Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Agnieszka ‘Achika’ Szady
‹Próby i błędy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAgnieszka ‘Achika’ Szady
TytułPróby i błędy
OpisCzytelnicy Esensji zdążyli już poznać liczne opowiadania Achiki osadzone w świecie Gwiezdnych Wojen. W bieżącym i dwóch kolejnych numerach magazynu prezentujemy mikropowieść Autorki – kolejne wariacje na temat Nessie i jej mistrza, Qui-Gon Jilla.
„Próby i błędy” to początek cyklu opowiadań osadzonych w alternatywnej wersji świata „Gwiezdnych wojen”. Akcja rozgrywa się w czasach Starej Republiki, tuż przed wydarzeniami z Epizodu I, które oczywiście w tej wersji również musiałyby wyglądać inaczej.
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Próby i błędy – część 3

« 1 5 6 7 8 »

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiezdne wojny: Próby i błędy – część 3

– Lecimy do sektora Yeris – odparł Obi-Wan nie odrywając wzroku od przyrządów.
– A… a Rada?
Posłał jej przelotny uśmiech, czy raczej coś, co w innych okolicznościach mogłoby być uśmiechem.
– Rada kazała mi tylko po ciebie lecieć. Wcale nie mówili, że mam cię przywieźć prosto na Coruscant.
Nessie z westchnieniem ulgi opadła na oparcie fotela. Jeszcze nie bardzo mogła uwierzyć, że ten zawsze rozsądny Obi-Wan niemal bez zastanowienia podjął decyzję, która… którą…
Którą ona sama też podjęłaby bez zastanowienia.
– No, trzymaj się – rzucił znad sterów Kenobi. Szybko zapięła pasy bezpieczeństwa. Statkiem ostro szarpnęło, kiedy wychodzili z nadprzestrzeni w jakimś na chybcika wybranym miejscu – w całkowitej, czarnej pustce, daleko od jakichkolwiek układów gwiezdnych. Obi-Wan wprowadził do komputera współrzędne nowego skoku i po chwili znów przyśpieszenie wgniotło ich w fotele.
– Załatwione – odchylił się w fotelu, rzucając ostatnie spojrzenie na wskaźniki. – Na Yeris będziemy za niecałe pięć godzin… to dużo bliżej niż Coruscant, więc tak czy siak jesteśmy wygrani – próbował żartować.
– Jak zamierzasz znaleźć Qui-Gona? – zapytała cicho Nessie. Rzucił jej pokrzepiający uśmiech spojrzała mu w oczy i nagle też uśmiechnęła się, widząc w tych oczach zrozumienie i głębokie poczucie wspólnoty.
– Znajdziemy – powiedział z niezachwianą pewnością człowieka, który podjął decyzję i nie zamierza teraz dać się załamać przeciwnościom. – We dwójkę na pewno go znajdziemy.

