Weekendowa Bezsensja: Golasy na Księżycu, czyli Srebrny Glob inaczejJakub Gałka, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski Zaprezentowaliśmy Wam już wybór filmów, w których w miarę na poważnie mówiono o locie na Księżyc, teraz czas na nieco swobodniejsze wersje filmowe odwiedzin człowieka (czy też królika) na Srebrnym Globie. Pytanie brzmi – czemu w pierwszym zestawieniu znalazła się „Podróż na Księżyc” Meliesa i „Moon Zero Two”? Sami się nad tym zastanawiamy.
Jakub Gałka, Jarosław Loretz, Konrad WągrowskiWeekendowa Bezsensja: Golasy na Księżycu, czyli Srebrny Glob inaczejZaprezentowaliśmy Wam już wybór filmów, w których w miarę na poważnie mówiono o locie na Księżyc, teraz czas na nieco swobodniejsze wersje filmowe odwiedzin człowieka (czy też królika) na Srebrnym Globie. Pytanie brzmi – czemu w pierwszym zestawieniu znalazła się „Podróż na Księżyc” Meliesa i „Moon Zero Two”? Sami się nad tym zastanawiamy. Sen astronoma, albo Księżyc z odległości metra (La lune à un mètre, 1898) „Podróż na Księżyc” wzięliśmy na poważnie, ale nic straconego. W bogatej filmografii Meliesa znaleźć można inną perełkę. W annałach film ten nieraz figuruje jako pierwsze w historii dzieło science fiction, tytuł sugeruje jakieś naukowe wyobrażenie powierzchni Księżyca – guzik prawda. Oto pewnemu astronomowi ukazuje się elfia wróżka, szatan i księżyc rozdziawiający buzię i zjadający jego teleskop (niekoniecznie w tej kolejności), którzy radośnie tańczą wokół astronoma (nie wszyscy). Później astronom atakuje księżyc szczotkę, ten go zjada i zamienia się w rogalik na którym w klasycznej pozie siedzi nimfa. Być może ten ostatni obrazek jest jednym z pierwszych, jeśli nie pierwszym przedstawieniem kobiety siedzącej na rogaliku Księżyca, ale to jedyne co ten trzyminutowy filmik – choć mieszczący w sobie ogrom fabuły jak na tak krótki metraż – ma do zaoferowania. Zwłaszcza, że to wszystko był tylko sen. W porównaniu do tego dzieła wspomniana „Podróż na Księżyc” to już prawie typowe science fiction… Haredevil Hare (1948) Film z królikiem Bugsem i jednocześnie pierwszy występ Marsjanina Marvina, tu zwanego jeszcze Komandorem X-2. To w gruncie rzeczy kolejna opowieść o pierwszym locie na Księżyc. „Bohaterski królik zgłasza się na ochotnika!” – krzyczą gazety. Chwilę potem widzimy, jak Bugs jest… siłą wciskany do rakiety i krzyczy: „Stać! Mam żonę i dzieci! Miliony dzieci! Pomocy! Nie chcę być bohaterem!”. Cóż, nie zawsze należy wierzyć temu, co piszą w prasie. Lot się jednak odbywa, na Księżycu Bugs spotyka Marvina, który planuje zniszczyć Ziemię i… dalej już wiecie. Dodać należy, że gadżety wybuchowe ACME działają również w rejonie zmniejszonej grawitacji. Cat-Women of the Moon (1953) Ekspedycja składająca się z czterech mężczyzn i jednej kobiety ląduje na ciemnej stronie Księżyca, gdzie – po utłuczeniu gołymi rękami dwóch pająków wielkości małolitrażowego samochodu – odkrywa pozostałości cywilizacji kobiet-kotów. Te, w związku z wyczerpywaniem się zasobów Księżyca, pragną przejąć kontrolę nad rakietą i ruszyć na podbój Ziemi. Nie dość, że fabuła jest istnym festiwalem nieuctwa ze strony scenarzysty (tuż pod kokpitem rakiety są jakieś zbiorniki ze żrącą cieczą, mimo braku tlenu na Księżycu następuje samozapłon papierosa), to w dodatku niemal cała intryga opiera się na niekończących się dyskusjach, toczonych między stojącymi w miejscu bądź siedzącymi nieruchomo bohaterami. Ot, taki koloryt podrzędnych filmów SF z lat 50. Missile to the Moon (1958) Trudno w to uwierzyć, ale