Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Agnieszka ‘Achika’ Szady
‹Próby i błędy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAgnieszka ‘Achika’ Szady
TytułPróby i błędy
OpisCzytelnicy Esensji zdążyli już poznać liczne opowiadania Achiki osadzone w świecie Gwiezdnych Wojen. W bieżącym i dwóch kolejnych numerach magazynu prezentujemy mikropowieść Autorki – kolejne wariacje na temat Nessie i jej mistrza, Qui-Gon Jilla.
„Próby i błędy” to początek cyklu opowiadań osadzonych w alternatywnej wersji świata „Gwiezdnych wojen”. Akcja rozgrywa się w czasach Starej Republiki, tuż przed wydarzeniami z Epizodu I, które oczywiście w tej wersji również musiałyby wyglądać inaczej.
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Próby i błędy – część 3

« 1 3 4 5 6 7 8 »

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiezdne wojny: Próby i błędy – część 3

Na lądowisku czekała już na nich ekipa ratunkowa z gaśnicami i sprzętem medycznym, pod przywództwem energicznej kobiety o lekko skośnych oczach i czarnych włosach równo przyciętych na wysokości podbródka. Pytającym spojrzeniem obrzuciła wysiadającą z kokpitu malowniczą i uzbrojoną grupkę, najwyraźniej zastanawiając się, kto tu dowodzi, potem zerknęła na wysypujących się z ładowni pasażerów, którymi natychmiast zajęli się lekarze i roboty medyczne.
– Weźcie go, to jeden z tych sukinsynów, jak go przyciśniecie, to wyśpiewa, kto jest jego szefem!… – Y’lear’heyr wlókł za kark spętanego Malastarczyka, potrząsając nim jak kłębkiem szmat: jeniec był od niego o dobrą głowę niższy. Kobieta uniosła brwi, nie słuchając Devorian, którzy jeden przez drugiego chcieli wyjaśnić wszystko naraz, i popatrzyła na wysiadającą na końcu Nessie ze zdumieniem, które zaraz ustąpiło miejsca zrozumieniu, kiedy zauważyła miecz świetlny przypięty do jej pasa. A właściwie dwa miecze.
– Co się stało?
– Pasażerowie ze statku Korelia-Bandomeer, porwani przez piratów nad Zhar, baza na Xangerre. Szczegółowe zeznania mogę w razie potrzeby złożyć później – zwięźle zaraportowała Nessie, zadowolona, że może ukryć się za maską spokoju i kompetencji. – Trzydzieści osób, część rannych: poparzenia II i III stopnia, dwa złamania, jedno ciężkie pobicie. Większość prawdopodobnie w stanie szoku pourazowego…
– Wystarczy, padawanko – uśmiechnęła się kobieta. Nad górną kieszenią kombinezonu miała naszywkę: inż. Sena Aygen. – Dzielnie się spisałaś. Jesteś sama? Gdzie twój mistrz?
– Gdzieś w sektorze Yeris. To… długa historia – Nessie patrzyła na hałaśliwy tłumek uratowanych, powoli znikający w wejściu do korytarza. Britte Linn obejrzała się na nią przez ramię, ale szybko odwróciła głowę i pociągnąwszy brata za rękę, wcisnęła się między ludzi.
Dwóch mężczyzn wyniosło z ładowni ciało Tehawaru. Sena Aygen wydała lekki okrzyk.
– Mieliście zabitych?!
– Tak. – Nessie przybrała typową dla Jedi pozę, z rękami schowanymi w rękawach szaty, jakby mogło jej to dodać otuchy. Na moment zacisnęła powieki, bo nieostrożny ruch spowodował, że rana na plecach odezwała się paraliżującym bólem.
– Rycerz Tehawaru Keti-Kayoba zginął podczas pełnienia służby – powiedziała opanowanym głosem. – Zasługuje na honorowy pogrzeb. Gdyby mogła pani zawiadomić Świątynię…
– Oczywiście, natychmiast się z nimi skontaktuję – inżynier Aygen pokiwała głową ze współczuciem. – Od kogo przekazać wiadomość?
– Nessie, padawanka Qui-Gon Jinna – poczuła ulgę, że nie będzie musiała rozmawiać z Radą osobiście, przynajmniej jeszcze nie teraz.
– W porządku. Idź odpocząć, zaraz ktoś ci wskaże drogę do kwat… Hej, ty też jesteś ranna! I nic nie mówisz?! Ładne rzeczy! – Sena prawie załamała ręce, po czym zdecydowanym gestem położyła Nessie dłoń na ramieniu, kierując ją w stronę wyjścia. – Chodź, któryś z lekarzy na pewno jest wolny.