Rozmawiali, żeby zabić czas. Nessie skrótowo zrelacjonowała Obi-Wanowi swoje przygody, potem namówiła go, żeby opowiedział jej o swojej misji na Abregado, gdzie kilku rycerzy Jedi wysłano, aby zapobiegli grożącej planecie wojnie domowej. Opowiadał barwnie i z zapałem, co pozwoliło obojgu odwrócić uwagę od niewesołych myśli.
– …rozumiesz, to było prawie niemożliwe do udowodnienia, że to przedstawiciele opozycji zlecili zamordowanie doradcy prezydenta. Aż dopiero mistrz Dyas wpadł na pomysł, żeby sprawdzić, z jakiego źródła szły przelewy bankowe na koncie mordercy. Oczywiście posługiwali się fałszywymi nazwiskami, ale udało się nam ustalić, że pośrednikiem był niejaki…
Brzęczyk oznaczający zbliżanie się do celu przerwał tę sensacyjną opowieść. Kenobi wyprowadził statek z nadprzestrzeni: daleko przed dziobem statku pojawiła się szaro-błękitna planeta otoczona rojem stacji kosmicznych.
Obi-Wan i Nessie spojrzeli na siebie. W tym samym momencie na desce rozdzielczej zapikał sygnał wiadomości. Popatrzyli na wyświetlacz.
– Z Coruscantu?… – zdziwił się Kenobi. – A, nie: tylko przekazana via Coruscant. Zobaczmy, kto to.
Wcisnął klawisz odtwarzania i oboje z Nessie aż zastygli, słysząc z nadajnika znajomy głos.
– Obi-Wanie, dowiedziałem się, że jesteście z Nessie w układzie Sluis Van, ale nie mogę się połączyć z twoim statkiem, więc pewnie weszliście już w nadprzestrzeń. Skończyłem pomyślnie misję na Yeris, wracam na Coruscant najbliższym transportem. Więc czekajcie tam na mnie… i nie róbcie już żadnych głupstw, dobrze? – Nessie mogła sobie doskonale wyobrazić tę niby-ubolewającą minę pod tytułem „Te dzieciaki kiedyś mnie wykończą”, którą mistrz na pewno zrobił przy tych słowach. – Niech Moc będzie z Wami.
Nagranie skończyło się. Kenobi w długim wydechu wypuścił trzymane w płucach powietrze i chwycił komunikator.

Lądowisko dla małych jednostek znajdowało się w pewnym oddaleniu od portu pasażerskiego, więc musieli jeszcze złapać jakiś transport naziemny. Mimo jaskrawo świecącego słońca było dość chłodno, wiał porywisty wiatr. Obi-Wan i Nessie jednak nie zwracali na to uwagi.
Wyskoczyli z poduszkowca na ogromnym placu przed budynkiem portu. Był zapełniony tłumami podróżnych spieszących we wszystkich możliwych kierunkach, ale oni bez trudu wyłuskali spośród nich postać mistrza. Czekał tak, jak się umówili, przy kwietniku ozdobionym fontanną i jakimiś strzelistymi roślinami.
W miejscu publicznym nie wypadało rzucać się sobie w objęcia, wymienili więc tylko formalny ukłon, ale Nessie popatrzyła Qui-Gonowi w oczy i nie trzeba już było słów. Wiedziała, że Kenobi czuje to samo.
– Ja też się cieszę, że was widzę – uśmiechnął się mistrz.
Nessie roześmiała się w głos, z uczuciem, jakby wróciła do domu. Qui-Gon żartobliwie pogroził jej palcem.
– Zaraz mi wyjaśnisz, co to za historia z tą ucieczką, moja panno.
Rzuciła Obi-Wanowi szybkie spojrzenie z ukosa, jakby chcąc zapytać: „Powiemy mu?”.
– Chodźmy coś zjeść – zaproponował Obi-Wan. – W jakieś spokojne miejsce. Tam ci wszystko opowiemy.

