Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 11 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Tomek Bagiński

ImięTomek
NazwiskoBagiński

Rysowałem jak jeszcze nie było Spectrum

Esensja.pl
Esensja.pl
Tomek Bagiński
„Katedra” to krótki film inspirowany opowiadaniem Jacka Dukaja pod tym samym tytułem. Stworzony przy użyciu technik komputerowych ukazuje jednak graficzny talent autora, Tomka Bagińskiego, który zwrócił na siebie uwagę jurorów prestiżowych konkursów i festiwali filmowych.

Tomek Bagiński

Rysowałem jak jeszcze nie było Spectrum

„Katedra” to krótki film inspirowany opowiadaniem Jacka Dukaja pod tym samym tytułem. Stworzony przy użyciu technik komputerowych ukazuje jednak graficzny talent autora, Tomka Bagińskiego, który zwrócił na siebie uwagę jurorów prestiżowych konkursów i festiwali filmowych.

Tomek Bagiński

ImięTomek
NazwiskoBagiński
Tomek Bagiński urodzony w 1976 roku w Białymstoku. Od 1994 roku studia na wydziale Architektury w Warszawie, a następnie praca przy realizacji efektów specjalnych na potrzeby reklamy i filmu w firmie Platige Image. Otrzymał główną nagrodę pisma „Magazyn 3D” za studencki film „Rain” w 1998 roku. Jego „Katedra” nadal zdobywa kolejne nagrody i wyróżnienia, a dotąd ma już na koncie Siggraph, Animago, BAF. Film otwiera wiele pokazów filmowych. Jest wyświetlany w kinach.
Esensja: Kiedy ostatni raz oglądałeś swój film „Katedra"?
Tomek Bagiński: W całości na dwa tygodnie przed premierą, kiedy akceptowałem kopie filmowe w wytwórni filmów fabularnych. Wcześniej widziałem już film dziesiątki, jeśli nie setki razy, więc teraz jeśli nie muszę - nie oglądam.
Esensja: Czy „Katedra” to rodzaj spełnionego dziecięcego marzenia? Innymi słowy, czy chciałeś robić filmy będąc dzieckiem?
TB: Pewnie tak. Chociaż zacząłem od zainteresowania komiksami, a później efektami specjalnymi w kinie. Na początku szkoły średniej pojawiło się jeszcze zainteresowanie filmem animowanym, które jakoś tak nie dało się zdusić w zarodku - zostało do dziś i wzrasta.
Pani do chomika?
Pani do chomika?
Esensja: Robiąc ten film na co liczyłeś? Nie sądzę, że spodziewałeś się Oscara, do którego ostatecznie „Katedra” jest zgłoszona i kolejnych nagród Siggraph, Animago, BAF i tak dalej. Jakiś cel przecież miałeś…
TB: Chciałem zrobić kilka ładnych obrazów, pod którymi będę mógł się podpisać. Którymi będę mógł się pochwalić. Liczyłem na to, że uda się wprowadzić film do kin. Film był dla mnie zawsze nierozerwalnie z kinem związany. Właściwie dopiero w momencie przetransferowania „Katedry” z pamięci komputera na taśmę filmową poczułem, że została ukończona. Nie spodziewałem się nagród. Miałem oczywiście jakieś marzenia z tym związane, ale były to marzenia drugiego rzędu. Trzeba też pamiętać, że kończąc film byłem nim tak zmęczony, widziałem w nim tak wiele rzeczy, które jeszcze należałoby poprawić, że zwyczajnie nie wierzyłem, że może coś dużego osiągnąć.
Esensja: Teraz z perspektywy czasu jasne jest, że trud włożony w powstanie „Katedry” był tego wart. Ale czy nie miałeś chwil zwątpienia, kiedy wydawało się, że nic z tego nie wyjdzie, że nakład pracy jest dla jednej osoby po prostu zbyt wielki?
Zawracanie głowy
Zawracanie głowy
TB: Oczywiście, że tak. Rzeczywistość ciągnęła w dół. Miałem spore przerwy w pracy spowodowane robotą komercyjną. Za każdym razem po takiej przerwie było trudniej do „Katedry” wrócić. Rzeczywistosc mówiła: Daj spokój. Po co ci to? Kasy z tego nie ma, roboty masa, paru ludziom może zaimponujesz - też coś. Czego się miałeś nauczyć - już się nauczyłeś. Odpuść sobie. Szkoda nerwów. No, ale dało się przetrzymać. To znikło, kiedy już zrobiłem ponad dwie trzecie roboty, byłem już po trailerze, dużo ludzi napisało mi, że trailer świetny - trochę mnie to podbudowało. Był jeszcze kryzys w finale pracy, kiedy myślałem, że się nie wyrobię i pracowałem dniami i nocami - ale bardziej fizyczny niż psychiczny.
