Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jazzový Orchestr Československého Rozhlasu, Gustav Brom Orchestra
‹Interjazz 3›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułInterjazz 3
Wykonawca / KompozytorJazzový Orchestr Československého Rozhlasu, Gustav Brom Orchestra
Data wydania1976
Wydawca Supraphon
NośnikWinyl
Czas trwania43:24
Gatunekfunk, jazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Aura Urziceanu, Jimmy Pratt, Milan Řežábek, Ack Van Rooyen, Peter Herbolzheimer, Chick Carter, Gustav Brom, Josef Vejvoda, Petr Kořínek, Karel Růžička, Tomasz Stańko, Laco Deczi, Petr Král, Tomasz Szukalski, Jan Ptaszyn Wróblewski
Utwory
Winyl1
1) Hlavní bod [Krycznik pierwszy]10:19
2) Jan Szpargatol [Mahawiśnia]05:07
3) Vedlejší product [Produkt uboczny]05:27
4) Modus vivendi06:42
5) Květy a slzy [Flowers and Tears]08:23
6) Narodilo se dítě [A Child is Born]04:22
7) Letecká pošta [Air Mail Special]03:03
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Siła jazzowych orkiestr

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj longplay z serii Supraphonu „Interjazz” z nagraniu dwóch czechosłowackich orkiestry pod dyrekcją Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Gustava Broma.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Siła jazzowych orkiestr

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj longplay z serii Supraphonu „Interjazz” z nagraniu dwóch czechosłowackich orkiestry pod dyrekcją Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Gustava Broma.

