Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Charles Stross
‹Accelerando›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAccelerando
Tytuł oryginalnyAccelerando
Data wydania14 stycznia 2009
Autor
PrzekładWojciech M. Próchniewicz
Wydawca MAG
SeriaUczta Wyobraźni
ISBN978-83-7480-115-7
Format413s. 135×205mm; oprawa twarda
Cena35,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Osobliwie dobra fantastyka
[Charles Stross „Accelerando” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Charles Stross w „Accelerando” daje dokładnie to, co obiecuje tytuł – maksymalne przyspieszenie i szaleńczą jazdę po najbliższej i nieco dalszej przyszłości. I to w ramach sagi rodzinnej na miarę trzeciego tysiąclecia.

Michał Kubalski

Osobliwie dobra fantastyka
[Charles Stross „Accelerando” - recenzja]

Charles Stross w „Accelerando” daje dokładnie to, co obiecuje tytuł – maksymalne przyspieszenie i szaleńczą jazdę po najbliższej i nieco dalszej przyszłości. I to w ramach sagi rodzinnej na miarę trzeciego tysiąclecia.

Charles Stross
‹Accelerando›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAccelerando
Tytuł oryginalnyAccelerando
Data wydania14 stycznia 2009
Autor
PrzekładWojciech M. Próchniewicz
Wydawca MAG
SeriaUczta Wyobraźni
ISBN978-83-7480-115-7
Format413s. 135×205mm; oprawa twarda
Cena35,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Nieczęsto zdarza się fantastyka, która dezaktualizuje jakieś aspekty gatunku. „Accelerando” zdaje się takim właśnie przypadkiem – po jego lekturze trudno bez lekkiego uśmiechu spoglądać na space opery „starego typu”. To kolejny dowód na truizm, iż nawet najbardziej futurystyczna fantastyka najwięcej mówi o czasach, w których była tworzona. „Miasto Słońca” Campanelli czy fantazje naukowe Verne’a, chociaż zachowały swe miejsce w historii gatunku, trudno jednak uznać za aktualne. Tak samo Kipling, pisząc „Proste jak DRUT”, nie mógł uwzględnić poczty elektronicznej, zaś rozmaite BEM-y Złotego Wieku pulpowej SF nie korzystały z nanotechnologii. O ile w wymienionych przykładach takie zależności są zrozumiałe, o tyle czytając niektóre powieści SF wydane po „Accelerando”, można się zdziwić – halo, to jeszcze się pisze w ten sposób? To tak, jakby ktoś napisał osadzoną w dzisiejszych czasach powieść szpiegowską, w której wszyscy agenci biegają do budek telefonicznych, bo nie mają komórek. „Accelerando” to taka „Tożsamość Bourne’a” dla fantastyki – po nim nic już nie będzie takie samo.
„Accelerando” wyłamuje się bowiem z dotychczasowego paradygmatu SF i space opery – tu imperia rozpadają się po góra kilkunastu latach, rewolucje przemysłowe i krachy finansowe zdarzają się co kilka miesięcy, cielesna podróż poza granice Układu jest czymś absurdalnym, a szok przyszłości to najpowszechniejszy stan umysłu. A przy tym rozmach powieści jest oszałamiający – od gospodarki nadmiaru przez nanotechnologię i pierwszy kontakt aż do osobliwości i transcendencji gatunkowej – i to jeszcze w tym stuleciu.
Stross, pisząc o osobliwości i pierwszym kontakcie, napotyka ten sam problem, co inni autorzy (ostatnio zwłaszcza Peter Watts w „Ślepowidzeniu”) – wszak jednym z podstawowych aspektów osobliwości jest to, że nie można jej następstw przewidzieć, a tym bardziej opisać istotom przedosobliwościowym. Tak samo prawdziwa obcość wyklucza możliwość realnego kontaktu i dialogu – co podnosili w swej ostatniej dyskusji Szostak, Orbitowski i Dukaj, a uprzednio Lem. I tak samo jak Watts (u Wattsa powstaje profesja tłumacza z rozumowania SI na „nasze”), Stross musi omijać lub upraszczać ten problem. W cyklu zapoczątkowanym „Singularity Sky” postosobliwościowa inteligencja Eschaton po prostu… emigruje, zaś w „Accelerando” postludzkość odseparowuje się od „starej ludzkości”, choć z pewnymi produktami czy aspektami postosobliwościowymi, nawet Obcego pochodzenia, nadal – po zastosowaniu różnych filtrów tłumaczących – można się porozumieć. Prawa ekonomii okazują się uniwersalne…
Jednak w polu widzenia czytelnika przez cały czas pozostają pełnokrwiste, w pełni ludzkie, choć upgrade’owane istoty (oraz jeden sztuczny kot). Co więcej, perspektywa, z jakiej ukazywani są bohaterowie, zmienia się wraz z nadejściem kolejnego pokolenia: z punktu widzenia Sirhana jego dziadek, Manfred Macx, jest przed wszystkim starym pierdzielem – „beznadziejnie ortoludzkim przypadkiem”, a nie błyskotliwym i bystrym prekursorem nowych technologii, znanym czytelnikowi z pierwszej części książki. „Accelerando” powstało bowiem z powiązanych ze sobą opowiadań, z których trzy były już uprzednio publikowane w Polsce (w periodyku Fantastyka – Wydanie Specjalne, nr 2/2007). Mimo diametralnie zmieniającej się scenerii kolejnych części autorowi udało się zachować ciągłość i wewnętrzną logikę wydarzeń – nie tylko dzięki wpasowaniu fabuły w losy czterech pokoleń rodziny Macxów. Wątki marginalnie opisane w jednym opowiadaniu są znaczące w kolejnym, co zachęca do ponownej lektury całości.
Na koniec kilka słów o tłumaczeniu: to nowe autorstwa Wojciecha Próchniewicza bardziej przypadło mi do gustu niż poprzednie1) (czyli to z FWS) – zachowuje więcej humoru i luzackiego podejścia, jest także bardziej „na czasie” ze slangiem młodzieżowym i nerdowskimi aluzjami (chociaż zepsucia grepsu z „twoją starą” – str. 187 – nie jestem w stanie darować). Książkę – mimo naszpikowania tekstu teoriami ekonomicznymi i informatycznym żargonem – czyta się znakomicie i bezproblemowo.
Jeśli faktycznie – jak pisze na tylnej okładce Dukaj – „Accelerando” pokazuje, dokąd zmierza SF na początku XXI wieku, to słuszny kierunek obrała: wygląda na to, że czeka nas cała masa dobrej i satysfakcjonującej literatury.
koniec
19 marca 2009
1) Jednak nie było potrzeby na siłę zmieniać tytułów trzech opowiadań – czytelnicy FWS i zawartych w nim „Homarów”, „Zmroku” i „Wyborcy” mogą poczuć się lekko zdziwieni książkowymi „Langustami”, „Zmierzchem” i „Elektorem”, zwłaszcza że „Lobsters” to naprawdę „Homary”. Gdyby Strossowi chodziło o langusty, nazwałby to opowiadanie „Crawdads”.

