Wincenty Ćwiertka w AndrychowieGaleria Sztuki Współczesnej RYNEK 7 W ramach projektu „Przystanek Andrychów”, Burmistrz Andrychowa Tomasz Żak oraz Galeria Sztuki Współczesnej Rynek 7 w Andrychowie pragną przedstawić twórczość Wincentego Ćwiertki.
Galeria Sztuki Współczesnej RYNEK 7Wincenty Ćwiertka w AndrychowieW ramach projektu „Przystanek Andrychów”, Burmistrz Andrychowa Tomasz Żak oraz Galeria Sztuki Współczesnej Rynek 7 w Andrychowie pragną przedstawić twórczość Wincentego Ćwiertki. Projekt współfinansowany z dotacji Gminy Andrychów we współpracy z Andrychowskim Stowarzyszeniem Twórców Kultury ASTeK. O Wincentym Ćwiertce słów kilka Gdyby żył miałby 81 lat, ale przyznam, że trudno mi sobie wyobrazić Wicentego Ćwiertkę jako statecznego starszego pana, idącego wolnym krokiem, z laseczką, wyciszonego przemijaniem… Niemożliwe! Zawsze był głośny, szybki w ruchach, gestykulujący tak, że wręcz niebezpiecznie było przebywać zbyt blisko! Poznałam Go w 1973 roku, jakoś tak niebawem po pierwszej wystawie prac Grupy Twórców Nieprofesjonalnych „My”. Przyszedł któregoś wieczora do domu kultury, przyniósł kilka widoczków, zapytał: Jak pani myśli, warto się tym bawić? Na pierwszy rzut oka widać było, że są kopiami gazetowych reprodukcji i pocztówek, a jednak było w nich to ulotne „coś” – dziś już nie pamiętam, co dokładnie mnie urzekło – może ciepło barw, może zgrabne przenikanie się kolorów? Na wiosnę przyszłego roku wziął udział w zbiorowej wystawie w ZDK-u, a we wrześniu 1975 pojechał na pierwszy nasz plener malarski. Ówczesne Andrychowskie Zakłady Przemysłu Bawełnianego „Andropol” miały na Orawie dość siermiężny ośrodek wypoczynkowy – na niewielkiej śródleśnej polanie kilka drewnianych domków, kuchnia, stołówka pod płóciennym dachem, dwa prysznice z ciepłą wodą, sławojka pod drzewem… Ale okolica piękna, wczesnym świtem Tatry jak na dłoni, grzybów i borówek w bród i ten cudowny zapach lasu… Któregoś dnia miał nas odwiedzić Andrzej Pollo, malarz i grafik, przy tym historyk sztuki, pedagog krakowskiej ASP. W przeddzień usiedliśmy, by omówić spotkanie. Co ja powiem słowo, to Wincenty dwa, co ja dwa, Wincenty cztery, w końcu doprowadzona do szewskiej pasji pytam, czy mógłby choć przez chwilę mi nie przerywać?! Trzeba było widzieć tę bezbrzeżnie zdumioną minę: -Przecież ja jak ta trusia. -To kto gada?! – Wilk, łachudra bury, taki niczego nie uszanuje! – i jak niewinne dziecię rozglądał się wokół w poszukiwaniu „sprawcy”. Buchnęliśmy śmiechem, bo co innego na takie dictum! I tak w Grupie „My” nastał wilk łachudra, któremu odtąd przypisywaliśmy wszelkie nieporozumienia i wpadki i Wilk Łachudra, bo nikt już inaczej na Pana Wicka nie powiedział, przy czym – co trzeba podkreślić! – nie było w tej „ksywie” nic uwłaczającego. Zresztą o Wicku-Wilku Łachudrze nie dało się źle mówić – prawda, że prosty w obejściu i gadał na okrągło, ale był to Dusza-Człowiek: przyjazny, spolegliwy, wesoły, łatwo wszystko wybaczający, zgodny jak mało kto i z dużym poczuciem humoru. Ta, czasami nachalna, wesołość niejednego zmyliła. Tylko niewielu wiedziało, że miał za sobą bardzo trudne przejścia: w wieku 17 lat został aresztowany i skazany na bodajże 18 lat za „wrogą działalność na rzecz obalenia ustroju”, jak to eufemistycznie określono w uzasadnieniu wyroku, a to były jakieś ulotki, które z kolegą skądś przewozili, gdzieś ponoć rozlepiali (szczegółów nie znam). W którymś z więzień dzielił celę z wysokim rangą oficerem niemieckim, który przed wojną ukończył studia artystyczne. To on nauczył Wincentego jak naciągać płótno na ramę, gruntować, mieszać farby; tłumaczył co to perspektywa i tło… Wyrok skróciła „fala odwilży”, ale i tak parę ładnych lat przesiedział. Zresztą niedługo cieszył się wolnością, gdyż upomniało się o niego wojsko, a że ciągnęła się za nim opinia „politycznego wywrotowca”, wcielono go do przymusowej służby wojskowej pod ziemią. Jako żołnierz-górnik odsłużył, a raczej ciężko odpracował trzy – zdaje się? – lata. Więzienie i kopalnia zrujnowały mu zdrowie. Został malarzem pokojowym, ale kontakt z farbami nie był dobry dla jego płuc, a i psychiczny ślad po przejściach coraz bardziej dawał się we znaki – po kilku latach pracy przeszedł na rentę. Malarstwo jako takie, a już przynależność do Grupy w szczególności, było dla niego odskocznią do innego, spokojnego świata. Malował coraz lepiej. Miał w sobie dziecięcą wrażliwość i był poetą palety – u nikogo nie widziałam tylu odcieni zieleni! Prawie zaprzestał kopiowania, zaś malując w plenerze całkowicie skupiał się na pracy, bo na jego obrazie wszystko musiało dokładnie wyglądać tak, jak miał przed oczyma – żadnych interpretacji, symboli, niedopowiedzeń… Rośnie drzewo metr od potoku, to i na obrazie będzie w tym samym miejscu! Pamiętam, jak w Międzyzdrojach usiadł ze sztalugą na samiutkiej granicy morza i plaży, fale niemal ocierały mu się o nogi, spacerowicze zaglądali przez ramię, komentowali, a on nawet nie spojrzał, ust nie otworzył! Najczęściej malował pejzaże – nasze, beskidzkie, ale też chętnie wyjeżdżał w różne rejony Polski, zwłaszcza że po wstąpieniu do Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury, miał więcej po temu okazji. Długoletni prezes GTN „My”, Kazimierz Jończy, opowiadał, jak to kiedyś byli z Wickiem Ćwiertką na plenerze organizowanym przez malarzy-amatorów z Chełmka. Panie z tamtejszej grupy, w większości nauczycielki plastyki, obchodziły Wincentego szerokim łukiem, zrażone jego rubasznością. Dopóty nie zobaczyły jego obrazów. I wtedy jedna przez drugą: żeby je nauczył, podpowiedział, pokazał, bo one też by tak chciały! Taki to był ten nasz Wilk Łachudra. Wskutek różnych zawirowań utraciłam bliski kontakt z Grupą – częściej chodziłam na pogrzeby, niż rozmawiałam z żywymi… A kolejno odchodzili ci najstarsi: Benedykt Jakubowski, Józef Trybała, Stefan Szenfeld, Józef Chrapkiewicz, Maria Bizoń, Czesław Majkut, Agnieszka Żurek, Elżbieta Srebro… Wincenty Ćwiertka, urodzony 18 listopada 1931 w Uwalnie (wówczas Czechosłowacja), od dzieciństwa andrychowianin, zmarł 18 kwietnia 1999 roku i spoczął na andrychowskim cmentarzu komunalnym. Miał zaledwie 68 lat, ale był poważnie chory, już nie malował, prawie nie wychodził z domu… Pozostawił dziesiątki obrazów – darowanych, sprzedanych… 15 lipca 2012 34-120 Andrychów, ul. Rynek 7 tel. 502 840 347 Czynne: pn-śr 10:00-16:00; cz-pi 10:00-17:00; so 10:00-14:00; niedziela nieczynne |
Kaja Renkas – grafika / 20-lecie pracy twórczej
6 maja 2024, 18:00 – 24 maja 2024, 18:00
Olaf Brzeski
SYTUACJA JEST DOSKONAŁA
19.04–10.05.2024
kurator: Marcin Mierzicki
Rzetelny, terminowy dostawca wody do firm to oczekiwanie wielu firm oraz organizacji. Jeśli stoisz przed wyborem dostawcy wody mineralnej butelkowanej do firmy i Twoim celem jest zapewnienie pracownikom i klientom świeżej i zdrowej wody, jesteś we właściwym miejscu!
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
Galeria Sztuki Współczesnej RYNEK 7, MDK Andrychów
— Garwol w Andrychowie
Galeria Sztuki Współczesnej RYNEK 7
— Karol Pustelnik w Andrychowie
Galeria Sztuki Współczesnej RYNEK 7
— Bartosz Beda w Andrychowie
Galeria Sztuki Współczesnej RYNEK 7
— Alex Johanson w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą
Galeria Sztuki Współczesnej RYNEK 7
— 1 maja - pokaz plakatów w Andrychowie
Galeria Sztuki Współczesnej RYNEK 7
— Chrobak w Andrychowie
Galeria Sztuki Współczesnej RYNEK 7
— Alaska. Last Frontier w Andrychowie
Galeria Sztuki Współczesnej RYNEK 7
— Ceramika w Andrychowie
Galeria Sztuki Współczesnej RYNEK 7
— Będzie STRASZnie w Andrychowie
Galeria Sztuki Współczesnej RYNEK 7
— Face-off w Andrychowie