Terminator: I’ll be backArtur Długosz
Artur DługoszTerminator: I’ll be backPo paru latach ciszy w temacie terminatora w komiksie, w 1998 roku na scenę wkroczył Alan Grant z komiksem „Death Valley”, narysowanym przez Guya Davisa. W „Death Valley” para terminatorów (kobieta i mężczyzna, jeśli można to tak określić) zostaje wysłana w przeszłość, aby ponownie podjąć próbę wyeliminowania Sarah i Johna Connora. Niestety, przeszkadza im w wykonaniu zadania motocyklowy gang, z którym spotykają się właśnie w Dolinie Śmierci. Kontynuacja tej historii jest zawarta w opublikowanych w tym samym roku czterech zeszytach. Także w 1998 roku w 138 numerze „Dark Horse Presents” (październik) ukazała się historia „Suicide Run”, narysowana przez Franka Terana do scenariusza Alana Granta, opowiadająca o rozpaczliwej walce grupy zdesperowanych ludzi z terminatorami. Rok później ukazały się cztery zeszyty pod tytułem „The Terminator: The Dark Years”, również do scenariusza Granta, rysowane przez Mela Rubiego i Boba Wiaceka. Tytuł tego komiksu nawiązuje bezpośrednio do słów Kyle’a Reesa z pierwszej części „Terminatora”, kiedy to opowiadając Sarah o swoim dorastaniu w czasach takimi właśnie słowami określa tamten okres. Dwie ostatnie serie DC Comics wydane w 2000 roku to kolejne próby stworzenia równie udanego crossoveru, jakim był „Robocop versus The Terminator”. Pierwsza z nich to „Superman vs. The Terminator: Death to the Future” (scenariusz ponownie Alan Grant, rysunki Steve Pugh i Mike Perkins), opowiedziana w czterech zeszytach. Terminatory przeczesują Metropolis, polując na młodego Johna Connora. Na scenę wkracza Superman, a zaraz za nim Supergirl i Superboy. Rozpoczyna się walka w teraźniejszości i przyszłości. Komiks kipi od zwariowanych pomysłów. W podobnym tonie utrzymana jest kolejna seria „Aliens vs. Predator vs. The Terminator”, narysowana przez Mela Rubiego i Christophera Ivy’iego do scenariusza Marka Schultza, jednak tu wszelkie granice rozsądku zostają przekroczone. W odległej przyszłości Skynet tworzy niepokonaną wersję terminatora, wykorzystując DNA najbardziej niebezpiecznego gatunku w kosmosie czyli Obcych. W takiej sytuacji jedyną szansą dla Ziemi jest… Ellen Ripley. Twórcom komiksu przyszło jeszcze do głowy wplątanie w tę wątpliwą historię jeszcze Predatorów, jako doskonałych łowców, którzy przeczuwają, że Skynet stanowi zagrożenie nie tylko dla mieszkańców Ziemi, ale także dla całego wszechświata. Dzień Sądu W przypadku komiksów nawiązujących do filmu „Dzień Sądu” sprawa jest dużo prostsza. Wydawnictwo Marvel podjęło się adaptacji oryginalnego scenariusza filmowego drugiej części filmu. Dokonał tego Gregory Wright, a komiks narysował Klaus Janson. Ta generalnie mierna adaptacja jest o tyle ciekawa, że zawiera sceny, które z filmu zostały wycięte. Na przykład ta, w której Sarah majstruje w chipie w głowie Terminatora. Seria przeznaczona dla najbardziej wytrwałych fanów Terminatora. Mówi się też, że Marvel miał też pomysł na osobliwą serię powiązaną z filmem, ale miałaby ona przypominać bardziej paski komiksowe w weekendowej prasie, które można byłoby nazwać „Chłopiec i jego zabawka Terminator”. Najwidoczniej jednak nikt się tego wyzwania nie podjął. Z „Dniem Sądu” powiązane są jeszcze dwie inne serie wydawnictwa Malibu Comics, choć