niedobry „Cat-Women of the Moon” doczekał się po kilku latach luźnego remake′u. W nim to na Księżyc leci piątka niezbyt mądrych osób. Naukowiec, który na tyle niefortunnie zaprojektował rakietę, że ginie w trakcie lotu zabity przez ciężką baterię spadającą z etażerki (!), dwójka zbiegłych więźniów, którzy bardzo inteligentnie ukryli się we wnętrzu gotowej do startu rakiety, oraz parka, która zamierzała przejąć konstrukcję na rzecz rządu USA, ale nie zdążyła dojść do kokpitu i przesiedziała start rakiety na gołej podłodze luku ładunkowego. Na Księżycu bohaterowie, zaatakowani przez kamienne pingwiny, chronią się w jaskini, gdzie z kolei wpadają w ręce księżycowych kobiet. Zbyt różowo jednak nie jest, bo najstarszy z Ziemian zostaje przeznaczony na męża nowej władczyni, jego ziemska partnerka zostaje przykuta w podziemiach jako przekąska dla sędziwego pająka, natomiast dwaj młodzieńcy lądują w celi w oczekiwaniu na wymyślną egzekucję. Zaczynam rozumieć, dlaczego po latach nakręcono „Ziemskie dziewczyny są łatwe”… 12 to the Moon (1960) Zgodnie z tytułem – pierwsza wyprawa na Księżyc załogi o składzie będącym marzeniem każdej nimfomanki: dwie kobiety i dziesięciu chłopa. Niestety to nie pornus (poza tym kobiety ewidentnie wolą siebie, nawet prysznic razem biorą), tylko poważne kino fantastyczno-naukawe z całym tego bagażem: powietrze na Księżycu, skarby i utopijna cywilizacja, która nie życzy sobie odwiedzin z Ziemi. Nie brak też standardowych spięć między załogą – niestety, jako się rzekło, nie na tle seksualnym – Żyd nie lubi Niemca, a sabotażysta okazuje się komunistą (a jak już mowa o narodowościach, to kapitanem statku jest oczywiście Amerykanin). Poza tym księżycowa cywilizacja okazuje się nie aż tak utopijna jak się zdawało – uznają, że Ziemianie stanowią zagrożenie i zamrażają Amerykę Północną. Co robi dzielna załoga? Przeprowadza samobójczą misję polegającą na spuszczeniu bomby atomowej w meksykański wulkan… taaaak… Na pocieszenie dodajmy, że film jednak ma w sobie jakiś pierwiastek naukowej akuratności – statek księżycowy nazywa się prawie identycznie jak prom Neila Armstronga: „Lunar Eagle 1” Nude on the Moon (1961) Film tak campowy, jak tylko można sobie to wyobrazić. Dwójka naukowców, dzięki spadkowi po wujku jednego z nich, w pół roku buduje kosmiczną rakietę. Gdy uznają, że wszystko jest gotowe, obaj wsiadają do maszyny stojącej na otoczonej brzózkami polance, i po prostu startują. Na Księżycu zastają tropikalną roślinność, spore jezioro, walające się na ziemi bryły złota oraz – za wielkim murem – tytułowych nudystów, czyli głównie kobiety w stroju topless. Żeby było bardziej oryginalnie, księżycowi nudyści są telepatami (mają tego dowodzić przyczepione do głowy plastikowe czułki), a ich zajęciem jest albo opalanie się, albo kręcenie wielkim młyńskim kołem, na którym opalają się inni. Po skromnych perypetiach bohaterowie – uparcie trzymając w ustach rurki z tlenem nawet wtedy, gdy hełmy mają otwarte – wracają na Ziemię. Tu zaś okazuje się, że nie ocalały żadne dowody lotu i prawdopodobnie nikt nigdzie nie leciał. Abstrakcyjna i zwyczajnie pusta fabularnie historia nabiera większego sensu, gdy zaznaczyć, że film nakręciła Doris Wishman, królowa campu, sexploitation i jedna z najsłynniejszych i najbardziej kultowych kobiet-reżyserów. Problem w tym, że większość jej filmów dorównuje klasą produkcjom Eda Wooda. Superman II (1980) „Superman II” nie jest filmem o Księżycu, ale zawiera dowcipną księżycową sekwencję. Generał Zod, Ursa i Non są przestępcami