Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 11 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Milena Wójtowicz
‹Laser Alladyna›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMilena Wójtowicz
TytułLaser Alladyna
OpisPrezentujemy luźną kontynuację przygód bohaterów „Bardzo czarnej dziury”.
Gatunekhumor / satyra, space opera

Laser Alladyna

Milena Wójtowicz
« 1 2 3 4 »

Milena Wójtowicz

Laser Alladyna

Ilustracja: Piotr ‘Grabcu’ Grabiec
Ilustracja: Piotr ‘Grabcu’ Grabiec
W ładowni zirytowany Movik po raz kolejny pocierał laser.
– To nic nie daje!
– Ależ przysięgam, że stąd wyszła – jeden z techników padł na kolana i zaczął bić się w piersi.
– Wypłynęła w postaci gazowej – skorygował drugi.
– Czy gaz może płynąć? – zastanowił się trzeci.
– Może już sobie poszła – zasugerował ten drugi.
– Jest tam, czy jej nie ma, sprawę trzeba zbadać – zadecydował Movik. – Rozebrać laser.
Z lufy wysunął się obłoczek dymu i uformował się w głowę otoczoną loczkami.
– Nie – chlipnęła głowa.
– Czy jest pani istotną znaną jako „Dżin”, podejrzaną o kilkuminutowe otępienie członków załogi statku floty Zjednoczenia Planet „Odkrywca”, rozdwojenie Alchadeldenarissy Be’re’te’ach’re, znanej także jako Rissa, boskiej królowej, imperatorki Dwudziestu Planet i uwielbianej pani swojego ludu, a także doradcy dyplomatycznego i głównego mechanika na statku Zjednoczenia „Odkrywca” i o próbę przejęcia kontroli nad rzeczonym statkiem?
Dżin pokiwała głową i pociągnęła nosem.
– Zechce więc pani podążyć za mną w celu przeprowadzenia konfrontacji.
Dżin wyczołgała się z lufy i poleciała za nim.
– Ja naprawdę nie wiedziałam, że jej będzie dwie – pisnęła żałośnie.

W ambulatorium Rissa nietrzeźwa poderwała się z leżanki.
– To ta abordażystka!!
Rissa trzeźwa zaszczyciła Dżin spojrzeniem.
– Ostrzegałam, ze ucieczka przed konsekwencjami jest niemożliwa.
– Ja naprawdę nie chciałam – Dżin skuliła się. – Skąd miałam wiedzieć, że z ciebie będą dwie ty?
– Nie zważanie na konsekwencje jest cechą ludzi o ciasnych umysłach – powiedziała Rissa trzeźwa.
– Ciągłe myślenie o konsekwencjach jest cechą ludzi paranoicznych – dorzuciła Rissa nietrzeźwa.
Spojrzały na siebie spode łba.
– Może należało by je rozdzielić? – zaproponował kapitan.
– Wykluczone – doktor zerknął na wyniki badań. – One są jedną osobą.
– Ma pan na myśli, że są tożsame genetycznie? – zapytał Movik.
– Mam na myśli, że są ogólnie tożsame. Nie wiem, jak to wyjaśnić, bo fizycznie obie są kompletnymi ludźmi, ale każda stanowi tylko połowę Rissy.
– Rzeczywiście, nie udało się panu tego wyjaśnić – stwierdził kapitan. – Umiesz je złączyć z powrotem? – zapytał Dżin.
– Ja nawet nie wiem, dlaczego ich jest dwie!!!
– Wy tu sobie radźcie, a ja pójdę do mesy poszukać czegoś do picia – oznajmiła Rissa nietrzeźwa.
– Rozsądna propozycja. Należy uzupełnić ubytek energii w organizmie. Czas na posiłek – powiedziała Rissa trzeźwa.
– Miłego myślenia – rzuciły obie jednocześnie przez ramię i wyszły.
– Mogę też już sobie iść? – pisnęła Dżin.
Kapitan zastanowił się.
– Właściwie to należało by ją gdzieś zamknąć.
– Ja nic złego nie zrobiłam – zaprotestowała Dżin.
– A ja jestem binuriańskim dzikiem – prychnął doktor.
– Jak chcesz, to mogę ci to załatwić – odgryzła się Dżin.
– Widzicie? Niebezpieczna dla otoczenia – stwierdził z satysfakcją doktor.
– Kapitanie?
– Wsadźcie ją z powrotem da lasera i zaspawajcie lufę.
– Nie!!! – zaprotestował Dżin.
– Kapitan wydał rozkaz. Do odwołania pozostanie pani w… areszcie domowym.
– Ale nie wyrzucicie mnie w kosmos, prawda??
– Kapitanie?
– Nie wyrzucimy. Tylko ją stąd zabierzcie. Doktorze, ma pan jeszcze te tabletki od bólu głowy?

