Na początku roku na ekrany kin trafił film opiewający historię starć angielskich pseudokibiców. „Hooligans” to obraz pełen przemocy, ale z wyraźnie zaakcentowanym przesłaniem. Co go wyróżnia? Z pewnością fakt, że reżyserem jest kobieta posiadająca czarny pas w karate, należąca w młodości do jednej z chuligańskich grup. Czy jej relacja sprawi, że film zaintryguje i nie pozostawi nikogo obojętnym pomimo swojej kontrowersyjnej treści?
Przemoc? To wciąga…
[Lexi Alexander „Hooligans” - recenzja]
Na początku roku na ekrany kin trafił film opiewający historię starć angielskich pseudokibiców. „Hooligans” to obraz pełen przemocy, ale z wyraźnie zaakcentowanym przesłaniem. Co go wyróżnia? Z pewnością fakt, że reżyserem jest kobieta posiadająca czarny pas w karate, należąca w młodości do jednej z chuligańskich grup. Czy jej relacja sprawi, że film zaintryguje i nie pozostawi nikogo obojętnym pomimo swojej kontrowersyjnej treści?
Lexi Alexander
‹Hooligans›
EKSTRAKT: | 80% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Hooligans |
Tytuł oryginalny | Green Street Hooligans |
Dystrybutor | Vue Movie Distribution |
Data premiery | 6 stycznia 2006 |
Reżyseria | Lexi Alexander |
Zdjęcia | Alexander Buono |
Scenariusz | Lexi Alexander, Dougie Brimson, Josh Shelov |
Obsada | Elijah Wood, Claire Forlani, Charlie Hunnam, Tommy Flanagan, Leo Gregory, Morne Botes |
Muzyka | Christopher Franke |
Rok produkcji | 2005 |
Kraj produkcji | USA, Wielka Brytania |
Czas trwania | 109 min |
WWW | Strona |
Gatunek | dramat |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Matt Buckner (Elijah Wood) to doskonale zapowiadający się student dziennikarstwa. Dwa miesiące przed uzyskaniem prestiżowego dyplomu Harvardu jego świat obraca się w gruzy – zostaje dyscyplinarnie usunięty z uczelni za przewinienie, którego nie popełnił. Nie mogąc skontaktować się z podróżującym po świecie ojcem, decyduje się opuścić Stany i poszukać pomocy u siostry mieszkającej w Londynie.
Na miejscu poznaje Pete’a Dunhama (Charlie Hunnam), przywódcę ekipy chuliganów kibicujących drużynie West Ham United. Jego bezpośredniość i prostota z początku nie budzi zaufania Matta przyzwyczajonego do luksusów i spokojnego życia akademickiego. Z czasem jednak chłopak przekonuje się do wartości cenionych przez Pete’a i jego kompanów. Poczucie zagrożenia i coraz większa potrzeba adrenaliny zaczyna stanowić o sensie jego życia. Zafascynowany światem chuligańskich bojówek szybko przejmuje ich ideologię, zamieniając doskonale wyprasowaną koszulkę z kołnierzykiem na zakrwawiony dres. Matt szybko przekonuje się, że światem, w który wkroczył, rządzą nie tylko równe dla wszystkich prawa siły czy lojalności, ale i zemsty. Na ulicach Londynu czeka go najtrudniejsza w życiu lekcja…
Reżyser filmu, Niemka Lexi Alexander, doskonale poradziła sobie z kontrowersyjnym tematem światka piłkarskich chuliganów. Pierwsze wrażenie po obejrzeniu obrazu, to pewność, że twórca nie posiłkował się tylko wyobraźnią wspomaganą suchymi informacjami z Internetu. I rzeczywiście, Lexi Alexander w młodości sama należała do grupy chuliganów z rodzinnego miasta Mannheim. Choć wydarzenia w filmie są fikcyjne, możemy w nim znaleźć pewne odniesienia do rzeczywistej historii: Green Street Elite, tytułowa bojówka kibiców, to filmowy odpowiednik powstałej na początku lat osiemdziesiątych jednej z pierwszych brytyjskich grup zwanych the firm – Inter-City Firm. Pseudokibice West Ham zrewolucjonizowali światek chuliganów: jako pierwsi nie obnosili się z barwami klubowymi, pozostając anonimowymi w tłumie i zyskując tym samym przewagę nad oponentami, zaś na mecze wyjazdowe podróżowali nie specjalnymi pociągami dla kibiców, ale liniami Inter City, od których wzięła się ich nazwa.
