Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Istota zła

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2
Kolejny film, który zobaczył diabeł z Alem Pacino w roli głównej nosił tytuł Serpico. Ten film został nakręcony na podstawie rzeczywistych wydarzeń. Zgodnie z oczekiwaniami, tytułowy Serpico, był człowiekiem, który postanowił poświęcić życie w walce ze złem. Oczywiście i tym razem poświęcenie się nie był założone, już raczej było wynikiem nieuniknionej kolei rzeczy. Na co może bowiem liczyć człowiek, który postanawia walczyć z korupcją w policji… i to nie jako ktoś z zewnątrz, ale jako policjant. To tak jakby iść w pierwszym szeregu armii i wykrzykiwać pacyfistyczne hasła. Trudno coś takiego przeżyć, prawda?
Zaczyna się banalnie. Młody policjant, krótko po ukończeniu akademii policyjnej patroluje ulicę. Kiedy spostrzega źle zaparkowany samochód jego partner prowadzi go do pobliskiego baru. Tu dostają za darmo najtańsze danie, to znaczy dostaje je partner, bo Serpico ma ochotę na coś innego… Widać inne były tu zwyczaje, bo chęć zjedzenia czegoś innego spotkała się ze zdziwieniem i dezaprobatą. Wszystko wyjaśnia się za chwilę – była to pierwsza łapówka w policyjnej karierze Serpico, kawałek mięsa tak tłusty, że nie można go był zjeść. Oczywiście to załatwiało sprawę źle zaparkowanego samochodu, oraz kilku innych drobnych uchybień. Serpico, który po prostu chciał w policji normalnie pracować, nie zgadzał się na przyjmowanie łapówek. Chciał dobrze wypełniać powierzone mu obowiązki, a to budziło niepokój wśród jego kolegów którzy brali… Nie ufali mu, był niewygodnym świadkiem i nikt nie chciał z nim pracować. Serpico nie dawał się złamać, ani pieniądze, ani groźby nie były w stanie przekonać go do zmiany postępowania, przeciwnie budziły coraz większy opór. Szatan czekał na moment, w którym zło zatryumfuje, czekał na chwilę, w której ten dziwny policjant, ubrany jak hippis wreszcie się podda… Ale tak się nie stało. Zło zaatakowało inaczej. Nieustannie osaczony Serpico stał się zgorzkniały i agresywny. Doszło do tego, że w pracy musiał bez przerwy uważać na swoje plecy, nie mógł nikomu ufać. Ten koszmar przenosił się powoli na jego życie domowe, nieustanne kłótnie z dziewczyną, nagrywanie wszystkich rozmów telefonicznych, bezsenność, stres, narastająca agresja wobec otoczenia. Szukał sposobów by wszystko rozwiązać. Często zmieniał komisariaty, w których pracował, ale wszędzie było tak samo, jedyną różnicą była wysokość łapówek, która w dziale narkotykowym była już naprawdę wysoka. Dziewczyna odeszła, w jego domu pojawiało się coraz więcej zwierząt, przełożeni zapewniali, że zajmą się tą drażliwą sprawą, ale na zapewnieniach się kończyło…. Serpico posunął się do ostateczności, zagroził że wywlecze sprawę na zewnątrz, że sprzeda ją mediom i to dało efekt…. W czasie jednej z akcji Serpico został postrzelony przez jakiegoś handlarza narkotyków. Jego partnerzy nie udzielili mu wsparcia tam, gdzie było ono potrzebne – słowem – został wystawiony i w stanie ciężkim trafił do szpitala. To zadecydowało. Sprawa trafiła do sądu, wyroki zostały orzeczone, Sepico odszedł z policji i wyjechał do Szwajcarii. On też przegrał, chociaż nie miał sobie nic do zarzucenia, zło pozbawiło go wszystkiego. A ponieważ była to zupełnie prawdziwa historia, Szatan miał okazję przyjrzeć się efektom swej pracy. Zazwyczaj tego nie robił, zazwyczaj tylko planował, potem podrzucał pomysł i rzadko obserwował efekty. Był rzemieślnikiem nie artystą, interesowała go jakość, ale tylko w tym sensie, że musiała gwarantować ilość. Żadne spektakularne akcje w pierwszej osobie nie wchodziły w grę…