Esensja: Skontaktowałeś się z Jackiem Dukajem, autorem literackiej „Katedry” w poszukiwaniu pomysłów, które rozpaliłyby Twoją wyobraźnię. Co takiego jest w jego twórczości, co zdecydowało, że właśnie jego spytałeś?
TB: Bardzo mi „pasują” historie, które Jacek pisze. Jest jednym z niewielu pisarzy, którzy potrafią mnie zaskoczyć i przy okazji tak barwnie, tak sprawnie posługują się językiem. Książki Jacka się czyta i jednocześnie „widzi”. Trudno mi wskazać pisarza (a pisarza SF w szczególności), którego literatura równie mocno by do mnie przemawiała. A czytam dużo.
Jacy administratorzy, taka sieć
Jacy administratorzy, taka sieć
Esensja: Kiedy był już konkretny pomysł, jak stopniowo był tworzony film? Inaczej mówiąc jak wyglądał w Twoim przypadku proces realizacji?
TB: Pierwszy był scenariusz, skrypt. Dużo myślenia nad kształtem filmu razem z Jackiem. Scenariusz to element podstawowy. Wydaje się, że scenariusz w wypadku „Katedry” jest prościutki, ale sporo nad nim wysiedzieliśmy. Nawet nie po to, żeby napisać scenariusz genialny. Chodziło o to, żeby nie był zły. Zły scenariusz może pogrążyć każdy film. Potem jest storyboard - rozrysowany scenariusz; coś w rodzaju prostego komiksu. Potem shootingboard - czyli jakby precyzyjny storyboard już z każdym ujęciem i kadrem filmu rozrysowanym. Na tym etapie podejmuje się ostateczne decyzje dotyczące kolejności ujęć i ich ułożenia w filmie, tempa opowiadania historii. Następny etap - Animatik - bardzo prosta, prymitywna animacja układająca shootingboard w czasie. Często są to po prostu kadry z tego ostatniego zmontowane razem. To etap planowania - w filmie animowanym bardzo ważny. Jeden błąd na tym etapie może potem sporo kosztować. Warto wszystko dobrze, precyzyjnie przemyśleć. W filmie animowanym na razie nie ma improwizacji. Potem mamy modelowanie obiektów w 3d, budowa scenografii z tych obiektów. Malowanie tekstur do nich. Oświetlanie, rendering, który jest komputerowym odpowiednikiem robienia zdjęć filmowych. Kompozycja, czyli składanie warstw obrazu w jeden (postać, tło, efekty specjalne są robione oddzielnie, trzeba je później połączyć w jeden obraz). Domalówki w miejscach, gdzie z różnych względów budowanie scenografii w 3d się nie opłaca (jeśli da się ją zastąpić w ten sposób.) Później montaż, zgranie muzyki i efektów dźwiękowych i naświetlanie na taśmę światłoczułą. Jest tego sporo.
Meet me online...
Meet me online...
Esensja: Mógłbyś na przykładzie jednej sceny opisać, co dokładnie musiało zostać zrobione, abyśmy mogli zobaczyć taki efekt?
TB: Jest taka prosta scena ze zbliżeniem ręki, mniej więcej w połowie filmu. A więc modelowanie i teksturowanie dłoni w wysokiej rozdzielczości zajęło około tygodnia (teraz są już szybsze narzędzia - dałoby się to zrobić w krótszym czasie). Animowanie - to było półtora dnia, oświetlanie, rendering, domalówki, system cząsteczkowy (posłużył do zrobienia rosnącej małej gałązki) - razem około tygodnia. Potem kilka godzin kompozycji. Sporo czasu dodawało mi to, że zakładałem film na ekran kinowy, a to wymaga nieco większego nakładu pracy niż ekran TV.
Esensja: Ile w sumie zajęła cała realizacja? Dopięcie wszystkiego na ostatni guzik…
TB: 15 miesięcy rozrzucone w ciągu ponad trzech lat