Komentarze

04 XII 2009   11:23:10

Poniewczasie, ale jednak wypada podać, że tłumacz jednak miał rację z tymi "Langustami", bo padająca w tekście łacińska nazwa tych skorupiaków dotyczy gatunku langust. Biję się w piersi i przepraszam za zarzut, chociażby w tej formie.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Nie bądź jak kura w Wołominie!
Sebastian Chosiński

3 V 2024

Szczęsny to ma klawe życie! Nie nudzi się nawet jednego dnia, ponieważ w peerelowskiej Warszawie zbrodnie popełniane są bez opamiętania. A że jest inteligentny i zawsze dopina swego, wzbudza podziw współpracowników i przełożonych. Miewa też magnetyczny wpływ na kobiety, chociaż nie pozwala sobie zamącać umysłu ich urodą. Dlatego też udaje mu się w końcu rozwikłać w „Dwóch włosach blond” wielce skomplikowaną intrygę kryminalną.

więcej »

Przerwane beztroskie dzieciństwo
Marcin Mroziuk

2 V 2024

Z jednej strony „Sprzedawca marzeń” to po prostu wciągająca powieść przygodowa, z drugiej zaś strony książka Katarzyny Ryrych przybliża młodym czytelnikom gęstniejącą atmosferę przed wybuchem II wojny światowej i cierpienia ludności cywilnej na jej początku.

więcej »

Krótko o książkach: Komu mogłoby zależeć?
Joanna Kapica-Curzytek

2 V 2024

W „PS. Dzięki za zbrodnie” jest bardzo dużo tropów prowadzących w stronę klasycznej powieści detektywistycznej. Znajdziemy tu wszystko, co najlepsze w gatunku cozy crime.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: Luty 2017
— Przemysław Ciura, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Lato 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Economical fiction, czyli o czym marzą elektroniczne koty?
— Jakub Gałka

Tegoż autora

To nie jest straszne
— Michał Kubalski

W krzywym zwierciadle: Europejskie wakacje Pająka
— Michał Kubalski

Film, który poszedł naprzód
— Michał Kubalski

Good comic gone bad, czyli space opera rom-com
— Michał Kubalski

Więcej wszystkiego co błyszczy, buczy i wybucha?
— Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Wojciech Gołąbowski, Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Nie taki dobry dinozaur
— Michał Kubalski

O tych, co z kosmosu
— Paweł Ciołkiewicz, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Po rozum do głowy
— Michał Kubalski

Poszerzenie pola walki
— Michał Kubalski

Czego oczy nie widziały
— Michał Kubalski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.