• • •
Carlito Brigante, bohater kolejnego filmu, z pasją i przekonaniem odegrany przez Ala Pacino, był zwykłym przestępcą. Przepraszam, był przestępcą niezwykłym i to z dwóch powodów. Po pierwsze osiągnął sukces, był żywą legendą przestępczego półświatka, człowiekiem którego znali wszyscy – podczas gdy on znał tych tylko, którzy mieli znaczenie. Po drugie zaś, potrafił w pewnym momencie zatrzymać się i powiedzieć – dość, nie chcę tak żyć. Chcę być normalnym człowiekiem. I nie jest to powtórka z Ojca Chrzestnego, bo Carlito nie był żadnym szefem mafii. Był facetem, który sprzedawał narkotyki i został skazany za morderstwo. Mógłby być zwykłym „cynglem” w rodzie Corleone. Ale on rzeczywiście zrezygnował. Wycofał się, zamiast sprzedawać heroinę, został szefem dużego klubu. I szło mu naprawdę dobrze. Miał plan, a to podobno bardzo ważne… Zarobić określoną sumę pieniędzy i uciec tam, gdzie wszystko będzie można zacząć od nowa. Jednak życie byłego gwiazdora wcale nie jest proste…Nikt nie uwierzył w to, że Carlito zrezygnował naprawdę. Wszyscy byli przekonani, że to po prostu przygotowania do czegoś naprawdę wielkiego. Policja i byli współpracownicy, wszyscy chcieli się dowiedzieć jakie Carlito ma plany – a jego zapewnienia („Będę wynajmował samochody turystom. Z uśmiechem od ucha do ucha.”) brano za zapowiedź jakiejś naprawdę dużej akcji. Carlito jednak starał się nie zwracać na to uwagi. Co go zgubiło? Honor. Miał w zwyczaju mawiać – „Przysługa jest gorsza od kuli” – zawsze czuł się dłużnikiem wobec tych, którzy mu pomogli. Taki rycerski kodeks honorowy w świecie rządzonym prawami ulicy nie mógł doprowadzić go nigdzie… Jego przyjaciel prawnik, który umożliwił mu wcześniejsze opuszczenie więzienia, postanowił okraść mafię… I nie trzeba chyba dodawać, że gdy ta upomniała się o swoje, pierwszą osobą, którą poprosił o pomoc był Carlito Brigante… W między czasie Carlito popadł w konflikt z młodym, dopiero zaczynającym swą karierę dealerem narkotykowym, odmówił współpracy i na dodatek ośmieszył młodego adepta bijąc go w swoim klubie. Jak sam przyznał – powinien go zabić, ale przecież skończył z przestępstwem na zawsze… Akcja filmu zaczyna przyspieszać. Prawnik prosi Carlita, by ten pomógł mu w „wyjęciu” szefa mafii z więzienia. Sprawa wydaje się prosta, wystarczy popłynąć łodzią w wyznaczone miejsce i zabrać starego bosa… Ale prawnik ma obawy, że mafia pomimo jego wydatnej pomocy w uwolnieniu jej szefa może się upomnieć o to co jej ukradł. Obawy, jak można sądzić, słuszne… Zabezpieczeniem miał być Carlito, który nie potrafił odmówić. Oczywiście wszystko potoczyło się inaczej. Wypłynęli przed świtem – prawnik, syn szefa mafii i Carlito. Wszystko szło świetnie, w umówionym miejscu odnaleźli dona…i wtedy prawnik zamiast go wyłowić, kilkoma ciosami bosaka roztrzaskał mu czaszkę. Chwilę później zabił również jego syna…. Carlito poczuł się martwy. Nie było sposobu by uniknąć vendetty… Ale postanowił spróbować. Pomimo, że nie miał jeszcze wszystkich potrzebnych pieniędzy, postanowił uciec tam gdzie wszystko będzie można zacząć od początku. Nim na dobre zabrał się do realizacji swego planu dopadła go policja.