Nasza chata z kraja
Nasza chata z kraja
Esensja: Jakie oprogramowanie i techniki pomogły w stworzeniu filmu? Modele robiłeś w 3DS Studio, tekstury i tła w Photoshopie, animowane postacie w BiPed, chmury w Stitch, renderowanie scen w Brazil…
TB: Tylko parę scen renderowałem w Brazilu. Reszta była liczona w natywnym rendererze 3dsMax. Do programów które wymieniłeś należy dodać jeszcze AfterEffects, który posłużył do kompozycji i Softimage DS, na którym zmontowałem film.
Esensja: Kto poza Tobą uczestniczył w realizacji „Katedry"?
Tomek przy pracy
Tomek przy pracy
TB: Nad obrazem pracowałem właściwie sam, choć miałem trochę pomocy od znajomych. Witalis Popow był modelem, na bazie którego zrobiłem i zanimowałem głównego bohatera. Mój brat pomógł mi z muzyką w początkowej fazie prac, a Filip Kovcin udzielił kilku rad montażowych. Miałem ciągły kontakt z kolegami z firmy, którzy czasem rzucali jakieś dodatkowe pomysły. Marcin Kobylecki zajął się sprawami organizacyjno-produkcyjnymi, kiedy film był już ukończony. Producentami byli Piotrek Sikora i Jarek Sawko - szefowie Platige Image. Oni wyłożyli na projekt pieniądze. Parę osób pracowało nad muzyka i dźwiękiem. Adam Rosiak napisał muzykę, Kuba Pietrzak zmiksował muzykę i dźwięk, dźwięk zrobił Bartek Woźniak z bratem Janem. Było do tego jeszcze kilku śpiewaków.
I wychodzi mi tu cała lista…
Też Tomek
Też Tomek
Esensja: Co sprawiało Ci największą przyjemność podczas pracy nad filmem?
TB: Chyba praca nad domalówkami i kompozycją. Kompozycja to taki etap, w trakcie którego skleja się wszystkie wcześniej zrobione rzeczy w jedno. Ponieważ sama kompozycja nie zajmuje dużo czasu, ma się wrażenie że praca postępuje bardzo szybko. Dziennie powstawały czasem trzy, cztery ujęcia. Zapomina się o tym, że na te trzy ujęcia pracowało się kilka tygodni; widzi się efekt pracy w bardzo krótkim czasie. Raz-dwa. Trudno się znużyć. Codziennie wchodzi na warsztat kolejny kadr.
Esensja: A co było dla Ciebie największym wyzwaniem? Co spędzało Ci sen z oczu?
TB: Sporo kłopotów miałem z animacją, szczególnie początkowo. Potem się trochę wyrobiłem. Wyzwaniem było na pewno zdążenie na termin Siggraphu. To faktycznie spędzało mi sen z powiek.
Kamienna Twarz. Howgh!
Kamienna Twarz. Howgh!
Esensja: Oglądając „Katedrę” odnosi się wrażenie dwojakiego oczarowania. Z jednej strony mamy niezwykle plastyczną, artystyczną wizję, z drugiej niebywałą robotę wykonaną na komputerze. Ile w filmie jest Twojego talentu plastycznego, a ile znajomości odpowiednich programów? Umiałbyś wskazać określoną granicę, czy też jest to tak, że jedno splata się zbyt mocno z drugim?
TB: To się bardzo mocno łączy. Znajomość odpowiednich programów brzmi tak, jakby znając je, byłbym zwolniony z roboty. Że oznacza to też automatykę procesu. Wiem, który guziczek kliknąć, klikam i wszystko magicznie się pojawia. Niestety nie ma tak fajnie. Na każdym etapie jest bardzo dużo zwykłej, ludzkiej roboty. Czy jest to modelowanie w komputerze czy rysowanie tekstur tradycyjnymi metodami, to wciąż jest praca, którą wykonuje człowiek. Starałem się, aby tradycyjne podejście do obrazu jak najbardziej zmieszać z komputerowymi technikami. Chyba chociaż częściowo się to udało.
Esensja: Czy jest coś, co byś chciał w filmie jeszcze poprawić?
TB: Cała lista rzeczy - zawsze można coś poprawić. Były potrzebne kompromisy, szczególnie w finale, ale uznaję projekt za zakończony. Nie będę już do niego wracał.
W oczekiwaniu na kamienne bizony.
W oczekiwaniu na kamienne bizony.
Esensja: Po „Katedrze” otrzymałeś oferty pracy z wytwórni amerykańskich. Odrzuciłeś je. Czemu?
