Na księgarskich półkach pojawił się właśnie ostatni tomu cyklu powieści o detektywie inspektorze Johnie Rebusie. Warto z tej okazji zapoznać się z pierwszymi literackimi próbami jednego z najsłynniejszych dzisiaj twórców literatury kryminalnej. „Ciemne wody” i „Obserwator” to książki interesujące i dość zaskakujące, zwiastujące pisarski talent i oryginalność szkockiego autora.
Iana Rankina pisarskie życie przed Rebusem
[Ian Rankin „Ciemne wody”, Ian Rankin „Obserwator” - recenzja]
Na księgarskich półkach pojawił się właśnie ostatni tomu cyklu powieści o detektywie inspektorze Johnie Rebusie. Warto z tej okazji zapoznać się z pierwszymi literackimi próbami jednego z najsłynniejszych dzisiaj twórców literatury kryminalnej. „Ciemne wody” i „Obserwator” to książki interesujące i dość zaskakujące, zwiastujące pisarski talent i oryginalność szkockiego autora.
W 2007 roku Ian Rankin książką „Pożegnalny blues” zakończył karierę detektywa inspektora Johna Rebusa w szeregach edynburskiej policji okręgu Lothian and Borders. Była to siedemnasta powieść o śledztwach prowadzonych przez tego bohatera; decyzja o zakończeniu (chyba definitywnym, co podkreśla sam autor) serii została podjęta z banalnej przyczyny. Bohater, który pojawił się po raz pierwszy w 1987 roku jako czterdziestolatek w powieści „Supełki i krzyżyki”, w 2007 roku skończył 60 rok życia i zgodnie ze szkockimi przepisami wszedł w wiek emerytalny. Seria przyniosła autorowi sławę i wszelkie gatunkowe wyróżnienia (między innymi Złoty i Diamentowy Sztylet, nagrodę Edgara, stypendium Chandlera-Fulbrighta), jak i inne splendory (Order Imperium Brytyjskiego, cztery doktoraty honoris causa brytyjskich uczelni).
Dzięki tradycyjnemu w przypadku większości serii wydawniczych chaotycznemu harmonogramowi pojawiania się poszczególnych części cyklu na polskim rynku polscy czytelnicy, którzy nie sięgnęli po oryginalne wersje książek, będą mieli dopiero teraz okazję zapoznać się z kilkoma wcześniejszymi tomami. W oczekiwaniu na publikację brakujących części cyklu, a także na polskie wersje powieści napisanych przez Rankina pod pseudonimem Jack Harvey, dzięki wydawnictwu C&T, które w 2008 i 2009 roku opublikowało dwie pierwsze powieści szkockiego pisarza, możemy się przekonać, jak wyglądały jego literackie początki.
Powieści to ciekawe i na pierwszy rzut oka kompletnie różne, zwiastujące jednak cechy typowe dla wciąż rozwijającego się pisarstwa Rankina, tj. wszechstronność i umiejętność opowiadania ciekawych historii i tworzenia niebanalnych – choć na pierwszy rzut oka przeciętnych i pospolitych – bohaterów.
Ale po kolei. Powieść „Ciemne wody” powstała w latach 1983-1984. Akcja toczy się w niewielkiej górniczej mieścinie w bliskim autorowi, jak i jego najsłynniejszemu bohaterowi regionie Fife. Nastoletnia Mary, napastowana przez swoich kolegów, ma problemy psychiczne. Jeden z jej oprawców wkrótce ginie w dramatycznych okolicznościach, za co lokalna społeczność, choć nie wprost, obwinia nastolatkę. Dziewczyna wkrótce potem zachodzi w ciążę, a rychłe zniknięcie z okolicy jej brata stymuluje plotki na temat typu łączącego rodzeństwo związku. Jakby w życiu Mary było mało powodów do traum i stresów, wkrótce samobójstwo popełnia jej ojciec, wpędzony w alkoholizm przez likwidację kopalni, jedynego stałego i – wydawało się – stabilnego punktu odniesienia dla całej społeczności, dającego nie tylko pracę i funty, ale też poczucie wspólnoty i przynależności oraz poczucie własnej wartości i sensu w życiu.