z Kryptona. Uwolnieni ze swego kosmicznego więzienia przez przypadkowy wybuch bomby atomowej trafiają na ziemski Księżyc. Tam spotykaja załogę jednej z misji Apollo i… robią im kęsim. Takie ładne nawiązanie do legendy, że astronauci na Księżycu spotkali UFO. Amazonki z Księżyca (Amazon Women on the Moon, 1987) Film w filmie. Ten obraz pięciu reżyserów (w tym Joego Dante i Johna Landisa) to w gruncie rzeczy zestaw humorystycznych skeczy nawiązujących do wcześniejszej parodii pod tytułem „Kentucky Fried Movie”, ale mający pewien motyw przewodni. Tym motywem jest właśnie nieistniejący w rzeczywistości stary film „Amazonki z Księżyca” (wzorowany zresztą na „Cat-Women of the Moon”), którego seans powtórkowy mamy właśnie oglądać. Niestety, obraz jest wciąż przerywany transmisjami z innych stacji i fabuła „Amazonek” zostaje niemiłosiernie poszarpana… Wiemy jedno – ekspedycja na Księżyc stwierdza, że jest on zamieszkany przez kobiety w bardzo krótkich spódniczkach. Wallace i Gromit: Przyjemności życia (A Grand Day Out, 1989) Jeden z krótkometrażowych obrazów z genialnym wynalazcą Wallacem i jego mądrym psem Gromitem. Wallace ma ochotę na ser, ale zabrakło go w lodówce. Jak wszyscy wiedzą – z sera zrobiony jest Księżyc! Cóż więc prostszego, niż polecieć tam i uzupełnić zapasy. Zabawne i pomysłowe, jak wszystkie filmy z Wallacem i Gromitem. Legenda kina. Nie ze względu na poziom czy znaczenie, ale ze względu na fakt, że jest to film, który okazał się największą klapą finansową w historii kina (w sumie około 90 milionów dolarów w plecy). Ksieżycową klapą. Fabuła jest prosta – Eddie Murphy prowadzi popularny bar w kolonii księżycowej (takim lunarnym Las Vegas) i musi zmagać się z mafią mającą zamiar przejąć jego lokal. Z założenia film jest komedią, ale trzeba to było napisać, gdyż z fabuły naprawdę trudno się tego domyśleć. Poza tym film zawiera miałką i banalną intrygę kryminalno-sensacyjną, umieszczoną w kiczowatej scenografii. Bliższe animowanym Jetsonom niż współczesnemu filmowi SF 25 lipca 2009 |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
DVD: Pluto Nash
— Konrad Wągrowski
Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (31)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
40 najgorszych okładek płyt 2021 roku… i bonus z pupą
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Muzyka 18+, czyli muzyka a branża porno (reaktywacja)
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (30)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (29)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
40 najgorszych okładek płyt 2020 roku i bonus
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (28)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (27)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Jak poradzić sobie z brakiem dostępu do fryzjera, czyli 10 filmów z niesfornymi włosami
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Jeszcze więcej filmowych wirusów
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Z filmu wyjęte: Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Z filmu wyjęte: Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Z filmu wyjęte: Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Z filmu wyjęte: Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Z filmu wyjęte: Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Z filmu wyjęte: Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Z filmu wyjęte: Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Z filmu wyjęte: Zemsty szpon
— Jarosław Loretz