tak naprawdę bliżej im do pewnych książek rozwijających drugą część filmu. Pierwsza to „Cybernetic Dawn”, znana także jako „Present War”, wydana w 1995 i 1996 roku. Komiks bezpośrednio kontynuuje akcję „Dnia Sądu”. Sarah i John jadą na rancho Salceda. Niestety Enrique został zabity przez T-1000. W międzyczasie dwójka agentów FBI, Vincent Spasky i Karyn Stern, którzy w tajemnicy pracują dla NetWork Developments, odzyskuje ramię modelu T-800. Sarah i John pomagają Tarisie Dyson i jej dziecku uciec z rąk FBI… W komiksie główną rolę odgrywają postacie z drugiej części filmu. Parokrotnie pojawiają się terminatory – model T-1000 i T-800, a sama fabuła obfituje w zaskakujące zwroty akcji. Wymowa tej serii jest jednoznaczna: Dzień Sądu nadejdzie i jedyne, co pozostało ludzkości do zrobienia, to przygotować się na niego jak najlepiej. Z kolei „T2: Nuclear Twilight” („Future War”), napisany przez Marka Paniccia’ego, z rysunkami Gary’ego Erskine’a, rozgrywa się po Dniu Sądu. John Connor dowodzi ocalałymi z apokaliptycznej zagłady ludźmi, a Danny Dyson zajmuje się analizą kodu Skynetu. Rzecz dzieje się w okresie wysłania w przeszłość pierwszego T-800 do wyeliminowania Sarah Connor. Ta teleportacja kosztowała Skynet sporo energii, więc wiele z maszyn kontrolowanych przez superkomputer funkcjonuje tylko częściowo. Korzystając z okazji Kyle Reese, ryzykując własnym życiem, zdobywa endoszkielet jednego z terminatorów. Z pomocą wirusa, zdobytego endoszkieletu i grupy odważnych bojowników ludziom udaje się spenetrować górski kompleks Skynetu. Tutaj też zostaje wysłany w przeszłość T-800, który w 1994 roku ocala życie Johna Connora. To tylko część fabuły komiksu, na który warto zwrócić uwagę z powodu znacznie poważniejszego podejścia do tematu terminatorów, niźli tylko kolejne próby unicestwienia matki wybawcy ludzkości, co było zasadniczo regułą w przypadku komiksów Now Comics czy DC Comics. Bunt Maszyn Miesiąc przed premierą trzeciej części z cyklu „Terminator”, zatytułowanego „Bunt maszyn”, wydawnictwo Beckett Comics rozpoczęło wydawanie oficjalnej serii komiksów „Before the Rise” („Przed buntem”). Jest to oficjalny prequel zarówno do filmu (wydawnictwo ma na to wyłączność), jak i kolejnej serii komiksów „Eyes of the Rise”, stworzonej w oparciu o scenariusz filmu. „Before the Rise” opowiada o grupie zdesperowanych bojowników walczących o wolność z niekończącą się armią terminatorów w naszej przyszłości. Scenariusz napisał Ivan Brandon na podstawie pomysłu Jeffa Amano. Specjalnie przygotowana okładka pierwszego wydania, przedstawiającą słynny wizerunek Terminatora, ma przyciągnąć do komiksu przede wszystkim fanów filmu. Z kolei „Eyes of the Rise” (adaptacja: Miles Gunter, znany z „BPRD” czy „Bastard Samurai”) jest o tyle ciekawy, że przedstawia wydarzenia z perspektywy T-X, najnowszego i najbardziej zabójczego modelu terminatora, jaki kiedykolwiek powstał. Wydawnictwo zapowiada dalsze serie. Zeszyty mają ukazywać się co miesiąc, eksplorując zarówno wątki poruszone w filmie, jak i proponując nowe. Patrząc na kampanię reklamową uruchomioną przez Beckett Comics, jasne jest, że na fali oczekiwania i fascynacji wielkim powrotem elektronicznego mordercy, wydawnictwo liczy na duże zainteresowanie także komiksami. Znaczące w podejściu do komiksowych