Historia, która mogłaby zdarzyć się wszędzie, jak i kontekst, jaki można by znaleźć w wielu małych, zamkniętych, tradycyjnych i homogenicznych społecznościach lokalnych, w momencie gdy dotychczasowy industrialny świat z kopalnią (fabryką, portem, stocznią…), jako jego centrum odchodzi w przeszłość, choć przecież istniał od zawsze i miał istnieć po wieki. Rankin udowadnia, że już jako niespełna trzydziestolatek miał świetnie wyczulony słuch i socjologiczną, chciałoby się powiedzieć, wyobraźnię, idealną do zrekonstruowania rzeczywistości świata odchodzącego w przeszłość. Brytyjska dezindustrializacja, globalnymi przemianami gospodarczymi rozpoczęta, polityką Żelaznej Damy dostymulowana, w niejednej podobnej mieścinie spowodowała lokalny fin de siècle, pogrążając ją i jej mieszkańców w marazmie, beznadziei, topiąc w oparach taniej whisky. Tak jak w cyklu powieści o Rebusie, tak i tu polityczne i gospodarcze zmiany oraz ich społeczne skutki oddane są z dbałością o szczegóły, choć w „Ciemnych wodach” stanowią jedynie tło. I chociaż społeczność Carsden jest bohaterem zbiorowym tej powieści, to uwaga Rankina koncentruje się na Mary Miller i jej synu-bękarcie Sandym, lokalnych pariasach, łączących ich więzach i ich relacjach z otoczeniem. Rankin udowadnia, że „koniec świata, jaki znamy” nie musi powodować automatycznie żadnej mentalnej zmiany w nas samych, że nasze przekonania i wartości; inni powiedzieliby przesądy i zabobony; mogą w nas zostać, nawet gdy rzeczywistość wokół zmieni się diametralnie. Próbując podjąć pewne uniwersalne wątki, pokazuje też, że doświadczenie społecznego ostracyzmu i wrogości na własnej skórze nie stanowi żadnej szczepionki na wirus ksenofobii i szowinizmu.
Ian Rankin w jednym z wywiadów stwierdził, że jednym z najistotniejszych rozróżnień pomiędzy literaturą crime fiction, którą tworzy, a literaturą piękną – tą prawdziwą, przez duże L – jest skala problemów, które poruszają autorzy. W wielkiej literaturze problemy i tematy nawet jeśli przyziemne, odnoszone są do uniwersalnych, fundamentalnych, nieledwie ontologicznych lub eschatologicznych kwestii, pisarze mają skłonność do snucia wielkich narracji, ekstrapolowania swoich przemyśleń, dotykania, a przynajmniej prób dotknięcia istoty rzeczy. Być może „Ciemne wody” były pierwszą i ostatnią próbą zmierzenia się autora z Materią Literacką. Próbą, która nie przyniosła porażki, ale nie będąc oszałamiającym sukcesem, zachęciła autora do wyspecjalizowania się w nurcie, który nazywany czasem europejskim kryminałem społecznym, koncentruje się na codziennym i przyziemnym tu i teraz. Ukazując zza policyjnego biurka szybciej niż kiedykolwiek zmieniającą się rzeczywistość może wskazywać pewne zjawiska dobitniej, stawiać pewne diagnozy ostrzej, a na pewno opowiadać o nich ciekawiej niż freski literatury pięknej czy suche raporty socjologii.
