Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

JGL

Esensja.pl
Esensja.pl
Philip Seymour Hoffman go podziwia. Tom Hanks wskazuje go na swojego następcę. Kim jest Joseph Gordon-Levitt?

Łukasz Gręda

JGL

Philip Seymour Hoffman go podziwia. Tom Hanks wskazuje go na swojego następcę. Kim jest Joseph Gordon-Levitt?
Bohaterowie „Magnolii” Paula Thomasa Andersona nie potrafią znaleźć sobie miejsca w życiu, cierpią z powodu samotności i braku miłości. Wespół tworzą duchowy krajobraz Ameryki – miejsca zapomnianego przez Boga, kraju sierot i duchowych kalek. Wśród nich znalazło się miejsce dla zapomnianego dziecięcego gwiazdora Donniego Smitha. Donnie odnosił sukcesy w teleturnieju dla dzieci, ale w dorosłym życiu jest przegrańcem, który żyje złudną nadzieją na przyszłość i mglistymi wspomnieniami sukcesu. Takich przypadków Hollywood zna bez liku. Dziecięce gwiazdy rzadko wyrastają na pełnoprawnych gwiazdorów. Praca od małego na planie filmowym jest dobrym treningiem, ale nie zastąpi talentu i determinacji. Wbrew pozorom sukcesy w dzieciństwie wcale nie ułatwiają startu w dorosłym życiu. Przebić się jest równie trudno, co w przypadku debiutantów. Wystarczy spojrzeć na przykład Ryana Goslinga, który dopiero niedawno zaczął być traktowany poważnie. Mało kto już pamięta, że zaczynał w programie dziecięcym z Britney Spears. Joseph Gordon-Levitt jeszcze nie dotarł do tego punktu kariery, w którym wcześniejsze próby i potknięcia przestają mieć znaczenie. Ale jest na najlepszej drodze ku temu.
Drobne kroczki
Joseph Gordon-Levitt urodził się 17 lutego 1981 roku. Karierę rozpoczął od występów w reklamach. Zanim skończył sześć lat miał za sobą już kilka ról w filmach telewizyjnych. Próbował swoich sił w odświeżonej wersji „Mrocznych Cieni” i sitcomie „The Powers That Be”. Pierwsze sukcesy zaczął jednak odnosić w kinie. W 1992 wystąpił w „Rzece życia” Roberta Redforda, rok później zagrał w „Aniołach na boisku”. Rola u Redforda przyniosła mu nagrodę Young Artist Award, za występ w filmie Disneya zdobył nominację do Saturna. W 1996 roku wrócił do telewizji za sprawą serialu „Trzecia planeta od Słońca”. Kariera Levitta rozwijała się powoli. W odróżnieniu od Christiana Bale’a czy Jodie Foster nie mógł pochwalić się występem u uznanego reżysera. Powoli, małymi kroczkami zbliżał się do Hollywood. W 1999 roku zagrał w „Zakochanej złośnicy”, ale niekwestionowaną gwiazdą filmu był Heath Ledger, który przyćmił młodszego kolegę. Levitt był jednak już zdecydowany, że kariera aktora to niekoniecznie to, co chciałby robić w życiu: – „Aktorstwo wciąż sprawiało mi frajdę, ale gdzieś zgubiła się dawna iskra”. W 2000 roku Levitt praktycznie zrezygnował z aktorstwa i rozpoczął studia na uniwersytecie Columbia. Studiów jednak nie skończył. W 2004 roku wrócił do aktorstwa z zamiarem „grywania wyłącznie w dobrych filmach”. Donnie Smith uśmiechnąłby się tylko z politowaniem słysząc te słowa, ale z dzisiejszej perspektywy można śmiało powiedzieć, że Levittowi udało się osiągnąć swój cel. Nie grywał w arcydziełach, ale nigdy nie zszedł poniżej pewnego poziomu. Nawet, gdy film był zupełnie przeciętny, jego rola zasługiwała na uwagę. Podobnie jak Heath Ledger i Ryan Gosling, Gordon-Levitt przez ostatnie dziesięć lat próbował swoich sił w różnorodnym repertuarze, świadomie wybierając role, z których nie sposób stworzyć jednoznacznego CV.
Niezależna różnorodność
Levitt swoją dorosłą karierę rozpoczął od przygody z kinem niezależnym i to jemu zawdzięcza najwięcej. Dzięki roli w „Brick” Riana Johsonna został zauważony. Mało kto potrafił w nim rozpoznać rezolutnego spryciarza, jakiego grywał w serialach telewizyjnych. Brandon jest milczący i w pełni skupiony na swoim śledztwie. Levitt stworzył postać, która można postawić w jednym rzędzie z tuzami kina noir – Samem Spadem czy Jackiem Gittesem. Przez kolejne lata Levitt wybierał role w filmach podejmujących tematy trudne i niejednoznaczne. „Latter Days” opowiada historię romansu Mormona i jego homoseksualnego sąsiada; „Stop-Loss” poruszało temat młodych weteranów wojny w Iraku. Żaden z tych filmów nie odniósł takiego sukcesu w środowisku niezależnych filmowców, co „Brick”. Występy w nich świadczą jednak o determinacji Levitta, który nie ustawał w poszukiwaniach pomysłu na siebie.
