Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Milena Wójtowicz
‹Zasady tajemnic›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMilena Wójtowicz
TytułZasady tajemnic
Gatunekfantasy

Zasady tajemnic

Milena Wójtowicz
« 1 2 3 4 6 »

Milena Wójtowicz

Zasady tajemnic

– Gdzie jestem? – zapytał wymalowanych kobiet, które na dźwięk jego głosu rozpierzchły się po kątach.
Kawałek ściany odsunął się i do komnaty wszedł jakiś mężczyzna, też odziany w barwną haftowaną szatę, do tego z cienkimi wąsikami. Skłonił się głęboko przed Herbertem i przemówił.
– Witaj w naszych progach, Dziecko-Słońce.
– Nie jestem dzieckiem – żachnął się Herbert. – Mam trzynaście lat! Już nawet prawie czternaście! I gdzie ja jestem?
– Jesteś w swojej świątyni, o Dziecko-Słońce.
Herbert podrapał się w głowę.
– Możesz mi to pokazać na mapie?
– Tajemniczej Krainy nie ma na mapach, Dziecko-Słońce.
– A gdzie jest Iskierka?
Wąsaty zmarszczył brwi.
– Życzysz sobie rozpalić ogień, Dziecko-Słońce?
– Nie, życzę sobie dowiedzieć się, skąd się wziąłem tu, jeśli przed chwilą byłem w gospodzie i gdzie jest Iskierka.
– Nasi kapłani przynieśli cię tu na skrzydłach wiatru, Dziecko-Słońce.
– A Iskierka? Taka wysoka, ciemnowłosa, ładna, dorosła. Pytaliście ją o zdanie? Zgodziła się, żebym tu był?
– Nikt nie stanie na drodze przeznaczenia, Dziecko-Słońce – powiedział dobrotliwie człowiek z wąsikiem. – Jego wyrokom nie da się zapobiec.
Herbert spojrzał na niego ponuro.
– Nie znacie Iskierki.

Świetliste drzwi pojawiły się w kamiennym murze, wypuściły Iskierkę i zniknęły. Dziewczyna rozejrzała się po okolicy. Stała u stóp jakiejś budowli, wysokiej, ozdobionej płaskorzeźbami i porośniętej winoroślą. Przy wejściu, niczym strażnicy, stały dwie rzeźby przedstawiające smoki. Iskierka podeszła do nich i pogłaskała jednego po nosie.
– Lubię smoki – mruknęła.
Spojrzała na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą były drzwi. Ktoś inny pewnie zastanawiałby się, jak wróci z powrotem do tamtego świata, ale Iskierka nie była tym kimś. Przemknęło jej przez głowę, że może, zanim beztrosko wyruszyła na wyprawę, powinna zostawić tatusiowi swojego dziecka instrukcję, jak ugotować zupkę mleczną, ale w końcu człowiek uczy się całe życie. Nawet jak nie jest człowiekiem, tylko starożytnym bogiem. Wbrew temu, co sądzi większość ludzi i bogów, boskość nie zwalnia z obowiązków rodzicielstwa. Przynajmniej tak uważała Iskierka.
Ze świątyni wyjrzał ktoś w mundurze, najpewniej strażnik i na widok dziewczyny jęknął ze zgrozą.
– Świątynia została zbezczeszczona!!! – wykrzyknął. – Zabić bluźniercę!!!
Z zakątków świątyni wypadło jeszcze kilku żołnierzy z obnażonymi mieczami.
– Bluźniercę? – zainteresowała się Iskierka. – To znaczy mnie? Widzicie, to było niezupełnie tak… – uchyliła się przed ciosem, który miał ściąć jej głowę. – Nie moglibyśmy o tym porozmawiać? – spojrzała na zbliżających się żołnierzy i sama sobie odpowiedziała. – Chyba nie – dała nurka pod ramieniem jednego z nich i rzuciła się do ucieczki.
Żołnierze popędzili za nią.