Movik wrócił na mostek.
– Zabezpieczyliśmy podejrzaną – zameldował. – Statek nie wykazuje uszkodzeń.
– Świetnie. Co z Rissą?
– Jest w tej chwili w ambulatorium. Jedna z niej potknęła się i złamała rękę.
– A druga?
– W tej chwili funkcjonuje w jednej osobie.
Na mostek wszedł doktor, a za nim Rissa z zabandażowaną prawą ręką.
– To niesamowite!! – rozświetlił się doktor. – Ani śladu rozdwojenia jaźni. Nic!!! Ma wspomnienia dwóch siebie dotyczące ostatniej godziny, ale funkcjonuje jako jedna kompletna osobowość!!
– Co? – do kapitana nie wszystko dotarło.
– Jemu chodzi o to, że jak jestem jedna fizycznie, to psychicznie też – wyjaśniła Rissa siadając na pustym fotelu.
– Czuje się pani nieswojo, to oczywiste – ciągnął doktor.
– Wcale się nie czuję. W końcu mam pewność, że jak widzę siebie przed sobą, to jest to lustro. I wreszcie mi się jasno myśli.
– To oczywiste – rozbłysł doktor. – Wszyscy wiemy, że zarówno pani osobowość, jak i umiejętności, zmieniają się w zależności od stężenia alkoholu w pani krwi. Cokolwiek ta Dżin zrobiła, musiało ugodzić w barierę pomiędzy dwoma stronami pani natury!
– To może ja bym znowu była jedna – warknęła Rissa. – Bo jak na razie nie mogę się zdecydować, która z tych dwóch mnie jest bardziej niestrawna.
– W pewnym sensie nic się nie zmieniło – pocieszył ją kapitan. – Przecież wcześniej też byłaś genialnym pijanym mechanikiem albo twardym dyplomatą z zasadami.
– Ale wcześniej, kiedy byłam pijana, naprawiałam coś i śpiewałam o suśle, to gdzieś we mnie tkwiła ta godność i te zasady, a kiedy byłam twardą i nieustępliwą imperatorką, to gdzieś w środku tkwiło te sto pięćdziesiąt siedem zwrotek piosenki o suśle. A teraz wóz albo przewóz. Albo jestem wieczną pijaczką albo sztywną arystokratką. I to jeszcze na raz! Jak ja mam w takich warunkach normalnie funkcjonować???
– Może niech pani spróbuje wyjść z siebie – poradził ze współczuciem doktor. – Kiedy jest pani dwie, to bardziej niż problemy egzystencjalne zajmuje panią dogryzanie sobie.
Rissa zastanowiła się.
– A co mi tam. Wszystko lepsze od rozmyślań nad samą sobą – wstała z fotela i z siebie.
– Hmmm – doktor podrapał się w głowę.
– Dlaczego ja też mam złamaną rękę, jeśli to ona się potknęła? – zapytała Rissa trzeźwa.
– Bo jesteś mną – odburknęła Rissa pijana.
– To jeszcze nie powód.
– Kiedy jedna z was złamała rękę, to tak jakby Rissa złamała rękę … – próbował wyjaśnić doktor.
– Przez nią – wtrąciła Rissa trzeźwa.
– … a ponieważ wy obie jesteście Rissą, chociaż zajmujecie dwa różne miejsca w przestrzeni, to w tej samej chwili druga z was też złamała rękę.
– Właściwie to po połączeniu Rissa powinna być zalana w trupa, a obie cały czas powinny być pijane – zasugerował kapitan.
– Wydaje mi się, że alkohol jest ściśle związany z osobowością. Ale to wymaga dalszych badań – zamyślony doktor przysiadł na jakimś panelu.
– Kapitanie – odezwał się Movik. – Kontaktuje się z nami Ar’chat, wielki wezyr imperium Dwudziestu Planet.
– Tylko jego tu brakowało – jęknął kapitan.
– Może zwariuje – wysunęła supozycję Rissa nietrzeźwa.
– Obawiam się, że to prawdopodobne – dodała Rissa trzeźwa.
– Może panie by wróciły w siebie? – zaproponował doktor.
– I miałaby nie zobaczyć jego miny? Nie ma mowy – zaprotestowała Rissa nietrzeźwa.
– Moim obowiązkiem jest poinformowanie go o ewentualnych zagrożeniach wynikających z mego obecnego stanu – dodała Rissa trzeźwa.
– Jak chcecie – zgodził się kapitan. – Odpowiedzieć.
Na ekranie pojawiła się twarz wezyra.
– Moje serce raduje się, a myśli biegną ku dawno nie widzianym – skłonił głowę.
– Moje serce wita cię, a myśli wspominają twoją zacność – odpowiedziała Rissa trzeźwa.
– Chociaż to, czy w ogóle masz jakąkolwiek zacność, jest sprawą do przedyskutowania – dodała złośliwie Rissa nietrzeźwa.
