Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 11 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Milena Wójtowicz
‹Łowy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMilena Wójtowicz
TytułŁowy
OpisI oto kolejna wesoła (no, dla niektórych bohaterów nieco mniej) przygoda bohaterów „Statystyki magii”.
Gatunekfantasy

Łowy

Milena Wójtowicz
« 1 2 3 4 »

Milena Wójtowicz

Łowy

– Opowiesz nam jak było – odparł Strumyk i wszyscy trzej podążyli zbadać bogactwo jadłospisu w miejscowej karczmie.
Romboid bez słowa zsiadł z konia, wziął broń i podążył w las.
– Tylko uważajcie panie, bo tam po lesie jakieś artysty się pętają!!! – zawołał za nim staruszek.
Uciekający niedoszły bardzo zły wilk wpadł na zirytowanego niedoszłego Czerwonego Kapturka, dojrzał czerwoną suknię i wrzasnął.
– Nie drzyj się, to ja – niedoszły Czerwony Kapturek zdjął kaptur. Pod kapturem znajdowała się piękna twarz otoczona czarnymi lokami. Na jej widok niedoszły bardzo zły wilk odetchnął z ulgą.
– Iskierka! Jak dobrze, że to ty. Myślałem, że ta wariatka mnie goni.
– Jaka wariatka? – zainteresowała się Iskierka.
– Masochistyczna psychopatka. Chciała, żebym ją zjadł. I jeszcze jej babcię.
– Wilkołaki robią takie rzeczy – zwróciła mu uwagę Iskierka.
– Ale ja jestem wegetarianinem!!! – zaznaczył Stokrotka po raz tysięczny. Odkąd pamiętał, uprzedzenia gatunkowe kładły się cieniem na jego życiu. Ludzie jakoś nie chcieli zrozumieć, że nie zje ani ich, ani ich krewnych, nawet jeśli mu zapłacą.
Iskierka rozejrzała się po lesie. To było bardzo złowrogie rozglądanie się i drzewa naprawdę żałowały, że nie mają nóg i nie mogą usunąć się z jej pola widzenia.
– Muszę znaleźć Amadeusza. Po lesie pętają się psychopatki i jacyś chuligani, a on sobie idzie, nie mówiąc gdzie.
Stokrotka powstrzymał się od zauważenia, że nawet gdyby Amadeusz chciał coś powiedzieć, to by nie mógł, bo natura nie wyposażyła smoków w struny głosowe.
– Ty uciekłaś z domu, jak tylko podrosłaś – zauważył nieśmiało. – On tylko poszedł sobie na spacerek.
– Ale ja – powiedziała zimno kobieta – to ja.
Ilustracja: Robert ‘Blutengel’ Łada
Ilustracja: Robert ‘Blutengel’ Łada
Stokrotka chcąc nie chcąc przyznał jej rację. Nikt nie mógłby bardziej być Iskierką, wiedźmą, matką nieznośnego smoka i narzeczoną starożytnego boga wojny, niż sama Iskierka.
– Niech no tylko go znajdę – warknęła wiedźma. – Albo jego nieodpowiedzialnego tatusia. Miał go pilnować!!! Czasami mam wrażenie, że on w ogóle nie nadaje się do opieki nad dziećmi – oddaliła się w bliżej niesprecyzowanym kierunku.
Wilkołak został w lesie sam i czym prędzej postarał się znaleźć sobie bezpieczne schronienie.