– Nie nazywam się Dziecko-Słońce ani nawet Dziecko-Księżyc, tylko Herbert – powtórzył po raz setny Herbert. – I nie mam pojęcia o żadnej przepowiedni!
Może kogoś innego na jego miejscu zdenerwowałoby zostanie porwanym, ale Herbert nie takie rzeczy widział. W końcu od ładnych paru miesięcy był uczniem starożytnego boga wojny. Przez ten czas nie pokonał ani jednego potwora, raz miał w ręku miecz, a na bitwę nie mógł popatrzeć nawet z daleka, bo zdaniem Iskierki odbiłoby to się fatalnie na jego psychice. Za to chłopiec świetnie opanował grę w pokera (Iskierka jakoś nie uważała, że hazard mógłby źle wpłynąć na czyjąkolwiek psychikę) i przekonał się, że są w życiu rzeczy, których można być pewnym. Jedną z nich była świadomość, że Iskierka nie pozwoli zostawić się w gospodzie ot tak, bez wyjaśnienia.
– Oczywiście, Dziecko-Słońce – zgodził się mężczyzna z wąsikiem, który, jak się okazało, nazywał siebie Sekretarzem.
– Na temat przepowiedni, wyroczni i innych rzeczy powinniście porozmawiać z Iskierką. Ona ma na ten temat Poglądy. Tak przy okazji – dodał – to ona ma też Opinie o ludziach, którzy tak po prostu porywają jej podopiecznych. Pewnie przyjdzie tu wam powiedzieć, co o was myśli.
Sekretarz uśmiechnął się dobrotliwie.
– Do Tajemniczej Krainy nie wejdzie nikt niepowołany.
– A nie przyszło ci do głowy, że ona może mieć upoważnienie? – zapytał złowieszczo Herbert.

