Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

S.O.D.: Ślepoczytanie

Esensja.pl
Esensja.pl
Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak
« 1 2 3 4 5 7 »

Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

S.O.D.: Ślepoczytanie

2. Czy jesteś świadomy swojej samoświadomości?
Jacek Dukaj
Jacek Dukaj
Dukaj: Clou powieści to teoria samoświadomości jako zbędnego bagażu. W kognitywistycznym nurcie SF wątki podważające ważność inteligencji i/lub samoświadomości nie są rzadkością. Występuje tu kilka rodzajów argumentacji – najwcześniejszy był chyba ten opierający się na klasycznym ewolucjonizmie. W jednym z pierwszych numerów „Fantastyki” ukazało się, pamiętam, opowiadanie Bruce’a Sterlinga „Rój”, gdzie inteligencja i samoświadomość pokazane zostały jako niekonieczne dodatki, „funkcje alarmowe” wywoływane od czasu do czasu u insektopodobnych Obcych z genetyczną predestynacją do pełnienia określonych funkcji w roju – na co dzień bowiem najlepiej sobie w międzygwiezdnej konkurencji radzi gatunek ich pozbawiony.
Watts natomiast argumentuje w oparciu o fizjologię mózgu (bilans energetyczny procesunku świadomości), drzewo genetyczne prymatów (samoświadomość u szympansów „cofa się” względem samoświadomości orangutanów) oraz kognitywistyczne fenomeny autystycznych geniuszy. Bo i na odwrót: można nauczyć się interakcji z osobnikami świadomymi („emulować cudzą świadomość”), nie posiadając własnej.
Odkrycie neuronów lustrzanych i przyjęcie skali Aspergera jako naturalnego miernika „człowieczeństwa” wprowadziło te pytania do mainstreamu, jeśli nie kultury popularnej, to kultury nerdów i czytelników fantastyki. Sukces „Dextera” i podobnych mu filmów i seriali uważam za bezpośrednią pochodną – tam właśnie pokazuje się niejako „od środka” osobowości socjopatyczne, pozbawione zmysłu empatii. Więcej: uczy się aspergerowców, jak mają udawać „normalnych” ludzi; to instrukcje dla Obcych zrzuconych z misją incognito między Homo sapiens. Przez ostatnie kilkanaście lat mitologia kulturotechu mocno związała uzdolnienia techniczne, informatyczne, umysłowość ścisłą z dysfunkcjami autystycznymi.
I co teraz zrobił Watts? Przeskoczył ścianę, na której do tej pory mitologia się zatrzymywała (np. u Grega Egana w „Stanie wyczerpania”). Już nie autyzm – asymptotą nerdyzmu jest teraz chiński pokój, to znaczy jeszcze wyższa sprawność intelektualna, jeszcze większa „ścisłość” widzenia świata osiągnięta dzięki zupełnemu pozbyciu się nawisu świadomości: nie rozgrywamy w głowach symulacji świadomości cudzych, ale nie rozgrywamy też własnej. Nerd do trzeciej potęgi.
Szostak: Chciałbym, by nasza dyskusja trochę pokrążyła wokół wątku zbędności samoświadomości, bo rzecz jest mocna i zdecydowanie warta podrążenia.
Przyznam, że nie za bardzo interesuje mnie to, czy samoświadomość jest zbędnym elementem inteligencji, czy też nie. Fascynujące jest natomiast myślenie o takiej możliwości.
Z jednej bowiem strony nie jestem sobie w stanie wyobrazić siebie samego pozbawionego samoświadomości – tu „cogito ergo sum” jest nie do przeskoczenia. Dlatego też propozycja narratora ze strony 275: „wyobraź sobie, że jesteś wężydłem” jest samowywrotna. I nie ma wątpliwości, że Watts o tym wie. Z drugiej strony nigdy nie będę miał dowodu (porównywalnego mocą z kartezjańskim w sprawie mojego Ja) co do obecności samoświadomości w innych ludziach. Teoretycznie możliwy jest stan, w którym ja jestem jedynym obdarzonym Ja stworzeniem na Ziemi, a wszyscy inni – w tym i Wy, Panowie – symulujecie tylko swoje własne Ja (poprzez wypowiedzi, reakcje, słuchanie itd.).