Tygrys, starożytny bóg wojny, tatuś Amadeusza i narzeczony wiedźmy, spoglądał właśnie w rozmarzeniu na armie rozbijające obozy. Siedział na zboczu, z którego rozciągał się widok na całą, obecnie licznie pokrytą żołnierzami, równinę.
– Nie ma niczego piękniejszego – stwierdził w zadumie.
– A Iskierka?
Starożytny bóg wojny obejrzał się na swojego ucznia, lat trzynaście. Zastanowił się.
– Fakt – przyznał. – Iskierka jest piękniejsza.
– Nie spodobałoby jej się, że zastanawiałeś się nad odpowiedzią – zauważył jego uczeń.
– Herbercie – warknął Tygrys. – Przyszedłeś tu oglądać przygotowania do bitwy czy dyskutować o moim związku? Nie wspominając o tym, ze na to drugie jesteś za mały.
– Przyszedłem oglądać bitwę – zgodził się Herbert. – Ale mieliśmy przypilnować Amadeusza.
– Nic mu się nie stanie, jeśli zostanie chwilę sam.
– Iskierce się to nie spodoba.
– Nie mogłem go przecież wziąć ze sobą! Ostatnim razem rozpędził całą armię! Zresztą przecież jestem bogiem! Wiem, co się z nim dzieje w tej chwili.
Herbert nic nie powiedział, tylko w bardzo wymowny sposób zapatrzył się w przestrzeń. Tygrys westchnął. Kochał Iskierkę do szaleństwa od momentu, kiedy nie pytając nikogo o zdanie po prostu weszła sobie do strzeżonej przez niego świątyni i zabrała amulet. Mniej więcej w tej samej chwili wkroczyła zwyczajnie w jego nieśmiertelne życie i, chociaż Tygrys często przeklinał tę chwilę, to nie wyobrażał sobie życia bez ciemnookiej wiedźmy, nawet jeśli życie z nią nie było sielanką. W tej chwili miał ponurą pewność, że pozostawienie pierworodnej adoptowanej latorośli w lesie nie spotka się z jej aprobatą. Dlatego pstryknął palcami i obaj z Herbertem znaleźli się przed wejściem do jaskini.
Iskierki ani Amadeusza nie było nigdzie widać, ale za to zza drzew wyszedł zestresowany Stokrotka.
– O, jesteście – odetchnął z ulgą. – Po lesie biegają jakieś psychopatki i Iskierka martwi się o Amadeusza.
Tygrys westchnął. Iskierka nigdy się nie martwiła. Najbliższym do martwienia się uczuciem, jakiego doznawała, była irytacja.
– Pogadam z nią. A ty się czymś zajmij. Idź na ryby, zagraj w szachy, bylebyś nie rzucał się w oczy – pstryknął palcami i znikł.
Herbert z wyrazem zadowolenia na twarzy wyciągnął zza kamieni wędkę. Stokrotka postanowił mu towarzyszyć. Zawsze we dwóch raźniej stawiać czoła psychopatkom czyhającym na niewinne wilkołaki.

W pięknych czarnych oczach Iskierki płomienie świeciły złowrogim blaskiem. Wiedźma posiadała wybitnie rozwinięty instynkt macierzyński, który domagał się teraz informacji o miejscu pobytu potomka. Świadomość, że potomek jest młodym, ładnie wyrośniętym smokiem, którego z całą pewnością nikt nie da rady skrzywdzić, została przez umysł zepchnięta na margines. Na tym samym marginesie znajdowała się opinia Iskierki o średnio odpowiedzialnych tatusiach, którzy nie słuchają co się do nich mówi, jednak nagłe pojawienie się Tygrysa wysunęło ją na pierwszy plan.
– Jest na polanie przy stawie, goni kijanki i jest szczęśliwy – powiedział, zanim Iskierka zdążyła otworzyć usta.
– Miałeś go pilnować.
– Ani przez chwilę nie przestałem – zapewnił ją Tygrys. – Przez cały czas go obserwowałem. Telepatycznie.
– Wolałabym osobiście – warknęła Iskierka. – Kontakt rodzica z dzieckiem…
– Jest niesamowicie ważny – wpadł jej w słowo Tygrys. – Ale nie możemy go ograniczać. On potrzebuje prywatności.
Iskierka spojrzała na niego spode łba. Tygrys pogratulował sobie w duchu zwycięskiej potyczki.
– Pewnie się ubrudził – mruknęła Iskierka.
– No, trochę – przyznał Tygrys.
– Trzeba go umyć – powiedziała spokojnie Iskierka.
– Mam go znaleźć?
– Nie, ja go znajdę. Ty – oparła palec o jego kolczugę – przygotujesz kąpiel. Postaraj się, kochanie – rzuciła słodkim głosem, odchodząc.