TB: Nie bardzo chcę o tym mówić. Zrobiło się wokół tego za dużo szumu. Mostów żadnych za sobą nie palę. Decyzji nie podjąłem po pijaku - w tamtym momencie, w tamtej sytuacji to było najrozsądniejsze. Musisz mi uwierzyć na słowo… No i jestem związany jeszcze przez jakiś czas kontraktem w Platige Image.
Esensja: Wiemy co „Katedra” przyniosła, ale co było przed filmem? Kim był Tomek Bagiński i co porabiał?
Sztucer z przedłużoną lufą
Sztucer z przedłużoną lufą
TB: Przerwał studia architektoniczne po trzecim roku, żeby zajmować się animacją i efektami specjalnymi w Platige Image. Wcześniej wygrał dwa lokalne konkursy studenckim filmem „Rain”. Dużo rysował. Po przyjęciu do Platige Tomek zajmował się przez prawie dwa lata komercyjnymi zleceniami.
Esensja: Myślałeś o studiach filmowych?
TB: Tak, początkowo architektura miała być jednorocznym warszawskim przystankiem przed skokiem do Łodzi do szkoły filmowej (jestem z Białegostoku i tuż po liceum zdawanie do Łodzi wydawało mi się zbyt dużym wyzwaniem). Na architekturze utknąłem na trzy lata. To dosyć czasochłonne studia. Szczególnie pierwszy rok - nie miałem szans przygotować się do Łodzi i jednocześnie zachować jakikolwiek poziom na architekturze.
Teraz chyba już jestem na studia troszkę za stary, chyba za dużo prac już zrobiłem. Studia to trochę taki okres ochronny, ale też okres, kiedy nie ma przed tobą naprawdę ostrych wyzwań. Kiedy pozna się już prawdziwą pracę, tempo, to wraca się na studia trochę jak do przedszkola. Męczyłbym się strasznie. Może kiedyś, kiedy będę miał więcej czasu (nierealne) coś skończę dla formalności. Podobno na starość ludzie dziecinnieją. Będę pasował.
Indianin na okładce
Indianin na okładce
Esensja: Najpierw był komputer czy plastyka? Innymi słowy, co czemu pomogło?
TB: Plastyka. Rysowałem jak jeszcze nie było Spectrum.
Esensja: Jakie dalsze plany reżyserskie? Kolejny utwór Jacka Dukaja?
TB: Zobaczymy. Chciałbym spróbować długiego metrażu - ale to nie jest zadanie dla jednej osoby. To już spora robota, duże finanse. Bardzo by tu pomogła ewentualna nominacja do Oscara. Na razie niezobowiązująco pracujemy z Jackiem nad scenariuszem opartym na „Ruchu Generała”. Kto wie? Póki co to trochę zabawa, nie chce nic obiecywać, ale wszystko możliwe.
Esensja: Praktycznie sam stworzyłeś film, który oczarował krytyków jak i widzów. Jak brzmi recepta, do której powinni zastosować się Ci, którzy również próbują tworzyć filmy przy użyciu technik 3D?
10 w skali Beauforta!
10 w skali Beauforta!
TB: Mierzyć siły na zamiary, być cierpliwym. Warto znaleźć producenta - żeby podstawowe potrzeby nie zmuszały do oderwania się od pracy. Bardzo dobrze zaplanować robotę. Być krytycznym wobec swojej pracy. Takie tam życiowe mądrości ;-)
Esensja: Dziękujemy za wywiad i trzymamy kciuki zwłaszcza za tego Oskara…
koniec
1 grudnia 2002
W imieniu Esensji rozmawiał Artur Długosz.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »

Dobry western powinien być prosty
John Maclean

20 XI 2015

Z Johnem Macleanem o stawianiu sobie ograniczeń i o tym, dlaczego wszystkie westerny są rewizjonistyczne rozmawia Marta Bałaga.

więcej »

Jak zrobić „Indianę Jonesa” lepszego od „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”?
Menno Meyjes

23 XI 2014

Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.

więcej »

Polecamy

Latająca rybka

Z filmu wyjęte:

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Nie chcę rozbudzać apetytów
— Tomek Bagiński

Tapeta „Innych pieśni”
— Tomek Bagiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.