Przełomem w jego karierze był rola w „500 dniach miłości” opowiadających o rozpadzie związku dwojga młodych ludzi. Tom Hansen to niepoprawny romantyk, który pracuje w firmie produkującej kartki pocztowe. Chłopak zajmuje się wymyślaniem życzeń i innych tekstów okolicznościowych. W biurze poznaje Summer, w której z miejsca się zakochuje. Ich romans trwa tytułowe pięćset dni aż do momentu, gdy Summer odchodzi. Zdruzgotany Tom próbuje dojść do ładu ze swoimi uczuciami, ale idzie mu to bardzo opornie. Levitt w przekonujący sposób pokazał metamorfozę bohatera, który z dziecka staje się mężczyzną. Tom z początku filmu to dobry chłopak, romantyk, nieco zagubiony w świecie. Dopiero związek z Summer nauczy go czegoś o życiu. Na końcu bohater nie jest już tym samym zagubionym chłopcem, co na początku.
Fifty-fifty
Po „500 dniach miłości” Levitt miał krótką przygodę z kinem wysokobudżetowym – wystąpił w „G.I Joe: Czas Kobry”. Szybko powrócił jednak na grunt kina niezależnego. W „Hesherze” wcielił się w tajemniczą postać – ni to anarchistę, ni to punka – który staje na drodze głównego bohatera. Hesher ma długie włosy, lubi pić i wdawać się w bójki. Żyje bez żadnych ograniczeń, robi, co chce, kiedy chce i z kim chce. Kogoś takiego potrzebuje właśnie główny bohater – chłopiec, który niedawno stracił matkę. Żyje razem z ojcem, który popadł w depresję i babcią, która resztkami sił utrzymuje rodzinę w całości. Hesher wywraca życie chłopca do góry nogami. Znika równie niespodziewanie jak się pojawił pozostawiając go bez żadnych odpowiedzi. Po „500 dniach miłości” Levitt stał się rozpoznawalny wśród szerszej publiczności. „Hesher” nie zdobył sobie jednak u niej uznania. Za to kolejny film aktora nie miał już z tym żadnych problemów. Tego samego roku, co „Hesher” na ekrany kin weszła „Incepcja”. Rola Levitta to jeden z najjaśniejszych punktów filmu. Artur jest nieco staromodny, nie skory do szaleństw i zdystansowany. Trudno jednak brać go zupełnie poważnie. Aktor nadał swojej postaci komediowego charakteru nie ośmieszając jej przy tym. Christopher Nolan obsadził Levitta również w trzeciej części swojej trylogii Batmana. Aktor wcielił się w niej w rolę Johna Blake’a policjanta-idealistę. Mimo ról w kasowych filmach Levitt wciąż największe sukcesy odnosi w kinie niezależnym. Występom w „500 dniach miłości” i „50/50” zawdzięcza nominacje do Złotych Globów. Głośny „Looper” Riana Johnsona, choć budżetem nie może równać się z „Incepcją” uznano za jeden z najlepszych obrazów science fiction w historii.
Hard Working Hollywood
Przez ostatnie dziesięć lat Gordon-Levitt pracował w pocie czoła na swoją obecną pozycję. Nie tylko grał w filmach – założył portal internetowy gromadzący młode talenty, śpiewa, reżyseruje, produkuje. Wbrew temu, do czego usiłują nas przekonać kolorowe tygodniki, żeby zrobić karierę w Hollywood trzeba naprawdę ciężko pracować. Gwiazdki jednego sezonu rzadko stają się prawdziwymi gwiazdami. Co innego, ci którzy z determinacją pracują nad sobą latami. Wystarczy spojrzeć na kariery Heatha Ledgera, czy Ryana Goslinga. Przez lata występowali w bardzo różnorodnym repertuarze, aż zaskarbili sobie zaufanie bardziej wymagających reżyserów. Dzięki rolom w „Tajemnicy Brokeback Mountain” i „Drive” stali się gwiazdorami w najlepszym tego słowa znaczeniu – rodzajem instytucji, którą firmują swoim nazwiskiem. Jest taki punkt w karierze, po którego przekroczeniu nasze porażki zostają przekute w sukcesy. Donnie Smith nigdy do niego nie dotarł. Jego czas skończył się zanim na dobre się rozpoczął. Oto mroczna strona dziecięcego gwiazdorstwa. Istnieje jednak alternatywa, czego dowodzi przypadek Levitta. Niektórym potrzeba po prostu więcej czasu, aby móc rozwinąć skrzydła.
koniec
5 listopada 2012

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Wehrmacht kontra SS
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.

więcej »

Z filmu wyjęte: Latająca rybka
Jarosław Loretz

6 V 2024

W chińskich filmach nawet latające ryby są trochę… duże.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.

więcej »

Polecamy

Latająca rybka

Z filmu wyjęte:

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Pozamiatane
— Łukasz Gręda

Ręce opadły
— Łukasz Gręda

Lost
— Łukasz Gręda

Dni jak ścięte wąsy
— Łukasz Gręda

Strzelają się
— Łukasz Gręda

Gumowe kule
— Łukasz Gręda

W ciemność
— Łukasz Gręda

Zaczęło się
— Łukasz Gręda

Słowiańska pełnia
— Łukasz Gręda

Pod wulkanem, czyli potworne kino Wesa Andersona
— Łukasz Gręda

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.