Lekarz, do którego zaprowadziła ją Aygen, był Kalamarianinem, ubranym w biały kombinezon z zielonymi naszywkami służb medycznych. Nessie ściągnęła tunikę i podkoszulek, posykując przez zęby, bo musiała odrywać przyschnięty do rany materiał. Usiadła na kozetce, odwracając się do doktora poparzonym bokiem, zacisnęła dłonie, aż zbielały jej kostki.
– Dopiero teraz zaczyna naprawdę boleć, hm? Zawsze tak jest. Zaraz coś na to poradzimy. Daj rękę.
Posłusznie wyciągnęła lewą rękę, obracając przedramię spodnią stroną do góry. Przytknął jej do nadgarstka podobny do pistoletu dozownik i zrobił zastrzyk. Obejrzał przy okazji obtarcia skóry od więzów i kajdanek, zamruczał coś pod nosem, ale nic nie powiedział.
– Słyszałem, że mieliście parę przygód – zagadnął konwersacyjnym tonem, sięgając po środki odkażające.
– Mhm – nie miała wielkiej ochoty na rozmowę. Była zmęczona, a w dodatku znów atakowały ją czarne myśli. Przygarbiła się ciężko, opierając ręce o kolana.
– Podobno dzielnie się spisałaś – Kalamarianin zabrał się do przemywania rany. Zastrzyk zaczynał działać i ból stopniowo przygasał. Nessie odetchnęła swobodniej.
– Skoro tak mówią… – mruknęła, nie podnosząc głowy.
Nie zadawał więcej pytań – oklejał poparzone miejsce bioabsorbcyjnymi plastrami z galaretowatej substancji bacta. Mimo wielkich, płetwiastych dłoni, radził sobie nad podziw sprawnie i delikatnie. Nessie znosiła obojętnie te zabiegi, wpatrując się w czubki swoich zakurzonych butów. Lekarz skończył opatrywać jej plecy i zajął się drobniejszymi skaleczeniami, pozostawionymi chyba przez zarośla dżungli.
– Coś cię gnębi – to było stwierdzenie, nie pytanie. Zrobiła nieokreślony gest głową. Nie chciała potwierdzać, a zaprzeczanie nie miało sensu.
– Powiedz. To czasami pomaga.
Podniosła na niego wzrok, ale zaraz znów spojrzała w podłogę i potrząsnęła głową.
– Gdybyś nie była Jedi, zaryzykowałbym stwierdzenie, że jesteś w szoku po traumatycznych przeżyciach – stwierdził z namysłem, smarując jej posiniaczone ramię i żebra jakąś chłodną maścią o roślinnym zapachu. – A może jednak?… W końcu jesteś bardzo młodym Jedi. To była twoja pierwsza walka?
Nessie uniosła głowę, ale patrzyła nie na doktora, a wprost przed siebie, na stojący pod ścianą zestaw do reanimacji.
– Nie… a właściwie tak. Kiedyś brałam udział w strzelaninie, ale skończyła się szybciej niż zaczęła. A poza tym tam byłam z mistrzem.
– A teraz musiałaś zabijać, żeby bronić innych, zginął twój przyjaciel, miałaś pod opieką trzydziestkę bezbronnych ludzi… Każdy miałby dość po takich przejściach.
Nie odpowiedziała. Podniósł jej lewą rękę, przemywając obtarcia na nadgarstku płynem bacta.
– Jest jeszcze coś, zgadza się?
Nessie rzuciła mu szybkie spojrzenie z ukosa.
– Skąd pan wie?
Wydał skrzypiący dźwięk, który u Kalamarian oznaczał śmiech.
– Nie tylko Jedi widzą pewne rzeczy.
Opatrzył jej drugą rękę, zajrzał w źrenice, skanerem sprawdził, czy nie ma gorączki. Kiwnął głową, najwyraźniej zadowolony z wyniku, i zaczął składać przyrządy na miejsce.
– Możesz się ubierać.
Włożyła koszulkę, ostrożnie obciągając ją przy zranionym boku. Sięgnęła po tunikę i zawahała się na chwilę. Zwróciła się w stronę lekarza, jakby chcąc o coś zapytać, zaraz jednak zrezygnowała.
– Dziękuję – powiedziała grzecznie, wkładając szatę i zapinając pas z mieczem. Doktor zamknął szafkę z lekami i odwrócił do niej, mrugając powoli pomarańczowymi oczami umieszczonymi po bokach wielkiej głowy. Kalamarianie nie mają mimiki w ludzkim rozumieniu tego słowa, ale Nessie miała wrażenie, że dostrzega współczucie w wyrazie jego rybiego pyska.
– Powinnaś się teraz przespać. Kiedy się obudzisz, zobaczysz wszystko w jaśniejszych barwach. Naprawdę.
Zmuszając się do uśmiechu, skinieniem głowy podziękowała mu za radę i wyszła. Pod drzwiami czekał robot pomocniczy, składający się z korpusu na kółkach i talerzowatej głowy. Ożywił się na jej widok i zabrzęczał, podjeżdżając bliżej.
– Dzień dobry, jestem Deezet – odezwał się metalicznym głosem, błyskając diodami umieszczonymi w miejsce oczu. – Zaprowadzę panią do kwatery. Czy czuje się pani na tyle dobrze, żeby tam dojść? To tylko dwa korytarze. W przeciwnym wypadku…
– Czuję się – Nessie przerwała mu machnięciem dłoni. – Prowadź, Deezet.

