W odniesieniu do rozwijającej się mody męskiej, chciałabym podkreślić znaczenie dodatków i małych elementów wykończenia, które często bywają niedoceniane, ale mają wpływ na całość stylizacji. Skórzane paski czy mankiety mogą odmienić podstawową stylizację, dodając jej elegancji czy też casualowego charakteru. Zresztą, taka dbałość o detale ma swoje odzwierciedlenie również w aranżacji wnętrz, gdzie np. klasyczny stół może nabrać zupełnie innego wyglądu dzięki dobrze dobranym krzesłom czy oświetleniu. Jeśli mówimy o minimalizmie w modzie męskiej, warto również zwrócić uwagę na ekologiczne elementy. Wybierając ubrania wykonane z naturalnych materiałów, nie tylko zyskujemy na jakości, ale również działamy w myśl zasad zrównoważonego rozwoju. To trochę jak z wyborem mebli do wnętrz w stylu skandynawskim, gdzie prostota idzie w parze z funkcjonalnością i dbałością o środowisko. Odnosząc się do jeansów, warto wspomnieć o możliwości ich customizacji. Niewielkie zmiany, takie jak dodanie naszywek czy przeszycia, mogą sprawić, że podstawowy element garderoby nabierze indywidualnego charakteru. W przypadku aranżacji wnętrza, podobny efekt można osiągnąć zmieniając np. uchwyty w meblach kuchennych lub dodając oryginalne oświetlenie. Co do neonowych kolorów, zgodzę się, że są one doskonałym sposobem na wyrażenie siebie. Ale warto pamiętać, że neon dobrze komponuje się z neutralnymi barwami, balansując i nie przytłaczając stylizacji. To zasada, którą można zastosować również w aranżacji wnętrz, gdzie jaskrawe kolory najlepiej prezentują się na tle stonowanych odcieni. Ogólnie rzecz biorąc, moda męska idzie w kierunku różnorodności i wyrazistości, a zastosowane w niej rozwiązania często można przenieść do świata aranżacji wnętrz, co tylko potwierdza uniwersalność dobrego designu.
Pozdrawiam,
https://kaldekor.pl
Uwielbiam ten utwór, tak samo zresztą jak Bicycle Race z tej samej płyty. I jak jakieś 90% utworów Queen. Resztki włosów się na głowie jeżą obserwując, jakich to "ciekawych" czasów dożyliśmy.
Wolałbym, żeby to o "Misiu" pozostało tylko żartem.
Ostatnio Universal Music Group usunęło ze składankowego albumu grupy Queen utwór:
https://www.antyradio.pl/muzyka/Rock-News/utwor-queen-zbyt-kontrowersyjny-fat-bottomed-girls
Uwaga słuszna. "Arab", "Azjata" w pewnym kontekście też mogą brzmieć obraźliwie, więc należałoby unikać używania tych słów...
Czy doczekamy się ocenzurowania słynnej sceny z "Misia" Barei, w której bohater informuje, że też kiedyś był Murzynem i grał w kosza? Co gorsza pojawia się wtedy prawdziwy Murzyn... Współczesny widz mógłby nie znieść takiego szoku!
A dlaczego lewica jeszcze nie tępi słów "Żyd" i "Rumun"?
I w uzupełnieniu do powyższego - kolejny krok to zakaz używania tych słów, poprawianie książek (lub ich usuwanie) oraz filmów. Aż wierzyć się nie chce, że dożyliśmy takich czasów.
A moim zdaniem polscy "poprawni politycznie" na siłę szukali polskich odpowiedników "zakazanych" słów i zwrotów i znaleźli. Słowo to nigdy nie miało negatywnych konotacji, a dopiero jakieś od 4-5 lat jest przyrównywane do angielskiego "nigger", co jest kompletną bzdurą.
Tylko dlaczego osoby i środowiska przeważnie słabo posługujące się polszczyzną wywierają presję na językoznawców i chcą decydować o zawartości polskich słowników? Łysol, piegus, rudzielec zależnie od kontekstu mogą brzmieć obraźliwie lub sympatycznie, a nawet pieszczotliwie. Nikomu nie przychodzi do głowy, żeby je wymazywać ze słownika, bo ktoś kiedyś poczuł się urażony, że nazwano go łysolem...
No i czemu nikt nie tępi Żabojadów i Makaroniarzy? Określenia te są jawnie lekceważące, a mimo to ciągle pojawiają się w filmach i publikacjach...
Wymazanie Murzyna/murzyna zubaża język polski. Czarnoskóry/a nijak nie zastąpi Murzyna i Murzynki. Niektórzy mieszkańcy Indii mają bardzo ciemną skórę, nieraz ciemniejszą niż Afrykańczycy, ale tylko przez pomyłkę lub nieporozumienie mógłby ktoś ich nazwać Murzynami.
Co gorsza przez ignorancję niektórzy zaczynają wszystkich Murzynów nazywać Afroamerykanami, co jest już kompletną bzdurą.
A może zabrać się za inne języki i usunąć z hiszpańskiego "gringo", z japońskiego "gaijina", a z hebrajskiego "goja", bo niekiedy wyrażają niechęć do cudzoziemców?
"Tylko że ja odczuwam naturalny, silny wewnętrzy sprzeciw, kiedy ktoś mi coś nakazuje bo ma takie widzimisię, i mam się do tego dostosować wbrew zdrowemu rozsądkowi i obiektywnej rzeczywistości, tak dla świętego spokoju"
Nie wiem, czy w przypadku obraźliwości (lub jej braku) istnieje coś takiego jak "obiektywna rzeczywistość". Albo ktoś czuje, że coś go obraża, albo nie. Można, rzecz jasna, nie zgadzać się z czyimś zdaniem i kontynuować stosowanie danej terminologii – sam bym pewnie znalazł jakieś przykłady, kiedy faktycznie uznałem, że ktoś jest przewrażliwiony, ale to już zależy od przypadku, akurat w przypadku "Murzyna" nie mam problemu z zaprzestaniem używania tego słowa.
(i zgodzę się, że "słowo na M" to już przesada)
A mówią? Były jakieś badania, sondaże? Ja znam opinie tylko kilku pojedynczych osób, być może przewrażliwionych na tym punkcie. No i widać, że temat został od razu podchwycony przez pewne środowiska, które dosłownie we wszystkim dopatrują się rasizmu, nietolerancji itd. Ale oczywiście masz rację - można, przez grzeczność, tak na wszelki wypadek zaprzestać używania tego słowa. Tylko że ja odczuwam naturalny, silny wewnętrzy sprzeciw, kiedy ktoś mi coś nakazuje bo ma takie widzimisię, i mam się do tego dostosować wbrew zdrowemu rozsądkowi i obiektywnej rzeczywistości, tak dla świętego spokoju. Pan profesor stwierdza, że jakieś słowo jest archaiczne i - bach! - jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki słowo jeszcze wczoraj niearchaiczne dzisiaj już się takim staje? Sorry, ale tak to nie działa. Pozostanę więc przy swoim zdaniu.