Tempo filmu jest szybkie, sceny walk ulicznych robią spore wrażenie. Krótkie ujęcia, drżący obraz kamery i znakomity dźwięk – to atuty budujące realizm i sprawiające, że widz czuje się jak jedna z osób biorących udział w jatce. Finał (z mistrzowsko wkomponowaną w rozgrywające się wydarzenia piosenką Terence’a Jaya „One Blood”) zapada na długo w pamięć. Do jedynych minusów możemy zaliczyć pewne uproszczenia i skróty fabuły – jakkolwiek widoczne, nie przeszkadzają w odbiorze historii.
Rany, kogo ja mam jeszcze zagrać, żeby przestali mnie nazywać Frodo? Byłem zabójcą, chuliganem, może teraz norweski pasterz kóz albo polski polityk?
Gra aktorów stanowi mocny atut filmu. Każda z indywidualności sportretowanych przez reżyserkę to pełnokrwista postać – Bover swoje dylematy moralne rozstrzyga w samotności nad butelką rosyjskiej wódki; Pete, kierujący się w swoim postępowaniu tylko i wyłącznie kodeksem siły, choć budzi sympatię, nie jest postacią pozytywną; natomiast Matt, urzeczony potęgą przemocy, odrzuca swój talent i dobrowolnie rezygnuje z szans na lepszą przyszłość. Elijah Wood, dotychczas niezmiennie kojarzony z Frodo Bagginsem z „Władcy Pierścieni”, znakomicie pasuje do roli inteligenta o mizernej budowie ciała i równie nikłych umiejętnościach walki. Niepozorny, nieco zamknięty w sobie „Jankes” z biegiem czasu i kolejnych starć ulicznych przechodzi fizyczną i psychiczną metamorfozę. Nabiera pewności siebie, staje się twardy i zrównoważony.
Film – choć brutalny – nie gloryfikuje przemocy, jak miało to miejsce w „Football Factory”. Kontrowersyjny wątek starć pomiędzy wrogimi grupami kibiców jest w dużej mierze narzędziem służącym wyraźniejszemu zobrazowaniu poszukiwań odpowiedzi na kilka istotnych pytań. Przez pryzmat bezwzględnego świata angielskich the firm spoglądamy na aktualną kondycję honoru, przyjaźni i bezinteresownego wspierania się, zastanawiając się, czy aby po tej „praworządnej” stronie społeczności nie są to już tylko relikty. Świat ów fascynuje Matta, ponieważ opiera się na przejrzystych i uczciwych zasadach – nie ma w nim nietykalnych ludzi pokroju Jeremy’ego Van Holdena, protekcjonowanego panicza z dobrego rodu, sprawcy usunięcia głównego bohatera z uczelni. Matt, chociaż pewny wsparcia kolegów, uświadamia sobie, że w życiu może zdobyć tylko tyle, ile wywalczą jego ręce.
„Hooligans” to film o poszukiwaniu swojego miejsca w życiu. Postać Matta stanowi alegoryczny obraz człowieka zagubionego w świecie, w którym dobro i zło, postawione na dwóch szalach, mają tą samą wartość. Film jest z jednej strony cichym apelem o zastanowienie się nad pełnym wykorzystaniem przywilejów młodości, a z drugiej strony studium mrocznej strony ludzkiej natury, udawadniającym, jak łatwo oddać pole działania negatywnym emocjom, a jednocześnie – o czym świadczą ostatnie sceny – jak istotna jest ich kontrola i wynikająca z tego wielkość człowieka.
Wiele komentarzy na forach internetowych jest do siebie niepokojąco zbliżona: „film super, ale ta końcówka…”. Zastanawiam się, jak widzowie odbiorą film, którego właśnie zmuszający do refleksji finał stanowi o dużej wartości całego obrazu? Czy półtoragodzinna, sroga lekcja życia udzielona przez Lexi Alexander zostanie zrozumiana, a jej przesłanie wdrożone w naszym codziennym życiu? Młodym ludziom, którzy przywykli akceptować przemoc jako nieodłączną część naszej kultury, za puentę tego tekstu niech posłużą słowa wspomnianej piosenki:
„Then I felt to the ground
Tasted ashes on my tongue
Thinking that only the death
Are forever young”