Zorganizowana przestępczość przybiera różne formy, od gangów ulicznych, po koncerny manipulujące na rynkach światowych. Niektóre z organizacji są wielce wszechstronne i zajmują się różnymi nieczystościami, jak chociażby utylizacja odpadów czy polityka. Jak połączyć matematykę z tematyką mafijną? O to należy spytać Fridmana Friese, autora gry „Famiglia”.
Prawo ulicy
[Friedemann Friese „Famiglia” - recenzja]
Zorganizowana przestępczość przybiera różne formy, od gangów ulicznych, po koncerny manipulujące na rynkach światowych. Niektóre z organizacji są wielce wszechstronne i zajmują się różnymi nieczystościami, jak chociażby utylizacja odpadów czy polityka. Jak połączyć matematykę z tematyką mafijną? O to należy spytać Fridmana Friese, autora gry „Famiglia”.
Dziękujemy sklepowi Rebel.pl za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji.
Friedemann Friese
‹Famiglia›
Friedemann Friese gościł na łamach Esensji jako autor takich tytułów, jak „Rekiny biznesu”, „Fauna”, ”Wysokie napięcie” czy też „Zostań managerem”. Tym razem gra jest z goła inna, bo typowo karciana, bez dodatkowych elementów czy planszy. Gracze otrzymują talie startowe składające się z oprychów czterech różnych klas (o wartości zero). Wartości na kartach są potrzebne podczas werbowania nowych członków naszej organizacji o wyższej punktacji. W grze znajdziemy cztery typy kart: najemnicy (będący jokerami podczas werbunku), kasjerzy (pozwalający na powrót na rękę kart już wykorzystanych), brutale (ze swoją siłą argumentu obniżają koszt werbunku), oraz La Famiglia (przynosząca znacznie więcej punktów niż reszta rodzin).
Na początku gry na stół odkrywanych jest sześciu bandziorów (mogą mieć numerację od 0 do 4), tworzą oni tak zwaną ulicę. Teraz po kolei gracze mogą wykonać następujące czynności: odrzucić kartę leżącą na stole i pociągnąć nowe w liczbie równej jej wartości (ruch jest możliwy, jeśli na ulicy nie znajduje się żadne zero), zagrać kasjera, wyłożyć brutala, a na końcu pobrać kartę z ulicy. Jeśli jej koszt wynosi zero, można pobrać ją za darmo. W innym przypadku, musimy posiadać dwie karty tego samego rodzaju o nominale jeden niższym, niż karta, którą chcemy pobrać (np. dwóch brutali o wartości 0, wymienić na brutala o wartości 1, następnie wykładając przed siebie jedno z zer).
Takie proste zasady dają bardzo dużo możliwości. Podczas jednej rundy możemy zagrać kasjera o nominale 1 (dzięki temu możemy ze stołu cofnąć jedną kartę, w zamian za nią musimy wyłożyć jedną z ręki), dzięki temu pobrać brutala o wartości 2, wykładając za niego jakieś zero, następnie zagrać brutala, obniżając koszt wszystkich kart na ulicy o 2 (czyli wartość brutala), a na końcu przy użyciu dwóch najemników o wartości zero pobrać najemnika o wartości 3 (gdyż 3 staje się jedynką dzięki umiejętności brutala). Zasady niezwykle proste, za to jak widać w przykładzie mają one spore możliwości. Gracze muszą kalkulować posunięcia, obserować stół, pamiętać, jakie karty pobierał przeciwnik, by móc krzyżować mu szyki. Dodatkowo trzeba kalkulować, jakie ruchy nam się najbardziej opłacą z perspektywy czasu (zbyt częste używanie kasjerów może spowodować szybkie wyłuskanie się z kart i zablokowanie możliwości ruchu). Gra się kończy po wyczerpaniu talii po raz drugi.
Zasady są bardzo intyucyjne i mimo że mogą przerażać na początku, po dwóch kolejkach są już bardzo czytelne. O tego momentu rozpoczyna się naprawdę świetna zabawa, kalkulowanie ruchów, krzyżowanie szyków przeciwnikowi, obserowanie uważne tego, jakie karty pobrał i z jakich zszedł. Dobra i dokładna kalkulacja jest podstawą tej gry, tak samo jak przemyślany plan. Osobiście bawiłem się wyśmienicie przy każdej partii i w ciągu kilku dni rozegrałem ich kilkanaście mimo braku czasu na siadanie do jakiegokolwiek innego tytułu. To świetny element pozwalający odpocząć po całym dniu. Myślę, że gra również sprawdzi się w podróży i na wyjeździe, o ile znajdziemy dostatecznie dużo miejsca do rozłożenia kart. Dodatkowo na stronie Lacerty mamy dostępną wersję gry dla jednej osoby, co prawda przypomina to trochę pasjansa, ale to zapewne dlatego, że z żywym przeciwnikiem gra się znacznie trudniej. Oczywiście to nadal świetny sposób na chwilę relaksu. W „Famiglię” trzeba po prostu zagrać. Jedynymi minusami może okazać się dla niektórych grafika i pudełko niedopasowane rozmiarem do kart, jednak grę polecam z całego serca.