Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne (wybrane)

więcej »

Zapowiedzi

muzyczne

więcej »

‹Rykarda Parasol (k) 24.11.2011›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Organizator ODA Firlej
MiejsceWrocław, Firlej
Od24 listopada 2011
Do24 listopada 2011
WWW

Pod Parasolem nostalgii
[„Rykarda Parasol (k) 24.11.2011” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
To miłe, gdy ta sama znakomita artystka po raz trzeci w ciągu kilku lat występuje na tej samej scenie. Jeszcze milsze, kiedy w każdym przypadku brzmi inaczej. 24 listopada we wrocławskim Firleju, podobnie jak zeszłego grudnia i w maju 2008 r., zaśpiewała Rykarda Parasol – nie mniej niż zwykle urzekająca, za to nieco bardziej nostalgiczna.

Mieszko B. Wandowicz

Pod Parasolem nostalgii
[„Rykarda Parasol (k) 24.11.2011” - recenzja]

To miłe, gdy ta sama znakomita artystka po raz trzeci w ciągu kilku lat występuje na tej samej scenie. Jeszcze milsze, kiedy w każdym przypadku brzmi inaczej. 24 listopada we wrocławskim Firleju, podobnie jak zeszłego grudnia i w maju 2008 r., zaśpiewała Rykarda Parasol – nie mniej niż zwykle urzekająca, za to nieco bardziej nostalgiczna.

‹Rykarda Parasol (k) 24.11.2011›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Organizator ODA Firlej
MiejsceWrocław, Firlej
Od24 listopada 2011
Do24 listopada 2011
WWW
Wrocławski koncert, tak jak w minionych latach, stanowił część dłuższej trasy, tym razem wiodącej niemal wyłącznie po klubach w naszym kraju. Rzecz o tyle nie dziwi, że wokalistce nie brak polskiej krwi – o czym nieraz i tutaj, i ówdzie dało się przeczytać. Jednak sam występ z 24 listopada znacząco różnił się od poprzednich, choćby ze względu na instrumentarium oraz muzyków, którzy wprawiali je w ruch: oto, w Firleju po raz pierwszy, Rykardzie Parasol towarzyszyli Piotr Aleksandrowicz i Marcin Partyka. Za ich sprawą fakt, że tournée zdominowane zostało przez polskie miasta, zaskakuje zresztą w jeszcze mniejszym stopniu.
Gitarzysta Aleksandrowicz i klawiszowiec Partyka – przedstawieni przez swoją szefową jako Szwedzi, pod przekręconymi nazwiskami – siedzieli po obu stronach władającej środkiem sceny wokalistki. Ta, wyposażona w gitarę akustyczną, tym razem ubrana w długą, czarną suknię i przykuwające wzrok korale, tradycyjnie już często rozmawiała z publicznością, nie zapominając jednak, że jest na scenie głównie po to, by śpiewać. Ze względu na brak perkusji całość brzmiała dość miękko – przynajmniej w porównaniu z ostatnim występem – a tęsknoty i smutku zdawało się więcej niż nietłumionego gniewu. Mocno wybijał się głos Parasol – oczywiście zachrypnięty, niekiedy słabiej, niekiedy silniej naznaczony dymem tudzież whiskey. Wybornie nadający się do mrocznych protest songów z Teksasu rodem.
Bywało, że artystka stała przed publicznością sama, a wówczas całkiem mimo wszystko żywiołowa muzyka, stanowiąca bardziej rockowe i bluesowe podejście do amerykańskiego dziedzictwa, ustępowała akustycznym balladom. Częściej jednak Parasol pozwalała, by akompaniowała jej wzmiankowana dwójka – wspólnie przeto wygrywali najlepsze kompozycje z obu dotychczasowych płyt (tym razem, ku uciesze audytorium, rozbrzmiała i „Hannah Leah” z debiutu, tak dokuczliwie nieobecna przed rokiem). Pojawił się też jeden nowy utwór, zdominowany przez głośne nucenie i wokalizy. Przydał się jako pretekst do zapowiedzenia nadchodzącego albumu, który ujrzeć światło dzienne ma w marcu 2012 r.
Nie zabrakło oklasków, a w rezultacie i bisów, na które pani wieczoru wychodziła wraz z zespołem dwukrotnie. Mimo to koncert trwał krótko, bo niespełna półtorej godziny. Tym samym o 21:30 można już było opuścić salę – z niebezpodstawną chyba nadzieją, że powiedzenie „do trzech razy sztuka” w tym przypadku się nie sprawdzi i śpiewająca o ciemnej stronie człowieczeństwa blondynka z gitarą nie zagrała jeszcze we Wrocławiu ostatniej nuty.
koniec
25 listopada 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.