Sytuacja ujawnia swoją złożoność i paradoksalność, kiedy dojdziemy do tego, że koncepcja „zbędnej samoświadomości” może pojawić się tylko w czyjejś samoświadomości. Innymi słowy: do obalenia samoświadomości potrzebujemy samoświadomości, która ją obala.
Dukaj: Nieświadomy emulator świadomości mógłby rozważać problem „zbędnej samoświadomości”, skoro już mu zadany – tylko że musiałby dojść do tego konceptu jakoś „na sucho”. Czy to w ogóle możliwe?
Najpierw odpowiedziałem sobie tak jak Wit, ale potem pomyślałem, że tu się otwiera możliwość fascynującej gry à la Teoria Nadistot Snerga. Pamiętacie, hierarchia Snerga oparta jest na rozpoznawalności cechy wynoszącej byt z poziomu N na poziom N+1. Mamy więc minerały, rośliny, zwierzęta i samoświadome umysły ludzi – oraz zasadę: żadna istota nie rozpoznaje nadistoty. Rośliny są „świadome” istnienia zwierząt, ale nie są świadome ich zwierzęcości. Zwierzęta są świadome istnienia ludzi, ale nie rozpoznają ich człowieczeństwa, czyli samoświadomych umysłów. I dalej mamy indukcję Snerga: Nadistoty, których możemy być świadomi na poziomie ich umysłów, ale nie cech „nadumysłowych”, „nadświadomych”.
A tu pojawiają się wężydła i żargonauci i okazuje się, że mają sposób na złamanie tej hierarchii.
I teraz pociągnijmy indukcję piętro wyżej: już nie chiński pokój symulujący samoświadomość, ale „chiński tesserakt”: ludzie emulujący Nadistoty – porozumiewający się z Nadistotami. To znaczy na tyle, na ile wężydła „porozumiewają się” z ludźmi.
Orbitowski: Tak. To jest ciekawe. Pytanie, czemu miałoby służyć? Przecież każda tego rodzaju zabawa ma jakiś sens. Nie wiem czy użycie słowa „poznawczy” będzie trafione. A tutaj N2 przy pomocy emulatora porozumiewa się z N3 i wyciąga naukę z tego doświadczenia. Czy N2 w konsekwencji dostosuje się do warunków rozmowy, otworzy przed sobą perspektywy eliminacji świadomości, a przynajmniej przesunięcia jej na margines swojej umysłowości, czy może na odwrót: N3 odkryłby w sobie zagubione możliwości i zabrał się za jej rozwijanie? Krok do przodu, krok wstecz czy prosta zamiana miejsc?
A może nic z tego nie wyniknie, jak sugeruje twój przykład. Komunikuję się przecież z moim kotem, Prezes uczy się reagować na moje zachowanie, ale go nie powtarza, a i ja nie nabywam jego zwyczajów, choć mógłbym, przy odpowiednim treningu odkulturalniającym, przestawić się na instynkty. Ciągnąc ten przykład, jeśli N3 budzi w sobie świadomość, znajdujemy tym samym płaszczyznę porozumienia i tu pytanie: czy umiałby nam opowiedzieć sensownie o swoim byciu przedświadomym i czy w ogóle postrzegałby je jako „bycie”, czy też może ten okres jawiłby mu się jak nam własne niemowlęctwo?
Szostak: Ciekawa jest perspektywa – nierozwinięta przez Wattsa – społeczności „niesamoświadomych”. Jeśli przyjmiemy, że w naszym społeczeństwie są niesamoświadomi idealnie symulujący nas, samoświadomych, to nawet po naszym wyginięciu owo postsamoświadome społeczeństwo będzie trwało na podobnych zasadach jak nasze. Jeśli bowiem niesamoświadomi sprawnie symulują nas, to stają się w odbiorze samoświadomymi dla innych niesamoświadomych. A zatem problem nierozróżnialności Innego to nie tylko nasz kłopot, ale ich również. My wyginiemy, a oni, dostosowując się do świata pełnego niesamoświadomych udających samoświadomych, będą również zachowywać się jako samoświadomi.
