Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 11 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Milena Wójtowicz
‹Laser Alladyna›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMilena Wójtowicz
TytułLaser Alladyna
OpisPrezentujemy luźną kontynuację przygód bohaterów „Bardzo czarnej dziury”.
Gatunekhumor / satyra, space opera

Laser Alladyna

Milena Wójtowicz
« 1 2 3 4

Milena Wójtowicz

Laser Alladyna

Ilustracja: Piotr ‘Grabcu’ Grabiec
Ilustracja: Piotr ‘Grabcu’ Grabiec
Doktor przestał świecić jak słoneczko i zaczął cmokać z niezadowoleniem.
– Obawiam się, że ocucenie dżina nie jest takie proste jak nam się wydawało. Te granulki musiały wywołać reakcję alergiczną i drobną śpiączkę. Dodatkowa nieznajomość anatomii gatunku…
– Mam wrażenie, że ona coraz gorzej wygląda – przerwał mu kapitan, spoglądający z niepokojem na Rissę, która siedziała z zamkniętymi oczami, oparta o laser.
Doktor podniósł głowę.
– Ach, tak, to było do przewidzenia. Jest niekompletna.
– To znaczy…?
– Zazwyczaj jednostka zajmuje w przestrzeni określoną przestrzeń. W jej przypadku ta sama osoba zajmuje w przestrzeni dwa miejsca. To już jej sytuacja odrobinę nienaturalna. Do tego w sposób gwałtowny ich miejsca przebywania zostały od siebie oddalone, być może nawet ona przebywa w dwóch różnych wymiarach jednocześnie. Jest to sytuacja nie tylko nienormalna, ale bardzo bardzo nienormalna, o niemożliwych do przewidzenia skutkach.
– Prościej mówiąc – powiedział kapitan – jeśli nie znajdziemy sposobu na sprowadzenie tu drugiej Rissy, to ona umrze? Obie umrą.
– Obawiam się, że musimy przyjąć taką możliwość.
– Hmm – chrząknął gdzieś z boku wielki wezyr Cesarstwa. – A co z moim cesarzem?
– Nie ma, jak widać – poinformował kapitan.
– To widzę – jęknął wezyr. – Ale co z nim zrobiliście? Cesarstwo nie może istnieć bez cesarza!
– Może, może – powiedział filozoficznie Ar’chat. – Nawet lepiej wtedy funkcjonuje. Bez obrazy, królowo.
Kapitan spojrzał na Rissę z troską. Robiła się coraz bledsza.
– Nie twardo ci przy tym laserze?
– Tu jest miękko – odpowiedziała, nie otwierając oczu.
– Na podłodze przy starym laserze?
Rissa otworzyła oczy i rozejrzała się.
– Nie, tu nie jest miękko – powiedziała. – Miałam wrażenie, że jest jakoś… inaczej. Różowo.
– Różowo? – kapitan przyjrzał się jej z uwagą. – Może powinnaś się położyć?
– Różowo? Inaczej? – doktor poderwał się, przewracając przy okazji apteczkę. – Że też ja o tym nie pomyślałem!!!
Kapitan, Movik, dwóch wezyrów i kilku techników popatrzyło na niego pytająco.
– To jest ciągle jedna Rissa, rozumiecie? Dwa ciała, dwa miejsca w przestrzeni, ale jeden umysł zajmujący jedno miejsce na płaszczyźnie astralnej. Trochę skomplikowany umysł z początkiem rozdwojenia jaźni, ale jeden.
– Chce pan powiedzieć, że istnieje pomiędzy nimi więź telepatyczna? – zapytał Movik.
– Tak też to można nazwać – doktor usiadł naprzeciwko Rissy. – No kwiatuszku, niech się pani skupi. Niech pani zamknie oczy i powie co widzi.
Rissa westchnęła i spełniła polecenie.

Mocno zirytowany cesarz walił pięściami w miękkie ściany.
– To podły podstęp!! Zamach na władzę.
– To tylko niedouczony dżin – odparła królowa.
– Tu gdzieś musi być wyjście!!!
– Ale widocznie jeszcze nie tutaj. Pewnie nikt ci tego nie mówił, ale cierpliwość jest cnotą władców – oparła się o ścianę i zamknęła oczy. Natychmiast otworzyła je z powrotem.
– Ten tunel wydaje się w ogóle nie mieć końca – narzekał cesarz.
– Cicho bądź – syknęła królowa i ruszyła naprzód, uważnie spoglądając na ściany.

– Długi, wąski, tak jak jakaś rura. Nie widać ani jednego, ani drugiego końca – mówiła Rissa. – Różowy. Strasznie różowy i wyłożony materacami.
– Ciekawe – zamyślił się doktor. – Gdzie to może być?
– A cesarz? – dopytywał się wielki wezyr cesarstwa. – Czy mój cesarz tam jest?
– Tak, cały i zdrowy – Rissa zrobiła się jeszcze bardziej blada. Przewróciła by się, gdyby kapitan jej nie złapał.
– Movik!
– Obawiam się kapitanie, że zgodnie z paragrafem dwunastym a przepisów floty Zjednoczenia Planet, to osiemnasty, rozdział dwudziesty trzeci, punkt piąty, opieka nad mdlejącymi jednostkami płci żeńskiej należy do najstarszego stopniem oficera płci męskiej. Najlepiej żeby to był kapitan. Mogę wezwać kogoś, żeby zrobił panu zdjęcie.