Druga powieść Rankina, którą możemy poznać dzięki wydawnictwu C&T, to „Obserwator” (oryg. tytuł „Watchman”). Co ciekawe, autor sam przyznaje, że pierwotny tytuł – „Watcher” – został zmieniony przezeń po zapoznaniu się z komiksową historią wszech czasów autorstwa Alana Moore’a. Nie dodaje jednak, czy miał być to hołd dla jego twórczości, czy merkantylnie przemyślany ruch w nadziei na pozytywne skojarzenia potencjalnych czytelników.
„Obserwator” to klasyczna powieść szpiegowska. Klasyczna dla tych, którzy za kanon uważają twórczość Johna Le Carre’a, a nie Iana Fleminga. Zamiast luksusowych samochodów, pięknych kobiet, niebezpiecznych misji w egzotycznych zakątkach świata, superprzystojnego agenta i jego dynamicznych walk z podobnymi sobie asami wywiadu mamy londyńską komunikację miejską, sfrustrowaną tyciem i samotnym nadużywaniem alkoholu małżonkę, udrękę monotonnej pracy biurowej przerywaną udręką wielogodzinnych obserwacji i bohatera – Milesa Flinta – o wyglądzie, manierach i charyzmie księgowego konfrontującego się z własnymi kolegami z pracy w odwiecznej i nigdy się niekończącej podjazdowej wojnie na intrygi, równie pasjonującej jak ta, którą znamy z każdej innej rzeczywistości korporacyjnej, redakcyjnej czy biurowej.
Opis rzeczywistości pracy w służbach wywiadowczych i kontrwywiadowczych nie zaskakuje. Le Carre i Graham Greene, do fascynacji którymi Rankin się zresztą przyznaje, uprzedzając potencjalne zarzuty wtórności, byli pierwsi, bardziej odkrywczy, może sprawniejsi pisarsko. Tym, co wyróżnia powieść Rankina, jest kontekst fabularny: nie zimnowojenna gra mocarstw o globalne wpływy, ale konflikt w Irlandii Północnej (i o Irlandię Północną), znacznie dla wyspiarzy ważniejszy, bo toczący się na ich terytorium i skutkujący realnymi ofiarami zwany w angielszczyźnie jako the troubles. Nic to zaskakującego, fani DI Rebusa doskonale wiedzą, gdzie służył w wojsku ich ulubiony bohater. Dla czytelników spoza Wielkiej Brytanii konflikt ten, choć ograny również w popkulturze dzięki kinowym przebojom takim jak „W imię ojca”, czy „Gra pozorów”, pokazany od podszewki, od najbrudniejszej strony, wyzutej de facto z jakiejkolwiek ideologii czy aksjologii może być interesujący. Atmosfera czasów, w których terrorystycznym zagrożeniem nie jest „obcy” z al Kaidy, będący często sąsiadem z sąsiedniej ulicy, ale „obcy” z północy Irlandii, sąsiadem będący równie często, może być z dzisiejszej perspektywy pewną egzotyką. Doświadczenie kilku dekad tego strachu obok wspomnień z czasów zaciemnień i hitlerowskich nalotów pozwalają zrozumieć dzisiejszą obojętność, połączoną z flegmatycznym luzem, jaką okazują w sytuacji zagrożeń atakami terrorystycznymi czy wręcz nimi doświadczani mieszkańcy angielskich miast. A czytając opisy typowych działań operacyjnych wobec obserwowanych obiektów, można się zastanawiać, czy dzisiaj w Londynie, jednym z najdokładniej monitorowanych miast świata, następcy Milesa ślęczący przed tysiącami monitorów mają łatwiej i czy nie jest im żal, że ich dzisiejszym codziennym zmaganiom jeszcze dalej do bondowskiej wersji pracy w wywiadzie.