W konsekwencji nasze obyczaje wynikające z samoświadomości (wałkowany choćby przez Wattsa problem empatii) nie zostaną wyrugowane, tylko będą podtrzymywane w myśl zasady adaptacji do otoczenia. I to będzie pośmiertny tryumf rzekomo zbędnej samoświadomości! Niesamoświadomi, którzy nie dowiedzą się nigdy, że nie muszą już udawać samoświadomych.
Zauważcie, że tej koncepcji nie da się wywrócić w łatwy sposób: że oni kiedyś dojdą do tego.
Dukaj: Natomiast da się chyba wskazać pewne wyróżniki pozytywne, tzn. wskazówki jeśli nie gwarantujące, to zwiększające prawdopodobieństwo, że dany osobnik nie jest tylko sprytnym symulantem. Testy nie byłyby w żadnym razie algorytmizowalne; w sumie trochę podobne do wschodnich testów iluminacji. Takim wyróżnikiem byłaby na przykład poezja czy szerzej: zdolność do przekonującego zreflektowania „na zewnątrz” swoich stanów wewnętrznych, poczucia „bycia” obróconego ostrzem ku sobie. Czy da się to powielić, wytrenować? Czytasz i nagle: tak! wiem, o czym on pisze! Nie potrafię nazwać, wyrazić, skodyfikować – ale potrafię rozpoznać opisane.
Szostak: Znakomite! A teraz to odwróćmy: być może kondycja nowoczesnej sztuki, poezji, muzyki jest dowodem, że otaczają nas sami niesamoświadomi. Awangarda jako dowód na śmierć Ja!
Dukaj: Można też badać właśnie pod kątem tej reakcji – bo nieświadomy symulant nie doświadczy owego ukłucia głębokiej empatii.
A tak w ogóle to cała ta sytuacja została już skarykaturyzowana w „Podróży jedenastej” Ijona Tichego…
Szostak: Tu nasuwają się też analogie z rozmaitymi mniejszościami walczącymi o swoje prawa. Tylko każda mniejszość – rasowa, narodowa, seksualna, religijna – powstaje jako samoświadomość siebie. Poprzez samoświadomość liderów, przebudzanie samoświadomości członków tej wspólnoty. Odkrywają, że są mniejszością, i rozpoczynają walkę o swoje. Ale nie można tej analogii przenieść na niesamoświadomych, gdyż ci właśnie pozbawieni są samoświadomości. Nie uświadomią sobie zatem, że są niesamoświadomi…
Orbitowski: Rzeczywiście, problem świadomości i paradoksów z nią związanych wybija się na plan pierwszy. Trudno mi tutaj wyciągać kontrprzykłady do przykładów Wita – odnoszę wrażenie, że tak Watts, jak i Wit uprawiają raczej rodzaj gry intelektualnej, niż prezentują rzeczywiste rozwiązania.
Szostak: Wejdę w słowo: przeciwstawienie „rzeczywistych rozwiązań” „grze intelektualnej” uważam za dość sztuczne i trochę ideologiczne. Przecież kiedy mówimy o samoświadomości, to nie mamy „suchych faktów” o niej samej, które byłyby wolne od samoświadomego odniesienia się Ja do siebie samego.
Orbitowski: Analogicznie, aparaty psychiczne wykształcają się też przez tresurę, czyli zespół zachowań symulujących świadomość powinien zaowocować pojawieniem się świadomości. Najprostszy przykład: tak przecież jest z małymi dziećmi, u których poczucie „ja” się pojawia stopniowo, w dużej mierze za sprawą inwencji rodzicielskiej – jako świadomi, nieświadomie uczymy dzieci świadomości. W tym sensie to cywilizacja nieświadomych byłaby czymś krótkotrwałym.
Dukaj: Ale u Wattsa nie jest – przecież na tym zasadza się cała koncepcja cywilizacji wężydeł. Teoria emergencji świadomości na bodźcach społecznych jest tak samo uprawniona (czy też: nieuprawniona) jak inne, gdy mamy jako podstawę rozważań tylko jeden przykład samoświadomości: u ludzi. Możemy być regułą, możemy być wyjątkiem.
« 1 2 3 4 5 7 »