Wezyr zamilkł. Nad okiem zaczęła mu pulsować żyłka.
– Tak, ich jest dwie – powiedział smętnie kapitan. – Nie, nie możemy panu oddać inteligentniejszej, bo w sumie ich jest jedna.
– Niech spróbuje naprawić przekaźnik jonowy, to zobaczycie, jaka jest inteligentna – mruknęła Rissa nietrzeźwa.
– Spróbuj poprowadzić jakiekolwiek negocjacje pokojowe, a zobaczymy jak szybko doprowadzisz do wojny – odcięła się Rissa trzeźwa.
Wezyr odzyskał głos.
– Jak? – powiedział słabo.
– Mieliśmy drobne kłopoty natury…
– Kosmojonowoparaanomalicznej – podpowiedział kapitanowi Movik.
– Właśnie. Kosmojono-i-tak-dalej. Rissa się nam czasami rozdwaja. To nie jest szkodliwe, ani nic z tych rzeczy. Chyba – za nim dwie Rissy przeszły do mniej wyszukanych obelg.
– Rozdwaja? – zapytał wezyr.
– Tak – doktor uśmiechnął się promiennie. – Następuje chwilowe rozdwojenie wzorców osobowościowych, połączone z rozdwojeniem formy fizycznej. Stan częściowo możliwy do kontrolowania, ale też w pewnym stopniu nieprzewidywalny.
Przez całą długość mostka przeleciała butelka i rozbiła się o ekran. Kapitan, ignorujący dotąd wyszukane wyzwiska, jakimi obrzucały się Rissy, poczuł się zmuszony zareagować.
– Rissa, natychmiast wejdź w siebie, to jest rozkaz!
Rissa spojrzała na siebie z niechęcią.
– Muszę? My się niezbyt dobrze dogadujemy.
– Dlatego wolę was mieć w jednym egzemplarzu. Przynajmniej będziecie się kłócić w duchu.
– Ty tu jesteś kapitanem – powiedziała Rissa i weszła w siebie.
Kapitan wziął pięć głębokich oddechów.
– Dobrze. Wszyscy funkcjonują w jednej osobie? Świetnie.
– Szczerze mówiąc, kapitanie… – wtrącił Movik. – Jak pan wie, nasz mechanik jest Txiltem i po ostatnim pączkowaniu jest go dwóch. Było trzech, ale jeden zdezerterował.
– Miałem na myśli tych, dla których występowanie w dwóch osobach jest stanem nienormalnym.
– W takim razie wszystkich nas jest po jednym.
– Dokładnie takiej odpowiedzi oczekiwałem – uśmiechnął się kapitan. – A teraz, wezyrze, co pana skłoniło do skontaktowania się z nami?
– Drobiazg – mruknął wezyr, machając lekceważąco ręką. – Mały konflikt militarny, właściwie nic wielkiego, w gruncie rzeczy królowa nam tam niepotrzebna.
– Ma rację – zgodziła się Rissa. – Królowa jest potrzebna przy konfliktach tylko wtedy, gdy podbija się kogoś i przejmuje nad nim absolutną kontrolę. To taki ceremoniał – przerwała. – Skąd ja to właściwie wiem?
Doktor przyjrzał się jej z naukowym zainteresowaniem.
– Zapewne rozdwojenie synaps spowodowało uaktywnienie dotychczas uśpionych receptorów zawierających wiedzę, jak być królową. To bardzo ciekawe. Kolejne testy….
– Malutki konflikt militarny? – skrzywił się kapitan.
– Kapitanie – odezwał się Movik. – Jak zechciał pan zauważyć, rolą Zjednoczenia jest zapobieganie konfliktom militarnym każdego kalibru.
– Właśnie to miałem na myśli – przytaknął boleśnie kapitan. – Wezyrze, z przyjemnością udzielimy Imperium pomocy przy rozwiązaniu tego konfliktu.
– Ależ nie trzeba. To naprawdę drobiazg, nie chciałbym kłopotać Zjednoczenia taką błahostką…
– To żaden problem. Nasze czujniki właśnie namierzają wasz statek. Polecimy za wami na miejsce konfliktu. Do zobaczenia na miejscu – wyłączając komunikator kapitan uśmiechnął się promiennie i nieszczerze. – Doktorze, więcej tabletek!
« 1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Łowcy łowców potworów
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jak to z tym załatwianiem jest
— Wojciech Gołąbowski

Będąc młodą królewną…
— Agnieszka Szady

Świeża krew w fantastyce
— Agnieszka Kawula

Zasady tajemnic
— Milena Wójtowicz

Łowy
— Milena Wójtowicz

Statystyka magii
— Milena Wójtowicz

Kocha? Lubi? Szanuje???
— Milena Wójtowicz

(Nie)Szczęśliwy traf
— Milena Wójtowicz

Bardzo czarna dziura
— Milena Wójtowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.