Jazzový Orchestr Československého Rozhlasu, Gustav Brom Orchestra
‹Interjazz 3›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułInterjazz 3
Wykonawca / KompozytorJazzový Orchestr Československého Rozhlasu, Gustav Brom Orchestra
Data wydania1976
Wydawca Supraphon
NośnikWinyl
Czas trwania43:24
Gatunekfunk, jazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Aura Urziceanu, Jimmy Pratt, Milan Řežábek, Ack Van Rooyen, Peter Herbolzheimer, Chick Carter, Gustav Brom, Josef Vejvoda, Petr Kořínek, Karel Růžička, Tomasz Stańko, Laco Deczi, Petr Král, Tomasz Szukalski, Jan Ptaszyn Wróblewski
Utwory
Winyl1
1) Hlavní bod [Krycznik pierwszy]10:19
2) Jan Szpargatol [Mahawiśnia]05:07
3) Vedlejší product [Produkt uboczny]05:27
4) Modus vivendi06:42
5) Květy a slzy [Flowers and Tears]08:23
6) Narodilo se dítě [A Child is Born]04:22
7) Letecká pošta [Air Mail Special]03:03
Wyszukaj / Kup
Publikowana przez czechosłowacki Supraphon, poświęcona bardzo szeroko rozumianej muzyce jazzowej seria „Interjazz” była jedną z najciekawszych za „żelazną kurtyną”. Żałować można jedynie, że w ciągu niemal dwóch dekad – pomiędzy 1971 a 1989 rokiem – ukazało się jedynie sześć albumów. Zwłaszcza że na czterech z nich usłyszeć można zaproszonych przez swoich czeskich i słowackich kolegów polskich artystów. Pierwszy longplay uświetnili puzonista Andrzej Brzeski i perkusista Andrzej Dąbrowski; czwarty (z 1979 roku) – kontrabasista Jacek Bednarek, natomiast piąty (1986), sygnowany nazwą Česko-Polský Big Band – saksofoniści Zbigniew Namysłowski, Jan Ptaszyn Wróblewski i Tomasz Szukalski, trębacze Henryk Majewski i Adam Kawończyk oraz gitarzysta Jarosław Śmietana i perkusista Jacek Pelc. Świadomie pominąłem płytę numer trzy, ponieważ jej właśnie poświęcona będzie dzisiejsza edycja „Non Omnis Moriar”.
Główną ideą serii było prezentowanie nagrań dokonanych przez czechosłowackich jazzmanów we współpracy z gośćmi z innych krajów, zarówno komunistycznych, jak i zachodnich. Zazwyczaj były to specjalnie powołane do życia projekty koncertowe bądź festiwalowe. Nieco inaczej rzecz ma się w przypadku „Interjazz 3”, który to krążek jest typową, złożoną z dwóch części, składanką. Na stronę A wydawnictwa trafiły trzy kompozycje Jana Ptaszyna Wróblewskiego, które zarejestrował on w listopadzie 1973 roku z praską Orkiestrą Jazzową Radia Czechosłowackiego (w oryginale brzmiało to bardziej uroczo: Jazzový Orchestr Československého Rozhlasu). Polski bandleader tym razem nie zagrał jednak na saksofonie, lecz dyrygował big bandem, do którego dołączyli jeszcze dwaj inni przybysze znad Wisły: Tomasz Szukalski (saksofony sopranowy i tenorowy) oraz Tomasz Stańko (trąbka). Poza nimi skład uzupełnili: saksofonista tenorowy Petr Král, trębacz Laco Deczi, pianista (tutaj korzystający z elektrycznej wersji instrumentu) Karel Růžička, kontrabasista Petr Kořínek oraz perkusista Josef Vejvoda. Każdy z nich to osobna historia.
Stronę B trzeciego „Interjazzu” oddano natomiast we władanie dobrze już znanej czytelnikom „Esensji” Orkiestrze Gustava Broma. Z jej arcybogatego dorobku do prezentacji wybrano cztery utwory. Dwa pierwsze („Modus vivendi” i „Květy a slzy [Flowers and Tears]”) pochodzą prawdopodobnie – wbrew opisowi na okładce – nie z 1969, lecz z 1974 roku i zarejestrowane zostały w prawdziwie międzynarodowym zestawieniu. Role solistów pełnili bowiem: amerykański saksofonista i flecista Chick Carter, niemiecki (choć o korzeniach rumuńskich) puzonista Peter Herbolzheimer oraz holenderski trębacz Ack van Rooyen; do tego dochodzi jeszcze bębniarz zza Atlantyku Jimmy Pratt. Z kolei dwa ostatnie numery – standardy „Narodilo se dítě [A Child is Born]” i „Letecká pošta [Air Mail Special]” – nagrano zapewne nie w 1974, lecz 1969 roku podczas występu „na żywo” z towarzyszeniem rumuńskiej wokalistki Aury Urziceanu. Dlaczego? Aura bowiem na początku lat 70. opuściła „rajską krainę” stworzoną w jej ojczyźnie przez Nicolae Ceaușescu i wyemigrowała najpierw do Kanady, a następnie Stanów Zjednoczonych.
Polska – w pewnym uproszczeniu – strona płyty to najprawdziwsza jazzowa perła. To nieco ponad dwadzieścia minut muzyki tak energetycznej, że dosłownie zwala z nóg. Wsłuchując się w nią, zastanawiam się, jakim cudem ściany legendarnego praskiego Studia A Radia Czechosłowackiego wytrzymały tę kaskadę dźwięków, która potrafiłaby chyba zburzyć mury Jerycha. Zaczyna się od utworu „Hlavní bod [Krycznik pierwszy]”, w którym – zapewne dla niepoznaki – Maestro Ptaszyn umieścił na wstępie stonowaną partię fortepianu elektrycznego; jednak już pół minuty później orkiestra nabiera intensywności, a na plan pierwszy wybijają się grające unisono potężne dęciaki (saksofony i trąbki). Do tego dochodzą wyśmienite pod każdym względem improwizacje: w pierwszej kolejności Karela Růžički na pianie Fendera, w drugiej – Tomasza Szukalskiego na saksofonie sopranowym. Za sprawą Polaka przenosimy się zresztą do świata free jazzu najwyższej światowej próby. Całość spinają klamrą urokliwie „płynące”, nadzwyczaj melodyjne instrumenty dęte.