Siedzieli w pomalowanej w pastelowe odcienie fioletu i różu restauracji szybkiej obsługi, w najdalszym kącie, tuż koło panoramicznego okna z widokiem na promenadę, port i startujące statki. Nessie nie odzywała się, pozwalając Obi-Wanowi opowiedzieć wszystko o trapiących ich oboje snach. Mistrz skończył słuchać i pokiwał głową, gładząc w zamyśleniu przystrzyżoną brodę.
– Korytarz z polami siłowymi? Nie, nie byłem w żadnym podobnym miejscu. To może być wizja przyszłości, może bardzo odległej, może w ogóle się nie spełni… Wiesz, co powtarza Yoda.
– Tak, wiem. „Przyszłość jest zawsze w ruchu” – Obi-Wan obracał w ręku swoją szklankę z napojem, wyraźnie nie przekonany. – Ale to, że mieliśmy te wizje obydwoje…
– …niczego jeszcze nie dowodzi – wpadł mu w słowo Qui-Gon. – A może raczej: niczego poza waszym przywiązaniem do mnie. – Z uśmiechem wziął ich za ręce. – Dziękuję – dodał cicho.
Robot-kelnerka przytoczył się do ich stolika, rozstawił na blacie zamówione dania: roślinne kulki i jakieś naleśniki z wymyślnymi nadzieniami. Jedli ze smakiem Obi-Wan między jednym kęsem a drugim streszczał swoje przygody na Abregado. Kiedy skończył, Qui-Gon powiedział:
– No to teraz ty, Nessie, opowiedz, co ci się przydarzyło. I dlaczego masz na tunice ślad od miotacza. Byłaś ranna?
– Przed okiem mistrza nic się nie ukryje – roześmiał się Kenobi.
Nessie w wyważonych słowach złożyła relację o wydarzeniach od chwili opuszczenia Coruscantu, starannie omijając wątek Ciemnej Strony.
– …mieliśmy uszkodzone silniki manewrowe, ale złapali nas promieniem ściągającym i zadokowaliśmy bez problemów. Dali mi kwaterę i poszłam spać, bo byłam zmęczona, a na drugi dzień przyleciał Obi-Wan. I to właściwie wszystko.
– Poradziłaś sobie jak prawdziwy Jedi – pochwalił mistrz, a ona zarumieniła się z radości. Zaraz jednak uśmiech jej zbladł, bo przeszło jej przez myśl, co powie, kiedy usłyszy całą prawdę.
– Hej, co masz taką minę? – Obi-Wan trącił ją w łokieć.
– Nie, nic. To znaczy… – urwała, wbijając spojrzenie w fioletowy blat stolika. – Potem… potem wyjaśnię.
Dopili swoje napoje, zapłacili.
– Lecimy? – spytał Kenobi, odsuwając krzesło. – Całe szczęście, że statek mam czteroosobowy.
Qui-Gon popatrzył na swoją padawankę.
– Chyba wszystkim nam należy się chwila wolnego. Pójdę z Nessie na spacer… i spotkamy się na lądowisku, dobrze?
– Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem – zażartował Kenobi, choć spojrzenie miał lekko zaniepokojone. Pomachał im ręką i wyszedł.

Maszerowali obok siebie wzdłuż nieskończenie długiej ulicy prowadzącej od portu do centrum miasta. Czterema środkowymi pasami ze świstem przemykały pojazdy, boczne zarezerwowane były dla pieszych, których jednakże nie było szczególnie wielu. Wiatr nieco przycichł i zrobiło się cieplej, niemal wiosennie.
Nessie spodziewała się, że mistrz zacznie jej zadawać jakieś pytania, ale on tylko szedł, popatrując w niebo i wyglądając, jakby cieszył się słońcem, przestrzenią i chwilowym brakiem obowiązków. Wiedziała, że Qui-Gon czeka, aż ona pierwsza zacznie mówić kilka razy nabierała tchu, żeby zacząć, nie mogła się jednak przełamać. Szli więc w milczeniu coraz dalej i dalej.
Trakt dla pieszych odbił w prawo, oddalając się od ulicy. Wiatr przyniósł słony zapach: znajdowali się niedaleko brzegu morza. Za barierką, nieco w dole, widać było ogromną plażę, pustą o tej porze roku.
Qui-Gon zatrzymał się i oparł o szeroką, kamienną balustradę.
– Coś cię dręczy, prawda?
Nessie kiwnęła głową. A potem, jąkając się i zacinając, opowiedziała mu wszystko. Tu było jakoś łatwiej mówić, niż w zamkniętym pomieszczeniu i on chyba o tym wiedział.
Skończyła mówić i stała, patrząc w bok. Mistrz długo milczał, patrząc na nią poważnie.
« 1 5 6 7 8 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Baśń o trzech siostrach
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Żołnierzyki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Prima Aprilis: Odyseja ko(s)miczna
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiazdka Semiramis
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Kraina podwórek
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.