Sama fabuła „Obserwatora” jest dość typowa dla podobnych powieści, nie ma w niej jakichś fabularnych zaskoczeń czy nowatorskiego łamania reguł gatunkowych. Jest w niej, jak w wielu podobnych, moment, w którym akcja gwałtownie przyspiesza, słychać wybuchy, strzały i pisk hamulców – i nie są to jej najlepsze chwile. Nie były to również najlepsze momenty cyklu o Rebusie, chociaż z nabywaniem praktyki pisarskiej również i takimi opisami Rankin potrafił przykuć czytelnika do książki. Jako historia o szpiegach powieść ta nie jest jednak ani lepsza, ani gorsza od dziesiątek innych. Tym, co najlepsze w „Obserwatorze”, a może po prostu najlepsze u Rankina, są chwile gdy autor skupia się na swym bohaterze, wyraźnie przez siebie lubianym, ulepionym częściowo na swoje podobieństwo przeciętniaku, którego problemy w pracy i kłopoty rodzinne, jak też codzienne fobie stają się na chwile naszymi, a którego zmysł obserwacji i wyciągania syntetycznych wniosków pozwala nam w niezwykły sposób poznawać przefiltrowaną przez zgryźliwe poczucie humoru, otaczającą bohatera rzeczywistość. Tak jak późniejsze książki Rankina, również ta zanurzona jest w szczególe, pozwala nam poczuć, a może po trosze zrozumieć ducha opisywanych miejsc i czasów. W tym przypadku rzeczywistość polityczna i jej traumatyczne dla brytyjskich obywateli i literackich bohaterów konsekwencje są równie ważne jak osobista opowieść o kryzysie małżeńskim i pożałowania godnych, ale męczących, a niekiedy groźnych współpracownikach.
Ciekawą odmianą w przypadku tej powieści jest specyficzna pasja bohatera. W odróżnieniu od swojego słynniejszego następcy Miles został obdarzony oryginalniejszym hobby niż Rebusowe whisky i muzyka rockowa. Jest otóż Miles Flint entomologiem amatorem. Zainteresowanie owadami w powieściach sensacyjnych i thrillerach cechowało raczej zaburzonych zbrodniarzy, co czyni ten motyw „Obserwatora” jeszcze bardziej interesującym, a dla mnie wyjątkowo celnym fabularnie sposobem prezentacji poszczególnych postaci dramatu, czego przykładem może być fragment:
Natomiast Jeff Phillips, prowadzący teraz samochód z niewymuszona gracją, należał do rodziny Buprestidae, bogatkowatych. Bogatkowate uwielbiały ciepło i słońce, były jasno ubarwione i spędzały cały dzień na sączeniu pyłku kwiatowego i nektaru. O tak, taki właśnie był Jeff Phillips razem z tymi jego jedwabnymi krawatami i krzykliwymi włoskimi butami. Spoglądając z ukosa na Philipsa, Miles przypomniał sobie, że chociaż bogatkowate pięknie wyglądały i posiadały tyle wdzięku, ich młode żywiły się zbutwiałym drewnem i starymi warzywami. Z jakiegoś powodu ta myśl podniosła go bardzo na duchu. (s. 14)
Być może jednak w swym upodobaniu do owadziej pasji bohatera jestem odosobniony, a opór odbiorców nie gustujących w opisach dziwacznych obyczajów chrząszcza Platyrhopalopsis melyi spowodował, że w następnych powieściach Rankina ten wątek nie jest rozwijany. Za to dodatkową atrakcją dla zapalonych czytelników kolejnych książek szkockiego pisarza jest kojarzenie miejsc, a także postaci, które pojawiają cię w niektórych tomach jego przyszłego dorobku. Dla zwolenników szpiegowskich opowieści Le Carre’a i/lub błyskotliwego stylu Rankina lektura tej książki będzie w każdym razie przyjemnością. Ciekawe, jak dzisiaj czytałoby się losy Milesa Flinta i jego kolegów z MI-5/6 opisane przez dojrzałego twórcę z ponad dwiema dekadami praktyki pisarskiej. Jako że fabułę najnowszej powieści Rankina wciąż spowija tajemnica, niewykluczone, że się wkrótce dowiemy.