Las był ogromny, zarówno jeśli chodzi o zajmowaną przestrzeń, jak i o rozmiar drzew. Grube pnie przypominały kolumny albo nawet wieże zamków. Gałęzie tworzyły wielopoziomowy labirynt, przetykany jasnymi nitkami promieni słońca, które dochodziły do ziemi w postaci złocistej mgiełki, dodając krajobrazowi nieopisanej magii. Zwierzęta, jakich nie było nigdzie poza tym miejscem, władały królestwem, którego prawdziwe oblicze tylko one znały. Było słychać śpiew niezwykłych barwnych ptaków, które siedziały na samych czubkach ogromnych drzew, szum milionów gałęzi i odgłosy zbrojnego pościgu.
Grupa uzbrojonych żołnierzy biegła przez las, goniąc ciemnowłosą dziewczynę. Mimo że byli tuż za nią, wymykała im się za każdym razem, kiedy któryś wyciągał ręce, by ją pochwycić. Przeskakiwała nad zmurszałymi kamieniami, kluczyła między drzewami, odnajdywała ścieżki tam, gdzie przedtem ich nie było. W porównaniu z nią ścigający przypominali mechaniczne, zardzewiałe zabawki.
Z wysoka, spomiędzy gałęzi, obserwowały ten niecodzienny pościg oczy kogoś, kto widział już wiele rzeczy i kogo nie łatwo było zadziwić. Ten ktoś siedział wygodnie, jedząc soczystą pomarańczę i patrzył na dramatyczną ucieczkę, jakich setki widział przedtem. Sam nie wiedział, dlaczego patrzy na coś tak nudnego i pospolitego, ale nie mógł oderwać oczu od smukłej postaci w zielonej szacie i nie mógł zrezygnować z czekania na dalszy rozwój sytuacji, chociaż wiedział, jak ta sytuacja się rozwinie.
Dziewczyna wypadła na polanę, wyprzedzając znacznie napastników. Nagle z naprzeciwka wypadło kolejnych pięciu uzbrojonych żołnierzy, odcinając jej drogę ucieczki. Dziewczyna zatrzymała się na środku polany, rozglądając się w poszukiwaniu drogi ucieczki. Żołnierze zbliżyli się, zacieśniając krąg wokół niej. Uciekinierka zorientowała się, że jest w pułapce. Spoglądała na żołnierzy czujnie, jak zwierzę schwytane w sidła, ale ciągle liczące na odzyskanie wolności.
Obserwator pochylił się, żeby lepiej wszystko widzieć. Dziewczyna stanęła prosto, tak jakby nagle zrezygnowała z walki i wzruszyła ramionami. Żołnierze nastawili piki i przyszykowali się do ataku. W momencie, kiedy wszyscy rzucili się na nią, dziewczyna podskoczyła wysoko w górę. Żołnierze zderzyli się ze sobą i upadli na ziemię, a ona zawisła w powietrzu jakieś trzy metry nad ziemią.
Rozejrzała się po polanie, gdzie poturbowani żołnierze szukali upuszczonego oręża. Uśmiechnęła się do siebie odrobię złośliwie, a odrobinę z satysfakcją. Wykręciła w powietrzu salto, zakończone opadnięciem na ziemię na skraju lasu. Odwróciła się i już miała odbiec, kiedy pomiędzy drzewami mignęły jej mundury kolejnych żołnierzy.
Cofnęła się o krok. Wyciągnęła rękę, a leżąca nieopodal pika uniosła się w powietrze i wylądowała w jej otwartej dłoni. Dziewczyna zakręciła nią młynka.
– Muszę was ostrzec – powiedziała, powoli przesuwając się w stronę środka polany i nie spuszczając oczu z podchodzących żołnierzy. – Nigdy w życiu nie walczyłam czymś takim – żołnierze uśmiechnęli się. Leżąca na ziemi gałąź poderwała się nagle i podcięła nogi siedmiu z nich. – I nigdy w życiu nie wierzyłam w fair play – dziewczyna machnęła piką w tył, trafiając dowódcę pościgu w żołądek.
Postać wysoko w górze uświadomiła sobie, co było takiego nietypowego w tym pościgu. Ofiara powinna bać się ścigających, a ta dziewczyna z całą pewnością się nie bała. Zaskoczony własną konkluzja obserwator sięgnął po własną pikę i skoczył z gałęzi pionowo w dół, płosząc po drodze ptaki i małpy, zamieszkujące niższe piętra roślinności.
Wylądował za plecami dziewczyny i z marszu zaczął walczyć z żołnierzami. Iskierka spojrzała na niego przez ramię, zauważyła, że jest przystojny i zajęła się napastnikami, którzy próbowali przebić ją pikami.
W ciągu kilku minut żołnierze przekonali się, że nie pójdzie tak łatwo, jak się spodziewali. Obserwator z drzewa był mistrzem tak na oko dziesięciu stylów walki, a Iskierka radziła sobie z piką całkiem nieźle.
Wbrew pozorom, wcale nie skłamała. Nigdy wcześniej nie miała w ręku takiej broni. Ale pika była bardzo podobna do halabardy, a halabardą Iskierka nauczyła się posługiwać w swojej burzliwej przeszłości, o której nigdy nie mówiła, a o której Tygrys wiedział wszystko. Ale on był bogiem, chociaż starożytnym. Pozostali, z Herbertem na czele, mogli się tylko domyślać.
« 1 2 3 4 6 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Łowcy łowców potworów
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jak to z tym załatwianiem jest
— Wojciech Gołąbowski

Będąc młodą królewną…
— Agnieszka Szady

Świeża krew w fantastyce
— Agnieszka Kawula

Laser Alladyna
— Milena Wójtowicz

Łowy
— Milena Wójtowicz

Statystyka magii
— Milena Wójtowicz

Kocha? Lubi? Szanuje???
— Milena Wójtowicz

(Nie)Szczęśliwy traf
— Milena Wójtowicz

Bardzo czarna dziura
— Milena Wójtowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.