Słońce przebijało się przez gęste korony drzew i oświetlało poszycie lasu. Romboid przedzierał się przez nie już od godziny. Pomiędzy drzewami zaczęła przebłyskiwać kryształowo czysta rzeczka. Łowca dotarł w pobliże, ale pozostał w ukryciu.
Nad wodą siedział chłopiec z wędką, obok niego mężczyzna w brązowej szacie z kapturem nasuniętym na twarz.
– Po co właściwie łowisz ryby? – zapytał chłopca.
– Żeby je zjeść – wyjaśnił cierpliwie chłopiec.
– Masz pojęcie, ile one mają ości? – jęknął mężczyzna.
– Pewnie dużo.
– A wiesz, jak niebezpiecznie jest jeść coś, co ma tyle ości??? To samobójstwo!!! – wykrzyknął mężczyzna ze zgrozą. – Wybacz, Herbercie, ale w czymś takim nie będę brał udziału. Niech bogowie cię mają w opiece – zawahał się. – No, może lepiej niech nie mają – wstał i odszedł.
Chłopiec został sam ze swoją wędką. Romboid zastanowił się, czy nie zapytać go o potwora. Możliwe, ze chłopiec sam był świetnie zamaskowaną bestią. Nie takie rzeczy łowca już widział. Ale z pewnością nie widział takich kobiet jak ta, która energicznym krokiem wkroczyła na polanę. Była piękna w niezwykły, nieopisany sposób. Miała czarne włosy, czarne oczy i czerwoną suknię. Rozejrzała się zirytowana i podeszła do chłopca.
– Widziałeś Amadeusza?
Chłopiec pokręcił głową.
– Jak go zobaczysz, to powiedz mu, że kąpiel już czeka – miała odejść, ale zatrzymała się i spojrzała uważnie na wędkę. – Herbercie, co ty właściwie robisz?
– Łowię ryby – z tonu głosu można było wywnioskować, że chłopiec doskonale zdaje sobie sprawę, co pociągnie za sobą ta odpowiedź.
– Po co?
– Żeby je zjeść.
– Ryb nie łowi się po to, żeby je jeść. Idzie się na ryby, żeby trwać w izolacji. To typowy objaw nieprzystosowania społecznego.
Chłopiec przytaknął.
– Zastanów się nad sobą – rzuciła na odchodnym.
Romboid zastanowił się, kim mogła być. A potem wrócił do kwestii, czy powinien porozmawiać z chłopcem. Problem rozwiązał się sam, kiedy z krzaków wypadł na polanę mały smok. Był większy od wysokiego mężczyzny i podobny do kurczaka. Miał długie tyle łapy i króciutkie przednie, małe skrzydełka i długą szyję. Na szyi osadzona była głowa, a na głowie błękitne oczka i podobny do dzioba pysk. Wyglądał na sympatycznego. Przebiegł przez polanę i wyrwał chłopcu wędkę.
« 1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Łowcy łowców potworów
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jak to z tym załatwianiem jest
— Wojciech Gołąbowski

Będąc młodą królewną…
— Agnieszka Szady

Świeża krew w fantastyce
— Agnieszka Kawula

Zasady tajemnic
— Milena Wójtowicz

Laser Alladyna
— Milena Wójtowicz

Statystyka magii
— Milena Wójtowicz

Kocha? Lubi? Szanuje???
— Milena Wójtowicz

(Nie)Szczęśliwy traf
— Milena Wójtowicz

Bardzo czarna dziura
— Milena Wójtowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.