Komentarze

19 IV 2010   02:09:48

" gospodarka drexlerowska (a zatem dzięki rewolucji nano większość ludzkości żyje w komforcie, nie pracując) " - eh , widać że urodziłem się za wcześnie ;-)

03 V 2012   09:54:16

Z lekką zgrozą przeczytałam zarzuty o obcości hybrydowych bohaterów "Ślepowidzenia". A to dlatego, że dla mnie są jak
najbardziej "swoi", "bliscy" i "zrozumiali" (oczywiście łącznie z zaakceptowanym przeze mnie faktem, że Siri ich nieco "przetłumaczył" na potrzeby osób z zewnątrz - niejednego IRL trzeba tłumaczyć).
Wszyscy mają swoje charaktery, wyraźne cechy, słabości, zalety, są pełnowymiarowi (również każda z osobowości Bandy
oddzielnie).
Powieść jest o naukowcach w akcji, no to się zajmują nauką! Oraz trudnymi relacjami międzyludzkimi (doprawdy trudno jest romansować z Michelle, kiedy susan się wpycha na interfejs, nieprawdaż?)
Strach się bać, najwyraźniej za bardzo jestem nerdem i za dużo czasu z nerdami spędzam, skoro nijak się tej obcości w załodze Tezeusza dopatrzeć nie mogę :D

A z Sirim to mam wręcz problem: zastanawiam się, na ile on miał być bardziej "inny", tylko autorowi nie bardzo wyszło, a na ile ja źle rozumiem. Bo dla mnie Siri nie jest "inny" na jakimś głębszym, patologicznym poziomie (czy już powinnam się niepokoić?...;) ) Nawet nie do końca przekonuje mnie wyjaśnienie autora, że Sarasti Siriego "zmienił", bo już Keeton, który nie oddzwania do umierającej Chelsea - to nie jest "idealnie imitujący zachowania odpowiednie" syntetyk tylko po prostu facet
sparaliżowany sytuacją, która go przerosła. Dla mnie psychikę Siriego da się wyjasnić nawet bardziej przez traumatyzującą i stygmatyzującą operację i reakcję rodziny (ojciec ucieka od problemu, matka piętnuje dziecko jako "nie takie", obwinia je i męża, bo tak naprawdę obwinia siebie) niż po prostu stwierdzeniem "operacja mechanicznie uszkodziła mu mózg, dając patologiczny efekt". Bo czegoś takiego nie uleczyłaby chyba terapia szokowa Sarastiego?
Siri zapewne odstaje nieco od "naszej" psychologicznej normy, ale w realiach SF chyba trzeba by czegoś więcej, żeby był aż tak "inny", jak usiłuje nas przekonać jego otoczenie i on sam.

Dla mnie język "Ślepowidzenia" nie jest "dziwny" w stopniu większym niż język, którym mówią istniejący specjaliści w
istniejącym świecie (wchodząc w rzeczywiste relacje między sobą). Być może język filozoficznych konstrukcji można obejść metaforą, ale języka przyrodniczego nie - bo on po prostu opisuje realnie istniejące obiekty i zjawiska. Trudno udawać, że ich nie ma, tylko dlatego, że mają "dziwne" nazwy.