„Jan Szpargatol [Mahawiśnia]” to kompozycja, którą polscy fani jazzu znali już wcześniej z wydanego w 1973 roku longplaya „Sprzedawcy glonów”. Wróblewski sygnował go do spółki z prowadzonym przez siebie w tamtym czasie Studiem Jazzowym Polskiego Radia. Tytuł (w polskiej edycji ostatniego słowa nie wyodrębniono w nawiasie, jest ono jego integralną częścią) nawiązywał oczywiście do święcącej wówczas światowe triumfy jazzrockowej formacji Mahavishnu Orchestra, w której zresztą grał imigrant z Czech, klawiszowiec Jan Hammer. Wersja czeska tej kompozycji brzmi jeszcze energetyczniej niż polska. Napędza ją nie tylko fenomenalnie współpracująca ze sobą sekcja rytmiczna, to jest Petr Kořínek i Josef Vejvoda, ale również prowadzący zadziorny dialog Stańko z „Szakalem”. Jakby tego było mało, Ptaszyn zachęcił swoich rodaków do tego, aby w części środkowej utworu popisali się swoimi umiejętnościami solowymi, z czego oni zresztą skwapliwie skorzystali (choć prawdopodobnie pojawia się tam również solówka Laco Decziego).
Ostatnim polskim akcentem jest numer zatytułowany „Vedlejší produkt [Produkt uboczny]”, w którym big band rozpędza się do nieprawdopodobnej szybkości. Kontrabasista i bębniarz ponownie postanawiają nie brać jeńców, a sekcja dęta jedynie utwierdza ich w tym, że tym razem okazywania litości słuchaczom być nie może. Korzysta z tego głównie Szukalski, który – podobnie jak w numerze otwierającym longplay – daje upust swoim freejazzowym ciągotkom. Swoją drogą ciekawe, jaka jest geneza tytułu utworu. Czy rzeczywiście powstał on na „marginesie” tamtej sesji. Nurtuje mnie jeszcze druga rzecz: czy wtedy zarejestrowano tylko te trzy kompozycje Wróblewskiego, czy też było ich więcej i do dzisiaj spoczywają one przez nikogo nie niepokojone w jakimś archiwum?
Strona B, choć we wszystkich utworach pojawia się na niej Orkiestra Gustava Broma, to jednak – jak już wspomniałem – dzieli się na dwie części. Pierwsza jest znacznie bardziej interesująca. Nagrania z 1974 roku (tak, upieram się przy tym i zaraz dorzucę kolejny dowód na swoje twierdzenie) dokonane zostały w studiu Radia Czechosłowackiego w Brnie, które było wtedy „domem” big bandu. Na pierwszy ogień Brom wybrał „Modus vivendi” autorstwa puzonisty Petera Herbolzheimera, która to kompozycja miała swoją premierę na longplayu „Waitaminute” prowadzonego przez Niemca projektu Rhythm Combination & Brass. A longplay ten ujrzał światło dzienne w RFN w 1973 rok! Wydaje się więc mało prawdopodobne, by Peter kilka lat wcześniej nagrał ten numer w Czechosłowacji.
„Modus vivendi” to bardzo energetyczna kompozycja, aczkolwiek od czasu do czasu emocje tonuje w niej pianista (niestety, nie zaznaczono, kto zagrał na tym instrumencie). Gdy jednak do głosu dochodzą dęciaki – obojętnie czy jest to grający rozbudowaną solówkę na trąbce Ack van Rooyen, czy też Chick Carter na saksofonie tenorowym – robi się bardzo intensywnie i czadowo. Zwłaszcza że gdy van Rooyen i Carter przekomarzają się, chętnie dołącza do ich „sporu” także Herbolzheimer ze swoim puzonem. „Květy a slzy [Flowers and Tears]” to z kolei dzieło Cartera, który jako kompozytor zadbał o to, by wyeksponować siebie – tym razem w roli flecisty. Jeśli jednak myślicie, że za sprawą tego instrumentu pojawi się trochę romantycznego oddechu – jesteście w błędzie. Chick gra z taką werwą, że energii mogliby mu pozazdrościć zarówno Ian Anderson z Jethro Tull, jak i holenderski mistrz Chris Hinze. Dopiero w finale zostajemy uraczeni fletową subtelnością, która wieńczy niemal taneczny fragment z rozbieganymi perkusjonaliami.
„Modus vivendi” i „Květy a slzy [Flowers and Tears]” to w sumie piętnaście minut muzyki. Jako że trochę miejsca jeszcze na winylowym krążku zostało, Supraphon zdecydował się dopełnić je dwiema starszymi kompozycjami. Zupełnie niepotrzebnie. I wcale nie dlatego, że są one słabe, ale zwyczajnie stylistycznie absolutnie nie pasują do reszty. Psują tym samym odbiór całości. „Narodilo se dítě [A Child is Born]” to powstałe w 1969 roku wspólne dzieło trębacza Thada Jonesa i perkusisty Mela Lewisa (i początkowo grywane w wersji instrumentalnej przez kierowaną przez nich Orkiestrę, vide późniejszy o rok longplay „Consummation”), natomiast „Letecká pošta [Air Mail Special]” jest jazzowym standardem Benny’ego Goodmana, Jamesa Mundy’ego i Charliego Christiana z 1941 roku. W wykonaniu Aury Urziceanu ten pierwszy to nastrojowa ballada (zaśpiewana z akompaniamentem „bezimiennego” pianisty), ten drugi z kolei – znacznie dynamiczniejszy, okraszony został pełną ekwilibrystyki wokalizą. Tylko że to zupełnie inna bajka…
koniec
4 maja 2024
Skład:

JAZZOVÝ ORCHESTR ČESKOSLOVENSKÉHO ROZHLASU (1-3):
Jan Ptaszyn Wróblewski – dyrygent, muzyka
Tomasz Szukalski – saksofon sopranowy, saksofon tenorowy
Petr Král – saksofon tenorowy
Laco Deczi – trąbka
Tomasz Stańko – trąbka
Karel Růžička – fortepian elektryczny
Petr Kořínek – kontrabas
Josef Vejvoda – perkusja

GUSTAV BROM ORCHESTRA (4-7):
Gustav Brom – dyrygent
Chick Carter – saksofon tenorowy (4), flet (5)
Peter Herbolzheimer – puzon (4,5), muzyka (4)
Ack van Rooyen – trąbka (4,5)
Milan Řežábek – kontrabas (4,5)
Jimmy Pratt – perkusja (4,5)
Aura Urziceanu – śpiew (6,7)
i inni

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Średnio udane lądowanie
Sebastian Chosiński

13 V 2024

W połowie lat 70. zespół Can zmienił wydawcę. Amerykanów z United Artists zastąpili Brytyjczycy z Virgin. Pierwszym albumem, jaki ujrzał światło dzienne z nowym logo na okładce, był „Landed” – najsłabszy z wszystkich dotychczasowych w dorobku formacji z Kolonii.

więcej »

Non omnis moriar: Jak to jest płynąć „trzecim nurtem”…
Sebastian Chosiński

11 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album z „trzecionurtowymi” kompozycjami Pavla Blatnego w wykonaniu Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Od krautu do minimalistycznego ambientu
Sebastian Chosiński

6 V 2024

Pierwsza nagrana po rozstaniu z wokalistą Damo Suzukim płyta Can była dla zespołu próbą tego, na co go stać. Co z tej próby wyszło? Cóż, „Soon Over Babaluma” nie jest może arcydziełem krautrocka, ale muzycy, którzy w składzie pozostali, czyli Michael Karoli, Irmin Schmidt, Holger Czukay i Jaki Liebezeit, na pewno nie musieli wstydzić się jej.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.