Pomieszczenie, które jej przydzielono, było tak maleńkie, że leżanka do spania wysuwała się ze ściany, ale za to miało własną łazienkę. Nessie przez chwilę zastanawiała się, czy ze względu na status Jedi spotyka ją jakiś szczególny przywilej – wiedziała bowiem, że warunki na stacjach kosmicznych są zazwyczaj skromne – ale przeszła nad tym do porządku dziennego. Opatrunki, które zastosował lekarz, były wodoodporne, z przyjemnością więc wzięła prysznic: woda zdawała się spłukiwać z niej zmęczenie i stres. Nessie wrzuciła ubranie do ultradźwiękowej pralki – wyjęła je po kilku chwilach czyste i pachnące świeżością, choć tunika i bluza po lewej stronie miały nadpalony ślad po strzale z miotacza.
Przyjemnie było włożyć na siebie czyste rzeczy i wyciągnąć się pod czystym kocem w łóżku. Zasypiała z ciężkim sercem, ale prawie już pogodzona z losem.
• • •
Obudziła się wypoczęta, z mglistym wrażeniem, że coś jest nie w porządku. Zrozumiała, kiedy spojrzała na zegarek. Spała jedenaście godzin! Nie pamiętała, kiedy ostatnio przydarzyła jej się podobna rzecz.
« 1 3 4 5 6 7 8 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Baśń o trzech siostrach
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Żołnierzyki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Prima Aprilis: Odyseja ko(s)miczna
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiazdka Semiramis
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Kraina podwórek
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.