Nie wydaje mi się, żeby przeszkodą w lekturze "Ślepowidzenia" mógł być brak oczytania w klasyce gatunku (SF). Ludzie latają w kosmos, może nie na spotkanie z Obcymi, ale to jednak jest dużo bardziej rzeczywista sytuacja niż "Byli sobie elf, krasnolud i czarodziej".

Natomiast na pewno były chwile, kiedy żałowałam, że moja wiedza na tematy przyrodnicze nie jest głębsza (nadal w zakresie popularnym, ale jednak na wyższym poziomie). To jest książka o przyrodnikach, więc siłą rzeczy, jak się nie nadąża za wywodem, to się nie wyłapie wszystkich smaczków. To jak czytać Parnickiego bez znajomości historii. Niby można, ale po co ;)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

S.O.D.: Ogród mąk nieziemskich
Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

25 II 2011

„S.O.D.” powraca, a Reymont pisze „Avatara"! W najdłuższej z dotychczasowych dyskusji z popularnego cyklu Jacek Dukaj, Wit Szostak i Łukasz Orbitowski debatują na temat niedawno wydanego „Vatran Auraio” Marka S. Huberatha.

więcej »

S.O.D.: Burza dziejów, ucieczka z powieści 2010
Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

19 VII 2010

To już piąta dyskusja Jacka Dukaja, Łukasza Orbitowskiego i Wita Szostaka na naszych łamach i jednoczesnie pierwsza o książce polskiego autora – „Burzy” Macieja Parowskiego.

więcej »

S.O.D.: Kołek w serce horroru
Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

19 IV 2010

Z dawna oczekiwana czwarta dyskusja Jacka Dukaja, Łukasza Orbitowskiego i Wita Szostaka. Tym razem nasi autorzy zajęli się „Ręką mistrza” Stephena Kinga i – przy okazji – szeroko pojętym horrorem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Okiem biologa
— Beatrycze Nowicka

Esensja czyta: Październik-listopad 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski, Krzysztof Wójcikiewicz

S.O.D.: Na marginesie: Samoświadomość poza fikcją, czyli od Wattsa do Metzingera
— Jacek Dukaj, Wit Szostak

Esensja czyta: III kwartał 2008
— Michał Foerster, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski, Marcin T. P. Łuczyński

Świetność widzę, świetność
— Daniel Markiewicz

Z tego cyklu

Ogród mąk nieziemskich
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Burza dziejów, ucieczka z powieści 2010
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Kołek w serce horroru
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Zagadka czy pułapka? „Ada” albo żart Nabokova.
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Na marginesie: Samoświadomość poza fikcją, czyli od Wattsa do Metzingera
— Jacek Dukaj, Wit Szostak

Bajka z garbem
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Tegoż twórcy

Krótko o książkach: W ciemnych barwach
— Miłosz Cybowski

Obcość jest w nas
— Miłosz Cybowski

Rozgrywki bogów
— Anna Kańtoch

Okiem biologa
— Beatrycze Nowicka

Ponurość w koncentracie
— Anna Kańtoch

Po sznurku
— Daniel Markiewicz

Wypełnianie wirem
— Daniel Markiewicz

Szlamowidzenie
— Daniel Markiewicz

Tegoż autora

Wszyscy jesteśmy dysfunkcyjni emocjonalnie
— Łukasz Orbitowski

Kanał
— Łukasz Orbitowski

Moc generowania sensów
— Jacek Dukaj

Miasto grobów. Uwertura
— Wit Szostak

MetaArabia
— Wit Szostak

Konsekwencje wyobraźni
— Jacek Dukaj

Kosmos obiecany
— Jacek Dukaj

Słowo dla narodu
— Jacek Dukaj

Córka łupieżcy
— Jacek Dukaj

Kilka uwag o wzlocie i upadku fantastyki naukowej
— Jacek Dukaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.