Gitary i perkusjaSuzanne Vega po raz kolejny zawitała do Warszawy, promując swoją nową płytę, „Tales from the Realm of the Queen of Pentacles”. Ale solidnych hitów z przeszłości nie zabrakło.
Michał KubalskiGitary i perkusjaSuzanne Vega po raz kolejny zawitała do Warszawy, promując swoją nową płytę, „Tales from the Realm of the Queen of Pentacles”. Ale solidnych hitów z przeszłości nie zabrakło. Najkrótszy opis koncertu, który odbył się 23 lipca w warszawskiej „Stodole”, mógłby brzmieć: pełna profeska. Widać doświadczenie, pewność, a jednocześnie pasję i świetny kontakt z publicznością. Nie wypominając, to już prawie 30 lat od debiutanckiej płyty, zatytułowanej po prostu „Suzanne Vega”. Suzanne Vedze na scenie towarzyszyli jedynie dwaj muzycy – Gerry Leonard na gitarze akustycznej i elektrycznej oraz Doug Yowell na perkusji. Obaj panowie byli świetni – Leonard tworzył muzyczne pejzaże, których trudno byłoby spodziewać się po gitarze elektrycznej, zaś obserwacja Yowella, który wyprawiał cuda na talerzach, była czystą przyjemnością. Ale oczywiście gwiazda była tylko jedna. Vega rozpoczęła koncert starszymi kawałkami: na wstępie „Fat man and dancing girl” (swoją drogą jedyny zagrany utwór z płyty „99,9F”), następnie „Marlene on the Wall” i mój ulubiony „Caramel”. W czasie całego występu zagrała aż siedem z dziesięciu piosenek znajdujących się na najnowszym albumie – w końcu to trasa promocyjna – zaś ani jednej z poprzedniej płyty, „Beauty and Crime”, którą promowała w 2009 r. w Sali Kongresowej i ani jednej z „Songs in red and gray”. Duży entuzjazm widowni wzbudziło „I Never Wear White”, „Left of Center” oraz – oczywiście – zostawione na koniec „Luka” i „Tom’s Diner”. Suzanne Vega umiejętnie przeplatała piosenki starsze i nowsze, okraszając je rozmowami z publicznością (urocza anegdota o historii powstania utworu „Gypsy” – ona napisała dla niego piosenkę, on dał jej swoją bandanę). Świetnie zagrane „Don’t Uncork What You Can’t Contain” z nowej płyty miało elementy hip-hopu – jak donosi wiki, ta piosenka zawiera „interpolację” z… 50 Centa. For real. Niektóre piosenki miały proste, wręcz akustyczne aranżacje, inne z kolei rozwijały się w doorsowe muzyczne podróże. Fan z pierwszego rzędu zasłużył na moment mej nienawiści, bo wskutek jego zgłoszenia Suzanne Vega zmieniła zamiary i zamiast „Blood Makes Noise” (którego koncertowa wersja zrobiła na mnie wielkie wrażenie w 2009 r.) zagrała „Calypso”. Jednak zmiana ta miała niezaprzeczalną zaletę – zamiast powtórki „Blood…” miałem okazję usłyszeć przestrzenną i melancholijną wersję tego utworu z albumu „Solitude Standing”. Mimo nieformalnej i niezobowiązującej zapowiedzi w jednym z wywiadów, piosenkarka jednak nie zagrała w Warszawie kolejnej dawnej piosenki: „Cracking”. Koncert – z jednym bisem – trwał dokładnie tyle, ile zapowiadano – półtorej godziny. Jak na początku pisałem – pełna profeska. 25 lipca 2014 |
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj longplay z serii Supraphonu „Interjazz” z nagraniu dwóch czechosłowackich orkiestry pod dyrekcją Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Gustava Broma.
więcej »Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
To nie jest straszne
— Michał Kubalski
W krzywym zwierciadle: Europejskie wakacje Pająka
— Michał Kubalski
Film, który poszedł naprzód
— Michał Kubalski
Good comic gone bad, czyli space opera rom-com
— Michał Kubalski
Więcej wszystkiego co błyszczy, buczy i wybucha?
— Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Wojciech Gołąbowski, Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski
Nie taki dobry dinozaur
— Michał Kubalski
O tych, co z kosmosu
— Paweł Ciołkiewicz, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Po rozum do głowy
— Michał Kubalski
Poszerzenie pola walki
— Michał Kubalski
Czego oczy nie widziały
— Michał Kubalski
FM&DG jest z 99.9F°