Cesarz spojrzał podejrzliwie na królową.
– Nie najlepiej wyglądasz.
– Będę wyglądała gorzej, jeśli nie uda nam się wrócić na „Odkrywcę” – zatrzymała się. – Co to jest, tam?
– Koniec tego przeklętego korytarza!!! – cesarz podbiegł do czarnej ściany – Co jest na bogów kosmosu?!! Tu nie ma wyjścia!! Poszliśmy w złą stronę!!!
Królowa dogoniła go i usiadła, oddychając z trudem. Dopiero po chwili spojrzała na zakończenie tunelu.
– To jest spalone. – powiedziała.
– Zaspawane od zewnątrz.
– Tu – odgarnęła popiół – jest dziura.
– Za mała, żebyśmy zdołali się przecisnąć – stwierdził cesarz.

Rissa otworzyła oczy. Kapitan pomógł jej usiąść.
– Tunel – powiedziała. – Skończył się.
– Wyszli stamtąd? Gdzie?
– Nie ma…wyjścia. Za…zaspawane. Jedna… mała …dziurka.
– Pomyślmy – mruknął doktor. – Długa rura, wypełniona różowymi materacami… Trochę to infantylne. Zaspawana przez kogoś od zewnątrz, ale z dziurą, za małą żeby przecisnęli się ludzie.
Oczy kapitana, Movika i doktora jednocześnie spoczęły na Dżin, a potem przeniosły się na długą lufę jej lasera. Doktor był pierwszy.
– Jest pani tam?!! – krzyknął prosto w lufę, zanim Movik zdążył go zatrzymać.
Rissa jęknęła i złapała się za uszy.

Cesarz podniósł się, trzymając się za głowę. Odrzuciło ich kilkanaście metrów od końca korytarza.
– Co to było na bogów kosmosu?!? – zawołał, przekrzykując dzwonienie w uszach.
– Znaleźli nas – powiedziała Rissa i straciła przytomność.

– Są w laserze!! – ucieszył się doktor.
– To ich wyjmijcie – zażądali zgodnie wezyrowie.
– To będzie wymagało serii obliczeń i symulacji – stwierdził Movik. – Najprawdopodobniej wnętrze lasera znajduje się w innym wymiarze…
– Rissa!!! – kapitan potrząsnął nieprzytomną królową. – Rissa!!! Na bogów kosmosu! Movik, nie ma czasu na żadne obliczenia, bierzcie coś ostrego i rozetnijcie lufę! Tylko ostrożnie, żebyście mi nikogo nie przecięli!
– Kapitanie – zaprotestował Movik.
– Wykonać natychmiast!!
Jeden z techników złapał piłę laserową i zręcznie odciął zaspawany czubek lufy. Doktor zaświecił do środka latareczką.
– Ostrożnie, tam może być inny wymiar – ostrzegł Movik.
– Są!!! – doktor przechylił trochę lufę i na jego dłoń zjechały dwie małe figurki. Sięgnął po szkło powiększające. – Królowa nie wygląda najlepiej… AUU! Cesarz właśnie mnie ugryzł!!
Kapitan zabrał mu miniaturową królową.
– Ostrożnie – powtórzył Movik. – One przebywają w dwóch różnych wymiarach.
Kapitan ułożył Rissę-miniaturkę na dłoni normalnej Rissy. Po chwili wniknęły w siebie i królowa zaczęła odzyskiwać normalny wygląd.
Wielki wezyr cesarstwa spoglądał z troską na swojego cesarza.
– O mój panie – jęczał.
– Możecie go trzymać w akwarium – pocieszył go doktor. – I mogę wam zrobić miniaturowy kaganiec.
– I nie da się go zmienić z powrotem?
– Dopóki nie odkryję, jak wyrwać dżina ze śpiączki, nie. Ale proszę się nie martwić – doktor wypiął pierś. – Jestem znanym genialnym autorytetem medycznym. Prędzej czy później…
– Nie ma pośpiechu – wezyr cesarstwa zabrał mu miniaturowego cesarza. – Pozwolą państwo, że wrócę… wrócimy na statek. Negocjacje i podboje chyba chwilowo odłożymy. I gdyby był pan tak uprzejmy przesłać ten kaganiec do stolicy cesarstwa…
– Nie ma sprawy – zapewnił doktor.
– I wszystko wróciło do normy – ucieszył się kapitan, spoglądając na Rissę, która właśnie odzyskała przytomność.
Królowa podniosła się z lekkim trudem.
– Muszę się położyć – ruszyła w stronę windy, podtrzymywana przez doktora.
– A ja – powiedziała Rissa, siadając na podłodze – musze się napić. Kapitanie, w skrzynce na narzędzia jest parę butelek nemidzkiego wina. Przyłączy się pan?

KONIEC
koniec
« 1 2 3 4
15 września 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Łowcy łowców potworów
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jak to z tym załatwianiem jest
— Wojciech Gołąbowski

Będąc młodą królewną…
— Agnieszka Szady

Świeża krew w fantastyce
— Agnieszka Kawula

Zasady tajemnic
— Milena Wójtowicz

Łowy
— Milena Wójtowicz

Statystyka magii
— Milena Wójtowicz

Kocha? Lubi? Szanuje???
— Milena Wójtowicz

(Nie)Szczęśliwy traf
— Milena Wójtowicz

Bardzo czarna dziura
— Milena Wójtowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.