polecam, zwłaszcza miłośnikom gatunku.
![koniec](/img/i_koniec.gif)