adaptacji Beckett Comics jest ich oczywiste powiązanie z filmem, podkreślane w każdy możliwy sposób (postać Schwarzeneggera, „usunięte sceny nigdy nie nakręcone”, etc.). W ramach przygotowań wydawnictwo wydało 24 stronicowy magazyn „Beckett’s Terminator 3: Rise of the Machines Official Magazine”, który dostępny jest w nakładzie 200 tys. egzemplarzy w nastawionych na sprzedaż masową księgarniach, takich jak Barnes & Nobles, Blockbusters etc. Pismo zawiera liczne informacje o trzeciej części filmu, a także preview nowych serii komiksowych. Dodatkowo tzw. Comic Book Shop Locator, umieszczony na ostatniej stronie wydania, wskazuje najbliższy sklep, gdzie można będzie kupować komiksy wydawnictwa Beckett. Już dziś wiadomo, że przyszłe zeszyty będą tworzone przez znaczące nazwiska amerykańskiego rynku komiksowego. Wśród rysowników wymienia się Essada Ribica („Wolverine”, „Kingpin”) czy Simona Bisleya („Lobo”, „Sędzia Dredd”, „Heavy Metal”). Przyszłość jest znana Obecnie wszystko wskazuje na to, że pojawi się kolejna część filmu. Wprawdzie nie pojawiły się jeszcze żadne jednoznaczne, oficjalne wypowiedzi na ten temat, ale w wielu konferencjach prasowych Schwarzenegger i producenci podkreślają, że, biorąc pod uwagę przyjęcie filmu, rozważana jest co najmniej jedna, a może nawet kilka kontynuacji. Wygląda na to, że Terminator, ten dobry i te złe, jeszcze nie raz powróci na ekrany kin, a z pewnością wielokrotnie na planszach komiksów. |
Każdy smok ma swój słaby punkt ukryty pod którąś z łusek. Tak było ze Smaugiem z „Hobbita”, tak było też ze smokiem z przygód Jonki, Jonka i Kleksa. A że w przypadku tego drugiego chodziło o wentyl do pompki? Na tym polegał urok komiksów Szarloty Pawel.
więcej »Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.
więcej »W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.
więcej »Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński
Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński
Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński
Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński
Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński
„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński
Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński
Nowe status quo
— Marcin Knyszyński
Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński
Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński
Brzydko, szybko i radośnie
— Przemysław Romański
Sarah i John spotykają Supermana
— Jakub Gałka
Seryjny elektroniczny morderca
— M. Fitzner
10 najbardziej morderczych filmowych robotów
— Jakub Gałka
Duch w maszynie, ale maszyna bez ducha
— Jakub Gałka
Zapiski przed zagładą
— Kamil Witek
Terminator 2 i ½
— Jakub Gałka
Serce cyborga
— Michał R. Wiśniewski
10 najważniejszych filmów o podróżach w czasie
— Konrad Wągrowski
Terminator w „Esensji”
— Esensja
Zasłużyć na pamięć
— Artur Długosz
Tylko we dwoje
— Artur Długosz
Dokąd jedzie ten tramwaj?
— Artur Długosz
Kroki w Nieznane: Mój wehikuł czasu
— Artur Długosz
A na imię ma Josephine
— Artur Długosz
Cicho sza
— Artur Długosz
Komiksy z przemytu: Niepozornie prosta historia
— Artur Długosz
Jubileusz: „Fraletz” vs. „Valzeta”
— Artur Długosz, Konrad Wągrowski
Dekoltem i szpadą
— Artur Długosz
Co łączy entropię i plamkę ślepą
— Artur Długosz