– Nie mamy nic przeciw tobie – powiedzieli mu – Ale dziś wyłowiono ciała szefa mafii i jego syna, wiemy że byłeś na łodzi, kiedy twój kumpel prawnik ich mordował…. Pomóż nam, nie chcemy ciebie. – a potem odtworzyli mu rozmowę, w trakcie które j jego kumpel prawnik powiedział, że Carlito wcale się nie wycofał, że nadal handluje narkotykami…
Carlito oczywiście odmówił. W imię swoich zasad. Tymczasem jego kumpel prawnik był już w szpitalu, z głęboką raną kłutą w okolicy serca. Miał co prawda pistolet pod poduszką i strażnika pod drzwiami izolatki, ale nie są to środki, które mogą powstrzymać mafię. Carlito miał mało czasu, musiał spojrzeć w oczy zdrajcy, zabrać swoje pieniądze i uciec…
I trzeba przyznać, że był bliski szczęścia. Dokonał rzeczy niemal niemożliwej, ukarał zdrajcę (wyciągnął kule z jego pistoletu pozbawiając go możliwości obrony gdy mafiozo w mundurze policjanta wszedł do jego pokoju), zabrał pieniądze i zdołał zastrzelić ścigających go ludzi mafii, w ostatniej chwili wpadł na peron, z którego pociąg miał unieść go ku nowemu życiu. I wtedy podszedł do niego niepozorny człowiek w kapeluszu, ciemnych okularach i z ręką na temblaku.
– Pamiętasz mnie? – zapytał, a potem strzelił. Był to ten młody handlarz narkotyków, którego kiedyś Carlito nie zabił, pewien że w ten sposób uniknie zła.
• • •
Szatan nie był wstrząśnięty. Nie pasowało to do niego. Ostatecznie jego praca polegała na improwizowaniu sytuacji takich jak te z właśnie obejrzanych filmów. Wiedział jednak, o co zapyta go Bóg w czasie następnego spotkania. I nawet wymyślił sobie odpowiedź: „Ludzie nie rozumieją prawdziwej istoty zła ponieważ są z gruntu dobrzy”. Mylił się, Bóg nie zapytał o zło.
– Widziałeś wszystkie filmy?
– Nie Panie. Jak wiesz nie przepadam za kinem.
– Szkoda. Powinieneś wykorzystywać każdą okazję by, ich lepiej poznać.
– Obawiam się Panie, że wszyscy ludzie tam przedstawieni są fikcją. Poza Serpico.
– Zgadza się, ale stworzyli ich ludzie. Zawsze to jakiś materiał. I rozrywka.
– Ten Al Pacino rzeczywiście jest dobry….
• • •
…w ustach Szatana to może brzmieć jak bluźnierstwo. Albo kłamstwo… Tym razem jednak, diabeł, który zawsze kłamie powiedział prawdę. Bo zło, które on powoduje niszczy człowieka od wewnątrz. Często w swej istocie jest powodowane dobrem, a o ty właśnie mówią filmy, którym swego geniuszu udzielił Al Pacino.
koniec
« 1 2
1 września 2002

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Wehrmacht kontra SS
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Android starszej daty
Jarosław Loretz

29 IV 2024

Kości pamięci, silikonowe powłoki, sztuczna krew – już dawno temu twórcy filmowi przyzwyczaili nas do takiego wizerunku androida. Początki jednak były dość siermiężne.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Nie być amatorem
— Sebastian Łukomski

Obraz odbity w setce odłamków rozbitego lustra
— Sebastian Łukomski

Dezintegracja pozytywna
— Sebastian Łukomski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.